💚Haechan (NCT)💚 1/?


Dobra zacznijmy od tego że nienawidzisz osobnika płci męskiej o nazwie Haechan lub Donghyuck lub jak kto woli fullsun. Po prostu działa Ci on na nerwy. Niestety dzisiaj twoi i jego rodzice (którzy się przyjaźnią i mają razem firmę) poszli na firmowy bankiet, a wam kazali siedzieć RAZEM w jednym budynku jakim jest dom chłopaka. Chyba oni nie wiedzą że to się może BARDZO źle skończyć. No ale cóż to oni zapłacą za szkody i twoją psychikę bo ona na sto procent ucierpi przez ten wieczór.

Była godzina 17:47 wasi rodzice właśnie zbierali się do wyjścia ale jeszcze przed tym prawili wam kazania typu "Macie być grzeczni i się nie pozabijać" co w waszym przypadku było niestety nierealne.

- Okej dzieciaki możecie robić co chcecie ale grzecznie. Zrozumiano? - spytał się was jego tata

- Tak... - odpowiedzieliście oboje znudzeni tą całą zbędną gadką

- Nie musicie się o nas martwić! - zapewnił Hae - Przecież wiecie że my się wręcz uwielbiamy. - dopowiedział i objął cię ramieniem - Prawda (T.I)? - spytał ze sztucznym uśmiechem

- Oczywiście! - odpowiedziałaś z równie sztucznym uśmiechem co jego - Wszystko będzie w porządku.

- Trzymamy was za słowo. - powiedziała twoja mama - Pa skarbeńka. - pożegnała się z wami i posłała całusy

- Pa pa - odpowiedzieliście z nadal sztucznym uśmiechem

Rodzice wyszli i zamknęli drzwi.
Po tej czynności od razu zrzuciłaś rękę chłopaka ze swojego ramienia - Weź te brudne łapy. - powiedziałaś z obrzydzeniem

- Były czyste zanim cię dotknąłem. - odgryzł się

- Wmawiaj sobie skarbie.

Odpowiedziałaś mu i skierowałaś się w stronę salonu. Mimo iż nie był to twój dom to bywałaś tu dosyć często. Głównym powodem przychodzenia tutaj była przyjaźń waszych rodziców i sprawy firmy. Takim o to sposobem dom chłopaka był dla ciebie jak twój drugi.

Włączyłaś telewizor i położyłaś się na kanapie z zamiarem obejrzenia jakiejś dramy.
Po kilku minutach spokoju przyszedł fullsun.

- Co robisz młoda? - spytał przyglądając się tobie

- Nie widzisz?

- Widzę ale pytam profilaktycznie.

- To nie pytaj.

- Jakby co jestem u siebie w pokoju.

- Ok spadaj.

- Jak się odzywasz do oppy?

- Jesteś starszy o nie całe dwa lata nie przesadzaj. Będę mówić jak mi się podoba. Dzbanie!

- Wazon się odezwał - odpowiedział ostatni raz i skierował się po schodach na górę, a ty odprowadziłaś go wzrokiem

⌚Dwie godziny później⌚

Najbliższy czas minął ci na oglądaniu jakiejś dramy, która swoją drogą nie była zbyt ciekawa.

Haechan nie dawał oznak życia. Ale szczerze? Nie obchodziło cię to. Chociaż w tym momencie zaczęło. Robiłaś się głodna, a nie chciało Ci się nic robić. Poza tym chłopak gotuje lepiej nawet od twojej mamy, więc chciałaś to jakoś wykorzystać.

- Donghyuck!!! - krzyknęłaś tak głośno aby chłopak mógł cię usłyszeć.
Chwilę później już ujrzałaś go stojącego na schodach.

- Co chcesz? - spytał ozięłbłym tonem

- Jestem głodna...

- To sobie coś zrób. Przecież spędzasz  w tym domu tyle samo czasu co ja.

- Ale mi się nie chce.

- To niech ci się zachce.

- Nie matkuj mi tu! Tylko zrób jedzonko.

- No dobra... W sumie sam już zgłodniałem. - powiedział i skierował się w stronę kuchni.

Kilkanaście minut później chłopak wrócił z dwoma miskami gorącego ramen.

- Aaaaaa GORĄCEEE! - chłopak szedł szybkim krokiem w stronę stołu krzycząc, w ostatniej chwili położył danie na stół i zaczął wymachiwać dłońmi aby je ostudzić

- Uważaj pierdoło. - wzięłaś jego dłonie i zaczęłaś w nie chuchać by złagodzić ból - Mogło ci się coś stać. - powiedziałaś, spojrzałaś mu w oczy i w tym momencie nastąpiła wymiana spojrzeń

- Co ty nagle taka dobra? - spytał zdziwiony całą tą sytuacją

- Nie wiem, wybacz...- odpowiedziałaś i szybko puściłaś ręce chłopaka

- Dobra jedzmy bo wystygnie. Smacznego! - powiedział

- Dzięki, nawzajem...- odpowiedziałaś i spróbowałaś posiłku - Jejuuu to jest takie dobre... Nigdy ci tego nie mówiłam ale świetne gotujesz Haechan! - wybełkotałaś z pełną buzią klusek

- Haha dzięki - zaśmiał się - Wyglądasz uroczo! Masz polisie jak chomiczek!

