Hyunjin (Stray Kids)

Zamówione przez UkeBOy14

- Uśmiech - usłyszałam krzyk Soobin i z zaskoczenia się odwróciłam.

- Co się dzieje? - spytałam. Nie do końca rozumiejąc, czemu Soobin stoi przede mną z polaroidem w rękach. 

- Dziś jest międzynarodowy Dzień Robienia Zdjęć, wiedziałaś? - zadała pytanie retoryczne i powróciła do urządzenia w dłoniach.

- A wiedziałaś, że masz wodorosta między zębami?

- Nie - odparła i przejechała językiem po zębach. - Już?

- Tak - westchnęłam i odwróciłam się z zamiarem pójścia do następnej sali, gdzie będziemy mieć zajęcia.

- Hej - usłyszałam od tyłu i, już drugi raz tego dnia, prawie nie zeszłam na zawał. 

- Hej - odpowiedziałam chłopakowi. - Jak ci się życie wiedzie?

- YAH! - krzyknęła Soobin za nami, na co oboje się odwróciliśmy. - Ze mną gadać nie chcesz, ale z nim już tak?

- On nie robi mi zdjęć polaroidem przed twarzą znienacka - zaśmiałam się na co dziewczyna walnęła mnie w ramię.

- Nie miła jesteś - odparła i odeszła od nas. - Do zobaczenia, gołąbeczki kochane, na angielskim. 

- Pa - pomachałam jej, ale Soobin, mimo dość krótkich nóżek, już zdążyła zniknąć za rogiem. - Wracając do pytania...

- Całkiem dobrze, choć, jak sama wiesz, mogło być lepiej - zaśmiał się Hyunjin. - A u Ciebie?

- Wspaniale - odpowiedziałam z przekąsem, na znak, że lepiej dla niego będzie nie poruszać tego tematu. 

Znam Hyunjin'a od 8 lat. Z początku nie lubiliśmy się, głównie z faktu odmiennych płci, ale z czasem coraz bardziej się poznawaliśmy i skończyliśmy w relacji najlepszych przyjaciół. Jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w moim życiu i to on jest moim wsparciem w trudnych chwilach. Aczkolwiek pomimo słodkości naszej relacji, Hyunjin jest najbardziej irytująca osoba jaka żyła na tej planecie. Ja kocham go całym sercem, ale no, ileż można?! Zawsze coś mu nie pasuje. Zawsze coś powinno być inaczej. Większość rzeczy, które nie idą po jego myśli to, oczywiście, moja wina. Jest uparty i nigdy nie ustępuje. Co za tym idzie? Nie ma zbyt dużej ilości przyjaciół. Nawet mogłabym powiedzieć, że jedyną przyjaciółką, jestem ja, a reszta osób z jakimi się zadaje to znajomi. Najwyżej, lepsi koledzy czy koleżanki. Z tego powodu moje serduszko zawsze się kraja. Może jest specyficzny, ale zasługuje na złotych ludzi dookoła siebie, a niestety o to trudno. Tym bardziej, że w szkole panują nieprzyjazne stereotypy o jego osobie. Jak np. że pobił 10 latka. Poniekąd jest to prawda, gdyż popchnął go, ale delikatnie. Aczkolwiek, owy 10 latek nie był bez winy - uderzył mocno w brzuch swoją młodszą, na oko 5 letnią, siostrę, a Hyunjin jedyne co chciał zrobić to dać mu do zrozumienia, że tak nie wolno. 

- Ziemia do [T/I] - pomachał mi przed twarzą Hyunjin.

- C-co? Przepraszam, zagapiłam się. - poprawiłam torbę na ramieniu. - Mówiłeś coś?

Hyunjin skierował wzrok na podłogę, widocznie zawstydzony i pokręcił głową.

- Nie, nic nie mówiłem. 

- W takim razie chodźmy już do klasy - złapałam ramiączko od jego plecaka i pociągnęłam, aby ten szedł za mną.

- Umiem chodzić - odpowiedział, zdejmując moją rękę z jego własności.

- W to nie wątpię - zaśmiałam się, pokazując mu język, aby się trochę rozweselił.

