Rozdział 5 - Lel nwm jaki nadać tytuł!

Bohaterowie tej jakże cudnej książki udali się na wyprawę do ruskiego neta, starali się omijać karty i strony, no ale ponieważ Ayano nie miała Ad- Block'a, to jedna z reklam maści na bul dópy wyskoczyła im wprost na ryje i wepchnęła do Rosyjskiego portalu społecznościowego.
- No zajeb*ście, gdzie jesteśmy?! - Zapytał Marian, który do tej pory nie ogarniał internetów.
- To Ruski portal społecznościowy, tu gwałty, morderstwa i dywany na ścianach są na pożądku dziennym... - Wyjaśnił Disowskyy, który jest, był i będzie zorientowany najlepiej w internetach.
- A są tu ładne panie? - Zapytał tostozżeracz (czyli Vincent).
- Sorry, ale ty chyba jesteś za mały na... - Zanim Info-chan zdążyła dokończyć, Disowskyy jej przerwał:
- Tak, oczywiście że są, idź tam i zobacz.
- To będę za chwilę^^- Chwilę potem Vinc zobaczył te panie:

- O luju! Co jej jest?!

- Ja pier*ole...

- Eee...

- CO TO MA BYĆ?!

- Wtf... O.O

- Ona wcale nie wygląda ładnie...

- Co to jest?!
- To? To akurat typowa rosyjska barbie.
- Aha... CO ONE KUR*A MAJĄ Z TYMI DYWANAMI!
- Idź na Snapchata, tam jest gorzej. Dalej chcesz oglądać panie z ruskich portali?
- Nie...
- No właśnie, podziękuj że masz Ayano a nie jakieś inne, Ruskie kur*y
- To Ayano jest z Rosji!?
- Bardziej się powinieneś przejmować tym, że nazwał twoją dziewczynę kur*ą - Wtrąciła Infoczan. - Ayano jest w jakimś tam procencie Rosjanką, ale to nie dlatego że miała w rodzinie kogoś z Rosji, nie nie, ona po prostu parę Rosjanek ZJADŁA
- Czego ja się dowiaduje... O.O - Vincent zaczął walić głową w ścianę. - Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie.Nie. Nie. Nie.
- Vincent ma laga! - Zażartował Marian. - O kurwa... dodał, gdy zobaczył bandę dresów, którzy zjawili się tam ch*j wie skąd.

- Macie jakiś problem? - Zapytał jeden z nich, najwyraźniej najodważniejszy. - Wkroczyliście na nasz teren, będzie wpier*ol!
- Cóż... jakby to powiedziała Ayano... ŁOKIEĆ PIĘTA NIE MA KLIJENTA! - Info-chan wyciągnęła granatowy cutter (nóż do tapet) i pocięła mu mordę.
- O kur*a... Seba poległ... spier*alamy! - Odezwał się ten co przykucnął po słowiańsku i po chwili dresów już nie było... ale chwila chwila...

To nie jest słowiański przykuc! On ma pięty w górze! ALARM! ALARM! SZPIEG Z ZACHODU!!! To dlatego uciekli...

- No i zwiali... brawo Info... cośtam... kto cię tego nauczył? - Zapytał Kot Marian.
- Ayano, i lepiej uważaj jeb*ny sierściuchu, bo jeśli jeszcze raz mnie nazwiesz "Infocośtam" to pokażę ci co można zrobić z cutter + twój ogon!
- Ok... nic nie mówie...
- I dobrze^^
Nagle wyskoczył z samolotu wydziarany i bez koszulki WŁADIMIR PUTIN!

W asyście takich oto dziwnych gościów:

- Co, wy też chcecie wpier*ol? - Zapytała info-chan, pokazując im swój zajeb*sty cutter.
- Nyet, my tylko chcielibyśmy się zapytać gdzie jest szpieg z zachodu. - Powiedział Putin.
- Aha, to w takim razie gdzieś tam z tamtymi dresami spier*olił. Radziłabym dla pewności zesłać wszystkich na Sybir. Ci co przeżyją rok to ewidentnie czystej krwi Roskanie.
- Dobra rada towariszko! - Wladimir odwrócił się do swojego "wojska". - TOWARISZE! NA RUSH B! -
- CYKA BLYAT! - Odpowiedziało chórem "wojsko" i ruszyło w kierunek pokazany przez info-chan.
- I haraszo! - Powiedział Putin, po czym wsiadł do swojego prywatnego samolotu i odleciał.
- Aha... okej... dobra, ja tego nie ogarniam... - Stwierdził Disowskyy.
- Kochanie, Rosja to nie kraj tylko stan umysłu, jej się nie da ogarnąć. - Powiedziała info-chan. - Dobra, wychodzimy z tego gówna. Ayano by to zrobiła z pięści, ale ja mam zbyt pięknie pomalowane paznokcie więc...- Wykroiła ch*j wie jak dziurę w stronie internetowej i przez nią wylazła. - Na co czekacie?
- Vincenty wciąż nie może ogarnąć Rosji. - Powiedział Marian, patrząc na wciąż walącego łbem w ścianę Tostozżeracza.
- Nie... Nie... Nie... Nie... - Powtarzał w kółko tostocholik.
- TAK! - Krzyknął Marian.
- T-tak? - Vincent na chwilę przestał rozjeb*wać mur. - A-ale to nie logiczne... - Info-chan schyliła się i popatrzyła mu w oczy:
- Rosja nie jest logiczna, mały. To ta cała logika. Czaisz?!
- T-t-tak... - Wydłukał Vinc, ale po jego oczach widać było, że dalej nie ogarnia.
- I dobrze!^^
- Weźmiesz na rączki??? Nie chcę mi się chodzić...
- Ayano cię weźmie jak wróci. Na razie chodźmy, zanim Rosja zrobi z nami to co z tamtymi dziewczynami... to był kur*a dramat... ;-;

Czwórka bohaterów wyruszyła w dalszą podróż w poszukiwaniu zaginionego skarbu internetu, ale czy im się to uda zobaczycie dopiero w kolejnym rozdziale. I tak, wiem że ten był nudny. Nie piszcie tego w komentarzach bo uśmiercę jeb*nego sierściucha i ch*j z tego będziecie mieli! >:<

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top