🍥~rozdział dwunasty~🍥
(Przypominam że rozdziały pisane kursywą są alternatywną historią.)
-c-co ty sobie wyobrażałeś baka?!- pijana uderzyła Naruto w tył głowy krzycząc szczęśliwa -nie opuszczaj nas tak więcej!- czknęła i zachwiała się tak mocno że biedna różowo włosa musiała ją podtrzymać
Oparł głowę o blat zrezygnowany i spojrzał na zielono okom lekarkę z wdzięcznością
-dziękuje Sakuro..- wstał i pomógł ułożyć upitą hokage na jednej z kanap -ktoś się nią zajmie... Odprowadzić cie?- uśmiechnął się szeroko -jest już ciemno
Zarumieniła się lekko i odwróciła głowe patrząc na pijących
-niech ci będzie... Nie chce widzieć tych zdechlaków jutro.- odwzajemniła i złapała wyższego za dłoń po czym wyciągneła na zewnątrz i ruszyła przodem, trzymając zaplecione dłonie z tyłu
-wyprzystojniałeś Naruto...
-ty także Sakuro- złapał ją za dłoń -ale nie wyprzystojniałaś!! T-tylko!!!
Zaśmiała się cicho
-rozumiem.- spojrzała w niebo -tęskniliśmy za tobą Naruto... Wszyscy... Kakashi... Chyba najbardziej...- wróciła wzrokiem do blondyna -przepraszam... Za to jak się wtedy zachowywałam... To nie było w porządku...- złapała go za dłoń -bardzo nie w porządku...
Delikatnie ją ścisnął
-rozumiem... Nie szkodzi...- poczochrał jej włosy i od skoczył śmiejąc się głośno
-..zamorduje cie Naruto!!!- zaczęła biegać za nim śmiejąc się głośno -z-złapie cie!- nagle wbiegła prosto w niego i wybuchła śmiechem pocierając czoło.
Udał zbolałą minę
-to bolało sakura chan!- zaśmiał się i objął ją.
-miało ty głupku.- podeszła do drzwi domu po czym zatrzymała się lekko i wróciła do niego. Pocałowała go krótko w policzek i pobiegła do środka z lekkim hukiem zamykając drzwi.
Nagle obudziłem się i rozejrzałem powoli
-g-gdzie ja..?- podniosłem się na łokciach i spojrzałem zdezorientowany na za dużą koszulke z ramenem. Pod biegłem do lustra i przetarłem oczy ze zdumienia.
W odbiciu ujrzałem niskiego blondynka z... Parą lisich uszek wraz z trzema złotymi kitkami z tyłu.
-K-KYAAAA?!?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top