Rozdział 10

Bardzo przepraszam za długą nieobecność. Miałam mały kryzys twórczy, ale obiecuję, że już wracam. Zapraszam do czytania. 😉

###

     – Co to miało być?– pyta jej towarzysz. W jego głosie, w dalszym ciągu, słychać ból.

     Dziewczyna wzdycha przeciągle. Zna swoją przyjaciółkę bardzo dobrze i doskonale wie o co chodziło Poppy.
– Boi się– odpowiada krótko, a po chwili wchodzi do klasy, kończąc tym samym rozmowę.

~☆~

     Droga do domu jest taka jak zawsze- pełna monotonni. Wokół te same dźwięki, te same przeszkody, dziury, zakręty.

     Pokonuje to wszystko ze spokojem, mimo że dookoła niej panuje jedynie ciemność. Włosy, które wydostały się z długiego kucyka zaczesuje za ucho. Zgrabnie omija dziurę, którą wyczuła swoją laską i, o której istnieniu wie od dawna.

     Kiedy przekracza próg domu, natychmiast kieruje się do swojego pokoju z westchnieniem ulgi. Jej rodzice dalej są w pracy. To dobrze. Będzie mogła w spokoju usiąść i pomyśleć o tym wszystkim. Stworzyć plan działania, a w dodatku tak bardzo chce się dowiedzieć, w jaki sposób to wszystko się dzieje.

     Włącza swój komputer i rozsiada się wygodnie na krześle. Stuka palcem ze zniecierpliwienia tak mocno, że po chwili opuszek zaczyna ją boleć. Mruczy pod nosem kilka epitetów, wywołanych niezadowoloniem. W końcu urządzenie daje sygnał dźwiękowy, iż jest gotowe do pracy. Dotyka nieco spoconymi palcami zimnych płytek klawiatury, by po chwili uderzać w nie jednostajnym tempem.

     Przedmiot posiada udogodnienia dla takich jak ona- nigdy nie lubiła mówić o sobie niepełnosprawna. Wydaje jej się, że to słowo wzbudza u innych jedynie litość, a tego bardzo nie lubiła. W końcu radzi sobie ze wszystkim niemal tak dobrze jak każdy inny człowiek.

     Zapisuje po kolei wszystkie swoje spostrzeżenia, a na ekranie pojawiają się słowa, tworzące z wolna spójną całość. W pokoju co jakiś czas rozbrzmiewa komputerowy, kobiecy głos, dzięki któremu dziewczyna może przemyśleć jeszcze raz swoje dotychczasowe zapiski.

     Biała strona komputera powoli zapełnia się skojarzeniami i wszelakimi tezami. Schemat wydarzeń oraz odczuć jej własnych, a także Poppy jest jednak ten sam w obu sytuacjach. Każda z nich odczuwa ból, po kilku sekundach pojawia się wizja, a po wzajemnym dotknięciu tatuażu obrazy łączą się.

     Palce blondynki sprawnie przesuwają się po przyciskach klawiatury, jak gdyby zostały do tego stworzone. To wszystko musi mieć jakiś sens- myśli- jakiś wspólny początek.

     To racja. W końcu nic na świecie nie dzieje się przez przypadek. Każde nawet nic nieznaczące zdarzenie niesie za sobą nawet najmniejsze konsekwencje. Wystarczy, więc się tylko trochę skupić, aby to odkryć. Przecież nic nie jest trudne, to tylko ludzie wynajdują sobie trudności na drodze do upragnionego celu. Ona o tym wie doskonale. Zaraz kiedy straciła wzrok była pewna, że nic jej się nie uda. Nie przeczyta więcej żadnej książki. Nie obejrzy filmu. No bo niby jak? Celowo wynajdywała sobie problemy, bo po prostu bała się im sprostać. Wolała się poddać. Teraz jednak nie zamierza. Musi to rozgryźć.

     Jeden wspólny element. Co łączy te dwa wypadki? Wie, że odpowiedź na to pytanie ma na końcu języka. Już prawie. W pokoju rozlega się po raz kolejny głos komputera, czytający zapisaną notatkę. Niestety to na nic. Pociera twarz dłońmi, a donośne westchnienie opuszcza usta dziewczyny. Biurowy fotel trzeszczy pod jej ciężarem, gdy ta opiera się o jego oparcie.

     Coś musi być. Jakiś wspólny element...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top