Rozdział 2 - Dzie jest Łaj Faj?!

Nasz "Marianek" obudził się w dziwnym miejscu, wyglądało jak kosmos tylko że zamiast gwiazd były cyfry, a zamiast planet karty stron internetowych.
- Omg... gdzie ja jestem? - Zapytał, ale odpowiedziała mu tylko głucha cisza. - Czy ktoś tu jest?! - Znowu nie dostał odpowiedzi. - "Polece na tą kartę z takim tym czerwonym... tam musi być Ayano bo to krew chyba!" - No i poleciał na kartę z Jutuba, trafiajac akurat na odcinek Disowskyy'ego.
- Pow! Siemanko! Witam was! Ja jestem Dis Disowskyy, a to jest kolejny odcinek z YANDERE SYMULATOR!
- Eee... przepraszam pana bardzo, ale wie pan może gdzie jest Ayano? - Zapytał Kot Marian.
- O! To niewiarygodne kochani! Kot który gada!
- Tak, tak. Gdzie jest Ayano?
- Aaa, to tu! - Dis kliknął na play i pojawiła się Ayano... taka bardziej w wersji anime, wraz z jakąś czerwonowłosą kujonką i trzymała coś fioletowego w ręce.
- NO NARESZCIE TY JEB*NY SIERŚCIUCHU! WIESZ ILE NA CIEBIE CZEKAŁAM SKU*WIELU?! TRZY MINUTY, SŁYSZYSZ?! TRZY MINUTY!!!!!!
- Przepraszam, zaspałem...
- ZASPAŁEŚ KU*WA TAK?! POTRĄCE CI ZA TO Z KOCIMIĘTKI I M&M - SÓW, OJ ZOBACZYSZ!!!
- Dobrze... mogę iść do domu?
- NIE! MUSISZ WYRUSZYĆ Z NAMI NA WYPRAWĘ PO ZAGINIONY INTERNET!
- Ale ja nie chceeee!
- NIE PYSKUJ TY SIERŚCIUCHU JEB*NY!!!
- Ale ja nawet nie wiem gdzie jestem...
- W INTERNECIE JEŁOPIE!
- To po co go szukamy? I w ogóle to dlaczego wyglądasz jak postać z anime... kto to jest ta pani, ten pan... i co to w ogóle jest to fioletowe? Może mi wytłumaczysz, żebym wiedział o co chodzi bo trochę nie ogarniam...
- JASNE ŻE NIE OGARNIASZ TY JEB*NY SIERŚCIUCHU! Ech... - Westchnęła Ayano. - Szkoda gadać. Szkoda strzępić ryja... ale dobra, tak w skrócie: ta pani to Info - chan, moja BeeFeF, to jest jej mąż, zwany w tych stronach Disem Disowskyy'm, a za "To Fioletowe" dostaniesz ode mnie wpier*ol w domu, bo to mój Senpai debilu!
- Nie Senpai! VINCENT! VIN-CENT! ILE RAZY MAM CI TO TŁUMACZYĆ AYANO? - Wydarło się to coś fioletowego dość piskliwym głosem.
- Dobrze Vincusiu! - Mały pikselowy Purple Guy zrobił wyraźnie focha na Ayano, ale ponieważ był taki malutki, to właścicielka naszego Marianka nawet tego nie zauważyła.
- Dlaczego Vincent jest taki mały i jakoś... dziwnie...
- Spikselizowany? - Dokończyła za niego info - chan. - Bo autor gry w której on występuje nie zrobił mu lepszej grafiki, poza tym... to się tyczy też ciebie, Marianie.
- Mnie?! - Marian popatrzył na swoje łapki i rzeczywiście - były złożone z pikseli. - O kur*a...
- No tak i zależnie od rozdzielczości i ilości pikseli jest teraz nasza wielkość, dlatego Vincent jest najniższy...
- Wcale nie! - Krzyknął piskliwym głosikiem Vincent. - Ten piksel! Ten piksel jest ode mnie mniejszy! - Pokazał na coś białego i kwadratowego.
- Tak Vincencie, tylko ten piksel...
- Nie martw się mój Senpaiu, wyszukamy w guglu grafikę na której jesteś wyższy.
- Mam nadzieję!
- A co to jest ten gugel?
- Google. To wyszukiwarka internetowa. - Odpowiedziała Info - chan.
- Chyba w następnej karcie ją widziałem, więc... chodźmy! - Zaproponował Disowskyy i cała piątka bohaterów poszła na następną kartę, ostrożnie stąpając po cyferkach żeby nie spaść w dół do deep web'u.

A jakie były ich przygody w sieci? Tego się przekonacie w następnym rozdziale xD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top