Oczami Jordana #32
Stałem nagi pomiędzy wampirami, a stadem. Trzech członków stada już nie żyło. Nie wiedziałem co robić, by nie doszło do kolejnych ofiar. Sam fakt, że cała trójka zabitych chodziła do szkoły sprawiało, że czekały nas wielkie kłopoty i sensacja. Zwłaszcza, że zaginie trójka nastolatków. Teraz jednak trzeba było jakoś załatwić sprawę z Andre.
-Nie zaatakowaliśmy Was, mimo, że pojawiliście się na naszym terenie, traktowaliśmy was pokojowo, bo nie żywicie się ludzką krwią, a wy zabijacie moich ludzi?- Alfa był wściekły jak nigdy.
Stałem jak słup soli. Z jednej strony niedostępna dla mnie ukochana, z drugiej stado. Z jednej strony mogłem się zemścić, ale co to za zemsta, skoro i tak nie miałem szans być z Alice?
- Nie Andre, to wygląda zupełnie inaczej- odparłem i zmieniłem się w tygrysa.
Alfa od razu zrobił to samo i już po chwili warczał na mnie złowieszczo.
- No mów!!- krzyknął w mojej głowie, a tygrysy za nim zapiszczały cicho jak małe kocięta.
- Asher, Tom i Henry obiecali, że pomogą mi zemścić się na wampirzycy. Chciałem tylko ją nastraszyć, ale oni przejęli inicjatywę. Porwali młodą Cullen i omal jej nie spalili żywcem. Jej partner i znajomy uratowali ją jednocześnie zabijając naszych, to wszystko- wyjaśniłem wiedząc, że Andre się wścieknie i to bardzo.
-Zdajesz sobie sprawę, że naraziłeś z tymi debilami nasze stado na wielkie kłopoty i omal nie wywołałeś krwawej wojny?!!-jego ryk był imponujący.
Ukłoniłem się przed nim pokornie.
- Tak i jestem gotów przyjąć karę- odparłem.
- Naprawdę? No co za poświęcenie!!-krzyknął, a ja aż skuliłem się w sobie.
Andre cofnął się w las i ponownie zmienił w człowieka.
Reszta tygrysów stała wciąż w zwierzęcej postaci i warczała na mnie, jednocześnie sprawnie zasłaniając nagość Andre.
- Właśnie poznałem wszystkie okoliczności-odparł i zmierzył mnie ponurym spojrzeniem.
- Co w związku z tym?-zapytał go nagle Jasper.
-W tej sytuacji nie zaatakujemy Was- odparł spokojnie.
- Cóż za łaskawość- odparł obcy wampir.
- To jednak nie zmienia faktu, że nie żyją trzy moje tygrysy- powiedział donośnym głosem.
- Twoje tygrysy omal nie zabiły mojej patnerki!-warknął Jasper z trudem utrzymując nerwy na wodzy.
- Najwidoczniej zostały sprowokowane- odparł, jakby chwilę wcześniej nie słuchał tego co mówiłem.
Ryknąłem na niego wściekle jednak nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
- Nie sądzę amigo byś chciał zadzierać z naszymi- odparł poważnie, a Andre uśmiechnął się.
- Jak powiedziałem nie zaatakuję Was, ale macie zniknąć stąd po zakończeniu roku szkolnego-odparł.
Alice skinęła głową i dwa pozostałe wampiry również przystały na taką opcję.
- W porządku- odparł Jasper.
-Świetnie, możecie się już oddalić- odparł, a Alice wraz z dwoma towarzyszącymi jej mężczyznami ruszyła biegiem przez las.
Tygrysy otoczyły mnie gęstym kręgiem i rycząc przeciągle czekały na to co powie Andre.
- Sprać!-krzyknął, a mnóstwo ostrych pazurów zaczęło ciąć moją skórę. Kara właśnie nadeszła.
#Od Autorki
Kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że wam się podoba. Mimo, że jest nieco krótki.
Liczę na wasze komentarze. Zwłaszcza, że ta część dobiega końca.
Nie planuję jak na razie kolejnej. Może stworzę coś w podobnych klimatach, ale jako osobną historię.
Mam też pewien projekt własnej historii o wampirach i mam nadzieję, że znajdzie wasze zainteresowanie, gdy ją upublicznię.
A teraz nie pozostaje mi nic jak tylko życzyć wam miłego dnia i czekać na gwiazdki i komciki od Was
Buziaczki
Roxi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top