- Nie ładnie jest pokazywać komuś język, wiesz Yeo-dongsaeng 

( zwrot grzecznościowy używany w stosunku do młodszej, od siebie samego, dziewczyny)

- Naprawdę Oppa? Nie wiedziałam - odparłam z sarkazmem. - Wiesz, że jesteś starszy ode mnie o trzy dni?

( zwrot grzecznościowy używany przez dziewczyny do starszych od siebie chłopaków)

- Tak - odparł. - Ale mimo wszystko jestem. 

Zapanowała między nami cisza. Nie taka nieręczna, choć, "zręczną" też by jej nazwać się nie mogło. Po prostu każdy z nas, był pochłonięty przez własne myśli.

- [T/I]?

- Tak? - odparłam, dalej będąc jedną nogą w swoich rozmyślaniach.

- Czy miałabyś czas dzisiaj po południu?

Na jego słowa stanęłam i odwróciłam od niego wzrok.

- Hyunjin, nie. 

Chłopak zdawał się być załamany. Serce mi pękało na widok jego szklanych oczu.

- Czemu? Podaj mi powód, proszę. - chłopak klęknął błagalnie na kolanach, a łzy powoli spływały po jego policzkach.

- Hyunjin, wstawaj z ziemi. Ludzie się patrzą. - złapałam go za rękę i chciałam zmusić do wstania, co oczywiście, mi się nie udało.

- Proszę Cię [T/I], daj mi szansę. Daj nam szansę.

- Powiedziałam Ci już wystarczającą ilość razy, że nie. Nidy nie będziemy nikim więcej, wybacz - z obojętną twarzą zostawiłam go na korytarzu. Zmuszałam siebie, aby się nie odwrócić. Aby do niego nie pobiec. Aby go nie przytulić. Aby go zostawić w spokoju, bo tak będzie dla niego lepiej. 

Kiedy byłam już blisko klasy, poczułam mocne szarpnięcie i zobaczyłam tylko jak Hyunjin stanowczo ciągnie mnie za rękę. Sam nie raczył na mnie nawet spojrzeć.

-Hyunjin puść mnie - powiedziałam równie stanowczo, starając się wyrwać. - Rozumiesz?!

Odpowiedziała mi cisza. Była godzina 8:50 i za dziesięć minut  mieliśmy zaczynać lekcje, a on ciągnie mnie do wyjścia ze szkoły. 

- Czy ty już kompletnie oszalałeś?!

- Tak - odwarknął, na co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. 

- Gdzie idziemy? - spytałam, jak już opuściliśmy teren szkoły.

Znów odpowiedziała mi cisza. Po około 10 minutach, nie przyjemnie szybkiego chodu, zatrzymaliśmy się w parku niedaleko szkoły. Hyunjin popchnął mnie, abym usiadła na ławce, a on sam usiadł na ziemi przede mną.

- Czemu? - zadał jedno, krótkie, ale głębokie pytanie.

- Tak będzie dla ciebie lepiej. - odparłam kruchym głosem. Cała ta sytuacja mocno mnie przytłaczała i z każdą następną sekundą chciałam go przytulić i nigdy nie puszczać. 

- Nie wiesz co jest dla mnie lepsze - wycedził przez zęby. Był w, dobrze widocznej, furii. Połączonej ze strachem i rozpaczą.

- Nie chce się z Tobą kłócić. Rozmawialiśmy o tym dwa miesiące temu. Obiecałeś mi wtedy, że już nigdy nie poruszymy tego tematu - odwróciłam wzrok.

 - Miałem nadzieję, że zdołam zmienić Twoje zdanie - podniósł głowę i spojrzał w tym samym kierunku co ja. - Doprawdy ciekawe drzewo wybrałaś sobie za widoczek [T/I].

- Czyż nie? - dalej wpatrywałam się w wielkiego klona. - To wrodzony talent. A wiesz w ogóle co to za drzewo?

- Liściaste - odparł z sarkazmem. - Wiesz, że nie lubię biologii. Nie zamęczaj mnie nią. 

