Koszmarna Choroba
Jesień... Wszędzie piękne kolory spadających liści... Słońce, które wydobywa się zza chmur, dostarcza nam witaminy D na przyszłą zimę...
Ale czy to wszystko na pewno wygląda tak pięknie?
Dla Oikawy Tooru jesień to jedna z najgorszych pór roku. Choroby łapią go praktycznie przez całe 3 miesiące i co chwilę chodzi z maseczką lub leży w łóżku.
Tak było i tym razem.
38° gorączki, dreszcze, bóle mięśni i gardła... Objawy grypy były bardzo dobrze znane siatkarzowi.
Lecz tym razem, choroba była jakby przyjemniejsza. Dlaczego? Ponieważ był przy nim Iwaizumi Hajime.
Wszystko zaczęło się od pewnego słonecznego dnia...
*~Wspomnienia~*
- Iwa-chaaan~ - powiedział cicho szatyn machając nogami, siedząc na huśtawce
- Dlaczego zacząłeś mówić tak cicho? - zapytał brunet, a następnie odwrócił wzrok z ekranu telefonu, w stronę przyjaciela.
Nawet nie zorientował się kiedy, a jego usta zostały połączone z tymi Oikawy.
Gdy Hajime zrozumiał, co się stało, mógł to nareszcie przyznać. Uczucie, którym darzył skrycie Tooru mogło w końcu wyjść na światło dzienne. Był pewien, że młodszy czuje to samo.
"Słodkie" - pomyślał, ale gdy chciał oddać pocałunek, Oikawa oddalił swoją twarz, kierując następnie wzrok w stronę ziemi.
- Iwa-chan... Lubię cię... - powiedział szatyn prawie szepcząc
- Ja... - odezwał się nieśmiało brunet, ale gdy nabrał powietrza, by powiedzieć, co czuje, odezwał się Tooru
- Nie zostawisz mnie, prawda...?
Wzrok Oikawy podniósł się ponownie na twarz Iwaizumi'ego, która była delikatnie zaczerwieniona.
- Nigdy... - odpowiedział starszy, podchodząc do przyjaciela – teraz już chłopaka i tuląc go, by czuł iż naprawdę go nie opuści.
*~Rzeczywistość~*
Tooru obudził się zalany potem. Schorowany i wystraszony koszmarami, które męczą go co noc nie mógł już powoli funkcjonować normalnie.
Nagle usłyszał pukanie do drzwi.
- Tooru skarbie, muszę jechać w kilkudniowy wyjazd do pracy. Zaraz przyjdzie Hajime-kun, więc się tobą zajmie pod moją nieobecność dobrze? - powiedziała kobieta, ubrana w szarą spódnicę i marynarkę od damskiego garnituru oraz pudrowo-różową koszulę.
- Mhm - tylko na taką odpowiedź pozwolił mu jego organizm.
Po usłyszeniu odpowiedzi syna, pani Oikawa wyszła z domu.
Chory, przykuty do łóżka chłopak próbował ponownie zasnąć, jednak każda z prób kończyła się klęską.
Minęło może dwadzieścia minut? Może pół godziny? Może nawet nie upłynęło ich dziesięć. Nie zmieniało to faktu, że Tooru usłyszał otwieranie się drzwi. Dobrze wiedział kto to jest.
Odgłos zamykanych drzwi do domu, kroki po schodach, odgłos przyciskania klamki do drzwi do pokoju, które po chwili się otworzyły i ukazała się ta tak dobrze znana przez Oikawę twarz swojego chłopaka.
- Tooru...? Potrzebujesz czegoś...? - zapytał delikatnie starszy
- Iwa-chan...? - Szatyn wychylił się zza kołdry, ukazując swoje zaczerwienione policzki i nos
- Tak, to ja - powiedział Hajime spokojnym tonem podchodząc do łóżka i całując chłopaka delikatnie w nos.
- Iwa-chan, zarazisz się...
- Nie bój się, nic mi nie będzie - odpowiedział gładząc włosy Tooru - chcesz coś zjeść?
- Mhm - przytaknął cicho młodszy przypatrując się, co robi jego chłopak.
- Pójdę do kuchni i zaraz coś ugotuję. Włączyć ci coś?
Tooru tylko kiwnął głową, a Iwaizumi włączymy telewizję, na której Oikawa miał nagrane kilka meczów siatkówki.
Hajime po włączeniu jednego z meczów i upewnieniu się, że szatynowi jest wygodnie oraz, że dźwięk nie jest zbyt głośny, zszedł na dół do kuchni, by zrobić śniadanie. Postawił na zwykłe, najzwyklejsze kanapki.
