5
Hope POV.
Cholera!Cholera!Cholera! Muszę się szybko ewakuować nim Cornelia mnie dopadnie i nie będę miała już zupełnie życia. Mam nadzieję, że chwilę im zajmie mizianie się na ganku, oczywiście poczułam ukłucie w sercu na ten widok, ale bardziej przejmuję się tym, aby przeżyć.Niestety życie lubi się nade mną znęcać i w połowie drogi do swojego pokoju słyszę krzyk blondynki.
-Hope! - wzdycham i schodzę ze schodów.
Oczywiście mogłabym ja zignorować i zamknąć się w swoim pokoju, ale jutro byłoby już tylko gorzej.
- Co? - pytam jakbym nie wiedziała o co jej chodzi.
- Ty już dobrze wiesz co! Zrobiłaś to specjalnie! Wiem, że lecisz na Harrego, ale musisz się pogodzić z tym, że jesteś plebsem oraz wyglądasz jak jakiś szczur, więc on nawet na ciebie nie spojrzy! W sumie jakby się nad tym głębiej zastanowić, to naprawdę nigdy tego nie zrobił zważając na fakt iż chodzicie do tej samej szkoły trzy lata, a on dopiero zorientował się, że istniejesz i to dzięki mnie. - jej słowa cięły jak żyletki. Dlaczego one mnie tak nienawidzą? Przez te lata, kiedy tata jeszcze żył były miłe, a teraz mną pomiatają jak nic nie wartym śmieciem.
- J-ja nie chciałam, szłam tylko wyrzucić śmieci. - wyjąkałam, ponieważ w gardle urosła mi ogromną gula.
- Wiesz, że teraz przez miesiąc odrabiasz za mnie prace domowe? - pokiwałam głową na znak zrozumienia, gdybym się nie zgodziła od razu pobiegłaby do Grace, a ona na pewno wymyśliłaby coś gorszego niż odrabianie głupich prac domowych. - I masz trzymać się z dala od Harrego, jeśli tylko usłyszę, że powiedziałaś do niego głupie "cześć" zniszczę cię. - wysyczała przez zęby.
Kiedy wiedziałam, ze nie ma już nic do dodania wycofałam się do swojego pokoju, aby zacząć użalać się nad sobą
Harry POV.
Pierwszym zrobiłem po przyjściu do szkoły to opowiedzenie Willowi mojej randki z Cornelią i oczywiście zwyzywanie Hope.
- Stary, weź wyluzuj. Hope na pewno nie zrobiła tego specjalnie, a ty mieszasz ją z błotem i tylko dlatego, że nie pocałowałeś tego blond pustaka, równie dobrze możesz to zrobić przy pierwszym waszym spotkaniu. - powiedział mój przyjaciel.
- Irytuje mnie, że przedtem nie widziałem jej nigdzie, a teraz jest dosłownie wszędzie! Widzisz?! Nawet teraz! - wskazałem na dziewczynę siadającą na trybunach stadionu razem z Mattem.
- Apropos tego, rozwiązałem twój problem. - powiedział wyjmując telefon i cos w nim grzebiąc?
- Czyli...? - dopytywałem.
- Czyli, dlaczego wydaje Ci się, że nigdy nie widziałeś Hope. - posłałem mu pytające spojrzenie,a on pokazał mi wyświetlacz telefonu. - Tak wyglądała jakiś czas temu - na wyświetlaczu widniało zdjęcie dziewczyny z czerwonymi włosami i pulchniutką, dziecięcą twarzą. - A to zdjęcie sprzed tygodnia - Teraz bez wahania mógłbym stwierdzić, ze widzę Hope, naprawdę wypiękniała. Przyznaję, że większość czasu patrzyłem na jej dekolt, ale jestem facetem!
- Wow - nie wiedziałem co mam powiedzieć. Przeniosłem wzrok z telefonu na dziewczynę siedzącą niżej. Gdyby tak wyobraźić sobie, ze ma czerwone włosy... No tak! Siedzi przede mną na francuskim!
- Wiesz ja tylko sugeruję, ale może warto zaprosić na randkę Hope, a nie ą żmije... Znaczy Cornelie. - poprawił się szybko, gdy posłałem mu piorunujące spojrzenie.
- To, że ją zauważyłem nie oznacza, że mi się podoba. - Odpowiedziałem mojemu przyjacielowi.
- Człowieku, ogarnij się! Komu nie podoba się Hope? Gdybym nie miał dziewczyny, w której jestem zakochany sam bym się z nią umówił. - westchnąłem.
- Podoba mi się Cornelia, a Hope może być dla mnie jedynie przyjaciółką. - powiedziałem po czym wstałem zauważając blondynkę zmierzającą w moją stronę.
———————————————————————————————————————————————
Krótki, ale w ostatniej chwili postanowiłam, ze go napiszę.
Dobranoc kochani :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top