12. Uciekający króliczek

- Ty tak na serio? - Dopytywał przerażony Gabriel. 

Rozumiał, że jego fałszywa narzeczoną się wkurwiła, ale ten zakład to dużo, za dużo. Wystawiła jego w wyścigu jako nagrodę w zamian za samochód. Za pieprzony samochód! Takich rzeczy się nie robi, a przynajmniej normalni psychicznie ludzie. Po za tym jedyne auto które mogła użyć Nena, należało do niego, a nie było to ledwo zipiące auto, którego nie szkoda oddać do kasacji. Bał się, że wyścig może się źle skończyć, a wtedy nie dość, że będzie nagrodą, to jego BESTIA wyląduje na złomie.

- Tak. Daj kluczyki albo pożyczę auto od kogoś innego. - Odpowiedziała zdeterminowana kobieta. Co prawda wiązało się to z kilkoma niedogodnieniami i długiem, ale nie zamierzała się wycofywać.

- Nena ale... - Zaczął mówić ale Jordan była nieugięta i mu szybko przerwała. 

- Daj kluczyki i albo czekaj tutaj, albo możesz jechać ze mną. - Oznajmiła i wystawiła dłoń czekając na to o co poprosiła. Mullins przetarł dłonia skronie i na dłoni szatynki położył kluczyki. 

- Jesteś nienormalna. - Westchnął głośno i przeczesał niedbale włosy.

- Nigdy nie mówiłam, że jest inaczej. - Odpowiedziała mu Jordan i puściła oczko w jego stronę. 

Brunet patrzył na kobietę chwilę i zastanawiał się, jak jedna osoba może mieć tak dwie sprzeczne osobowości. Króliczek w niczym teraz nie przypominał puchatego zwierzątka, teraz bardziej przypominała grę z napakowanymi królikami w którą grał w dzieciństwie. Ta kobieta była nieobliczalna. 

Po omówieniu trasy i czasu, Nena podjechała na miejsce i czekała. Denerwowała się bo dawno tego nie robiła, a po za tym w głowie już miała wszystkie złe scenariusze. Jednak musiała to zrobić, musiała pokonać lęk, a to było drastyczne wyjście, które mogło jej pomóc znowu być sobą. Od tamtego wydarzenia jej lęki z czasem ewulowały, wszystko było gorsze i straszniejsze, nawet jeśli już to robiła, ale w końcu chciała się ich pozbyć. Chciała wrócić do normalności... Już się nie bać, być szaloną Neną, a nie szarym króliczkiem. 

- Nena... - Odezwał się Gabriel z siedzenia pasażera. - Wiesz kim ona jest? - Zapytał mocno zaniepokojony. - Nazywają ją królową wyścigów. - Poinformował i spojrzał na kobietę. Wsiadł z nią do auta tylko dlatego, iż myślał, że będzie mógł jej jakoś pomóc w trakcie wyścigu. 

- A ja jestem Nena Jordan i dzisiaj, to ja będę królową. - Oznajmiła z mocą, nawet na niego nie patrząc. 

Mullins westchnął głośno. Nie obchodził go zakład bo i bez niego mógł zaciągnąć Beth do łóżka, ale Nena to inna sprawa. Widział, jak bardzo zdeterminowana była, a przegrana mogła jej zaszkodzić. 

W końcu rywalki stały obok siebie, na wyznaczonej linii startu. Obie zdeterminowane i gotowe na wyścig. Zerknęły na siebie wściekle i zacisnęły dłonie na kierownicach.

Jedna z "maskotek" wyszła przed dwa auta, ubrana w stanik i szorty, które prawie nic nie zasłaniały. Spojrzała w prawo i kiedy prezez skinał głową uniosła coś co miało być flagą nad głowę, później na wyprostowanym ramieniu w bok, aż w końcu machneła kawałkiem materiału. Po chwili już słychać było tylko ryk silników i odgłos wydawany przez zebranych. Zakład wywołał nie małe zamieszanie, więc wszyscy zebrali się by obserwować. 

Trasa była dość zawiła i miała dużo wąskich dróg, nie było na nich opcji wyminiecia, więc Jordan musiała wszystko dobrze rozegrać, tym bardziej, że nie znała terenu tak dobrze, jak Beth.

Nena uśmiechnęła się do siebie, po jednym okrążeniu już wiedziała, że glonojad nie ma szans, działa zbyt chaotycznie i zbyt szybko nabrała pewności siebie. Szatynka trzymała się specjalne nieco z tyłu, za czarnym cudem, wiedziała że jak ktoś jest cwaniakiem, na koniec przegrywa z dużym impetem. A ona miała dzisiaj zamiar zrzucić blondi z tronu, a to będzie bardzo bolało. 

- Ja prowadzę auto, nie ono mnie. - Powtarzała to czego nauczył ją znajomy, w chwili kiedy jej serce za bardzo przyspieszało. Starała się panować nad strachem, ale czasami jej żołądek zawiązywał się w supeł, a to mocno utrudniało skupienie się na drodze. 

