28. Wyznania i spotkania
- Nie chcę już kontraktu. - Oznajmił i twardo wpatrywał się w Nene. - Nie chcę już udawać.
Kobieta prawie upadła słysząc słowa Gabriela. Wiedziała już wcześniej, że może chcieć zrezygnować z niej. Wiedziała że to co między nimi było to tylko seks, jednak słysząc, jak mówi że to koniec, sprawiło że jej serce niemal się rozpadło.
Dlaczego to tak bolało, skoro dokładnie wiedziała, że kiedyś to się skończy?
- Poznałeś kogoś? - Ośmieliła się zapytać, choć tyle był jej winien po tym wszystkim.
Może to była jakaś super modelka, która nie chciała niszczyć ciała ciąża i dlatego chciał wykorzystać do tego Nene. Jednak z drugiej strony nie miałoby sensu to, że zabrał ją na miesiąc miodowy... A może... To była tylko jej nagroda?
Kobieta miała mętlik w głowie, sama nie wiedziała co myśleć, ale pomysł że Gabriel miał kogoś innego, bolał ją co najmniej, jak nóż wbity w plecy. Pierwszy raz od dawna zaufała mężczyźnie i jak to się dla niej skończyło?
Mullins widząc jak wyraz twarzy Neny diametralnie się zmienia, zrozumiał że ona nie rozumie o co mu chodzi i prawdopodobnie nie chce się rozstawać. Uśmiechnął się kiedy zdał sobie sprawę, że robili podchody rodem z podstawówki, a tak naprawdę oboje czuli do siebie coś więcej. Był szczęśliwy, bo bał się, że szatynka nie będzie chciała jego po tym wszystkim, jednak wyglądało na to, że niepotrzebnie.
- Gorzej... Zakochałem się. - Oznajmił.
W tym momencie dziewczyna z ledwścią powstrzymywała łzy, ale nie zamierzała robić awantury, miała przecież resztki godności. Przełknęła ślinę i ze ściśniętym gardłem zaczęła zbierać swoje rzeczy. Mogła się spodziewać że tak to się skończy, ale przecież była taka głupia i dała się w to wszystko wciągnąć. Mogła posłuchać swoich ostatnich szarych komórek, ale zamiast tego poszła na żywioł, jak radziła jej kuzynka.
- Rozumiem. - Z trudem odpowiedziała, a kiedy się odwróciła, poczuła jak Gabriel łapie ja za ramię, więc spojrzała smutno w jego zielone oczy.
- Zakochałem się w tobie Neno. - Wyznał i z niecierpliwością czekał na odpowiedź... na cokolwiek jednak mijały sekundy, a jedyne co się zmieniło to oczy kobiety które się szeroko otworzyły.
- Co? - Wyszeptała do siebie kobieta, a brunet zaśmiał się głośno i przyciągnął ją do siebie.
- Głupiutki króliczek. - Szepnął, a następnie napadł na wargi Neny brutalnie. Jeśli ten pocałunek nie wyrażał tego co czuł, to chyba nic nie mogło tego wyrazić.
Kobieta poddała się miękkim ustom bruneta, choć tak naprawdę jeszcze do niej nie doszło, to co wokół niej się działo. Gabriel wyznał jej miłość? A może jej się to wydawało? W głowie miała czarną dziurę, jednak kiedy spojrzała na twarz swojego męża, prychnęła głośno, budząc się z letargu w jednej chwili.
- Co Ci tak wesoło? Jeszcze nic nie odpowiedziałam. - Odsunęła się od mężczyzny i skrzyżowała ramiona na wysokości piersi. Mullins według niej był zdecydowanie za bardzo zadowolony z siebie, jakby już wiedział, że Nena rzuci mi się w ramiona.
- Co? - Zapytał głupio, a jego mina nieco zrzedła.
- No w sumie to nie wiem co robić... Sto tysięcy jest dość kuszące... - Zaczęła, udając że się zastanawia nad wszystkim, a kiedy jej mąż niemal opuścił szczękę na podłogę, zaczęła się głośno śmiać.
- Czy Ty sobie robisz jaja z mojego wyznania? - Zapytał krzywiąc się i kręcąc głową na boki w niedowierzaniu.
