31. Odkładane rozmowy

Nena nie mogła w nocy spać zbyt dobrze, wierciła się i w głowie układała przebieg rozmowy ze swoim mężem, która jeszcze się nie odbyła. Tak naprawdę bardzo stresowała się nie tym, że znowu musi do tego wrócić, a tym że Gabriel jej nie uwierzy, lub pomyśli że wyolbrzymia. Nie lubiła o tym mówić, bo wtedy też jej nie uwierzyli, sąd, prokurator, znajomi - wszyscy patrzyli na nią z odrazą, bo podobno sama to wszystko ukartowała. 

- Musimy pogadać... - Odezwała się w końcu dziewczyna, kiedy Gabriel objął ja ramieniem. 

- Powiało grozą... - Uśmiechnął się lobuzersko w stronę swojej kobiety i złożył pocałunek na jej ramieniu.

 Szatynka odwróciła się tak, że mogła spojrzeć na jego twarz. Dotknęła opuszkami palców jego policzka i delikatnie zjechała w dół. Bała się zacząć rozmowę, ale nie mogła ukrywać tego całą wieczność, po za tym w końcu i tak by się dowiedział, a lepiej żeby wyszło to od niej.

- Coś się stało? - Zmartwił się mężczyzna, widząc swoją żonę w tym dziwnym zamyśleniu, kiedy jej oczy patrzyły na niego smutno.

- Okłamałam Cię wczoraj. Wcale nie czułam się źle. - Pani Mullins zamilkła na chwilę, starała się zebrać w sobie, a Gabriel jej tego nie utrudniał, tylko cierpliwie czekał na to co ma do powiedzenia. 

Nena westchnęła głośno i usiadła na łóżku, a jej mąż zrobił to samo i uważnie jej się przyglądał. Atmosfera była tak gęsta, że kobieta ledwo mogła oddychać, ale nie mogła się już z tego wycofać, musiała powiedzieć prawdę, bo ta zdaje się, że lubi o sobie przypominać.

- To przez Erica...Ja znam go...- Dziewczyna nieco się jąkała, ale była gotowa powiedzieć prawdę i gdy otworzyła usta ponownie, usłyszeli podjeżdżające auto pod wille. - To...

Nie spodziewali się nikogo, więc Gabriel podszedł do okna żeby sprawdzić, kto tym razem im przerwał. Spodziewał się babci, ale zaskoczył go jego ojciec wysiadający z samochodu, a zaraz za nim jego żona. Już z daleka widział, jak cholernie wściekły był, a to nie wróżyło nic dobrego. 

Para szybko ubrała się w coś odpowiedniejszego niż bielizna i zeszła na dół do kuchni,  gdzie czekali już rodzice mężczyzny. Jak tylko młodzi weszli, Nena została obrzucona spojrzeniem, przez które dostała ciarek. Była pewna, że to co za chwilę im powiedzą wcale jej się nie spodoba. Czuła każdą komórką ciała, że teraz właśnie stanie się coś, przed czym uciekała.

- Naprawdę się na tobie zawiodłam. - Odezwała się w końcu starsza z kobiet, zmierzyła Nene wzrokiem i wypuściła głośno powietrze, które wstrzymywała w płucach.

- Ale ja nic nie zrobiłem. - Zaczął się bronić młody mężczyzna. Od razu zakładając, że po raz kolejny jego matka czepia się jego osoby bez powodu, często tak robiła i zdążył już przywyknąć, choć tym razem naprawdę był grzeczny.

- Nie mówię o tobie, a o niej. - Niemal że wysczała z jadem starsza z kobiet.

Clara od swojego męża usłyszała co się wydarzyło na balu i oboje przejrzeli dokumenty, które przesłał im Hudges. Wystarczyło zerknąć okiem by widzieć, jak bardzo Nena kłamała wtedy i prawdopodobnie i teraz. Wyglądała i zachowywała się tak niewinne, a jednak była pijawką, która tylko czyhała na pieniądze Gabriela. Całe życie starała się uchronić przed tym swojego syna i jej się nie udało. Nie chciała żeby musiał przechodzić przez to co ona, wiele lat temu, a jednak tak się stało. 

- O co wam chodzi? - Zapytał w końcu zdezorientowany Gabriel spoglądając, to na swoich rodziców, to na Nene która była wyraźnie przestraszona. 

- O to, że twoja żona to zwykła pijawka... - Zaczął gniewnie Samuel. - Wiedziałeś, że cztery lata temu oskarżyła Erica o gwałt? - Rzucił plikiem kartek na blat i rozmasował swoje skronie. Od tego wszystkiego bolała go głowa, a po za tym nie mógł uwierzyć, że dał się tak omamić. Dobrze że pojawił się na tamtym balu, inaczej nie wiadomo ile jeszcze ta dziewczyna by mamiła jego syna.

Nena starała się opanować drżenie ciała, kiedy Gabriel na nią spojrzał. Nie wyglądał, jakby już ją skreślił, więc kobieta chciała wyprostować to co się właśnie działo. Oni nie mogli wiedzieć, jak to wszystko wyglądało, więc może jeśli im wytłumaczy, to zrozumieją.