- Ale żeby nie umieć rozpoznać klona? - popatrzyłam na niego jak na idiotę. - To także musi być talent. 

Chłopak zaśmiał się i usiadł obok mnie na ławce. 

- Czemu [T/I]?

- I znowu to samo - westchnęłam. - Już była miła rozmowa, ale nie.

- Dobrze wiedziałaś od samego początku, że nie dam Ci z tym spokoju. - wziął moje ręce w swoje dłonie, pomimo moich szarpań. - Chce, abyś każdego dnia uczyła mnie nowego gatunku drzewa. Abyś się uśmiechała i śmiała dzięki mnie. 

- Hyunjin - wzięłam swoje ręce z jego uścisku. - To jest niemożliwe. Jeśli wziąłeś mnie tutaj, tylko po to, aby mi to powiedzie to szczerze żałuje, że nie jestem teraz na angielskim.

Wstałam z ławki i chciałam jak najszybciej od niego odjeść. Póki jeszcze kontrolowałam siebie i spełniałam podjęte przeze mnie, dwa miesiące temu, decyzje. 

- Wiesz skąd poznaje, kiedy jesteś sobą, a kiedy nie? - spytał Hyunjin przeciągając się na ławce.

- Skąd? - odwróciłam się do niego.

- Po ilości niemiłych i wrednych docinek w twoim zachowaniu i wypowiedziach.

- Hm? - popatrzyłam na niego spode łba. - Psycholog się znalazł.

- Oh, teraz jesteś sobą - odwrócił głowę w moją stronę, uśmiechając się od ucha do ucha. - Kocham Cię [T/I].

- W takim razie jesteś głupcem. - odwróciłam się i zaczęłam iść w kierunku szkoły.

- Teraz nie byłaś sobą! - krzyknął z ławki Hyunjin. - Nigdy byś nie użyła słowa głupiec.

- Słowo jak każde inne, panie Lingwisto - odparłam z sarkazmem, cofając się o parę kroków.

- Jak masz zamiar chodzić w te i we wte to może lepiej po prostu usiądź obok mnie, hm?

- Nie dzięki, postoje. - odparłam stając przed nim. 

- Podaj mi powód [T/I], proszę - powiedział Hyunjin z nadzieją w oczach.

- Czemu nie możesz po prostu znaleźć innej? - usiadłam ze spuszczoną głową na ziemi.

- Yah, nie siadaj na zimnej ziemi jak obok jest ławka - odpowiedział, łapiąc mnie za barki i podnosząc do góry. - Niby taka mądra jesteś. 

- Umiem rozpoznać klona w porównaniu do niektórych - odparłam patrząc się w swoje buty.

- Będziesz mi to wytykać do końca życia? - zaśmiał się Hyunjin. - Okrutna jesteś.

- Bo wyjeżdżam - powiedziałam cicho.

- Co? - spytał nie rozumiejąc chłopak. - Wyjeżdżasz?

- Nie chce być z Tobą, bo wyjeżdżam - powiedziałam głośniej, podnosząc głowę. 

- [T/I], czy to naprawdę był powód odrzucenia moich uczuć? Twój wyjazd? - zaśmiał się Hyunjin.

- Nie śmiej się - poczułam się jak największa idiotka na Ziemi.

- Wybacz, ale to brzmi tak niedowierzająco - pokręcił głową chłopak. - Raniłaś mnie jak nikt inny, odpychałaś i niszczyłaś wewnętrznie dlatego, że gdzieś wyjeżdżasz?

- Ja... - nie wiedziałam kompletnie co powiedzieć. Czułam się źle z tym jak go traktowałam, ale sądziłam, że moje działania mają sens, a teraz jak usłyszałam to z jego ust, czuje się podle. - Wyjeżdżam do Anglii na rok, razem z mamą. 

- Wyjeżdżasz na rok - Hyunjin nie dowierzał w moje słowa. - Masz szczęście, że Cię bardzo mocno kocham.

- Wiem - powiedziałam cicho i skierowałam wzrok na małe skupisko trawy przy ławce. - Ale naprawdę to brzmiało mądrze w mojej głowie, dwa miesiące temu.

