Rozdział Piąty: Za każdym krokiem
Po całej geruzji jaką zwołał Maciej, Kamil wrócił niezwykłe uśmiechnięty. W końcu rozpoczął nowy związek ze swoim wieloletnim powodem westchnień. Być może przyjaciele mieli rację i jakoś zawsze ciągnęło go do Petera, ale nigdy nie przyzna im tej racji. Szczęście było widać na każdym centymetrze ciała skoczka, więc Kubacki szybko dostrzegł co się święci.
— To co panie przyszły Prevc, buzi było? — zapytał z ogromnym kocim uśmiechem, gdyby tylko brunet spojrzał na przyjaciela w tym błogim nastroju. Kamil od razu zbeształ wzrokiem przyjaciela i położył, a raczej rzucił się na łóżko.
— Nie było, ale wystarczyła mi jego bluza, którą zresztą mi dał. — powiedział przeszczęśliwy Kamil, który przytulił poduszkę jak najserdeczniej.
Na ten widok Dawid uśmiechnął się szeroko. Dawno go takiego nie widział. Od czasów Ewy, poświęcił się skokom w stupiędziesięciu procentach i nie miał czasu myśleć o wariacjach serca, teraz jednak w końcu przestał myśleć głową. Czy to wyjdzie na dobre? Tego nie wie nikt, ale dla paru chwil w niebie, chyba warto było zapomnieć o tamtej sytuacji sprzed lat.
— A właśnie, Kamil dobrze że jesteś. Maciej znowu wymyśla własne śledztwa i przestępstwa. — zmienił temat Kubacki.
— Kto tym razem jest winny? — zapytał Stoch, nie ukrywając śmiechu.
— Twój Peterek prawdopodobnie ma na pieńku z rosyjską mafią lub zamordował prawdziwego Petera i teraz to sobowtór. — roześmiał się głośno Dawid i nie trzeba było długo czekać by dołączył do niego Kamil.
★★★
Tymczasem Maciej wciąż myślał o całej sprawie. Rozmyślał nad każdym szczegółem i dokładnie analizował każdy możliwy scenariusz jaki może się wydarzyć. Jako pomoc w śledźcie jak zwykle stały się różne tanie kryminały, które można kupić w kiosku za niecałą dychę. Podczas swoich przygód Kot uzbierał ich całe stosy, a w podróży często zapewniały rozrywkę. Teraz jednak cała wiedza zawarta w nich pomagała w dedukcji, a było nad czymś.
Powoli w głowie Kota, niektóre fakty zgrywały się w logiczną całość. Skoro owy "Peter" miał czarną przeszłość to na pewno będzie próbował się ukryć i przeczekać. To mu się udawało do momentu, kiedy jego wewnętrzna chęć mordu nie wybudziła się z wieloletniego snu. Obrał sobie cel, którym był sam Kamil. Udawał cichego i niezbyt towarzyskiego, aby Stoch zainteresował się nim. W końcu przeciwieństwa się przyciągają. Teraz jednak czeka na moment, gdzie ten zaufa mu na tyle, żeby wywieźć go do Moskwy i sprzedać, by pozałatwiać dawne sprawy. W tym wszystkim tylko jedno mu się nie zgadzało. Dlaczego bracia prawdziwego Petera nie zauważyli różnicy w zachowaniu brata? To właśnie to teraz stało się najważniejsze do odkrycia, poza oczywiście ochroną Stocha, jednak do tego zgłosili się ich przyjaciele.
Teraz pomimo późnego wieczoru, Maciej wyszedł z pokoju i prędko udał się do młodszych Prevców, którzy jakimś cudem znaleźli się w hotelu. Dla jego śledztwa to była wręcz idealna sytuacja. W końcu miał prawdopodobnie dwóch najważniejszych świadków blisko siebie.
Jednak przechodząc hotelowymi korytarzami, Kot nie spodziewał się, że wpadnie na głównego bohatera jego historii, Petera. Słoweniec nie zauważył Macieja, co dało Polakowi szansę na poznanie mrocznej prawdy. Kot uważnie podążał za chłopakiem, próbując być niezauważony. Kiedy ten tylko przystawał na chwilę, Maciej robił to samo, ale kilka metrów dalej, próbując nie zgubić go z widoku. Gdy tylko Prevc siadał sobie na fotelu hotelowym, to Maciej stawał po jakąś oddaloną ścianą i udawał, że przegląda swój telefon. W rzeczywistości zapisywał w notatniku, wszystkie położenia Słoweńca. Data, godzina, dokładny opis miejsca, to wszystko zaczęło zapełniać notatki w jego telefonie. Polak był zdeterminowany by odkryć prawdę.
— Co ty właściwie robisz Maciej? — usłyszał nagle głos Johanna Andre Forfanga, który niezwykłe go wystraszył. Kot aż podskoczył, przez co prawie uderzył Norwega z łokcia. Na szczęście szybko opanował swoją reakcję.
— Johann cicho bądź! Prowadzę śledztwo! — "krzyknął" na niego szeptem Maciej, próbując uciszyć kolegę. Jeśli przez niego Peter ucieknie, Kot będzie pluł sobie w brodę przez kolejny dzień. Gdy tylko zaskoczony Johann umilkł, Polak wychylił się znad telefonu i uważnie przyjrzał się Słoweńcowi, który jakby wcale ich nie słuchał, ciągle nucił jakieś piosenki pod nosem. Maćkowi ulżyło. Odwrócił się do Forfanga i uśmiechnął lekko.
— Dlaczego śledzisz Petera? — powiedział dość głośno, przez co Maciej ponownie go uciszył. Tym razem Johann chyba zrozumiał powagę sytuacji i przerzucił się na szept. — Przepraszam!
— On wcale nie jest tym za kogo się podaje. To morderca i kryminalista, a ja szukam na to dowodów. — odpowiedział mu szeptem Kot, próbując ukradkiem spojrzeć na Prevca, który nagle wyparował. Polak pośpiesznie obejrzał się po okolicy, ale nigdzie nie zobaczył cienia chłopaka. Westchnął ciężko i spojrzał na Johanna bezsilnie.
— To przepraszam, ale nie uważam, żeby on był jakimś seryjnym mordercą... Jesteś pewien swoich podejrzeń? — próbował jakoś zagaić Forfang, ale niezbyt potrafił zareagować w tej sytuacji. Wiedział że Peter jest dość specyficzny, ale Maciek mówił dość przekonywująco.
— A czy Walter Hofer sypia z Gregorem? No pewnie że jestem! I udowodnię to, jeśli chcesz nie wierz mi, ale i tak dokonam tego. — powiedział pewnym siebie głosem Kot.
Norweg spojrzał na niego nieśmiało.Namyślił się trochę, po czym doszedł do pewnego wniosku. Nawet jeśli Prevc nie będzie mordercą, to może być niezła zabawa udawać wysokiej klasy detektywów, dlaczego więc by nie spróbować?
— Ale ja ci wierzę! Do tego chcę ci pomóc zdemaskować tego niegodziwca! — uśmiechnął się szerzej, wyciągając do Kota rękę. Ten nie wahał się i od razu ją pochwycił.
— To będzie bardzo owocna współpraca. — rzekł Kot.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top