- Może troszkę... - Uniosła dłoń i między palcem wskazującym, a kciukiem pokazała małą szczelinę.
Brunet mierzył wzrokiem swoją pół nagą żonę i uniósł kąciki ust ku górze, w krzywym, aroganckim uśmiechu. Nie musiał nic mówić, bo jego kobieta w jednej chwili zrozumiała co siedzi w głowie temu zboczeńcowi i zaczęła uciekać z głośnym śmiechem, który roznosił się po całym domu.
***
Małżeństwo następnego dnia wstało nie wyspane i co nie powinno dziwić - zmęczone, jednak dobry humor ich nie opuszczał. Po wczorajszym wyznaniu mężczyzny dało się namacalnie odczuć, że dużo się zmieniło, choć oboje nie byli jeszcze pewni, jak to wszystko ugryźć. Nena bała się, że czar niedługo pryśnie, że jej mąż w końcu się znudzi, więc podchodziła do tego z pewną dozą ostrożności. Gabriel natomiast nie wiedział, jak ma to wszystko sobie poukładać. Był szczęśliwy, chciał wspólnej przyszłości z Nena, choć zdawał sobie sprawę, że zaczął zachowywać się, jak szczeniak.
Chciał mieć wszystko już teraz. Chciał mieć z młodą Panią Mullins dzieci, wspólne plany i chciał spędzać z nią każdą wolną chwilę... Jednak zrozumiał, że chce wszystkiego za szybko. Musiał przestać zachowywać się, jak zakochany nastolatek, a było to trudne, bo tak naprawdę pierwszy raz się zakochał. Nigdy nawet o tym nie myślał i kiedy, któryś z jego znajomych tracił głowę dla kobiety - on się śmiał w duchu, nazywając go idiotą. Cóż... Jeśli to oznaczało bycie idiotą, to chciał nim być do końca życia.
- Wczoraj mówiłeś, że mnie kochasz a dzisiaj chcesz mnie zabić. - Stwierdziła kobieta, kiedy stała na nartach i próbowała naśladować Gabriela, który w tym momencie wybuchł śmiechem.
Nena już od rana wiedziała, że pomysł z nartami był zły, więc kiedy jej mąż oświadczył, że się na nie wybierają, niemal jęknęła rozczarowana. Jej przeczucia potwierdziły się, jak tylko stanęła na tych dwóch wąskich deskach. Na początku naprawdę próbowała, ale w końcu jej determinacja zdechła, a ona opadła z sił.
Jej mężczyzna oszalał, myśląc że da radę zjechać z chociażby metrowej górki na tym czymś co miała zapięte na nogach. Ledwo utrzymywała równowagę, a on kazał jej uginać kolana, machać kijami i Bóg wie co jeszcze. To było nie do wykonania.
- Ledwo zaczęłaś, a już chcesz się poddać? - Zapytał.
- Tak. - Oznajmiła stanowczo i usiadła na ziemi, żeby odpiąć cholerstwo, które miała na nogach.
- Założę się, że nie dasz rady zjechać nawet z tej małej górki. - Mullins wskazał palcem, na miejsce gdzie trenowały dzieci. Próbował rozjuszyć szatynke, żeby próbowała dalej jednak ona wzruszyła tylko ramionami.
- Masz rację. Nie dam rady. - Bąknęła pod nosem i dalej szarpała się z zapięciem.
- Co się stało z Nena "wygram każdy zakład"? - Brunet uniósł brew w zdziwieniu i założył na siebie przedramiona, na wysokości klatki piersiowej.
- Mówiłam Ci, że zakładam się tylko wtedy kiedy wiem, że mogę wygrać. Nie jestem przecież głupia. - Odpowiedziała spokojnie i odetchnęła z ulgą kiedy stała już na własnych nogach.
- Ok. To ja zjadę ostatni raz z góry, a Ty poczekaj na mnie przy wypożyczalni. - Oznajmił, pocałował dziewczynę w usta i odjechał.
Pani Mullins przypatrywała się, jak zwinnie i bezproblemowo udaje się Gabrielowi zjeżdżać na nartach i westchnęła ciężko.
- To jest niewykonalne. - Szepnęła sama do siebie i z nartami pod pachą ruszyła z górki.
