Rozdział 7 - New girl Mariana
- Vincencie, nadal płaczesz za Ayano?
- Tak... - Powiedział Tostozżeracz, ocierając łzy. - Dlaczego ona musiała odejść?! DLACZEGO?! ZARAZ ZAJEB*Ę AUTORKĘ I JĄ WSKRZESZĘ! ONA MUSI ŻYĆ!!! MUSI!!! - Ch*j wie skąd strzelił szary piorun i trafił Vincenta w prawą stopę, aż ten podskoczył. - AŁA! AUTORKO, DLACZEGO MI TO ROBISZ?!
-Bo jestem zuą istotą! - Odezwał się głos z nieba. - Lepiej się przyzwyczajaj do braku Ayano, bo ona już nigdy nie wróci! Hahahaha!!!
- Nienawidzę cię! -,-
- Z wzajemnością, a teraz żegnam bo nie mam czasu z tobą gadać. Muszę się znowu naćpać.
- Okej! - Krzyknął Vincent. - Jeb*na kur*a... - Dodał w myślach, i zaraz potem piorun szczelił go w tylną część ciała na cztery litery. - Ał! Dobra! Sorry!!!
- I tak ma być! - Powiedziałam. - A teraz idę chlać i ćpać, nara!
- Niech idzie... uśmierciła moją dziewczynę to teraz nie chce jej znać!
- Ale ty jej nie znasz...
- Nie ważne! Zostawcie mnie tu... tak będzie najlepiej... albo zabijcie, bo z góry wiem że bez niej to nie ma sensu...
- Nie ważne, musimy ruszać.
- Dlaczego? Ja tu zostaję...
- Bo autorka nam każe. I nie zostajesz, bo musisz nam pomóc.
- Nie chcę! - Info-chan nachyliła się nad nim i popatrzyła mu w oczy:
- Ayano chciałaby żebyś pomógł.
- No... - Vincent zamyślił się na chwilę. - W sumie to racja... ona by tego chciała... dobrze, pójdę...
- I super! Tylko odwiąż tą szmatę z ręki, bo wieśniacko to wygląda.
- Ale to chusta Ayano...
- Jest brudna... strasznie... jeszcze się czymś od niej zarazisz.
- Nie obchodzi mnie to! To jedyna rzecz która po niej została!
- No... dobrze... spoko... szanuję to... na prawdę... - Info-chan wycofała się i szepnęła do Disowskyy'ego:
- Ty też byś tak zrobił jakbym umarła?
- No pewnie, przecież to normalne!
- Madafaka... o.O
- A ty nie?
- Nie no, teraz już tak...
- Okej... dobra... - Disowskyy postanowił zmienić temat: - Gdzie Marian?
- Poszedł do przeglądarki Google... szuka jakichś "Ładnych kotek", pewnie kocie porno ogląda, więc... radzę mu nie przeszkadzać...
- Wtf... O.o
- Ale trzeba go zawołać! Zaraz przecież wyruszamy... nie? - Zapytał Tostozżeracz.
- Vincent, a co cię tak nagle naszło, żeby iść?
- Eee... tak po prostu... - Powiedzieć wam? Miał nadzieję, że Ayano nie umarła i że czeka na niego tam, gdzie Wi-fi. SUPRISE MOTHERFUCKER! AYANO NIE WRÓCI!!!
- No... okej... - Powiedziała Info-chan.
Nagle pojawił się kot Marian i powiedział:
- Chyba znalazłem sobie dziewczynę! Chodźcie ze mną!
- Marian, weź mnie nie denerwuj, ty sobie znalazłeś dziewczynę, a ja ją straciłem... - Popatrzył na czerwoną chustkę na ręce i ją pocałował, szepczac: - Ayano... gdzie jesteś? Znajdę cię...
- Ayano to jest pewnie w piekle, bo nie ma szans żeby trafiła do nieba za te wszystkie morderstwa!
