9. Intruz
Gabriel westchnął ciężko i spiorunował wzrokiem nowoprzybyłe. Był cholernie zły na to, że po raz kolejny zjawiły się nieproszone i nawet nie dały mu wcześniej znać, nigdy przedtem się tak nie zachowywały, więc mężczyzna był pewnien, że ich sprawdzają. Na litość boską! - pomyślał. Był już dorosły i nie potrzebował dwóch nadopiekuńych kobiet, które co chwilę wtykały nosy w nie swoje sprawy.
Nena natomiast odetchnęła z ulgą, bo mimo iż brunet ją kręcił i pozwalała mu na więcej niż innym, to w końcu skończyło by się tak jak zawsze, a ona wyszła by na wariatkę. Po tym co się stało prawie cztery lata temu, kilka razy próbowała zbliżyć się do mężczyzn - pocałunki to było wszystko na co im pozwoliła. Kiedy już miało wydarzyć się coś więcej, jakaś lampka w jej głowie się zapalała, a kobieta uciekała w pośpiechu. Była więc pewna, że jest skazana na samotność, przecież kto chciałby taki wybrakowany towar.
- Mamo! Mieliście dzwonić przed przyjazdem. - Jęknął sfrustrowany mężczyzna, a jego narzeczona odsuneła się od niego, jak poparzona, a jej twarz zalała się szkarłatem. To że rodzina Mullinsa znowu ich przyłapała w takiej sytuacji, bardzo ją zawstydzała.
- Tak..tak... Przepraszam, ale babcia musi u was zostać na kilka dni. - Wyjaśniła szybko. - w jej domu poszła kanalizacja, z sufitu cieknie po ścianach, a my z ojcem jedziemy na coroczny zjazd. - Kontynuowała na jednym tchu, jakby bała się, że złapanie oddechu ujawni jej małe kłamstwo. Gabriel wyczuł ścieme na kilometr , ale postanowił nie mówić im o tym. - Wolałabym żeby na babcię ktoś miał oko. - Dodała szybko Ester.
Mullins wiedział, że matka kłamie tylko nie był pewien, jaki ma w tym cel i dlaczego babcia tak nagle chce u niego zostać. Staruszka zawsze zapierała się, że nie będzie dla nikogo wrzodem na dupie, nawet jeśli sami proponowali jej pomóc, lub przeprowadzkę do ich domów. Rosaline była upartą, starą babą i doskonale zdawała sobie z tego sprawe, tak samo jak jej rodzina.
- Gabriel... - Jordan szturchnęła narzeczonego łokciem, w żebra, kiedy ten nie ruszył się z miejsca, tylko czujnie obserwował dwie kłamczuchy. - Weź walizkę babci i zanieś do pokoju.- Rozkazała kobieta.
Nena nie była pewna, jak powinna się zachować, ale przecież musieli udawać kochające się narzeczeństwo, więc postanowiła zachowywać się, jak najbardziej naturalnie i swobodnie. Skoro byli parą, to musieli się zachowywać, jak para.
- Cokolwiek rozkażesz królowo... - Mullins pokłonił się teatralnie przed szatynką, a ta pokazała mu język.
Matka i babcia mężczyzny przyglądały się tej scenie, nie wiedząc, jak mają zareagować. Starsza kobieta już otwarła usta, żeby coś powiedzieć, ale Jordan ją uprzedziła.
- Przegrał zakład, przez tydzień musi robić co mu każe. - Wyjaśniła i uśmiechnęła się szeroko. Akurat udawania, że jej się ten układ nie podoba, nie musiała udawać - cholernie jej się podobało, że Gabriel był jej sługą.
Rosaline i Ester popatrzyły na siebie zdumione, ale nie skomentowały tego w żaden sposób. Niech młodzi robią co chcą, byleby ich nie okłamywali, a starsza Pani była pewna, że ich związek nie jest do końca prawdziwy, dlatego wymyśliła historyjkę z awarią kanalizacji. Musiała na własne oczy przekonać się, że jej wnuk nie wymyślił nic głupiego, co często mu się zdarzało.
