Rozdział 25
Wbiegłam do domu i ruszyłam od razu do swojego pokoju. Przy oknie w ciemności stał Jasper. Spojrzałam na niego i po prostu zaczęłam szukać jakiejś innej bluzki na zmianę . - Gdzie byłaś? - zapytał, a ja westchnęłam- Nie chcesz wiedzieć - odparłam myśląc, że taka odpowiedź wystarczy. Spojrzał na mnie z uwagą. - Byłaś z Jordanem tak? - zapytał, a ja stanęłam obok niego i uśmiechnęłam się lekko - Tak, ale to był błąd - odparłam szczerze, a on dotknął palcami moich warg - Masz spierzchnięte usta, całowałaś się z nim - bardziej stwierdził niż zapytał. - Jasper... Ja... - zaczęłam się jąkać. - Nie zaprzeczasz, czyli się nie mylę- odparł i dotknął rozdartego rękawa mojej bluzki - Nie wiem co mam o tym myśleć, nie wiem czy tu chodzi tylko o pocałunki - odparł, a jego oczy wyrażały ból i smutek - Jasper nie zdradziłam cię! Ufasz mi? - zapytałam, a on spojrzał na mnie z takim bólem jakiego nigdy przedtem u niego nie widziałam w oczach - Nie wiem czy jeszcze mogę - odparł i ruszył do drzwi - Jasper! - krzyknęłam, a on po prostu zamknął za sobą drzwi i zostawił mnie samą.
Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. Nie próbowałam płakać. Chciałam zastanowić się nad tym jak przekonać Jaspera, że nie zdradziłam go z Jordanem. W końcu wstałam i zmieniłam bluzkę, by poczuć się bardziej komfortowo. Potem wyszłam z pokoju i zaczęłam szukać ukochanego. Siedział w salonie i cicho grał coś na fortepianie. Gdy podeszłam bliżej rozpoznałam tą melodię. To była kołysanka, którą dla mnie napisał tylko jakoś bardziej smutna niż spokojna.
Usiadłam obok niego i wyszeptałam - Porozmawiaj ze mną, Jazz- on nawet na mnie nie spojrzał - Nie zdradziłam cię rozumiesz?! - krzyknęłam, a on spojrzał na mnie i odparł- W takim razie powiedz dokładnie co się stało - poprosił, a ja spuściłam głowę - Nie mogę - odparłam, a on wstał od fortepianu.- Sama widzisz - odezwał się rozczarowany. - Dawniej nie było między nami tajemnic - dodał i pobiegł do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam już co mam zrobić. Powiedzenie mu prawdy nie wchodziło w grę. Nie w tej chwili. Nie chciałam, żeby tajemnica Jordana wyszła na jaw. Jeszcze nie teraz. Miałam nadzieję, że przyjaciel jeszcze mnie przeprosi. Z drugiej strony jednak bałam się, że mogę stracić Jazza. Nie przeżyłabym bez niego. - Pokłóciliście się? - zapytała Esme nagle znajdując się obok mnie. Lekko skinęłam głową, a ona objęła mnie mocno i pogłaskała po policzku - Nie ważne co było powodem nie ma rzeczy, które mogą być tak straszne jak się wydają kochanie, musisz być po prostu szczera i zobaczysz, że się pogodzicie - powiedziała, a ja skinęłam głową i ruszyłam po schodach na górę. Stanęłam pod jego drzwiami. - Chciałeś wiedzieć co się stało, Jordan rzucił się na mnie - odparłam i weszłam do swojego pokoju. Czułam jak Jasper podchodzi do moich drzwi. Jednak rezygnuje i wraca do siebie. Miałam tylko nadzieję, że złość na mnie w końcu mu przejdzie.
# Od Autorki
No wreszcie znalazłam trochę czasu. Mam nadzieję, że spodoba się Wam.
Jeśli tak to dawajcie gwiazdki i komentarze
Pozdrawiam
Roxi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top