- Tak! I przegrywasz! - Wykrzyczał Gabriel. 

- Powiedziałeś to w złym momencie! - Odpowiedziała Jordan i nacisnęła na gaz z całej siły.

Kobieta nieco zahamowała na zakręcie, mocno skręciła, co wywołało specyficzny dźwięk opon i wtedy nacisnęła na gaz. Zarzuciło autem, ale dziewczyna wyprowadziła pojazd na tor. Dopiero teraz poczuła się niezwyciężona, a samochód blondi został w tyle, bo zakręt nie poszedł tak jak powinien -  czarne  cudo odrzuciło bardziej niż powinno, czego efektem była utrata panowania nad kierownicą. Beth musiała się zatrzymać i próbować nadrobić stracony czas. Z resztą trasy Nena nie miała problemu, a dla widowni dziewczyna zrobiła zryw i trochę obróciła BESTIĘ w bok na mecie. 

Kiedy para się zatrzymała do ich uszu dotarł okrzyk ludzi. Nena została oficjalnie królową wyścigów, a ludzie głośno wykrzykiwali jej imię. Szatynka uśmiechnęła się do siebie, ale jeszcze chwilę trzymała kierownice, bo jej ręce zaczęły mocno drżeć z powodu emocji. Głównie strach opanował jej ciało, bo... Nawet nie wiedziała dlaczego. 

- Wygrałaś. Dłoń nawet przez chwilę Ci nie zadrżała, a teraz trzęsiesz się, jak osika. - Zauważył mężczyzna. - Jednak nie byłaś pewna wygranej. - Stwierdził.

- Schodzą ze mnie emocje. - Wzięła głęboki wdech. - I pamiętaj, że ja nigdy nie zakładam się jeśli wiem, że nie wygram. - Przeszyła Gabriela nieustępliwym wzrokiem. 

Gabriel wyszedł z auta, a zaraz po nim wysiadła Nena. Nie zdążyła zrobić kilku kroków, bo mężczyzna złapał ja za policzki i pocałował, tak mocno,a w zabrakło jej tchu. Dziewczyna chwilę po przerwanym pocałunku, zastanawiała się co ma zrobić. 

- Co Ty robisz? - Zapytała cicho Mullinsa, a ten jedynie się uśmiechnął do niej łobuzersko. 

- Całuje narzeczoną. - Wyszeptał jej na ucho, choć dla ludzi obok wyglądało to jakby całował ja po szyi. - Muszą w to uwierzyć. - Dodał po chwili. 

Kątem oka Jordan zobaczyła, jak zbliża się do nich Beth. Nie mogła się powstrzymać, by nie dopiec jej jeszcze bardziej, a użycie do tego Gabriela było idealne. Szatynka przywarła mocniej do swojego narzeczonego, zarzuciła mi dłonie na szyję i złaczyła ich usta w długim, namiętnym pocałunku. Gabriel na sekundę zamarł widząc poczynania króliczka, ale kiedy wsunęła język między jego wargami, musiał wykorzystać okazję. Oboje zatracili się w swoich poczynaniach i nawet chrząknięcia blondynki nie oderwały ich od siebie od razu. Kiedy w końcu przerwali pocałunek, Nena teatralnie przejechała dłonią po policzku bruneta i uśmiechnęła się delikatnie. 

To był ten moment w którym Mullins powinien coś zrobić, oddać pieszczote, ale kiedy spojrzał w oczy Neny, a następnie na jej kuszący uśmiech - przepadł. Właśnie wtedy zdał sobie sprawę, że wcale nie chciał udawać, chciał żeby to było szczere. Mógł sobie wyobrazić ich razem, bo kobieta przed nim była idealna. Czasami cholernie jego wkurwiała, ale tak samo mocno był na nią napalony. Dla niego była jedną wielką tajemnicą, a on chciał ją odkryć, poznać każdy nawet najmroczniejszy sekret. 

Stali tak wpatrując się w siebie w milczeniu, Nena chciała już coś powiedzieć i wywarła już usta, ale kolejny raz tego samego dnia, zostały zmiażdżone przez jej fałszywego narzeczonego. Kiedy w końcu brunet się od niej oderwał, Nena pod jego czujnym wzrokiem zalała się rumieńcem. Coś się zmieniło, ale jeszcze nie wiedziała co. 

- Dobra możecie skończyć, tą pokazówe. - Jako pierwsza odezwała się Beth i dopiero w tym momencie Mullins zauważył, że w ogóle tam była. - Gratulacje. - Westchnęła zrezygnowania kobieta i wyciągnęła przed siebie kluczyki od czarnego cuda. - Twoja wygrana. 

Jordan wzięła kluczyki i uśmiechnęła się w jej stronę, tym razem już nie złośliwe, bo blondi pokazała trochę klasy, sama wywiązując się z umowy. Kiedy przegrana odeszła od pary, koło nich pojawił się prezes i głośno zagwizdał widząc kluczyki w dłoni Neny. 