Po oddaniu sprzętu narciarskiego, zastanawiała się gdzie pojechać na obiad, zdążyła nawet przeszukać Internet w poszukiwaniu ciekawej restauracji, a Gabriela jeszcze nie było. Była pewna, że nie zjechał raz a przynajmniej trzy razy, ale nie była na niego zła. Nie chciała żeby zrezygnował z nart tylko dlatego, że ona miała dwie lewne nogi, jednak po jakimś czasie zaczęła się o niego martwić, więc postanowiła jego poszukać i znalazła go. Stał kilkanaście metrów dalej i rozmawiał z kimś. Szatynka miała już do nich podejść, ale jej serce niemal stanęło na widok osoby, o której chciała zapomnieć.
Eric Hudges, rozmawiał z jej mężem jakby nic, nigdy się nie stało. Nena nie mogła nawet się poruszyć, tak jakby jej kończyny przymarzły do podłogi, ale za to jej serce waliło, jak oszalałe. Była w szoku, bo miała nadzieję go nigdy nie spotkać, a tym bardziej nie spodziewała się, że Mullins jego zna i wyglądało na to, że mieli dość dobry kontakt. W sumie jak się nad tym zastanowiła, to nie było to dziwne. Oboje pochodzili z bardzo zamożnych rodzin, na pewno nie raz i nie dwa spotykali się na jakiś bankietach czy innych imprez dla elity.
Pani Mullins postanowiła schować się za rogiem i modlić, aby żaden z nich nie chciał spędzać razem czasu. Za wszelką cenę musiała uniknąć spotkania z Ericem.
- Ożeniłeś się?! - Usłyszała wesoły głos znienawidzonego mężczyzny. - Gdzie ona jest? Muszę ja poznać. - Oświadczył, a żołądek Neny zrobił kilka fikołków.
Kiedy usłyszała zbliżające się głosy, zrobiła jedyne co przyszło jej do głowy - uciekła do najbliższej damskiej toalety i postanowiła, że nie wyjdzie stamtąd dopóki, ten skurwiel sobie nie pójdzie.
Od Gabriel: Gdzie jesteś? Chciałem cię komuś przedstawić.
Kobieta wciągnęła głośno powietrze i próbowała powstrzymać drżenie dłoni kiedy pisała wiadomość na telefonie.
Do Gabriel: W toalecie. Niezbyt dobrze się czuje. Możemy wracać do domu? Nie mam siły się z nikim widzieć.
Mijały minuty, ale telefon się nie odzywał, aż w końcu usłyszała znajomy dźwięk i spojrzała na ekran. Przez chwilę się wahała, ale w końcu musiała odebrać.
- Co Ci jest? - Zapytał przejęty mężczyzna.
- Trochę mi słabo, to wszystko. - Próbowała, złagodzić wrażenia jakie wywarło na Gabriel u jej kłamstwo. Czuła się źle, bo go okłamała, a on się tym naprawdę mocno przejął, jednak to było lepsze niż konfrontacja z Ericem.
- Zaraz tam będę. - Dodał i rozłączył się.
Szatynka przemyła twarz woda i wpatrywała się w swoje odbicie. Była cała blada, bo faktycznie zrobiło jej się słabo, ale ze stresu i dlatego, że ponownie spotkała tego skurwiela. Jego twarz zawsze w kobiecie będzie powodować takie reakcje, nawet jeśli miałoby minąć tysiąc lat, to jego ryj będzie dla niej największym koszmarem.
Cały czas się bała... Bała się że znowu coś jej zrobi, nawet jeśli nie widzieli się tyle czasu. Po za tym po rozprawie jasno dał jej do zrozumienia, żeby milczała na temat gwałtu, bo z nim nie wygra, a przy okazji może wydarzyć się coś złego. Kobieta była pewna, że ktoś z taką ilością pieniędzy spokojnie mógł wynająć ludzi, żeby zabili ja, albo co gorsza jej rodziców. Zresztą ten człowiek nie miał sumienia, więc można było się spodziewać wszystkiego.
Nena odczytała wiadomość od męża, informującą że czeka pod budynkiem, wzięła kilka głębokich wdechów i wyszła z pomieszczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top