Po zapoznaniu pary z grafikiem, jakiego trzymała się babcia, Ester Mullins zostawiła cała trójkę samą i wróciła do siebie. Nie za bardzo podobał jej się ten plan szpiegowski teściowej, ale z drugiej strony nikogo nim nie krzywidziła, a nawet ona chciała być pewna, że narzeczeni nie udają, albo że Nena nie chce wykorzystać jej syna. Co prawda szatynka wydawała się być szczera i całkiem inna od poprzednich "dziewczyn" jej syna, ale bogactwo przyciągało fałszywe pijawki. Jako matka chciała uchronić syna przed tym do czego zdolni są ludzie i przed złamanym sercem, nawet jeśli już był dorosły.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to wołaj. Pewnie i tak nie będę spała. - Poinformowała staruszkę Nena, kiedy pokazała jej pokój w którym miała zostać. Rosaline mruknęła podziękowania, a kiedy szatynka wyszła, niemal że padła ze zmęczenia. Takie cyrki z pewnością nie były na jej wiek i stan zdrowia, ale czego się nie robi dla ukochanego wnuka.
Słońce już dawno zaszło, więc Jordan postanowiła zejść do kuchni, zrobić sobie duży kubek kawy i zabrać się za zaległą prace - w końcu rozliczenia się same nie zrobią. Była pewna, że Gabriel teraz gdy jest babcia nie będzie próbował niczego glupiego, tym bardziej, iż mruknął, że idzie się przebrać i musi udać się do klubu. Nie była to pilna sprawa, z tego co udało się wyczytać z jego twarzy - to znaczy pilna była dla jego jaj, które po tym jak Jade wyszła, zdążyły zzsinieć.
Młoda kobieta nalała do swojego kubka kawe i odwróciła się w momencie, w którym Gabriel zajrzał do kuchni. Szatynka uśmiechnęła się delikatnie w stronę mężczyzny i kupiła łyk płynu.
- Wychodzę KOCHANIE. - Poinformował z naciskiem na ostatnie słowo.
Był trochę zły na Nene za to, że znowu stracił przez nią koleżankę, a był cholernie nabuzowany i za to, że dała się tak łatwo nabrać na sztuczki jego babci. Teraz przynajmniej przez tydzień będą mieli tę wścibską, starszą kobietę na głowie, a to przekreśla przyprowadzanie innych dziewczyn do domu.
Jordan otwarła usta, żeby mu odpowiedzieć, ale kątem oka zobaczyła ruch za oknem, a całe jej ciało przeszył dreszcz. Gabriel widząc, jak jego fałszywą narzeczona zmarła, spojrzał w stronę okna i zmarszczył mocno brwi. Na początku wydawało mu się że ma zwidy, ale kiedy ponownie jakaś postać za oknem się poruszyła chciał wybiec i dopaść tego kogoś. Było jasne, że ktoś włamał się na jego posesję i podglądał co się dzieję w środku. Mogło to być paparazzi, ale oni raczej nie byli by na tyle głupi, zwłaszcza po tych wszystkich pozwach którymi ich zasypał, kiedy na samym początku próbowali takich sztuczek.
- Pójdę to sprawdzić. - Oznajmił i zrobił tylko jeden krok w stronę wyjścia, ale powstrzymała go Nena, która mocno objęła jego w pasie.
- Proszę, nie zostawiaj mnie. - Wydukała ledwo łapiąc oddech.
Brunet czuł, jak całe ciało dziewczyny drży i słyszał jak z ledwością łapie kolejne oddechy. Nena była cholernie przerażona i przywarła do Gabriela tak mocno, jakby od tego zależało jej życie. Mężczyzna nie wiedział co ma zrobić, ale nie mógł jej zostawić w takim stanie, więc również ją objął i pocałował w czubek głowy, a następnie wyjął telefon z tylnej kieszeni.
- Greg, za co ja Ci kurwa płacę?! - Zapytał, mocno wkurwiony mężczyzny w słuchawce. - Właśnie przed chwilą, ktoś zaglądał mi do domu przez pierdolone okno!
Mullins zwykle dobrze traktował swoich pracowników, a Greg był przez niego bardzo doceniany - w końcu od lat pilnował jego domu i sprawdzał monitoring. Tylko nieliczni wiedzieli, że mały domek na końcu ogrodu to tak naprawdę miejsce jego ochroniarzy i miejsce w którym można było obserwować całą posesje z monitoringu. Nigdy jednak, nie wchodzili do domu bez potrzeby lub pozwolenia, taka była zasada narzucona przez mężczyznę. Nie miał dużo ochroniarzy, ledwie czterech którzy się zmieniali, ale tylu powinno wystarczyć, a jak widać dał im za dużo swobody.
