33. Pudełko prawdy
Gabriel w końcu wrócił do domu, a to tylko dlatego, że Grace i jej mąż postanowili zostać z Nena, a on musiał znaleźć to przeklęte pudełko. Musiał je znaleźć, zobaczyć to co jego żona ukrywała przed światem. Nie dlatego, że jej nie wierzył, a po to żeby udupić Erica.
Jak tylko wszedł przez frontowe drzwi, dopadli go rodzice, którzy postanowili zostać i poczekać. Oboje myśleli, że ten telefon to była przynęta na ich syna. Po tym wszystkim nie wierzyli, że Nena ma dobre intencje, jednak mina ich syna jasno mówiła, że stało się coś złego.
- Co się stało? - Wypaliła matka mężczyzny, a czystym przerażeniem w spojrzeniu.
- Nie teraz. - Zagryzł zęby, żeby opanować gniew, który zawładnął jego ciałem i umysłem. Nie chciał nic zdradzać, dopóki nie będzie miał dowodów, ale jego rodzice jak zwykle musieli się wtrącać.
- Pewnie specjalnie udawała wypadek, żeby... - Zaczął jego ociec, ale szybko przerwał mu syn.
- Ani słowa o Nenie, a jeśli macie zamiar znowu ją obrażać, to nie chce was tu widzieć. - Odpowiedział twardo, zaciskając pięści. Nigdy by ich nie uderzył, ale miał ochotę rozwalić kilka ścian żeby się wyładować, a ich teksty wcale mu nie pomagały.
- Zdążyła Cię już przerobić?! - Podniósł głos zdenerwowany Samuel. - Tak łatwo, jak jakiegoś szczeniaka! - Dodał głośniej.
- Zamknij się! - Huknął wściekły brunet i uderzył pięścią w ścianę obok, robiąc przy tym wgniecenie. - Nie chcę teraz z Tobą gadać. - Dodał ciszej i ruszył w stronę schodów, do pokoju gdzie Nena miała swoje rzeczy.
Oczywiście, tak jak się spodziewał jego rodzice nie dopuścili, szli za nim i cały czas przekonywali, że Nena to zła kobieta, że powinien się z nią rozwieść i wszystko to czego nie chciał słyszeć, więc tym bardziej go nosiło. Nie zamierzał ich słuchać, ale też nic mówić dopóki nie dostanie się do pudełka z - jak mniemał - dowodami, wtedy może by raz na zawsze przejrzeli na oczy.
Wcale nie przejmował się bałaganem, który robił w czasie przeszukiwania pokoju, ani tym że miał nad sobą matkę i ojca, którzy bez przerwy coś mówili, bo jedyne co miał w głowie to znalezienie tego o czym mówiła Grace. Wyrzucał po kolei rzeczy z komody i szafek na podłogę, a kiedy nic nie znalazł poszedł do garderoby a za nim jego rodziciele. Miotał się po pomieszczeniu, a wrzaski i prośby matki nie robiły na nim wrażenia. W końcu zjechał oparty o ścianę i złapał się za głowę, starając zebrać myśli. Jego głowa była pełna złych rzeczy i panował w niej haos. Po kilku minutach od tego cyrku rozbolała to głowa, tak bardzo, że złapał się za kosmyki włosów i pociągnął mocno. Dopiero wtedy przypomniał sobie o walizce. Jego żona nigdy nic z niego nie wyciągała, ani nic tam nie wkładała, Po prostu stała w takim nienaruszonym stanie od zawsze.
Wstał i skierował się do innego pokoju, omijając przy tym rodziców, którzy zawzięcie chcieli do niego dotrzeć. Nie minęło kilka chwil, a znalazł to czego szukał. Otworzył walizkę, a w niej znajdowało się czarne pudełko, nieco większe niz te po butach, a kiedy je otworzył niemal oszalał. Wyrzucił wszystko na podłogę, a jego umysł wpadł w szał. Przeglądał wszystko, aż w pewnym momencie nie mógł znieść tego co ma przed sobą.
- O Boże... - wydukała przerażona Pani Mullins i zakryła dłonią usta.
Przed całą trójką leżały akta sprawy i zdjęcia, zbyt drastyczne by je oglądać, choć dużo na nich pozostało do wyobrażenia. Dom w którym Nena została skatowana, na zdjęciach był czystym pobojowiskiem, z krwią w każdym kącie, a zdjęcia jej obrażeń mimo, że już pozszywane i czyste, sprawiały, że chciało się płakać. Przez chwilę mileczli, oglądając ten horror przed oczami, ale dla młodego Mullinsa to było za dużo.
- I co?! Dalej mówisz, że Nena sobie to wymyśliła?! - Wrzasnął w stronę ojca, który zdębiał. Nie potrafił nic z siebie wydusić.
Samuel Mullins uważał się za mądrego czlowieka. Skończył najlepsze studia z wyróżnieniem, działał w zawodzie od lat i zawsze wygrywał. Myślał, że potrafi ocenić sytuację, że zna się na ludziach, jednak w tamtym momencie poczuł się jak najgorsze gówno. Nie potrafił zrozumieć, jak mógł się tak pomylić, jak mógł dać się tak zmanipulować i osądzić ofiarę, która przeżyła piekło.
