Rozdział 19
Kiedy Jordan napisał mi wiadomość z prośbą o spotkanie nie spodziewałam się powodu dla którego chce ze mną rozmawiać. Zapytałam więc o powód, a on bardzo szybko odpisał.
,, Widziałem cię dzisiaj w lesie "
Zamarłam. To wszystko nie mogło być prawdą. Przecież wyczułabym go. Musiał kłamać albo widział mnie z bardzo daleka albo sama już nie wiem.
Szybko wystukałam na klawiaturze
,, Za dwie minuty będę pod twoim domem, więc czekaj "
Czego się mogłam na to spodziewać jak nie jakiegoś głupiego pytania? Biegnąc między drzewami odczytałam
,, Skąd wiesz, gdzie mieszkam? "
Westchnęłam i będąc już przed jego drzwiami odpisałam
,, Mam swoje źródła, a teraz wyjdź łaskawie przed dom, bo rzeczywiście mamy do
pogadania "
Kiedy usłyszałam jak zbliża się do drzwi odetchnęłam dwa razy i wtedy drzwi się otworzyły, a przede mną stanął Jordan - Cześć, choć - odparłam i pociągnęłam go za koszulkę przed dom. - Wow, nie rób mi krzywdy - odparł, a ja wiedziałam, że to zły znak - Krzywdy? Jordan myślałam, że się przyjaźnimy? Rzucasz do mnie takie teksty? - zapytałam zaskoczona i odrobinę zraniona- No bo jesteśmy, ale... Chyba się trochę pogubiłem, jesteś tym czym myślę? - zapytał, a ja przyłożyłam mu dłoń do ust - Ciii... Nie tutaj, choć - odparłam i łapiąc go za rękę ruszyłam w stronę lasu.
Krótko po tym jak weszliśmy między drzewa odwróciłam się od niego - No to powiedz to... Powiedz kim jestem- odparłam. Miałam tylko nadzieję, że nie nazwie mnie potworem - Wampirem - odparł, a ja jeknęłam - Nie rozumiem jak mogłeś mnie zobaczyć, przecież ja wyczułabym człowieka na odległość kilku kilometrów - odparłam, a on cofnął się o krok - Nie ważne jak cię widziałem, zabijacie ludzi, jesteście potworami - odparł.
No i nadzieja matką głupich. - Potwór? Tym teraz dla ciebie jestem? Strasznie Ci dziękuję, przyjacielu! - krzyknęłam - I dla twojej wiadomości nie zabijamy ludzi, żywimy się tylko i wyłącznie krwią zwierząt - odparłam, a on patrzył na mnie nieufnie - Niby czemu mam w to uwierzyć? - zapytał oschle - Bo gdybyśmy mordowali ludzi nie chodziłabym z tobą do szkoły i nie spotkałbyś mnie w lesie, ale w nocy w jakimś ciemnym zaułku.
Carlisle, nasz ojciec on... Nienawidzi mordowania- odparłam - Alice ja nie umiem, nie mogę Ci uwierzyć - odparł, a tym razem to ja się cofnęłam o krok - Rozumiem, w takim razie udajemy, że się nie znamy, a gdy skończy się rok szkolny wraz z moją rodziną wyprowadzę się z miasta - odparłam cicho - Nie, Al źle mnie zrozumiałaś - odparł, ale ja ze smutkiem ruszyłam między drzewami w stronę domu.
Ciągle się oszukuję, że ludzie mnie lubią, a tu się okazuje, że gdyby tylko poznali prawdę o mnie widzieliby już tylko potwora.
#Od Autorki
Kolejny rozdział. Jak Wam się podoba?
Mam nadzieję, że ciekawy.
Jeśli Wam się podoba to dawajcie gwiazdki i komentujcie
Bardzo się cieszę, że wciąż lubicie moje opowiadania 😊😊😊
Pozdrawiam
Roxi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top