- To pewnie tylko jakiś reporter. - Próbował pocieszać dziewczyne Gabriel, ale ona nie ruszyła się nawet o milimetr. Wszczepiła się w bruneta i oprócz lekkiego drgania ciała, które zapewne było niekontrolowane, nie wykonywała żadnych innych czynności. - Moi ochroniarze już się tym zajmują. - Kontynuował, ale bez jakiejkolwiek reakcji ze strony kobiety. Westchnął ciężko i czekał, aż Nena się uspokoi, ostatnim razem zajęło jej to dość długo.
- Przepraszam. - Wyszeptała po dłuższej chwili.
- Nic się nie stało, w końcu jesteś moja narzeczoną. - Odpowiedział wesoło, a kiedy ta odsunęła się od niego, puścił w jej stronę oczko.
- Na szczęście tylko fałszywą. - Westchnęła ciężko. - Gdybym nią była naprawdę, już byś mnie znienawidził. - Dodała ciszej.
Mullins chciał odpowiedzieć, że to nie prawda, ale przerwał mu dźwięk chroniącego telefonu. Odebrał, ale wzrok cały czas miał wlepiony w narzeczoną, która z trudem nalewała sobie do szklanki soku, jej dłonie drżały niekontrolowanie.
- Co jest? - Zapytał.
- Nie zdążyliśmy jej złapać. - Wyjaśnił szybko Greg, czekając w oczekiwaniu na reakcję swojego szefa.
- Jej? - Upewniał się. Nie miał pojęcia jaka kobieta wspinała się na tak wysoki mur i narżała się na poważne uszkodzenie ciała.
- Tak, to na pewno była kobieta. Brunetka, dość wysoka ale dokładnie jej się nie przyjrzałem.
- Od teraz macie mieć oczy dookoła głowy. - Rozkazał stanowczo, drugi raz nie odpuści im tak łatwo. To jest ich praca, więc mają ja wykonywać, jak najlepiej.
- Nie mówiłeś, że masz tu gdzieś ochroniarzy. - Zauważyła Jordan. Powoli atak paniki mijał, a teraz jeszcze bardziej się rozluźniła kiedy usłyszała, że intruzem była kobieta.
- Nigdy nie pytałaś. - Odpowiedział i puścił jej oczko, ale kiedy szatynka zgromiła go wzrokiem dodał. - Zwykle tylko monitorują posesję. Nie pamiętam kiedy ktoś ostatnio wkradł się tak blisko domu.
Kiedy cała sytuacja się uspokoiła, kobieta usiadła do laptopa i zabrała się za pracę. Nie wiedzieć czemu Gabriel i tym razem nie pojechał do klubu, zamiast tego postanowił podrażnić swoją narzeczoną i co chwilę jej przeszkadzał, czasami "niechcący" szturchnął łokciem, albo strącał niewidzialny pyłek z jej ramienia. Kobieta w końcu nie wytrzymała, bo za grosz nie mogła się skupić na tym co robiła i z hukiem zamknęła laptop.
- Co Ty masz pięć lat?! - Fuknęła na Mullinsa, a on uśmiechnął się szeroko.
- Jak miałem pięć lat, byłem jeszcze bardziej nieznośny. - Wściekła Jordan rozśmieszała bruneta do tego stopnia, że nie mógł już powstrzymać śmiechu.
- Współczuję twoim rodzicom. - Prychnęła, choć wizja małego Gabriela nieco ją zmiękczyła. - Czego chcesz? - Zapytała groźnie i zmierzyła mężczyznę wzrokiem.
- Skoro się dla Ciebie poświęciłem i zostałem...
- Nie prosiłam Cię o to! Poradziła bym sobie sama! - Krzyknęła oburzona dziewczyna.
- Jasne, dlatego się do mnie tak przyczepiłaś, jak mała małpka. - Prychnął Gabriel i z rozbawieniem oglądał, jak twarz kobiety przybiera kolor pomidora. Uwielbiał drażnić i zawstydzać Nene, ostatnio było to jego ulubione zajęcie.
I choć tego wieczoru plany Gabriela się pokrzyżowały, to on wcale tego nie żałował. Lubił spędzać czas ze swoją fałszywą narzeczoną, była dla niego jak przyjaciółka, której nigdy w życiu nie miał, a po za tym ona jako jedyna usilnie nie chciała wejść mu w pośladki. Zdecydowanie lepsza była "noc filmowa" z Neną , niż kolejna impreza w klubie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top