✧Magic Time Skip✧
Gdy Iwaizumi skończył robić śniadanie dla Tooru, wyłożył wszystkie kanapki na talerz i wstawił wodę w czajniku na herbatę, po czym ruszył do pokoju chorego.
- Tooru, śniadanie - powiedział i wszedł cicho do pokoju
Szatyn podniósł się delikatnie na łóżku uśmiechając się do chłopaka.
- Kochany jesteś Hajime - po usłyszeniu swojego imienia, wymówionego przez chorego Oikawę, Iwaizumi'emu delikatnie poczerwieniały policzki
- W końcu musisz wyzdrowieć. Kto będzie mi wystawiał piłki?
- Co z Yahabą? - uśmiechnął się ponownie, biorąc do ręki jedną z kanapek, przygotowanych przez Iwaizumi'ego
- Muszę odpowiadać na to iście oczywiste pytanie?
Chwilę patrzyli się na siebie i wybuchli śmiechem. Yahaba był dobrym rozgrywającym, ale nie tak dobrym jak szatyn. On nie miał sobie równych na boisku.
Hajime usiadł obok Oikawy na łóżku, i obaj przez około godzinę razem oglądali mecz, jedząc śniadanie.
Nagle Tooru położył głowę na kolanach Iwaizumi'ego. Gdy ten się spostrzegł, co się stało, młodszy już spał. Hajime uśmiechnął się i wyłączył telewizję pilotem, po czym zaczął gładzić Oikawę po włosach, odgarniając grzywkę z oczu chłopaka.
Spał tak spokojnie...
Hajime poczuł się senny, więc położył szatyna na poduszce, a sam się ułożył obok niego. Chwycił go za rękę i tak usnął.
✧Magic Time Skip✧
Starszego chłopaka obudziło ściskanie za rękę. Powodem był koszmar Oikawy. Gdy Iwaizumi spojrzał na twarz młodszego, nie wiedział co zrobić. Nigdy nie był w takiej sytuacji, gdy Tooru płakał przez sen.
Postanowił zaufać intuicji. Starł, najdelikatniej jak mógł, łzy z oczu chłopaka i przytulił go do siebie.
Właśnie wtedy, gdy Oikawa był chory, znikało z jego oczu pewne światełko, które często było dla Hajime powodem dalszej wiary w siebie. Gdy szatyn śmiał się i był szczęśliwy, to to światełko, a raczej błysk, stawało się coraz raz jaśniejsze, sprawiając, że nawet Iwaizumi się uśmiechnął.
Teraz, po tym światełku został już tylko delikatny ślad. Ale przecież po to tu jest Iwaizumi - by pomóc je odzyskać. A on zrobi wszystko, by tak się stało.
Hajime splótł swoje palce z palcami Tooru i pogładził kciukiem dłoń trzymanej ręki. Była sucha. Suchsza niż ta, o którą młodszy tak bardzo dbał przesiadując dwie godziny w łazience na porannej lub wieczornej rutynie.
Iwaizumi przypomniał sobie, że Oikawa miał wziąć leki po śniadaniu, więc postanowił go obudzić.
- Tooru... - zaczął delikatnie potrząsać ramieniem chłopaka - musisz wziąć swoje leki. Twoja mama nie da mi żyć jeśli przegapisz chociaż jedną dawkę
Po tych słowach Oikawa otworzył leniwie oczy, po czym spojrzał na bruneta.
- Czyli jesteś tu, bo inaczej moja mama cirlę zabije? Jesteś okrutny Iwa-chan - zaśmiał się delikatnie szatyn
- Skoro ja jestem okrutny, to ty będziesz głupi Shittykawa - powiedział i pocałował chłopaka delikatnie w nos
- Nie skracaj wyrazów Iwa-chan
- Śmieciowy Oikawa - powiedział brunet po czym się uśmiechnął
- Mówiłem? Okrutny - oburzył się ponownie Tooru
- Ruszaj się i bierz leki, bo nie tylko mi się oberwie. Trener na ciebie czeka, więc masz zdrowieć.
- A co z tobą? Nie czeka na ciebie? Z tego co mi wiadomo, trening zaraz się zaczyna.
- Mam wolne
- Ah tak? Co jest powodem tego wolnego? - dopytywał Oikawa, choć dobrze znał odpowiedź
- Twoja głupota - odpowiedział Iwaizumi - kto normalny wybiega w deszczu w październiku?
