Rozdział 8 - Eee... hej?

Ayano wyszła (czytoj: Wyjechała z buta rozj*bując drzwi) z rezydencji Szatana, patrzy, patrzy... A TU OBOK PŁONIE OGIEŃ, STOI STALOWA BRAMA, A NA NIEJ WISI TABLICZKA Z PRZEKREŚLONYM SŁOWEM "PIEKŁO", ZAMIENIONYM NA "ZUS"!!! Postanowiła, że zniszczy siedzibę tego czystego zua, już miała to zrobić ale... stwierdziła że ma za tłuste włosy i w życiu nie będzie walczyć bez ich umycia (dlatego ten grajdoł dalej istnieje). Skręciła w prawo przy ZUS'ie i zeszła schodami na dół. Poszła do swojego domu, wzięła prysznic (jak w rakowych opkach, nie?), umyła włosy tak żeby błyszczały i rozpuściła je, bo chciała wyglądać BJUTIFUL. Wyszła na ulicę pozabijać trochę plastików i aŁtoreczek i wtedy...
Pojawił się ON!
Dżeffryj de kiler... (wtedy jeszcze był ładny)
Podszedł do niej i powiedział prosto z mostu:
- Hej piękna, zostaniesz moją dziewczyną?
- Sorry, mam chłopaka.
- Ej weź no, nie bądź taka...
- Spier*alaj, będę taka jak chcę.
- Oj przecież chłopak o niczym nie dowie się...
- A tak w ogóle to po ch*j wafel rymujemy?
- Bo autorka tak chciała, pliz zostań moją girl.
- Hymmm... -"Vincent i tak nie jest już tak przystojny jak dawniej..."- pomyślała Ayano.- Dobra, wchodzę w to!
- I git!
- Tylko trza mojemu byłemu powiedzieć.
- Musimy???
- TAK!!! Chodźmy!!!!!! - I teleportowała go i siebie do Vincenta (zagadka szybkiego przemieszczania się Ayano - rozwiązana!) - Vincent, nie jestem już twoją dziewczyną. - Palnęła prosto z mostu Ayano, tak, że wszyscy dostali mindfucka na 5 minut.
- C-co?!... - Tostozżeracz dalej był w lekkim szoku.
- To co słyszałeś. A teraz wypier*alaj z mojego życia bo mam nowego chłopaka... jak ty się nazywasz, kochany...?
- Jeff the Killer.
- Dżem zabójca? Dziwne imię... chodź kochany, idziemy do domu się pier*olić!^^
- Okej!
- Czekaj... - Powiedział dalej niedowierzający były Ayano.
- Czego?!
- Proszę, zostań...
- Dlaczego niby?
- Ja... ja cię kocham...
- I? A ja ciebie już nie!
- Zostań... proszę... - Miał łzy w oczach.
- Chodź Dżem, idziemy. - Odwróciła się na pięcie i już chciała odejść, kiedy zatrzymała ją Info-chan.
- CO TY ROBISZ DZIEWCZYNO?!?? - Wydarła się na nią. - CHCESZ ZOSTAWIĆ VINCENTA DLA BYLE JAKIEGO CHŁOPAKA Z ULICY?!?!?!?!
- Tak. - (xD ta odpowiedź Ayano xD)
- JESTEŚ NIENORMALNA!!!!!!!1!1!!!!!
- Mówiłam ci, jestem Ayano.
- Nie jesteś Ayano jaką znałam! Ayano... nigdy nie zostawiłaby swojego Senpai!
- No i? Jestem Ayano. - Powiedziała rzeczona dziewica (chociaż nie wiem czy na pewno...) i odeszła z Dżeffryjem. A Vincent znowu się rozryczał.

#LifeIsBrutal

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top