- Przepraszam. - Wyszeptał żałośnie, choć wiedział, że nic to nie zmieni.
- Teraz przepraszasz?! - Wrzasnął, wściekły syn, który podniósł się z ziemi i wyleciał niczym flash z pomieszczenia.
- Idź za nim, żeby nie zrobił nic głupiego. - Poinstruowała otępiałego męża, jego żona, po czym sama usiadła na ziemi przed papierami, ze łzami w oczach.
Gabriel wsiadł do auta i pojechał, tyle pamiętał z całej godzinnej drogi, a kiedy stanął pod willa Hudgensów, wcale się na wahał, żeby zadzwonić do domofonu i powiedzieć, że chce się widzieć z Ericiem. Wypuścili go bez zastrzeżeń, a on zaparkował na posesji i wysiadł z samochodu.
- Cześć... - Zaczął mówić Eric, jak tylko otworzył drzwi, jednak nie spodziewał się, że zamiast przywitania, dostanie pięścią w twarz.
Na jednym uderzeniu się nie skończyło, nikt ich nie liczył, a tym bardziej Gabriel. Widział, jak krew lała mu się po rękach, usłyszał łamiące się kości nosa tego skurwiela, ale wpadł w amok. Dopiero jego ojciec i inna osoba to odciągnęły, choć rzucał się jak uwięzione dzikie zwierzę. Dopiero wtedy zobaczył, że oprócz ich dwójki jest jeszcze kilka innych osób i coś krzyczą. Miał to gdzieś.
- Zniszcze Cię Hudges. Będziesz robalem deptanym przez innych! - Krzyknął i w końcu się uspokoił.
Twarz jego rywala była zmasakrowana, a w jego oczach dojrzał strach. Czysty strach, bo wiedział, że Mullinsowie mogą to zrobić, naprawdę go zniszczyć i zdeptać.
- Synu, musisz się uspokoić, załatwimy to inaczej. - Odezwał się jego ojciec, który musiał za nim jechać całą drogę.
Mógł zrozumieć swojego syna, ale nie chciał pakować go w większe problemy niż to konieczne. Sam miał ochotę postąpić podobnie, jednak wiedział, że pobicie na śmierć młodego Erica nic nie da. Zniszczyć ich mogli tylko sprytnie, powoli... Pochopne działania mogły im zaszkodzić i nie tylko im, ale też i Nenie.
Chyba jedyne co uratowało bruneta przed kolejnym wybuchem, to telefon od Grace. Powiedziała, że jego żona się obudziła i znowu wpadła w histerię. Jedyne czego nie wiedział, to tego że Nena, myślała iż nie chce jej znać.
- Przyjadę najszybciej, jak będę mógł. - Rzucił szybko do słuchawki i rozłączył się. - Zapłacisz za wszystko, ale stawka będzie wysoka. - Wygrażał się. - Znajdę każde najmniejsze gówno i potroje je na twoją niekorzyść.
W tym momencie Eric Hudgens poczuł, że grunt usuwa się spod nóg. Wiedział, że już nic nie poradzi i nawet jego majątek nie mógł bo uratować. Gabriel Mullins pierwszy raz w życiu to przestraszył, bał się tego co może zrobić. Mógł mieć znajomości i pieniądze, ale wiedział, że z nim nie ma szans. W końcu od dawna wiedział, że Mullinsowie stoją wyżej nad nim, a wszyscy dobrzy prawnicy nie postawią się ich rodzinie. Był skończony.
- Co z Nena? - Zapytał Samuel, kiedy tylko wyszli z willi.
- Teraz się pytasz?! - Wybuchł, ale szybko się opanował, wiedząc, że jego ojciec, tym razem nie pytał złośliwie.
- Chyba wpadła w histerię... Była roztrzesiona wcześniej, dali jej jakieś leki, ale nie wiem dokładnie co. - Wyznał i wsiadł do auta nie czekając na odpowiedź. Zresztą mało go interesowała.
Młody Mullins miał zakrwawione dłonie i umysł pełen haosu, jednak wiedział, że w tym momencie liczy się tylko Nena. Martwił się tym co teraz przechodzi i tym że nie ma go obok niej, chciał ją przytulić, tak mocno jak to możliwe, zwłaszcza po tym co zobaczył w pudełku.
Dowiadywał się prawdy w stopniowy sposób, choć nic nie mogło go przygotować na to co zobaczył. Miał prawie trzydzieści lat i nie był ciepłą kluchą, wiedział co z czym się je i że czasami to źle wychodzi, ale Nena... To był osobny temat. Dla niej mógłby zabić i wrócić z piekła, a kiedy Eric postanowił zrobić to jego żonie, to już tam trafił, jeszcze żyjąc. Nawet nie zdając sobie sprawy, że kilka lat później, będzie błagać o litość... A on się już o to postara.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top