- To było epickie. - Oświadczył z uznaniem. - Masz może jakaś siostrę, która umie tak jeździć, jak ty? - Zapytał po chwili, a kiedy szatynka zaprzeczyła, dodał. - Szkoda, że ten gbur poznał Cię wcześniej, ale gdybyś się nim znudziła to wiesz gdzie mnie szukać. - Prezes puścił oczko w stronę kobiety i uśmiechnął się delikatnie. Nena teraz już zawsze będzie siedziała mu gdzieś z tyłu głowy, takich kobiet się nie zapomina. 

- Chcesz mieć wszystkie zęby na miejscu? - Zapytał z groźbą w głosie narzeczony kobiety. Tym razem była to czysta zazdrość o swoją kobietę i nie żartował. 

- Wyluzuj stary. - Niebieskooki poklepał Gabriela po plecach. - Ale pilnuj tej małej, bo drugiej takiej nie znajdziesz. - Poradził szczerze przyjaciel. 

- Taki mam zamiar. - Odpowiedział mu Mullins i wymienili się spojrzeniami. 

Gabriel odwrócił się, wzrokiem szukając Neny, która chwilę wcześniej wymknęła się żeby obejrzeć swój nowy nabytek. Z szerokim uśmiechem, poprawiała lusterka od strony pasażera i ustawiała siedzenie, a kiedy jej narzeczony podszedł do auta, ona nawet bo nie zauważyła, tak zajęta była nowym cudeńkiem. 

- Wiesz, że mógłbym Ci kupić lepsze? - Zapytał kobiety, która na jego pytanie prychnęła.

- To nie jest to samo co samemu je zdobyć, a po drugie chyba nie proponujesz mi zostania moim sponsorem czy tam alfonsem, nie wiem, jak na Ciebie mówią. - Kiedy Jordan zobaczyła, jak mina Gabriela się zmienia, wiedziała że znowu sobie nagrabiła. Zamknęła się w aucie i czekała, aż Mullins się uspokoi, bo kobieta mogła przysiąc, że z jego uszu wydobywała się para. 

- Jak Cię dorwę w swoje ręce, to przez tydzień nie będziesz mogła normalnie chodzić, nie mówiąc już o siadaniu. - Powiedział chytrze się uśmiechając, na co Nene przeszły dreszcze strachu. Tym razem jej narzeczony był cholernie zdeterminowany. 

Kobieta nie czekając na jego dalsze postępowanie odjechała niemal że z piskiem opon. W domu uda jej się schować, a po za tym była jeszcze babcia mężczyzny, nie odważy się przy niej robić nic dziwnego - a przynajmniej taką miała nadzieję. Gabriel wcale nie zamierzał jej odpuszczać, więc ruszył w pościg za króliczkiem już po kilku chwilach, nawet z nikim się nie żegnając. Teraz liczyło się żeby złapać Nene i w "ciekawy" sposób, dać jej nauczkę.

- Uciekaj króliczku... Zaraz i tak Cię złapie. - Szepnął do siebie mężczyzna, kiedy na drodze przed nim dojrzał auto Neny. 

Przed domem kobieta wyskoczyła z pojazdu, jak poparzona i wleciała do holu niczym torpeda. Ciągle czując obecność Gabriela za plecami, wbiegła do kuchni ciężko dysząc. Przy wyspie kuchennej siedziała starsza Pani, a na widok Neny nieco się przeraziła. 

- Dziecko drogie, kto Cię goni?! - Pani Mullins myślała, że może jakiś zboczeniec chciał dopaść młodą kobietę, miała nawet wybierać numer na policje, ale po chwili w domu rozległ się wrzask jej wnuka. 

- Nena!!! Jak Cię dorwę to... - Zaczął się wygrażać, ale kiedy zobaczył babcie w kuchni umilkł. Przywitał się z Rosaline, ładnie przeprosił i przerzucił sobie Jordan przez ramię. - Musimy coś załatwić. - Wyjaśnił zdziwionej starszej kobiecie i zaczął iść w stronę wyjścia. 

- Pani babciu, niech Pani ratuje, to potwór!!! - Krzyczała zdesperowana narzeczona. Pani Mullins pokiwała tylko głową i uśmiechnęła się rozbawiona.

Gabriel wszedł po schodach z wyrywającą się kobietą i kiedy stali już w pokoju, rzucił kobietę na łóżko i zawisł nad nią całym ciałem z chytrym uśmiechem. 

Miał już kilka pomysłów na karę dla kobiety, ale wszystko szlag trafił kiedy dostał telefon od Westa. Ktoś wybił kilka szyb w jednym z barów, a cegła trafiła jakiegoś klienta, którego zabrali do szpitala. Mężczyzna niechętnie zostawił Nene i udał się na miejsce zdarzenia porozmawiać z policją.

Szatynka natomiast odetchnęła z ulgą i udała się do łazienki wziąć kąpiel. Musiała się odprężyć po dzisiejszym dniu i całej tej karuzeli uczuć. 














Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top