2.

Rano obudził się. Była cisza i spokój. Zdziwił się jednak. Wziął swój telefon i sprawdził godzinę. Była 10:58. Późno, pomyślał. Nie było mu się co dziwić. Skoro po wczorajszych wydarzeniach nie mógł zasnąć, potrzebował więcej snu. Zaspany udał się do łazienki. Tam przemył twarz zimną wodą by się takim sposobem rozbudzić. Gdy skończył ocierać do suchości buzię w ręcznik, poszedł na parter. Gdy cichymi krokami schodził po schodach, usłyszał gwizdającą wesoło mamę, a w tle leciała równie wesoła piosenka. Stanął we framudze drzwi i patrzył na obraz "pięknej", "kochającej się" rodzinki. Siostra siedziała przy stole i dosłownie wpychała naleśnika do buzi, mama kszątała się po kuchni rozpromieniona, tata zaś stał oparty o blat i pił kawę, głupio się przy tym uśmiechając.

- O Oskar! - podeszła do niego - siadaj syneczku - szturchnęła lekko chłopaka, dając mu sygnał, aby usiadł do stołu. Zrobił to o co go prosiła.

- Naleśniki? - spytał. Był zdziwiony. Takie śniadanie mają przeważnie kiedy jest jakaś uroczystość, czyli na przykład urodziny czy święto.

- A no tak - nałożyła mu jednego - jedz smacznego - uśmiechnęła się niewinnie.

Jasne, oczywiście udają wspaniałą rodzinkę. Bo nic przecież się nie stało, pomyślał. Rozem z Agatą wymienili pytające spojrzenia. Oskar zaczął jeść swojego naleśnika, który był od zewnątrz oblany gorzką czekoladą, a w środku znajdował się twaróg. Było pyszne. Ciasto, aż rozpływało się w buzi. Mmm, powtarzał sobie w głowie.

- I jak smakuje? - podeszła do niego i poczochrała jego czuprynę. Przypomniały mu się wspomnienia z dzieciństwa kiedy robiła tak. Już nawet nie pamiętał kiedy ostatni raz tak zrobiła. Może był to słodki i opiekuńczy gest z jej strony, ale był na nią zły. Właśnie oto, że udawała, że nic się nie stało.

- Grasz kochającą mamusię? - spytał

- Co? - zmarszczyła czoło

- Teraz udajesz, że wszystko jest w porządku, jak najlepszym. A przypominasz sytuację z wczoraj? - wbijał w nią wzrok.

- Oskar... - szepnęła. Przerwał jej

- Ciekawe dlaczego ten obrazek na ścianie się stukł... Ciekawe... - popatrzył na ojca. Pożerał wzrokiem brązowe tęczówki ojca. Był poważny. A potem wyszedł nie reagując na wołania rodziców. Pobiegł do swojego pokoju i usiadł na łóżku. Założył słuchawki na uszy i włączył przypadkową piosenkę. Teraz musiał zająć czymś swoje myśli. Próbował skupić uwagę na tekście piosenki, ale i tak myśli powracały do wcześniejszych wydarzeń. Niemal rzeczą było komiczne, że po tym co zrobili sobie wzajemnie i Agacie i mu, teraz udawają, że wszystko jest w porządku. Nic się nie stało. Rzecz naturalna. Właśnie przez to jeszcze bardziej wzrastał w nim gniew skierowany do rodziców. Gdy walczył z myślami w swojej głowie, ktoś cicho za stukał w drzwi, lecz on tego nie usłyszał - słuchał muzyki, która wszystko zagłuszała oprócz jego własnych myśli. Poczuł ciepłą dłoń na swoim kolanie. Podskoczył. Wystraszył się. Nie miał pojęcia, że ktoś wszedł. Czym prędzej zdjął słuchawki z uszu.

- Co? - spytał

- Mama się stara... - powiedziała cicho Agata

- Jakoś jej to nie wychodzi...

- Ale... - przerwał jej

- Nie ma żadnego "ale". Już nie pamiętasz co nam wczoraj zrobili...? Eghem. Przepraszam co nam DZISIAJ zrobili? - potrząsną z niedowierzaniem głową

- Ja rozumiem. Ale mamie jest przykro i głupio... - kolejny raz przerwał jej

- I co ja mam ją jeszcze przeprosić?! No wybacz... - westchnął - Tak mnie bardzo rozsmucił jej smutek... Tak mi jej żal

- Nie śmiej się z niej! Mi jest jej naprawdę żal... - patrzyła głęboko w jego czarne jak węgiel oczy

- Ciekawe czy jej było mnie żal o czwartej w nocy - ponownie westchnął

W tym momencie weszli obojga rodzice.

