24. "Tak"
Nena stała w białej sukni przed lustrem i starała się uspokoić oddech. Zaczynała wpadać w panikę, bo ceremonia zbliżała się wielkimi krokami, a do je głowy zaczęło docierać, że to dzieję się naprawdę.
- Wdech i wydech. - Instruowała ją kuzynka, która wraz z Grace pomagały jej się przygotować.
Oczywiście matka się na nią obraziła, bo odsunęła ją od wszystkich przed ślubnych zabiegów, ale musiała brać pod uwagę własne dobro psychiczne. Jej rodzicielka napewno pięć razy zdążyła by "zemdleć", dwa razy dostać zawału serca i dziesięć razy się rozpłakać, a biorąc pod uwagę jej osobisty stan psychiczny, to nie wyszła by z tego stabilna emocjonalnie.
- Proszę. - Odezwała się drżącym głosem, kiedy ktoś zapukał do pokoju w którym się znajdowała.
Do pomieszczenia weszły dwie Panie Mullins i uśmiechnięły się szeroko widząc Jordan. Dziewczyna wyglądała zjawiskowo i nie było to żadną nowiną, że dzisiaj cała uwaga przypadnie jej.
Jeszcze narzeczona ubrana była w piękną suknię, której koronkowe wykończenia i obszerny dół sprawiły wrażenie, iż dziewczyna urwała się z bajki. Jej niespotykanie długie, kasztanowe włosy zostały lekko zakręcone na końcach i swobodnie opadły kaskadami, na jej ramiona, co dodawał jej finezji i naturalności . Makijaż na jej twarzy dopełnił tylko całość, bo podkreślił rysy twarzy dziewczyny i współ grał z delikatnym odzwierciedleniem księżniczki, lub nifmy.
- Chciałyśmy sprawdzić, jak wam idzie i poinformować, że Pan młody już czeka. - Odezwała się matka Gabriela, a jej oczy świeciły się radośnie.
Szatynka słysząc słowa prawie teściowej, niemal że upadła z nadmiaru emocji. Usiadła ciężko na krześle nieopodal i ułożyła dłoń na klatce piersiowej, jakby to miało jej pomóc uspokoić mocno bijący organ. W tym momencie czuła, jak z jej ciała uchodzi resztka siły i pewności siebie, nagle miała zamiar uciekać w drugą stronę niż miała odbyć się ceremonia.
Boże jak ona miała wystąpić przed tymi wszystkimi ludźmi?!
- Kochana nie martw się, stres przed ślubem jest normalny. Ja też myślałam, że zejdę na zawał. - Pocieszała ją młodsza Pani Mullins. - Po za tym wyglądasz zjawiskowo. - Dodała, dokładnie skanując Nene.
Starsza Pani stała w milczeniu. Jakiś czas temu odkryła, że ten ślub to tylko układ, ale teraz widząc, jak bardzo młoda kobieta się przyjmowała, miała wrażenie że jej modlitwy zostały wysłuchane. Słyszała od syna, jak jej wnuk przejmował się stanem swojej narzeczonej, kiedy tamta młoda wariatka ją zaatakowała. Może coś między nimi zaiskrzyło, ale tego dowie się w strategicznym momencie dzisiejszego dnia. Kiedy będą musieli złożyć przysięgę, wtedy będzie mogła z ich twarzy wyczytać, jakimi uczuciami się darzą.
- Chodźmy, bo jak dłużej będziemy czekać to tam nie dojdziesz. - Odezwała się w końcu Grace i pomogła się podnieść przyjaciółce, która ledwo stała na trzęsących się nogach.
Gabriel stał przy ogromnym łuku odobionym kwiatami, wraz ze swoimi drużbami i księdzem. Jego serce biło, jak oszalałe, ale kiedy usłyszał muzykę, zamarł. Spojrzał w stronę z której miała nadejść jego narzeczona i głośno przełknął śline.
Najpierw szła kuzynka i przyjaciółka Neny, które zajęły swoje miejsca z szerokimi uśmiechami. Dopiero po chwili ją zobaczył, wyglądała jak jakiś pierdolony anioł, a on nie mógł oderwać wzroku. Jeśli niebo istniało to właśnie do niego trafił. Serce, które wcześniej biło bardzo szybko, nagle się zatrzymało. Cały świat się zatrzymał, wtedy kiedy ją zobaczył.