- Ale to prawda. - Chciała powiedzieć to głośno, ale w rezultacie usłyszała tylko swój szept.

- Jeśli to prawda, to dlaczego go uniewinnili? Dlaczego Ciebie oskarżyli o składanie fałszywych zeznań?! - Huknął rozwścieczony teść, uderzając pięścią w stół. - Dali Ci nawet pieniądze na usunięcie blizn, a Ty masz jeszcze czelność kłamać i ich oczerniać!!!

Młoda Pani Mullins stała tam, jak sparaliżowana, nie mogąc nic z siebie wydusić. Chciała krzyczeć, że to wina Erica, że naprawdę to jego wina, a ona przegrała sprawę bo nie miała pieniędzy, ale kiedy zobaczyła minę swojego męża, zrezygnowała z tego. Gabriel patrzył na nią z grymasem na twarzy i zerkał na dokumenty, które przyniósł mu ojciec. 

- Dlatego w Austrii i na balu nagle źle się czułaś...- To nie było pytanie tylko stwierdzenie. - bo widziałaś Erica. 

Szatynka czuła jak jej serce kruszy się na milion kawałków, kiedy w oczach Gabriela zobaczyła rozczarowanie. On też jej nie wierzył, chociaż mówiła prawdę. Nikt jej nie wierzył.

- A blizny? Naprawdę wzięłaś od nich pieniądze skoro wyrządzili Ci ponoć tak wielka krzywdę? - Zapytał brunet.

- Ja nie wiedziałam... - Próbowała mu tłumaczyć, ale po minach całej trójki wiedziała, że nie ma sensu. I choć do oczu napływały jej łzy, a płuca odmawiały współpracy, to w końcu wybuchła i zaczęła krzyczeć. - Macie rację, jestem taka zła, zależy mi tylko na pieniądzach! Jestem zła na tyle że, to wszystko wymyśliłam, a z waszym synem miałam kontrakt!!! Zależy mi tylko na twoich pieniądzach!!! - Ostatnie zdanie wykrzyczała mężowi prosto w twarz, a ten w jednej chwili przybrał kolor dorosłego pomidora, ze złości, ale nie potrafił się nawet poruszyć, mógł tylko patrzeć na swoją żonę, w momencie w którym wbijała mu przysłowiowy nóż w serce.

- Ty pasożycie! - Wtrąciła się Clara, wściekła że ta dziewucha miała czelność wykrzyczeć to jej synowi w twarz. Jak ona mogła nie widzieć, jaką jej synowa jest naprawdę. - Wynoś się stąd i nie wracaj! 

Młoda kobieta nie czekała na ich dalsze słowa, wybiegła z domu, po drodze zabierając klucze do swojego auta. Nie miała pomysłu co może teraz zrobić, ale była pewna że musi wyjechać z tego miejsca jak najdalej i najszybciej. 

Wszystko to co miało szanse się spełnić, znowu posypało się jak domek z kart, a ona po raz kolejny została oskarżona o to, że w ogóle kiedykolwiek szukała sprawiedliwości na tym świecie. Jednak wyglądało na to, że sprawiedliwość należy się tylko bogatym, biedni co najwyżej dostaną tonę przykrych słów i złamane serce. 

- Grace... Ja... Muszę zostać u ciebie...- Szatynka szlochała do telefonu, kiedy tylko była już w samochodzie. Tylko jej przyjaciółka była blisko i miała gdzie przenocować Nene. Teraz kobieta nie chciała nawet myśleć co robić, za dużo tego na raz. Teraz musiała się uspokoić.

Gabriel w tym samym czasie wziął kubek, który przed nim stał i roztrzaskał go o ścianę ze złością. Pierwszy raz miał złamane serce i to tak cholernie bolało, że czuł pieczenie w płucach, a jego oddech niebezpiecznie przyspieszył. 

- Synu uspokój się... - Starała się do niego przemówić jego matka, jednak ten wziął kolejną rzeczy z blatu i rzucił nią o ścianę. 

- Jak mam się uspokoić?! - Krzyknął zrozpaczony, a w jego oczach pojawiły się łzy. - Powiedziała, że zależało jej tylko na moich pieniądzach. Sama słyszałaś! 

Brunet czuł coś czego do tej pory sobie oszczędzał i wcale mu się to nie podobało. Po za tym pierwszy raz zabolały go czyjeś słowa, choć od dawna wiedział, że większość ludzi lubi bardziej jego pieniądze, niż charakter to z jakiegoś powodu tym razem naprawdę go to uderzyło. Kochał Nene więc dlaczego ona się zabawiła jego uczuciami?

- Mogliście mi tego nie mówić... Wolał bym tego nie wiedzieć i być szczęśliwym. - Zwrócił się do rodziców z wyrzutem. 

- Lepiej że to wyszło teraz. Szybko załatwimy rozwód i po sprawie. - Podsumował Samuel, na co Gabriel zmierzył go wzrokiem.

- Lepiej dla kogo tato? - Zagadnął smutno, ale nie usłyszał odpowiedzi. 







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top