Chłopak złapał moją rękę i w ciszy pocierał ją swoim kciukiem patrząc na chmury na niebie. 

- Więc, czy teraz dasz mi szansę? - Hyunjin spojrzał na mnie swoimi wielkimi, brązowymi oczami, pełnymi nadziei i szczęścia.

- Nie - odpowiedziałam cicho. 

- Co tym razem? - powiedział znudzonym tonem chłopak, puszczając moją rekę.

- Bo może w tym czasie, w którym mnie nie będzie w Korei, ty poznasz jakąś dziewczynę i się zakochasz? Nie chce być obciążeniem.

- Już znalazłem taką i siedzi obok mnie, idiotko - odparł pstrykając mnie w czoło.

- Ale nie znasz przyszłości - odpowiedziałam pewna siebie, pstrykając go mocniej w nos.

- Ała - powiedział chłopak łapiąc się za nos. - To już trochę bolało, wiesz?

- O to chodziło - zaśmiałam się i wstałam z ławki, wyciągając rękę do chłopaka na znak, aby ten też wstał. - Ale obiecuję Ci, że jak tylko wrócę będziemy razem.

- A co jak ja wtedy zmienię zdanie? - spytał, wstając z ławki.

- To będzie mi przykro, ale zaakceptuje Twoje zdanie - odparłam i ruszyłam alejką w stronę szkoły. 

- A co jak to Ty znajdziesz sobie kogoś w Anglii?

- Nie znajdę, ponieważ już mam takiego jednego debila w Korei, co klona nie rozpoznaje.

- Czyżby to była mowa o mnie? 

- Nie - zaśmiałam się i przyśpieszyłam kroku. - Chodźmy szybciej to zdążymy na drugą lekcje.

- [T/I] - Hyunjin złapał mnie za rękę i zatrzymał, stając przede mną. - Obiecujesz, że jak wrócisz to dasz nam szansę?

- Tak Jinnie~, obiecuje - uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka. Ten oddał przytulas i przyciągnał mnie jeszcze mocniej, nie pozwalając, abym odeszła bez jego zgody. - Dobra, musimy lecieć, by zdążyć.

- A co jest na drugiej lekcji? - spytał, dalej mnie mocno tuląc.

- Biologia - odparłam, starając się wyjść z jego uścisku.

- Mój Bosz, nie idziemy - stwierdził. 

- Nie możesz unikać jakiś lekcji, tylko z powodu, że ich nie lubisz.

- Mogę - zaśmiał się Hyunjin, rozluźniając trochę uścisk. - A właściwie, możeMY.

W ciągu paru sekund chłopak pochylił się i lekko musnął moje wargi. 

- YAH! - krzyknęłam i odepchnęłam go, posyłając mu wzrok pełen wyrzutów.

- No co? - zaśmiał się Hyunjin. - To tak na dobry początek poniedziałku. 

- Mhm - odparłam, sprawdzając godzinę w telefonie. - Już nie zdążymy na drugą lekcję, a nie chcemy mieć spóźnień.

- Chwała losie! - stwierdził chłopak. - Chcesz lody?

- Nie wiem czy to uczciwe, iść na lody, kiedy powinno się mieć lekcje.

- Mangowe - odparł Hyunjin.

- Masz bardzo dobre argumenty - udałam, że się zastanawiam. - Ale zostanie to między nami?

- Oczywiście - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę naszej ulubionej lodziarni. 

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Po mojej bardzo długiej nieobecności wracam, a przynajmniej się postaram. Mam okropne wyrzuty sumienia:(          Co do shotu, mam nadzieję, że się spodobał. Chociaż, prawdopodobnie, nie jest to do końca to o czym myślałaś. Jeśli faktycznie, jest na tyle niepodobny do Twoich wyobrażeń, napisz, a ja chętnie napisze kolejny. Jeszcze co do shotu: posiada 1997 słów XD W sumie dużo, nawet jak na mnie. W mojej opinii nie jest fantastyczny, momentami krindżowaty, ale mam nadzieję, że nie jest AŻ tak zły jak sądzę, że jest;-; 

Miłego dnia:3

~Stay2109~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top