- Cicho Marian! Ona gdzieś musi być, bo nie mogła umrzeć!
- Daj spokój, pogódź się wraszcie z tym, że widziałem jej zwłoki.
- Ja i tak ci nie wierzę!
- Dobra, nie ważne, chodźcie ze mną.
***Tymczasem u Ayano***
- Przepraszam, ale... gdzie ja jestem? - Powiedziała Ayano, stojąc na chmurze przed jakimś wielkim iluminati.
- Umarłaś, więc jesteś w niebie. - Odpowiedział ten żółty świecący trójkąt z okiem.
- Aha... skoro jestem w niebie to gdzie Senpai? I pizza? I moi przyjaciele?
- W niebie nie ma przyjaciół, ani pizzy, ani... no Vincenta jeszcze też tu nie ma... ale za to są te fajne chmury i anioły, no i ja!
- To strasznie tu nudno!
- Niee, nudno to jest w piekle. Tam tylko te imprezy i imprezy... tu jest cisza i spokój.
- Nie lubię ciszy. Wolałabym imprezy...
- Wiem, poza tym, twoje uczynki nie są na tyle dobre żebyś tu zamieszkała... - Trójkąt niewidzialnymi rękami trzymał jakąś książkę, czarną z okładką w różowe serduszka. - O matko... nie wygląda to dobrze... Gabryśka! Marianna! Odprowadźcie tą miłą panią do Lucka! - Z nikąd pojawiły się dwie anielice, jedna blondi, druga brunetka, obie ładne jak z obrazka.
-Tak panie! Sprawa poważna?
-Owszem... zerknijcie dziewczyny... - Pokazał im książkę, a brunetka takie:
-O kur*a...
-
Marianna, co ja ci mówiłem o przeklinaniu? - Skarcił ją trójkąt.
- Że to w ch*j nie ładnie... - Wyszczerzyła białe zęby w szerokim uśmiechu.
- No więc tego nie rób! A zwłaszcza przy ludziach!
- Dobrze panie...
- Dobrze więc... a teraz idźcie już i zabierzcie mi tą dziewicę sprzed oczu bo mnie szlak trafi!
- Okej! - I sobie poszły, prowadząc Ayano w prost do piekła, a po drodze prowadząc bardzo miłą rozmowę na temat "Jaką to Aśka z IIIb ma brzydką sukienkę" (pozdro dla poradnika "Jak zostać gimbusem")
***Tymczasem u reszty grupy***
- To gdzie jest ten homunculus który ma zostać twoją dziewczyną? - Zapytał Vincent.
- Ej!
- Co? O Ayano też tak mówiłeś!
- Dobra, nie ważne, stoi tam. - Powiedział Marian, pokazując na PUSHEEN UNICORN'A!
- O luju... jaka piękna... myślisz że ona cie zechce?
- No właśnie nie wiem... a gdzie Info i Przemysław?
- Robią coś w krzakach, lepiej nie wiedzieć co...
-Tiaaa... masz rację...
-No to... zagadaj do tej kocicy, czg hak ona tam się zwie, nie wiadomo czy to jednorożec czy kot...
-No... okej...
***Tymczasem u Ayano***
- To ma być to piekło?! - Powiedziała Ayano, patrząc na zwykłą szopę, przed którą stała zardzewiała furtka bez płotu.
-No, Lucek miał wysokie rachunki za ogrzewanie w starej miejscówce, więc przestał je płacić, to mu ci z ZUS-u chatę odebrali i tera tutaj z duszami mieszka.
- Aha... a co oni tam robią w tej szopie?
- Nie wiemy i tak jest najlepiej. Podobno gwałty, imprezy i dywany na ścianach to tam codzienność, a nikt tam nie ma kaca...
- Coś dla mnie! Idziem tam! - Ayano chciała przejść obok furtki, ale anielice ją powstrzymały.
- Kultura nakazuje wejść przez drzwi.
