|04| Interesująca Informacja
Dzień zleciał szybko i nim Nina zdążyła się oglądnąć, siedziała w pizzerii z butelką Coli i Menu otworzonym na stronie z zapiekankami. Co chwilę spoglądała na tykający zegar, wiszący w rogu sali. Wskazywał siedemnastą osiem i dziewczyna coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że Dawid robił sobie z niej tylko żarty.
Jeszcze poprzedniego wieczoru, zaraz po otrzymaniu odpowiedzi zwrotnej, zakopała się w pościeli i schowała twarz w poduszkę. Zawsze tak się działo; robiła coś pod wpływem emocji, a później Wiktoria musiała to odkręcać. Niestety, tym razem nie mogła liczyć na przyjaciółkę. Złapała się na tym, że podskakiwała na każdy dźwięk dzwonków przy drzwiach. Po dziesięciu minutach zaczęły ją mocno denerwować, a po dwudziestu miała ochotę wyrzucić je do kosza.
„Jak tu można pracować?" dziwiła się, gdy patrzyła na uśmiechniętą od ucha do ucha kelnerkę. „No tak, przecież jej za to płacą."
Nina złapała telefon i napisała do Marity.
Nina Krawczyk
Ma jeszcze minutę. Jeśli do tej pory
nie przyjdzie, ja wychodzę ;(
Marita Starzec
daj mu chwilę. przecież i tak
nic nie robisz w domu :P
Nina z trzaskiem odłożyła telefon na stół. Miała dużo czasu, więc zajęła się oglądaniem sali. Śliska posadzka, boksy, ogrodzone drewnianymi parawanami, przyciemnione okna i zapach pizzy prosto z pieca. Wszystko to sprawiało, że Nina nie żałowała swojej decyzji, nawet jeśli Dawid ją olał. Była gotowa złożyć zamówienie, kiedy dzwonki nad drzwiami ponownie zabrzęczały, a do środka wpadł Dawid. Rozejrzał się pośpiesznie po wnętrzu, jedną ręką przygładzając włosy, a drugą grzebiąc uporczywie w torbie. Wyciągnął telefon i zaczął wykręcać numer, gdy jego spojrzenie padło na Ninę.
Dziewczyna w szoku rozdziawiła usta, nie zdając sobie sprawy, jak komicznie wyglądała. Dawid wziął głęboki wdech i spokojnym krokiem podszedł do dziewczyny.
– Wiem, spóźniłem się, ale musiałem coś sprawdzić – zaczął. – Jesteś gotowa?
– Na co? – zdziwiła się Nina.
Dawid popatrzył na nią zdumiony.
– Chyba nie sądziłaś, że rozwiążemy sprawę, zajadając się zapiekankami? – Popatrzył na nią z uniesionymi brwiami.
Zdenerwował ją cyniczny ton, z jakim Dawid przemawiał, jakby była malutkim dzieckiem. Założyła ręce na piersi i rzuciła mu wyzywające spojrzenie.
– Nie, ale myślałam, że powiesz mi coś więcej o śmierci tamtego faceta – odparła. – Poza tym, nie mam pojęcia, kim jesteś i czy nie chcesz mnie w coś wrobić.
– Nazywam się Dawid Kubacki, mam dwadzieścia jeden lat, studiuję dziennikarstwo i komunikację społeczną na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od października wracam na studia i mam nadzieję, że z twoją pomocą uda mi się rozwiązać, kto jest temu wszystkiemu winien. Wystarczy?
Nina popatrzyła na niego, starając się ukryć śmiech. Dawid wydawał się recytować formułki z pamięci; jak lekko znudzony uczeń, który jest katowany recytacją „Inwokacji" od wczesnych lat szkolnych.
– A ulubiony kolor? – zapytała.
Dawid potarł palcami skronie.
– Wiedzę, że nie będzie w tobą łatwo – mruknął i zanim Nina zdążyła odpowiedzieć, ciągnął dalej: – Zapewne wiesz, że w ubiegły piątek, piątego września, Mateusz Konrad został zamordowany. Zamordowany – podkreślił – bo jestem pewien, że nie było to samobójstwo. Górna część ogrodzenia, przy sklepie obok torów, przygniotła mu szyję, odcinając dostęp tlenu. Zmarł między jedenastą, a północą. Podobno, nie wiem tego na pewno, zaledwie od kogoś, kto ma jakieś wtyki w policji. W dodatku nikt nic nie widział. Nie wydaje mi się to prawdziwe, bo domy znajdują się zaraz obok, a państwo Jarosz mieszkają naprzeciwko. – Mrugnął do Niny porozumiewawczo.
~
W drodze do domów potencjalnych świadków, którą musieli przebyć na piechotę, bo Dawid nie miał prawa jazdy (co Nina skwitowała chichotem, a gdy Dawid zapytał o jej dokumenty, powołała się na zbyt młody wiek; urodziny trzydziestego pierwszego grudnia), Nina dowiedziała się, że Helena i Adrian Jarosz byli małżeństwem w podeszłym wieku i z trójką dorosłych dzieci.
