Rozdział 15

     Wchodzi do domu zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia. Dopiero teraz dociera do niej, co tak naprawdę się wydarzyło. Opiera się plecami o drzwi i zjeżdża powoli wzdłuż nich. Po jej policzkach zaczynają spływać łzy, a ciało drży. Dziewczyna wydaje z siebie dźwięki zranionego zwierzęcia. Całe szczęście jest w domu sama. Jej rodzice są jeszcze w pracy. Przynajmniej przez jakiś czas.

     Po kilkunastu minutach wstaje, choć to nie takie łatwe zadanie. Nogi odmawiają posłuszeństwa, trzesąc się niczym galaretka. Jednak blondynka nie może zostać w korytarzu tuż przy drzwiach wejściowych. Przechodzi powoli w stronę swojego pokoju. Siada na starym fotelu, pachnącym nieco stęchlizną. Sama do końca nie wie, dlaczego zmusiła ojca do przyniesienia go tutaj, aż z piwnicy. Zdaje sobie jednak sprawę ze spokoju jaki ją ogarnia, gdy tylko opiera plecy o zakurzony materiał. Mebel ten znajdował się niegdyś w salonie. Zawsze w nim przesiadywała, kiedy jeszcze widziała.

     Tak właśnie, aż do tej pory dzieli swoje życie; na czasy, gdy widziała i na te, kiedy jest niewiadoma. Wzdycha niektórzy mają życie idealne, inni ciężkie- pełne chorób i utrudnień, a jeszcze inni tracą je w młodym wieku.

     Na samo wspomnienie głośnego wystrzału, jaki rozbrzmiał w sali, dziewczyna wzdryga się. Wcześniej myślała, że to wszystko da się jakoś powstrzymać, ale ta sytuacja zmusiła ją do zmiany zdania. Nie zawsze dadzą radę uratować ludzkie życie. Już wie, dlaczego Poppy tak strasznie się boi. Dopiero teraz spostrzega, że życie może być takie kruche.

     Nagle cała ta ciekawość, która męczyła ją przez ostatnie kilka dni, zupełnie wyparowuje, nie zostawiając po sobie żadnego śladu. Dziewczyna ma ochotę wyrzucić przez okno komputer pełen zapisków na temat dziwnych wydarzeń.

     Nie myśląc wiele, wstaje i podchodzi do biurka. Chwyta mocno za ekran, by wyszarpnąć urządzenie z  źródła prądu. Nie ma pojęcia co nią kieruje. Czuje po prostu jakiś wewnętrzny przymus, by to wszystko zakończyć.

     Wykonanie tego uniemożliwia jej nagły ból, tak dobrze znany. Nie mogąc na tym zapanować krzyczy przeciągle. Ma już tego wszystkiego dość. Dlaczego to po prostu nie może się skończyć. Zaciska oczy i widzi... Znowu widzi. Ustawienie wszystkich mebli jest dla niej bardzo dobrze znane. Mimo, że nie bywała w tym miejscu zbyt często, wszystko doskonale zapamiętała, a zwłaszcza rozmieszczenie szaf i komód, ścian, schodów, nawet pokoi.

     To dom Poppy, a tak dokładnie łazienka.

     Blondynka otwiera zaciskane oczy, ale wokół ponownie panuje jedynie ciemność. Dziewczyna zaczyna coraz szybciej oddychać i gorączkowo przeszukuje kieszenie, by znaleźć swój telefon.

     Kiedy w końcu urządzenie znajduje się w jej dłoniach, próbuje zadzwonić do przyjaciółki, lecz ona nie odbiera. Zapewne znowu zapomniała o włączeniu dźwięku po powrocie ze szkoły. Zdenerwowana dziewczyna nie może w to uwierzyć. Co teraz? Sama nie zdąży pobiec do Poppy. Gdyby tylko widziała, takie przeszkody by nie istniały.

     Dopiero po chwili przypomina sobie o Johnie. Kolejne sekundy dłużą się w nieskończoność. Blondynka modli się do wszystkich znanych jej bogów i bóstw, aby chłopak nie miał tylko wyciszonego  telefonu.

     Po trzech długich sygnałach, słyszy lekko zdyszany głos chłopaka. Wzdycha z ulgą i zaciska dłonie na spiętych udach.
— John, Poppy ma kłopoty...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top