- WALIĆ KULTURE! Z BUTA WJEŻDŻAM!!! - Rozwaliła furtkę kopniakiem i znikąd pojawił się "Sobota" który zaśpiewał:
[Tutaj powinien być GIF lub film. Zaktualizuj aplikację teraz, aby go zobaczyć]
- Thx za podkład ziomuś! - Podziękowała mu.
-
Gitara siema Ayano ;)
-A teraz spierd*laj!
- Ok... - Powiedział smutno raper i zniknął.
-I gut, do widzenia aniołki, zobaczymy się w piekle! - Ayano rojeb*ła drzwi szopy z buta, bo ona to kur*a chyba nie umie wchodzić inaczej, a tam co? KLUB GO GO KUR*A!!! Gołe panie tańczyły z nagimi panami, ruska wóda się lała, dywany na ścianach powiewały pod wpływem wiatrów puszczanych przez tańczące pary... a na scenie nie kto inny jak Popek (jeszcze bez blizny był wtedy) śpiewał:
- PIZ*A NAD GŁOWĄ PI-PI-PIZ*A NAD GŁOWĄ!
- CO TU SIĘ KUR*A ODPIER*ALA?! - Wrzasnęła Ayano. - BURDEL JAKIŚ I SIĘ ROZBIERAJĄ! RAZ MI UBRANIA ZAKŁADAĆ I WYPIER*ALAĆ BO WŁAŚCICIELA SZUKAM!
- Ale... wlaścicielem jest Lucyfer... - Powiedziała jedna szmata.
- KUR*A NO WIEM I CO Z TEGO! TY! TY TAM NA SCENIE! ZAPROWADZISZ MNIE DO NIEGO!
- Bo jak nie to co? - Zapytał Popek.
- Zrobię ci skaryfikację na mordzie!
- O kur*a... - Przeraził się. - Ale on powiedział żeby mu nie przeszkadzać...
- Co z tego?! PROWADŹ!
- Ale...
- ŻADNYCH KUR*A ALE!!! - Wyciągnęła nóż ozdobiony wszędzie różowymi kryształami s farofskiego (czy jak to się kur*a pisze bo nie pamiętam) i zrobiła mu nacięcia na ryju tak mocno że aż zemdlał. - O kur... on umarł? No nie... to teraz mi nie powie dzie jest Lucek...
- P-pierwsze drzwi na p-prawo... - Wydukała przestraszona prostytutka.
- Aaa, spoko, to już nie przeszkadzam. - Ayano uśmiechnęła się słodko, po czym uciekła, zostawiając cały ten burdel no i wykrwawiającego się Popka, za sobą. Dobiegła do korytarza, otworzyła takie super różowe drzwi, na których klamce wisiała tabliczka "Nie przeszkadzać" w kształcie małego kotka i jej oczom ukazał się wymarzony pokój dla małej księżniczki, czyli pedalsko w ch*j! Różowe ściany, różowe meble, wszędzie różowy, pluszaki też różowe, stało tam jakieś różowe lusterko podświetlane też na różowo, różowe kosmetyki i wielkie różowe łóżko z różową kołdrą, na którym siedział nie kto inny jak Lucyfer.
- Mówiłem żeby nie przeszkadzać! Coś ty za jedna?! - Zdenerwował się.
- Ayano.
- Czekaj... AYANO?!?! Ta Ayano?!
- Nie wiem, zobacz. - Podała mu książkę którą podpier*oliła anielicom jak nie patrzyły. Lucek zbladł jak ją przeglądnął, przez co zrobił się różowy i pasował do pedalskiego wystroju pokoju.
- Wy-wy-wypier*alaj za bramę! - Wydukał.
- Nope.
- To co chcesz? Tylko stąd idź, proszę...
- Chce być żywa.
- Okej...
- Ale bez żadnych przekrętów, bo wrócę i zrobię z ciebie kisiel!
- Dobrze! Wystarczy że wyjdziesz z mojej rezydencji i skręcisz w prawo przy ZUS-ie i jesteś na ziemi.
