Rozdział Szósty: Mówi po rosyjsku?
— Więc Peter to nie Peter? — zapytał Johann, próbując zebrać całą zdobytą wiedzę. Cała ta dedukcja Maćka wyglądała na dość precyzyjną, ale również zawiłą.
— Najłatwiej mówiąc to tak. Podejrzewam, że ten "Peter" zabił tego prawdziwego, jednak musimy to sprawdzić. — oznajmił Kot, podkradając z hotelowego bufetu trochę cukru. Migiem zabrał również dwie herbaty i razem z Norwegiem usiedli do stolika pod oknem.
— Jak to chcesz sprawdzić? Do Słowenii jest daleko, a nawet nie wiesz gdzie mieszkają państwo Prevc. — próbował dopytać Forfang, zasiadając naprzeciw Polaka.
Gdyby nie fakt, że rozmawiali na temat prawdopodobnej zbrodni, rzec by można, że wyglądali jak na randce. Ta myśl trochę podniecała Johann, przez co nie potrafił spuścić wzroku z Kocich oczu. W końcu rozmawiał z niezwykłe przystojnym mężczyzną, do którego zawsze miał jakąś słabość. Uśmieszki i przyjazne gest ze strony Macieja, zawsze cieszyły serce chłopaka, ale to raczej nic głębszego. Przynajmniej tak myślał Norweg.
— Musimy porozmawiać z Domenem. W końcu jego brat będzie wiedział sporo na temat nawyków brata. — podczas swojej wypowiedzi, Kot od razu wyjął telefon. Wybór numeru Słoweńca był tylko kwestią paru sekund.
★★★
— Witam przybyłych tu panów. — przywitał się z przytupem Domen, wchodząc do bufetu w niezwykle dobrym humorze. Pomimo że właśnie minęła godzina dwunasta w nocy, szesnastolatek był pełen energii i dobrego humoru. W końcu najpierw trzynaste miejsce w kwalifikacjach, potem ósme w całym konkursie! Był to imponujący początek kariery dla tak młodego zawodnika.
— Cześć Domen, gratuluję dzisiejszego konkursu! — pogratulował mu po angielsku Johann, próbując jakoś miło przywitać kolegę.
— Siadaj młody, mamy do pogadania. — Maciej pokazał gestem dłoni, wolne miejsce obok nich.
Słoweniec dokładnie przyjrzał się poważnej minie Kota. Wiedział że coś jest na rzeczy, więc nie protestował, a usiadł nonszalancko na krześle. Założył ręce na piersi i spojrzał na nich z ogromnym uśmiechem.
— Cóż się stało detektywie? — rzucił rozbawiony Domen, doskonale wiedząc po co go zawołali. Przed przyjściem tu, Prevc postanowił wejść do Kamila i zapytać o co chodzi z tym śledztwem z SMS. Chociaż brunet nie dużo powiedział, za to Dawid zupełnie rozwiał jego wątpliwości. Był zaskoczony pomysłowością Polaka i jego podejrzeniami w stronę Petera. Jednak z drugiej strony te śledztwo wydawało się niezwykle zabawną sprawą, która aż prosi się sama o trochę zamieszania.
— Czyli już wiesz? Skoro tak, to przejdziemy do konkretów. Czy zauważyłeś w zachowaniu swojego brata coś dziwnego? — zaczął przesłuchanie Kot, uważnie przyglądając się reakcji Domena.
— Coś dziwnego? Wiesz że coś takiego zauważyłem. — urwał młodszy Prevc, próbując wymyślić coś na szybko. — Od roku lub dłużej, Peter stał się taki skryty i bardziej zamknięty niż zwykle.
Maciej spojrzał na chwilę na Johanna, który również obdarzył go spojrzeniem. Oboje wiedzieli, że w końcu mają potwierdzenie tego czego bardzo pragnęli — prawdy.
— Czy było coś jeszcze? Jakieś dziwne przyzwyczajenia? Może czasem zdarzy mu się coś powiedzieć po rosyjsku? — zasugerował Johann, próbując wczuć się w prawdziwego detektywa.
— Po rosyjsku? Faktycznie! Od dwóch lat zauważyłem, że zaczął klnąc po rusku. Myślałem że to spowodowane jest tym, że gra w jakieś gry, ale dawno już nie widziałem go przy kompie. — myślał głośno Domen, próbując nakierować dwójkę ludzi na fałszywy trop.