- Ale Iwa-chaaaan... Było tak fajnie~
- Fajnie będzie, jak się w końcu ogarniesz i weźmiesz leki. Po za tym widzę, że chyba masz się lepiej, bo masz siłę się wykłócać.
- Jest mi lepiej, bo ty tu jesteś - powiedział Oikawa, robiąc dzióbek z ust i puszczając oczko do chłopaka
- Nie zasładzaj mi tu, tylko bierz leki. Powtarzam to kolejny raz.
- Tak, tak mamo - odpowiedział, jednak po chwili, Oikawa bardzo żałował tych słów.
Iwaizumi spojrzał na niego morderczym wzrokiem, a następnie wyszedł z pokoju bez słowa.
Przejęty zaistniałą sytuacją Tooru, najszybciej jak tylko mógł i tyle, na ile mu pozwoliło ciało, wstał z łóżka, wziął leki, by później zejść na dół i sprawdzić, co z Iwaizumi'm
- Hajime...? Jesteś tu...? - zaczął cicho szatyn. Jego głos miał ton, po którym dało się wyczuć, że żałował, iż wkurzył swojego, nie tyle już najlepszego przyjaciela, co obecnie chłopaka.
Iwaizumi siedział na kanapie, przeglądając coś na telefonie.
- Po kiego grzyba zszedłeś? Miałeś tylko wziąć leki i wracać do łóżka.
- Chciałem się upewnić czy wszystko dobrze... Przepraszam Hajime... - powiedział Tooru podchodząc od oparcia kanapy i przytulił go od tyłu, zagłębiając głowę w szyję chłopaka.
- Przeżyje - odpowiedział głaskając młodszego po głowie, by następnie chwili dać mu buziaka w policzek.
Hajime nie mógł się długo gniewać na Tooru, który, gdy uświadomi sobie, że zrobił coś, co uraziło drugiego, robi minę szczeniaczka, której nie sposób jest się oprzeć. Momentalnie znika cały gniew na jego osobę.
- Nie idziesz na trening?
- Mówiłem ci. Zostanę.
- Mogę myśleć, że robisz to dla mnie, a nie dlatego bo moja mama cię zabije?
- Myśl co chcesz
- A mogę myśleć, że... - tutaj szatyn się zatrzymał
- Że...?
- Że na prawdę mnie kochasz...?
Hajime przeniósł wzrok na chłopaka, po czym wziął go za rękę.
- Siadaj - nakazał Iwaizumi
Oikawa posłusznie wykonał polecenie, siadając obok.
- A teraz słuchaj i odpowiadaj. Pamiętasz kiedy się poznaliśmy?
- Na placu zabaw? Tak
- Co ci wtedy powiedziałem?
- Do czego zmierzasz?
- Odpowiedz.
- Nie pamiętam, bo mówiłeś wtedy wiele rzeczy.
- Powiedziałem, że cię nie zostawię. Teraz przetraw sobie to w myślach i pomyśl, co to teraz znaczy.
Oikawa po minucie myślenia, rzucił się na chłopaka, łącząc ich usta.
Iwaizumi zaczął oddawać pocałunek, w między czasie obejmując kapitana Aoba Johsai w pasie i delikatnie podnosząc koszulkę chłopaka. Oikawa czując to, powoli usiadł na kolanach asa, oplatając ręce na jego szyi. Gdy Hajime zaczął przechodzić z pocałunkami na żuchwę, szyję i obojczyki szatyna, z ust młodszego, można było usłyszeć delikatne jęki i pomruki. As zdjął koszulkę Oikawie, przez co ten trochę się wzgrygnął z zimna, ale później zapomniał o tym, czując gorące już i pozbawione koszulki ciało partnera.
- Zarazisz się Hajime... - powiedział cicho Oikawa
- Zabiorę wszystko ze sobą... - odpowiedział, chwilowo oddalając się od torsu chłopaka.
Chwilę później Iwaizumi wstał i wziął Tooru na ręce, jak księżniczkę, by następnie zanieść go do łazienki i posadzić na pralce.
- Mama będzie zła jeśli coś rozwalimy...
- Nic się nie stanie...
Po tym zaczęli pozbywać się reszty swoich ubrań wzajemnie i weszli do wanny (ekhe dla wtajemniczonych ( ͡° ͜ʖ ͡°) ekhe). Iwaizumi siadł za Oikawą obejmując go w talii i składając drobne pocałunki na karku. Tooru był cały czerwony. Nie od gorączki, lecz od nadmiaru uczuć do jego chłopaka.