- A wsadził ci ktoś kiedyś kija do dupy? - zapytałaś zła 

- Dobra opanuj emocje mała... Calm down...

- Nie jestem mała!

- Wmawiaj sobie skarbie. Twoje 162 cm wzrostu mówi samo za siebie. - chłopak nadal z ciebie drwił

- Zaraz ktoś tu będzie miał kija w dupie. - powiedziałaś i wkurzona zaczęłaś się zbliżać do chłopaka na co ten szybko złapał twoje nadgarstki i spojrzał ci w oczy

- Uspokój się! - zaczęłaś wyrywać swoje nadgarstki z jego uścisku - [T.I]! Spokój! Już koniec! Wiem że mnie nienawidzisz ale jakoś musisz to wytrzymać. Ja teraz idę do siebie, więc masz ode mnie spokój. Jak będziesz mnie potrzebowała zastaniesz mnie u siebie w pokoju.- powiedział, puścił twoje nadgarstki i  zaczął kierować się w stronę, którą powiedział - A i jeszcze jedno na noc jadę do mojej dziewczyny, no wiesz do Jirim, więc masz chatę wolną

- Okej... - nie wiedziałaś co odpowiedzieć z jednej strony cieszyłaś się a z drugiej strony poczułaś się samotna - Haechan!

- No co?

- Mogę zaprosić Marka?

- Nie! Żadnych chłopaków sam na sam z tobą w moim domu!

- No dobra...Jak uważasz...

⌚Kolejne dwie godziny później ⌚

Już jakiś czas temu rozpoczęła się burza, której zawsze się mega boisz. Twój wróg dobrze o tym wiedział lecz miał to po prostu gdzieś. Leżałaś skulona pod kocem w pokoju gdzie zawsze nocujesz gdy tu jesteś i słuchałaś muzykę przez słuchawki na tyle głośno by chodź trochę nie słyszeć odgłosów jakie wydaje pogoda na dworze. Nagle do pokoju wszedł chłopak.

- Dobra ja teraz idę do Jirim. Wrócę zanim przyjdą starzy. - powiedział i już miał zamiar wychodzić lecz zatrzymał go twój głos

- Zamierzasz mnie tak zostawić? Samą? W taką pogodę?! - zaczęłaś mu zadawać pytania

- No...tak. Nie mów że nadal boisz się burzy? - ty tylko pokiwałaś głową na tak - Kobieto minęło tyle czasu odkąd pojechaliśmy pod namioty i rozpętała się burza a ty nadal się jej boisz i nie jeździsz pod namiot? - powtórzyłaś czynność - Nie przesadzaj. Dobra ja jadę do Jirim jakby coś było nie tak to dzwoń.

- Dob...- nie dokończyłaś bo wysiadł prąd, no tak bałaś się też ciemności ostatecznie nie wytrzymałaś i zaczęłaś piszczeć chłopak szybko zakrył ci usta swoją ręką spojrzał ci w oczy na tyle ile pozwalała ciemność i zaczął mówić

- Dobra wygrałaś zostanę z tobą ale nie piszcz. - powiedział i zdjął rękę z twoich ust - Chodź musimy zejść na dół i zobaczyć czy przypadkiem korki nie wywaliły - zaczął kierować się w stronę wyjścia z pokoju

- Hyuck czekaj...- powiedziałaś i złapałaś go za rękę - Nie zostawiaj mnie samej boję się.

- Przecież nie zostawiam cię. Jestem tu, nie bój się.- powiedział - Chyba częściej powinni wyłączać prąd bo jesteś taka milusia i bezbronna. - dodał i zaczął się śmiać

Zeszliście na dół trzymając się za ręce. Okazało się że to nie bezpieczniki. Światła nie było na całej ulicy. 

- W takim razie ty śpisz u mnie w pokoju w łóżku, a ja na podłodze.

- Okej, zgadzam się.

Skierowaliście się do jego pokoju i przygotowaliście łóżka do spania.

- Haechan dasz mi coś do spania?

- Wybierz sobie co chcesz z mojej szafy i idź się wykąp ja w tym czasie zadzwonię do Jerim, że nie przyjdę. - powiedział - A tu masz latarkę. - dopowiedział i wręczył ci przedmiot

- Dzięki. Bardzo mi przykro, że nie możesz jechać do swojej dziewczyny. To moja wina. 