- Oskar, synku proszę cię... - mama usiadła na skraju łóżka

- Czego? - odsunął się od niej jak najdalej umiał

- Przepraszamy. Oboje przepraszamy. Taka sytuacja już się więcej nie powtórzy. Zapewniam.

- Ciekawe - przewrócił oczami

- Teraz będzie inaczej. Obiecuję. Przestaniemy się kłócić. - patrzyła na niego

- No ciekawe jak długo tak wytrzymacie? - spytał sarkastycznie

- Oskar... - chciała go po gładzić po policzku, lecz ten odsunął się od niej - Tak bardzo cię przepraszam

- W porządku... - burknął

- No proszę ciebie! Zapomnimy - błagała go

- No mówię, że w porządku! Tylko, że jakoś tak hmmm... Ciężko będzie zapomnieć tak po prostu, nie sądzisz?

- No tak... - westchnęła

- A tata? - popatrzył się na niego - Ty też mnie przeprosisz? - patrzył się na ojca, który miał pozbawioną wyrazu twarz - Oczywiście jak zawsze duma ci nie pozwala. Widać jakie jaja masz... - wstał i wyszedł z pokoju.

Nie mógł minuty dłużej wytrzymać w ich towarzystwie. Tak naprawdę nie wybaczył mamie. Powiedział to tylko, żeby się od niego odczepiła. Chciało mu się śmiać z ojca. Nie zależało mu na tym pustym słowie "przepraszam". Chciał tylko zobaczyć czy ojciec przełknie dumę i go przeprosi. Ale jak było wiadome od początku, tego nie zrobił.

Wyszedł z domu. Usiadł pod betonowym płotem, który ogradzał jego posesję. Potrzebował chwili dla siebie. Nie chciał, żeby ktoś mu przeszkadzał. W głowie bił się z myślami. Czy to możliwe przestać kochać własnych rodziców? Bo ilekroć kiedy o nich myślał czuł pustkę w sercu. Nie czuł miłości wobec nich. Czy on już ich nie kocha? Czy to jest w ogóle możliwe? Przecież rodzice go wychowali... A on ich nagle tak po prostu nie kocha? To była dziwna i chora sytuacja. Zamknął oczy i wysłuchał się jeszcze przez chwilę w śpiew ptaków. Puki siostra go nie szturchnęła w kolanao.

- Co? - otworzył oczy

- Rodzice nas wołają. Kazali mi ciebie zawołać - oznajmiła

- Zostawcie mnie - ponownie zamknął oczy

- Chcą nas jakoś przeprosić... - westchnęła

- Hah nie dzięki - ułożył usta w prostą linię

- Czy ty naprawdę musisz być takim dupkiem?! - warknęła

- Co proszę?! - zmarszczył brwi

- Dupkiem i idiotą!  - krzyknęła

- Jaki debil! O co ci chodzi?! Największym dupkiem jest tata! - krzyczał

- Nie wierzę! Idioto! - krzyczała

Oskar wstał i poszedł w kierunku domu. Taka kłótnia nie miała dla niego najmniejszego sensu. Słyszał jak Agata podąża za nim. Wszedł do środka, a za nim dziewczyna.

- Wyszykujcie się. Pojedziemy do centrum handlowego - uśmiechnęła się mama

- To jest dla mnie kara... - westchnął

- Ja z Agatą pójdziemy na zakupy, a ty z tatą pójdziecie do salonu gier - oznajmiła

- Z nim nie mam ochoty nigdzie iść - powiedział

- Nie przesadzaj. A teraz idźcie się wyszykować. Tylko migusiem - uśmiechnęła się

Migusiem? - pomyślał - Nigdy tak nie gadała. Ahhh... Tak udaje kochaną mamusię

--------------------
Hehe taka notatka xD więc pani Anonimka123 zrobiła mi zwiastun do książki, ale niestety oczywiście znów nie mogę go tu wstawić. Po prostu nie wyszykiwuje go mi :l ale jest on na jej książce. Więc polecam zobaczenie go :) bo naprawdę jest superowy i dziękuję bardzo za niego. Cieszył bym się jakbyście się podzielili w komentarzu czy wam się spodobał.

Dobrej nocy :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top