✧Magic Time Skip✧
Po kąpieli, wysuszeniu się i ubraniu w bieliznę, Hajime ponownie wziął Tooru na ręce, zanosząc do sypialni, w której do dzisiejszego poranka, leżał ledwie żywy szatyn.
Gdy brunet położył chłopaka na łóżku, zobaczył, że coś jest nie tak.
Oikawa zaczął oddychać szybciej i płyciej. To sprawiło, że Iwaizumi natychmiast przerwał zabawę i wziął termometr do ręki.
- Kładź się pod kołdrę. Już - rozkazał starszy
- Wszystko jest dobrze Iwa-chan. Nie przejmuj się - zapewniał szatyn
- Albo się położysz i zmierzysz temperaturę albo cię przywiążę do łóżka i włączę nagranie jak twój kuzyn gra na flecie.
- Okrutny! - krzyknął i natychmiast wszedł pod kołdrę.
- Grzeczny chłopczyk - uśmiechnął się Iwaizumi, podając termometr chłopakowi
Po chwili siedzenia w ciszy, urządzenie zaczęło wydawać dźwięk, co oznaczało, że można już sprawdzić temperaturę.
- 38,4°... Zdurniałeś do reszty?!
- Proszę, nie bądź zły Iwa-chan... - Tooru znowu zrobił minę szczeniaczka, a Iwaizumi ledwo się powstrzymał od wybaczenia mu wszystkich win. Tym razem przegiął stawiając na szali własne zdrowie.
- Jak mam nie być zły, skoro odwalasz takie rzeczy? Myślałeś, że nie zauważę? Od ilu lat się znamy?
- 11 lub 12... - powiedział Oikawa spuszczając głowę w dół.
- Wniosek?
- Znasz mnie lepiej, niż ktokolwiek inny...
- No właśnie. Nakrywaj się, a ja zaraz ci przyniosę leki i piżamę - po czym Iwaizumi wstał z łóżka i podszedł do drzwi
- Wiesz, że cię kocham Iwa-chan prawda?
- Co znowu zrobiłeś? - powiedział brunet, odwracając się z powrotem do szatyna
- Zrobisz mi moją ulubioną herbatkę...? - tyn razem Oikawa nie zrobił specjalnej minki, ponieważ doskonale widział, że jej nie potrzebuje, by chłopak spełnił jego życzenie.
- Zaraz przyniosę - odpowiedział z marszu Hajime wychodząc z pokoju i zamykając drzwi.
Oikawa uśmiechnął się i zanurzył pod kołdrą, po samą brodę czekając aż jego kochany chłopak wróci z jego herbatką owocową oraz lekami na zbicie gorączki.
Leżąc tak i czekając, wzięło go na wspominki starych czasów.
Tooru uwielbiał Hajime od samego początku ich znajomości. Zawsze kręcił się koło niego. Szatyn był jak cień dla starszego o miesiąc chłopaka. Chodzili razem do podstawówki i gimnazjum. Teraz oboje kończą liceum. Nie tylko jako najlepsi przyjaciele, ale jako szczęśliwa para.
- Jestem już - nagle Oikawa usłyszał głos bruneta, oraz dźwięk otwieranych drzwi - wyciągaj łapę
Tooru posłusznie wyciągnął rękę w kierunku chłopaka, by dostać na nią listek tabletek od gorączki.
- Aż dwie? - zdziwił się rozgrywający
- Masz ponad 38 stopni gorączki, a ty chcesz mi wmówić, że jedna tabletki wystarczy?
- Zbyt się martwisz Iwa-chan, nic mi nie będzie - zapewniał szatyn
- Nie gadaj, tylko bierz te tabletki, bo nie ręczę za siebie
- Uuu... Coś mi zrobisz? - Oikawa stąpał po cienkim lodzie depcząc się z Iwaizumi'm. Wiedział jednak, że chłopak wie, iż to tylko zwykłe żarty i nie ma nic złego na myśli.
Hajime wyciągnął telefon z kieszeni spodni. Ciekawy Oikawa patrzył się na niego zastanawiając się, co robi jego chłopak, gdy on leży i cierpi katusze chorobowe. Nagle Iwaizumi przyłożył telefon do ucha.
No cześć Matsukawa - zaczął mówić - masz dzisiaj chwilę? Wyjdziemy gdzieś? - mówiąc to, machnął ręką na pożegnanie i szedł w kierunku drzwi.
Gdy już miał zamykać drzwi dostał łyżeczką w ramię. Tak. Iwaizumi Hajime, lat osiemnaście, as w drużynie Aoba Johsai, dostał łyżeczką do herbaty w ramię od leżącego na łóżku, chorego kapitana i rozgrywającego swojej drużyny, a mianowicie Oikawy Tooru, lat siedemnaście.
