Rozdział 40

Wszystko ruszyło tak szybko, że nie byłabym w stanie czegoś takiego przewidzieć. Zwłaszcza, że od mojej ostatniej wizji w której po raz pierwszy chodziło o mnie nie miałam ani jednej kolejnej wizji. To dziwne, ale trochę za to tęskniłam już za widzeniem przyszłości. Jak można za czymś takim tęsknić, prawda? Jednak ja tęskniłam. W sumie nigdy nie byłam normalna. Przynajmniej od momentu jaki pamiętam. Obudziłam się w lesie całkiem sama i z zanikiem pamięci. Wtedy te wizje mnie uratowały. W każdym niebezpiecznym momencie uratowała mi życie.

Może ten spokój oznaczał, że nie mam się już czego bać? Może wreszcie znalazłam to na co miałam czekać? Miłość, szczęście i spokojną wieczność. Nareszcie moje życie mogło się zmienić. Ustawić w stronę przyszłości, bo w końcu z jakiegoś ważnego powodu tyle lat ją widziałam. Teraz był mój dzień. Nessi, moja druhna pomagała mi ubierać suknię ślubną. Denerwowałam się. Jak nigdy w życiu bałam się tego ostatniego kroku. Jednak musiałam przyznać, że Raffaell spisał się genialnie. Z resztą Rosalie także. Ślub miał się odbyć na wysokich klifach. Wśród skał, pięknych widoków i krokusów.

Ślub miał odbyć się w nocy, ale ponieważ wokół nie było śladu ludzi, a wysokie klify były miejscem nieodwiedzanym przez ludzi postanowiliśmy zdobić ślub w trakcie dnia. Jak się okazało ktoś ze znajomych Edwarda znał pastora, który jest wampirem i to właśnie ten pastor zgodził się udzielić nam ślubu. Przez chwilę pomyślałam, żeby zaprosić też Jordana, ale zrezygnowałam. Lepiej nie wpuszczać tygrysa między wampiry.

Tak też ruszyłam z altany splecionej z gałęzi drzew, którą przygotował Carlisle i Esme w stronę ołtarzu stąpając po dywanie usłanym z pioletowych płatków przeróżnych kwiatów. Kiedy mojej skóry dotknęły pierwsze promienie słońca, a ta zaczęła lśnić kilka osób z tłumu westchnęło. Czułam się jak księżniczka z bajki. Moja biała suknia była największym marzeniem chyba każdej kobiety. Już się nie bałam. Chciałam tego. Chciałam wiedzieć, że mam kogoś tylko dla siebie i to na wieki.

Ja i Jasper to przeznaczenie od samego początku. Czułam się jak wniebowzięta, gdy mnie przytulał, dotykał lub nawet przy każdym jego spojrzeniu. Tak dużo czasu mi zajęło zrozumienie takiej oczywistości. Jednak teraz byłam stu procentowo pewna. Kiedy ujrzałam przy ołtarzu mojego ukochanego przyspieszyłam kroku. Z tłumu wyszedł Carlisle i biorąc mnie pod ramię poprowadził do ołtarza jak na ojca przystało. Już po chwili stałam przed swoim narzeczonym, a on uśmiechał się do mnie jak anioł. Pastor zaczął mówić o miłości.

-Kto miłość zna? Kto, duszą obłąkany,
Wypił zabójczy i najsłodszy jad,
A z martwych ożył nim, jak rosą kwiat?
Kto ssał miód z krwawych ust serdecznej rany?
Kto oddał wszystko, żebrakiem być rad,
Kto niewolnikiem sprzedał się w kajdany,
A został królem wszech gwiazd obwołany
I zdobył nowy, nieodkryty świat?
Kto w przepaść rzucił się bez den, bez den,
A wpadł w róż obłok na zawrotny sen,
Którym odurza woń upojna, miękka?
Kto, pokorniejszy od przydrożnych ziół,
Pod stopy padał czołem w pyl, a czul,
Że się najwyżej wznosi, kiedy klęka?