- Okej, dzięki ziom! - Ayano wyszła z pokoju zatrzaskując różowe drzwi i już pędziła przez korytarz kiedy pojawiła się jakaś dziwka która powiedziała:
- Dziękuję za zabicie mojego byłego!
- Spoks!
- Mam coś dla ciebie... taki prezent...
- Jaki? Uwielbiam prezenty!^^
- Dam ci... czekaj... - Wyjęła taki najnowszy model z Rimmela.
- O JA PIER*OLE ZAWSZE TAKĄ CHCIAŁAM! DANKE SZYN! DZIĘKUJĘ! - Ale... ja się chciałam tylko pomalować...
- CH*J MNIE TO OBCHODZI, DAWAJ! - Wyrwała jej maskarę, pomalowała się i zrobiła "Get dy londyn luk", promieniując wszystkie szmaty z burdelu swoim olśniewającym uśmiechem i wyglądem prawdziwego anioła (chociaż z charakteru była jego absolutnym przeciwieństwem), przez co wszystkie zmarły od blasku jej zajeb*stości.
***
-Eee... cześć... - Powiedział Marian, niepewnie podchodząc do dziewczyny.
- Dzień dobry Marianie. - Powiedziała, wymachując swoimi wielobarwnymi włosami tak, że oczy naszego zjeb*nego sierściucha odzezowały się (o ile istnieje takie słowo) a ich źrenice zamieniły się w różowe serduszka, co wyglądało tak śmiesznie że nawet Vinc się uśmiechnął.
- S-skąd znasz moje imię?!
-
Oj Marian ty debilu, przecież to ja! Księżniczka Puszysta!
- To... dlaczego wyglądasz tak ładnie?
- BO DOCZEPIŁAM SOBIE WŁOSY IDIOTO!
- Aaa... to dlatego już nie jesteś łysa...
- Kur*a Marian nie wkur*iaj mnie tylko mi powiedz jak się wydostać z tej drukarki czy w czym aktualnie się znajdujemy!
- W internecie...
- TO MNIE STĄD WYDOSTAŃ BO ZARAZ TU BĘDĄ FILTRY ZE SNAPCZATA!
- ... że... co kur*a?
- No po prostu mnie stąd wyciągnij imbecylu!!!
- Hymm - Marian zrobił minę biznesman'a. - Jak zostaniesz moją dziewczyną i kupisz mi M&M-sy.
- Zgoda!
- Ha! - Marian aż podskoczył z radości. - Widzisz Vincent? Tak to się robi! Hahaha! Moja dziewczyna przynajmniej żyje nie to co twoja!!!
- Ech... - Vincent zrobił facepalm'a. - Po prostu zamknij ryj, dobrze?
-Nie! Bo Ayano umarła, a Pusia żyje!
-Żadna Pusia! Księżniczka Puszysta!
-
Mam cię wydostać z internetu? To nie marudź Pusiu!
- Echhhh...
- Zamknij się Marian, tylko wszystkich denerwujesz.
- Od tego jestem, takim mnie stworzyła AŁtorka!
-Ja cię nie stworzyłam, jesteś moim kotem -,-
- Cicho AŁtorko!
- Jeśli będziesz mnie tak nazywał to zabiję cię i trafisz do piekła.
- Razem z Ayano? ;-; To ja będę już grzeczny...
- I dobrze Marianku^^
- Marianku? Szykuje się coś złego?!
- Dla ciebie bardzo, dla innych mniej.
- Co chcesz zrobić?!
- Nie powinno cię to interesować, bye!
- Aha... aha... mam się bać? ;---;
- Chyba tak... - Nagle pojawili się Info-chan i Dis Disowskyy, w poszarpanych ubraniach i cali w kropkach i przecinkach.
- Jesteśmy!
- Gdzie byliście? - Zapytał Marian.