Nena trzymała ramię ojca, a Gabriel widział jak bardzo jest zdenerwowana, choć starała się to ukryć. W pewnym momencie ich oczy się spotkały, a Mullins posłał delikatny uśmiech w stronę swojej przyszłej żony, a ona odpowiedziała mu tym samym. Od tamtej chwili nie odrywali od siebie spojrzenia, zapominając o całym świecie, liczyła się ta właśnie chwila.
Ojciec kobiety zanim oddał ją w ręce bruneta, posłał mu ostrzegawcze spojrzenie, dając do zrozumienia, że utnie mu jaja jeśli zrobi coś jego córce. Jak każdego ojca ściskało serce na myśl o tym, że jego mała córeczka już nie jest mała i choć ciężko mu było na duszy, w końcu się z tym pogodził. Starł tylko zbłąkaną łze z policzka i zajął swoje miejsce.
- Wyglądasz pięknie. - Szepnął kobiecie na ucho Gabriel, a kiedy jej twarz nieco poczerwieniała, zaśmiał się pod nosem. - Jak anielica. - Dodał, na co kobieta prychnęła, ale dokładnie widział, jak kolor na jej twarzy nabrał na sile.
Trzymał ja za dłoń cały czas, nawet wtedy kiedy nie musiał i ciągle na nią zerkał. Tak naprawdę nic innego się nie liczyło i gdyby nie musiał, nawet nie skupiałby się na słowach księdza. Jednak gdy doszło do składania przysięgi, był w pełni skupiony na zadaniu, nie chciał tego zepsuć. Powtarzał słowa, a jego wzrok skrzyżował się ze wzrokiem Neny, której usta nieco się rozchyliły, a on wtedy pomyślał, żeby szybciej to wszystko się działo, bo chciałby już całować te słodkie usta.
Kobieta musiała przełknąć głośno ślinę, kiedy ksiądz kazał jej powtarzać za sobą. Głos jej drżał, ale patrzyła się tylko na swojego prawie męża, żeby nie zaciąć się w połowie, choć wszyscy obserwujący ich ludzie, ją cholernie stresowali.
Kiedy padło sakramentalne "tak", brunet wręcz napadł na jej usta, mocno ją do siebie przyciągając. Młodzi słyszeli wiwaty, pochlipywanie ich matek, oraz orkiestrę, ale wtedy nic innego się nie liczyło, oprócz tamtej chwili.
Mullins tak bardzo się wczuł, że jego żona musiała lekko go od siebie odepchnąć, żeby przerwać pocałunek i ukrywając czerwoną twarz za włosami, upomniała mężczyznę, że obserwuje ich kilkaset osób. Gabriel uśmiechnął się szeroko i odgarnął z twarzy kobiety kosmyki włosów, po czym musnął jej czoło wargami.
Wszystko później działo się tak szybko, albo tak wolno, że kobieta nie była już sama pewna. Jej matka i teściowa rzuciły się im w ramiona, chlipocząc pod nosem i lamentując, jak gdyby właśnie były na pogrzebie, a nie ślubie. Męska strona ich rodzin podeszła do tego raczej spokojnie i pogratulowała im klepiąc Gabriela po ramieniu, a kobietę przytulając delikatnie. Później podeszła dalsza rodzina i przyjaciele, oboje byli nieco zdezorientowani, ale udało im się przez to przebrnąć i po jakimś czasie, zostali wypchnięci na parkiet.
- Pani Mullins. - Brunet podał młodej kobiecie dłoń i lekko się pokłonił, co ją rozbawiło.
- Panie Mullins. - Szatynka złapała męża za ramię i rozpoczęli swój pierwszy taniec, już jako małżeństwo.
Nena Mullins - kobieta powtarzała swoje nowe imię w głowie i nie mogła się do tego przyzwyczaić. Nie mogła też uwierzyć, że od teraz jest żoną i że Gabriel jest jej mężem. Przyglądała mu się uważnie i zachwycała się tym, jak dobrze dzisiaj wyglądał - oczywiście, nie zamierzała mu tego mówić. Był idealny, a w garniturze wyglądał jak cholerny, seksowny Bóg.