- Nie obwiniaj się. - powiedział i pogładził cię kciukiem po policzku - To nie twoja wina że nie ma prądu. - uśmiechnął się, a ty odwzajemniłaś uśmiech 

- Idę się wykąpać. - powiedziałaś, wzięłaś jakąś za dużą na ciebie bluzę chłopaka i skierowałaś się do łazienki, która swoją drogą była połączona z pokojem chłopaka

Wzięłaś długą, relaksującą kąpiel wśród pachnących świeczek. Ta chwila relaksu naprawdę dużo ci dała. Poczułaś się wypoczęta i spokojna, chociaż na moment mogłaś zapomnieć o tym że nie ma prądu, a ty jesteś skazana na Donghyucka. Niestety moment  twojego odpoczynku kiedyś musiał się skończyć, więc wyszłaś z wanny wytarłaś się ręcznikiem i założyłaś bluzę chłopaka (która swoją droga ledwo zakrywała ci tyłek) oraz bieliznę, po czym skierowałaś się do poprzedniego pomieszczenia. Leżący na łóżku chłopak na twój widok przygryzł dolną wargę.

- Coś nie tak? - spytałaś zdziwiona jego reakcją

- Wszystko w porządku po prostu wyglądasz tak kusząco w moim ubraniu.

- Nie skomentuję tego. Zmieniając temat...Dzwoniłeś do Jerim?

- Tak...

- I co jak to przyjęła?

- Zerwała ze mną...

- Dlaczego?

- Powiedziała, że nie poświęcam jej czasu bo spędzam go tylko z tobą i jak tak bardzo cię lubię to lepiej żebyś ty była moja dziewczyną.

- TY I JA?! Chyba coś brała? 

- Nie wydaję mi się brzmiała strasznie poważnie. 

- Dobra kładźmy się spać i zapomnijmy o wszystkich problemach.

- Zgadzam się. To bardzo dobry pomysł. Połóż się już do łóżka i  idź spać, a ja zaraz wrócę tylko wezmę prysznic. - pokiwałaś tylko głowa na znak że rozumiesz, a chłopak skierował się do łazienki

Gdy wrócił ubrany w czarne spodnie dresowe, które przylegały mu do lekko umięśnionych łydek i biały zwykły t- shirt położył się do łóżka obok ciebie i opatulił kołdrą.

- No chyba ci się kolego coś pomyliło. - powiedziałaś gdy zobaczyłaś gdzie chłopak się znajduje

- Yyyyy... Nie wszystko jest tak jak powinno być. - stwierdził

- Nie, nie jest tak jak powinno być. Twoje miejsce jest tam. -powiedziałaś i wskazałaś palcem materac obok łóżka

- Z tego co wiem to mój pokój i moje łóżko. Jak ci coś nie pasuje to ty śpij na materacu.

- To będę tam spała. Wolę spać sama na materacu niż z tobą w jednym łóżku. - powiedziałaś wzięłaś poduszkę i już miałaś skierować się na materac lecz zatrzymała cię ręka chłopaka, która pociągnęła cię za nadgarstek a ty niefortunnie wylądowałaś leżąc na Hae. Wasze twarze dzieliły milimetry, a ręce koreańczyka spoczywały na twojej talii.

- Nigdzie nie idziesz śpisz ze mną.

- No chyba cię coś boli.

- Trochę głowa czasami od twojego marudzenia ale oprócz tego to nic.

- Puść mnie!

- Przecież mówiłem, że nigdzie nie idziesz zostajesz ze mną.

- Dobra zostanę ale mnie puść! - fullsun w końcu cię puścił, a ty położyłaś się plecami do niego na co ten przysunął się do ciebie i objął cię od tyłu - Co ty robisz mogę wiedzieć?

- Przytulam cię nie widzisz?

- Właśnie widzę ale nie wiem dlaczego?

- Bo tak.

- Aha okej - w końcu odpuściłaś, poza tym  każdy potrzebuje czasem się do kogoś przytulić nie?

W końcu poszliście spać. Noc minęła ci bardzo dobrze i wyspałaś się jak nigdy. W sumie nawet nie wiesz czemu ale przy Haechanie czułaś się bardzo bezpiecznie, a jego zapach cię uspokajał i relaksował. Rano obudziłaś, a głowę miałaś na klatce piersiowej chłopaka. On zaś patrzył na ciebie i delikatnie przeczesywał ci włosy swoją ręką, drugą zaś cię obejmował.

Nie wiesz co ci się dzieje ale chyba zakochujesz się we wrogu.


💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚

Od razu przepraszam za wszelakie błędy itp. Nie umiem dobrze pisać sry.

PS. Czy tylko mi go brakuje?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top