- Info zgubiła swój pierd*lony nożyk w jakichś krzakach i musieliśmy go szukać. - Wyjaśnił Dis.
- ŻADEN PIERD*LONY NOŻYK TO JEST CUTTER, CZYLI PROFESJONALNY NÓŻ DO TAPET! JESZCZE OBCZAJ TO ŻE JEST ROBIONY SPECJALNE DLA MNIE I MA MOJE IMIĘ NA OBUDOWIE!
- Dobrze kochanie, rozumiem to, ogarniam w pełni te wszystkie rodzaje noży... na pewno... tak... eee... a tak w ogóle to skąd w internecie krzaki?!
- Jak program nie rozpoznaje jakiejś emotikonki to wstawia w jej miejsce "□", a potocznie nazywa się to krzaczek.
- Aaa... spoko... rozumiem... - Nagle nad ich głowami przececiał latający arbuz z teledysku "Watermelon" (link macie tu)
[Tutaj powinien być GIF lub film. Zaktualizuj aplikację teraz, aby go zobaczyć]
- O Kur*a! Spadająca gwiazda! - Krzyknął Vincent!
- To nie gwiazda, to tylko latający arbuz, po prostu jesteś za niski żeby to dostrzec.
- Cicho! Nie ma czegoś takiego jak latający arbuz!
- W internecie wszystko jest możliwe...
- Nie prawda! A nawet jeśli to... chcę żeby Ayano wróciła!
- Tak się nie stanie...
- Podobno w internecie wszystko jest możliwe!
- Tiaa... oprócz tego że Autorka zmieni zdanie...
***Tymczasem u mnie***
- Heh, Pegson, nie uwierzysz co zrobiłam!
- No co?
- ZABIŁAM AYANO!
- CO?! - Aż upuściła szklankę z herbatą którą piła.
- No! - Wzięłam łyk mojej herbatki.
- Ale... jak mogłaś...
- Mogłam.
- Czytelnicy piszą komentarze że chcą ją spowrotem! Vincent zdycha z rozpaczy! Ty ją musisz wskrzesić!
- Nie!
- TAK!
- Słuchaj, wiesz co robią pisarze jak kogoś zabijają w książce?
- Eee... płaczą?
- Nje! Piją herbatkę z szatanem, spokojnie, w swoim domu, rozkoszując się aromatem.
- Rzeczywiście jakaś za dobra ta herbata...
- No widzisz, bo zawiera szatana w proszku :)
- Aha... aha... o.O
- No widzisz, gdybym nie zabiła Ayano to bym jej nie dostała^^
- Ale jak teraz ją wskrzesisz to ci ją zabiorą?
- Nie.
- To ożyw Ayano!
- Nie!
- Dlaczego?
- Bo jestę złom istotom B)
- Zaczynasz mówić jak zuy krul śfiata!
- Wcale nyet!
- A teraz po Rusku, co się z tobą dzieje?
- Ja jestem w jednej którejśtam Rosjanką -,-
- Aha...
- No właśnie.
- Ale... popatrz na minę Vincenta! Jak patrzy na tą gwiazdkę i prosi o to, żeby Ayano wróciła...
- Nie zrobisz tego...
- Patrz na te jego oczy... widzisz? On tak bardzo chce ją z powrotem...
- Nie! Nie weźmiesz mnie na litość!
- ... A jak wszyscy pójdą spać... on znowu będzie za nią płakał...
- PRZESTAŃ! NIE!
- A potem...
- DOŚĆ! PRZYWRÓCĘ AYANO!!!
- I gitara siema! B)
- Tylko nie mów nikomu że mam jakieś uczucia...
- Spokojnie, to tylko cały Wattpad...
- Co?!
- Zaraz się opublikuje...
- ODDAWAJ!
- Nie! Wszyscy będą wiedzieć że masz uczucia!
- Kur*a... dlaczego? Za co mi to robisz?!
- Za to że zabiłaś Ayano!
- Grrr...
- Masz za swoje zła autorko! B)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top