Dom, pod który dotarli, znajdował się dokładnie naprzeciwko wieńca, przyniesionego przez rodzinę Mateusza.
– Poczekaj! – Nina złapała Dawida za ramię, gdy chciał wejść przez bramę. – Nie chcieli rozmawiać z policją, prawda?
Dawid przytaknął.
– Więc musimy powiedzieć coś takiego, żeby zgodzili się z nami. – Zastanowiła się przez chwilę. – Nie możemy powiedzieć, że chcemy rozwiązać sprawę na własną rękę. Nawet nas nie wpuszczą.
Dawid pokiwał głową i potarł brodę w zamyśleniu.
– Wiem! Powiedzmy, że jesteśmy ze szkoły, do której chodził Mateusz i pracujemy jako dziennikarze gazetki szkolnej. Coś z nich wyciśniemy – skwitował Dawid i zanim Nina zdążyła zareagować, podszedł do drzwi i nacisnął dzwonek.
Zza drewnianych drzwi usłyszeli kroki i przez długi czas nic. W dom zrobiło się potwornie cicho, a Nina nacisnęła dzwonek jeszcze raz. Tym razem dobiegł do nich ściszony głos i w przedpokoju ktoś się pojawił. Drzwi uchyliły się lekko, wciąż będąc na łańcuchu, a w szparze dostrzegli twarz mężczyzny w włosami przyprószonymi siwizną.
– Tak? – zapytał.
Nina spostrzegła, że jego głos lekko drżał.
– Dzień dobry, jesteśmy dziennikarzami – oczy mężczyzny otworzyły się szeroko, a Dawid pośpiesznie dodał: – z gazetki szkolnej z byłej szkoły średniej Mateusza. Chcielibyśmy napisać o nim dwa słowa. Cała placówka jest wstrząśnięta. A poza tym, pan rozumie, byłoby naprawdę świetnie dowiedzieć się czegoś więcej o jego śmierci. Dla całej szkoły. Ostatnio trochę gorzej nam idzie, w tym roku zmniejszyła się liczebność klas, a tak bylibyśmy w centrum uwagi. Teraz jest jeszcze czas na zmianę profilu, naprawdę, proszę.
Nina nie była pewna, czy to przekona mężczyznę. Pan Adrian patrzył na nich ze zmarszczonymi brwiami, podczas gdy Dawid mówił bez składu i ładu.
– Ja naprawdę nic nie widziałem – powiedział pan Adrian. – Chciałbym wam jakoś pomóc, dzieciaki, bo uważam, że III Liceum jest faktycznie dobre, ale nie widziałem nic.
– A pana żona? – zapytała Nina.
Mężczyzna wziął głęboki oddech.
– Dzieciaki, oboje nic nie widzieliśmy – powiedział ze zniecierpliwieniem. – I lepiej zajmijcie się czymś innym – poradził.
Chciał zamknąć drzwi, ale w ostatnim, szaleńczym geście Dawid złapał za nie i z nadzieją w głosie zapytał:
– A może mógłby pan powiedzieć o nim dwa słowa? Znał go pan?
– Nie, nie znałem – odparł od razu. – Do widzenia.
Mężczyzna zatrzasnął drzwi. Ze środka nie dochodziły już żadne dźwięki. Jakby oboje zastygli w bezruchu, chcąc dać zrozumienia, aby Nina z Dawidem oddalili się jak najszybciej.
– I co? I nic – podsumowała Nina, kiedy wyszli z podwórka Jaroszów.
– Nie wydają ci się dziwni? – spytał Dawid. – Tak, jakby bali się, że zrobimy to samo z nimi, co ktoś zrobił z Mateuszem.
Nina przystanęła i popatrzyła na niego.
– Zachowywałabym się najpewniej dokładnie tak samo. Wiesz, jak to jest, kiedy ktoś morduje rosłego mężczyznę tuż przed twoim domem i nie pozostaje złapany?
– Może. – Dawid wzruszył ramionami.
Każdy, kogo zastali w domu, odpowiadał w ten sam sposób; że nic nie widział, nie słyszał, a Mateusza znali tylko z widzenia. Dopiero podczas odwiedzin ostatniego domu na ulicy, dowiedzieli się czegoś interesującego.
– Pracował na budowie w dzień, w którym go zamordowali – powiedziała Aneta Śledź. – Na ulicy Sienkiewicza budują dom. Prawie skończyli. Właściciel domu, Adam Walny, kupił im po jakiejś flaszce. Tyle wiem.
Nina podziękowała kobiecie i z nieco lepszym humorem wyszła na zewnątrz.
– I co myślisz? – zapytał Dawid.
– Myślę, że czas złożyć wizytę Adamowi Walnemu – odparła. Zerknęła na zegarek. – Ale chyba nie dzisiaj. Jest już po dwudziestej i powinnam wracać do domu.
– Odprowadzić cię?
Nina zerknęła na chłopaka. Miała wrażenie, że przyglądał się jej odrobiną za długo.
– Nie, nie trzeba. Mam niedaleko. Na razie – pożegnała się.
xxx
Dzień dobry, dobranoc, dobry wieczór 😙
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top