- Oddzwonię - powiedział zatrzymując się i chowając telefon z powrotem do kieszeni.
- Iwa-chan! Nie chciałem tak mocno! Przepraszam Iwa-chan! Oszczędź mnie! - Oikawa zdał się sprawę, co zrobił i ukrył się za puchową warstwą kołdry, skulony w bezpieczną pozycję.
Iwaizumi bez słowa odkrył przykrycie chłopaka i siłą wyprostował chłopaka do siadu
- Oczy. Zamykaj - powiedział stanowczo
- I-Iwa-chan..?
- Rób co mówię - odpowiedział nadal ostrym tonem
Oikawa zamknął oczy ściskając je i napinając praktycznie każdy mięsień w swoim ciele. Przestraszony siedział cicho i czekał na swoją karę.
Iwaizumi zamachnął się, aby później najdelikatniej jak umie, położyć rękę na rozgrzanym, od gorączki, policzku rozgrywającego, a na jego ustach złożyć pocałunek.
Oikawa, zdumiony tym, co się właśnie stało, otworzył oczy i popatrzył na twarz asa.
Była delikatnie zaróżowiona, ale w jego oczach można było dostrzec nie tylko trochę złości, ale i troskę.
- D-dlaczego...? - zapytał młodszy
- Bo choera obiecałem, że cię nie zostawię, a ja obietnic nie łamię.
- Wiesz jak cię kocham Hajime prawda? - uśmiechnął się delikatnie Oikawa
- Chcesz czegoś? - zapytał brunet
- Chcę byś to wiedział, kochanie~
Umysł Tooru utonął w zielonych oczach Hajime. Został całkowicie pochłonięty ich pięknem i głębią.
Gdy Iwaizumi zaczął się oddalać od twarzy szatyna, ten go przyciągnął sprawiając, że starszy wylądował na nim w jego objęciach. Oikawa nie chciał go puścić. Teraz go za bardzo potrzebował.
- Coś się stało? - zapytał brunet
- Chcę ci o czymś opowiedzieć... Chodzi o moje sny... - powiedział nieco ciszej Oikawa
- Koszmary?
- Wiesz o nich prawda?
- Płakałeś przez sen, przed śniadaniem. Domyśliłem się, co się dzieje. Jesteś pewny, że chcesz mi o nich opowiedzieć?
- Mhm - wydukał i kiwnął głową Tooru
Iwaizumi usiadł na łóżku, opierając się plecami o ścianę i położył głowę Tooru na swoich udach, głaszcząc go po włosach.
- Opowiadaj ile chcesz. Wysłucham - powiedział as
- A więc... zaczęły się dzień po moim- to znaczy naszym wyznaniu. Początkowo, było to tylko coś typu zgubienie się w lesie, ale później zaczęło się to przeradzać w co raz straszniejsze rzeczy.
- Co ci się ostatnio śniło? - zapytał spokojnie Hajime
- Cóż... była noc... Byłem w lesie z niewiadomych przyczyn... Daleko z przodu, widziałem światełko. Gdy zacząłem biec w jego kierunku, moim oczom ukazała się twoja postać. Trzymałeś za rękę jakąś dziewczynę której twarzy nie widziałem. Cały jej wygląd był zamglony. Patrzyłeś się na mnie mówiąc, że się mną znudziłeś, a potem odszedłeś z tą dziewczyną dalej w las. Wołałem cię z całych, ale nawet się nie zatrzymałeś... później upadłem na ziemię, pozwalając moim łzom po prostu płynąć w dół...
Po skończeniu opowiadania snu, Tooru zaczął płakać.
- Hej... Tooru, spokojnie... Jestem tu - Iwaizumi zaczął go uspokajać
- Codziennie boję się, że gdzieś znikniesz bez słowa, że po prostu mnie zostawisz. Boje się tego Hajime...
- Nie musisz się tego obawiać. Przez te 12 lat cię nie zostawiłem, więc teraz jeszcze bardziej tego nie zrobię...
Tooru na te słowa wtulił się mocniej do swojego chłopaka, który złączył ich dłonie razem, splatając ze sobą palce.
- Nigdy cię nie zostawię Tooru...
--------------------------------------------
2579 słów
Mówiłam że tyle zrobię
Dobra w skrócie:
Prezencik na urodzinki dla pewnej Wannienki <3
Za wszelkie błędy gomene :3
Dobranoc/ dobrego dzionka życzę!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top