Ten piękny wiersz Leopolda Staffa rozpoczyna ceremonię zaślubin tych oto zakochanych. Po świecie od zawsze krążą dusze, które są jednością tylko w parze. Te dusze odnalazły się dzisiejszego dnia czego jesteśmy świadkiem. Mary Alice Cullen i Jasper Whitlock Hale stanęli dziś przed sobą, by przysięgać przed Bogiem miłość, wierność i wspólną wieczność. Mary zacznij jako pierwsza i wypowiedz swoje słowa przysięgi.

- Alice, proszę zwracaj się do mnie Alice, nie używam tamtego imienia- odparłam, a pastor skinął głową z uśmiechem. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam Jasperowi w oczy.- Tyle lat czekałam na ten moment. Stojąc tutaj, w tej sukni przed Tobą, ślubuję zawsze czekać na twój powrót z polowania czy ze sklepu, z czułością całować najdelikatniejsze partie ciała, kochać się z Tobą przy piosenkach zespołu Muse i oglądać z Tobą westerny. Kochać Cię wiecznie i z każdym dniem coraz mocniej, bo właśnie tak widzę naszą przyszłość- kilkanaście osób cicho się zaśmiało.

-Jasper?-pastor zwrócił się do chłopaka.

-Jako żołnierz, major, oddaje moje serce tobie, damie mojego życia. Nie jestem dobry w przemowach, ale tu i teraz przysięgam i ślubuję, że będę Cię chronić przed każdym niebezpieczeństwem, kochać Cię bezgranicznie, wielbić ziemię po której chodzisz i całować ślady twoich stóp, bo bez Ciebie nie ma mojego swiata, bo to ty nim jesteś, byłaś i będziesz już na wieki. Jestem gotów znieść wielogodzinne wyprawy z Tobą na zakupy, tańczyć z Tobą na dachu w środku nocy, oglądać z Tobą musicale i chodzić na podwodne spacery.  Nie mam wątpliwości, jesteś moim jedynym i najprawdziwszym  skarbem i będę Cię strzegł, bo nigdy więcej nie znajdę takiej perły jak ty maleńka- odparł, a ja nie wytrzymałam i pocałowałam go.

-Zaraz, zaraz, jeszcze nie skończyliśmy ceremonii-  odparł pastor, a ja machnęłam do niego ręką, by mówił dalej.-No dobrze, czy ty Jasper bierzesz tą oto Alice za żonę i ślubujesz miłość, wierność i wspólną wieczność?-zapytał, a Jasper na sekundę odsunął się ode mnie odpowiadając-Tak. Znów zaczął mnie całować.
-Czy ty Alice bierzesz tego tu Jaspera za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i wspólną wieczność?

Oderwałam usta od ust Jaspera i odpowiedziałam-Tak. Potem dalej całowaliśmy się jak szaleni.

-Po słowach przysięgi złożonej przed Bogiem i całym zgromadzeniem ogłaszam was mężem i żoną, możecie...kontynuować- odparł, a wszyscy wybuchli śmiechem.

-Kocham Cię mój mężu- odparłam spoglądając w te złote, piękne oczy

-Ja ciebie też żono- odparł i mocno mnie przytulił.- Teraz jesteś już tylko moja i nikomu Cię nie oddam- odparł, a ja wiedziałam, że nigdzie się nie wybiorę, bo nie ma takiego drugiego faceta jak Jasper.

Na świecie wciąż będziemy tylko się ukrywać. Zmieniać miejsca zamieszkania i kierunki nauk, ale zawsze będziemy obok siebie. Wieczność to bardzo dużo czasu, cieszy mnie to, że spędzę go z tak przystojnym mężem

Pamiętajcie miłość jest wieczna, a serce nawet nie bijąc może pokochać

#Od Autorki

No i tak oto kończy się historia Al i Jazza. Będę za nimi tęsknić. Przyznaję. Jednak zawsze trzeba znaleźć moment by coś skończyć

Wydaje mi się, że wam się podobała moja historia i będziecie czytać kolejne z moich opowiadań.

Polecam  Dipendenzę, którą piszę wraz z Danio94.

Tu macie zwiastun amatorsko wykonany przeze mnie

Pozdrawiam

Roxi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top