Tańczyli wpatrzeni w siebie, każde zafascynowane nowymi odczuciami i nową sytuacją. Gabriel wciąż podziwiał swoją nową żonę i złapał się na tym, że nie myślał już i niej jako o czymś przelotnym. Chciał żeby to było już na zawsze, bo z Nena mógł spędzić resztę życia i był pewien, że się mu to nie znudzi. Po za tym, trzymał w ramionach pierdolonego anioła, który idiota chciałby go dobrowolnie wypuścić? On na pewno nie zamierzał i to właśnie w tamtej chwili postanowił uświadomić swojej żonie, że rozwód to najgłupsza rzecz jaką mogą zrobić. Jego nowym planem było rozkochać w sobie Nene, być jej mężem już nie na kontrakt... Ale najpierw, musi ten kontrkat podrzeć, zniszczyć i spalić. To zrobi najpierw, a później zabierze szatynke na wakajce i tam uczyni wszystko by Nena Mullins, się w nim zakochała - a jeśli nie tam, to ma jeszcze sporo czasu by tego dokonać.
- Czemu się tak szatańsko uśmiechasz? - Zapytała podejrzliwie kobieta.
- Bo mam pewien iście szatański plan. - Oznajmił wesoło i puścił w jej stronę oczko.
- Już się boję. - Bąknęła pod nosem dziewczyna, a Mullins zaśmiał się głośno.
Para młoda bawiła się z gośćmi do wieczora, było wszystko co powinno być na dobrym weselu, a kiedy zaczęło się ściemniać, brunet powiedział swojej żonie, że muszą się zbierać. Nie chciał pisnąć słowa o tym co przygotował, co sprawiało że Pani Mullins bała się o siebie.
- Powiesz gdzie się spieszymy? - Dopytywała, kiedy zmierzali do jednego z pokoi by się przebrać w coś odpowiedniejszego.
- Wtedy nie będzie niespodzianki. - Oznajmił mężczyzna i otworzył przed nią drzwi, by weszła do środka jako pierwsza.
- Tak, ale za to ja będę miała kilka siwych włosów mniej. - Prychnęła oburzona i wmaszerowała do pomieszczenia.
Gabriel przebrał się w ciągu kilku minut , a kiedy wrócił z łazienki, jego żona siedziała naburmuszona na łóżku i strzelała w niego piorunami z oczu.
- Myślisz, że sama się z tego wydostane? - Fuknęła zła, nie na swojego męża, a na sukienkę z którą kilka minut walczyła, ale musiała się poddać, bo sama nie była w stanie jej zdjąć. Nie
Brunet zaczął delikatnie rozwiązywać jej gorset, a kiedy jej suknia zaczęła pokazywać coraz więcej nagiej skóry, jego przyjaciel budził się do życia. Ostatnio przy Nenie robił się twardy z byle powodu i wtedy musiał sobie ulżyć, jednak teraz nie miał na to czasu. Pocałował ją w kark, a kobiete przeszły dreszcze podniecenia. Kiedy poczuła jak jej mąż się oddala, jęknęła głośniej niż planowała, bo usłyszał ją Mullins.
- Później będziemy mieć na to czas, a wtedy nie dam Ci spokoju. - Uśmiechnął się cwaniacko i przechodząc obok niej pochylił się i szepnął. - Będę Cię pieprzył tak, że przez tydzień normalnie nie usiądziesz.
Szatynka wzięła głęboki wdech, by ujarzmić swoje hormony, bo właśnie w tej chwili szalały w jej ciele. Musiała się uspokoić, choć tych kilka gestów i słów sprawiło, że jej cieniutka bielizna była przemoczona, a ona ledwo powtrzymywała się przed rzuceniem się na swojego męża. Była już zgubiona.
Przed wyjazdem zgodnie z tradycja, musieli rzucić bukietem i krawatem za siebie, a panny i kawalerowie mieli je złapać. Bukiet złapała Melissa, ku swojemu i wszystkich innych zaskoczeniu, a krawat złapał jakiś kuzyn Gabriela, którego kobieta ledwo kojarzyła.
Młodzi wsiedli do samochodu z szoferem i ruszyli w miejsce znanane tylko panu młodemu.
- Z kim tak romansujesz? - Zapytała od niechcenia kobieta, choć wizja tego, że Gabriel pisał z inną kobietą ściskała jej serce.
- To nic ważnego. Zapomniałem o czymś powiedzieć Westowi. - Mullins uśmiechnął się do swojej żony, dokończył sms-a i schował telefon.
- To chociaż powiedz gdzie jedziemy. - Ponowiła próbę dowiedzenia się celu podróży kobieta.
- Króliczku, to niespodzianka i nic od mnie nie wyciągniesz.
Mężczyzna pocałował szatynke w czoło, a ona głośno westchnęła. Zrezygnowała z dalszych prób i poddała się woli swojego męża.
Do West: W moim biurku, w domowym gabinecie jest umowa między mną a Nena. Spal ją.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top