— A jakieś zmiany w wyglądzie? Może bardziej dba o swój wygląd? Albo właśnie nie? — dopytał Kot, chcąc wyciągnąć wszystko co tylko może.
— Cóż on ciągle wygląda gorzej ode mnie, rzecz jasna. Jednak częściej się goli niż normalnie, co jest dość dziwne, jednak może to spóźnione hormony? — zaśmiał się Prevc. — A teraz jeśli mogę zapytać to po co wam to wszystko? Przecież Peter nic nie zrobił...
Norweg i Polak spojrzeli na siebie jednoznacznie. Jeden z nich musiał mu powiedzieć o ich podejrzeniach. W końcu Domen jest bratem prawdziwego Petera, powinien znać trochę szczegółów. Tak przynajmniej myślał Johann, który miał kompletnie inne zdanie od Kota. Maciej wiedział, że nie może mu powiedzieć o ich przypuszczeniach. Nie wiedział jak zareaguje Słoweniec, a nie mógł doprowadzić go do rozsypki, teraz gdy tak świetnie idzie mu w Pucharze.
— Nie, po prostu się o niego martwimy. — uśmiechnął się lekko Kot, aby zapewnić mówcę o swojej racji. We wszystkich kryminałach, detektyw musiał stosować grę psychologiczną, więc i Maciej musiał to zrobić.
★★★
Johann spojrzał uważnie na Kota, który wydawał się przysypiać na krześle. Odkąd Domen opuścił bufet, oboje ciągle zasiadali na tych przeklętych krzesłach, rozmyślając nad planem ich działania. Teraz gdy mieli jakąś pewność, musieli zacząć działać, lecz myślenie o pierwszej nad ranem nie jest zbyt pożyteczne. Oboje mieli już dość. Treningi, zawody i jeszcze te śledztwo kosztowało wiele energii, dlatego oboje teraz siedzieli półprzytomnie.
— Maciej, chodźmy już do siebie. Jest późno, a jak ktoś nas nakryje i podkabluje u trenerów, będziemy mieli przerąbane. — jęknął ze zmęczenia Johann. Maciej spojrzał na niego i pokiwał głową bez słowa. Kiedy tylko wstali, oboje czuli się jak po ostrej imprezie. Na początku chodzili jak po kilku szotach, jednak później nawet w miarę prosto szli.
Gdy tylko skręcili w skrzydło hotelowe, zobaczyli że z pokoju wychodzi, nie kto inny jak Peter. Od razu zmęczenie zeszło na drugi plan, a dwójka ukryła się za najbliższą ścianą. Uważnie wsłuchiwali się w każdy dźwięk z korytarza. Maciej oczywiście był bliżej ściany, przez co Johann, musiał trochę oprzeć się o ramię Polaka, by tylko coś usłyszeć.
— Tak, udało się! On to sam zaproponował! — usłyszeli głos Petera, który świadczył że mężczyzna jest niezwykle zadowolony. — Obawiałem się, że on nie będzie skory... Tak, pewnie że przyprowadzę go!
Kot zrobił wielkie oczy, jednak wciąż przykuty do ściany z Johannem na ramieniu, próbowali podsłuchać resztę rozmowy. Jednak najwyraźniej rozmówca więcej mówił, bo słyszeli tylko jak Peter przytakiwał co jakiś czas.
— Nie uwierzysz, to wszystko przez Domena. W tamtej chwili chciałem go zabić po prostu... — urwał się głos na chwilę. — Nic mu nie zrobię, tak będę miał go na oku, coś jeszcze?
Kot aż pobladł ze strachu. To co mówił ten mężczyzna, wcale nie uspokoiło chłopaka. Z rozmowy wynikało, że w niebezpieczeństwie jest nie tylko Kamil, ale też Domen. Razem z Johannem nie mogli pozwolić by ten bandyta wygrał. Musieli zacząć działać, najlepiej teraz. Bez zastanowienia Maciej chwycił za nadgarstek Forfanga i pognali drugim korytarzem, wprost do pokoju Stocha.
Peter zaś słysząc dziwny dźwięk, przerwał na chwilę rozmowę, ale kiedy tylko ten ucichły, ponownie wrócił do telefonu. Jednak tego już nie słyszał ani Kot, ani Forfang.
— Też cię kocham mamo! Dobranoc i dziękuję. — powiedział radosny Prevc i wrócił do pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top