9
Wakacje na Rodos przebiegły wspaniale, ale też szybko. Odkąd spotkałem na wyspie Alissę, nie opuściłem jej chociaż na jeden dzień. Wspomnienia z urlopu na pewno zapadną na długo nie tylko w mojej pamięci.
Podczas wieczornych rozmów na spacerach z Alissą oboje filozofowaliśmy i dzieliliśmy się swoimi myślami. Niektórymi dziewczyna mnie zadziwiła. Stwierdziła, że chciałaby odwiedzić Philippa Aschenwalda w więzieniu, porozmawiać z nim, poznać go. Wybaczyć mu. Bo to był jej brat. Wcześniej nie miała rodzeństwa. Teraz wszystko się dla niej odmieniło.
Spytałem, czy nie chciałaby, abym pojechał razem z nią. Mogłaby odwiedzić go sama, ale chętnie dotrzymywałbym jej towarzystwa przez całą drogę. Poza tym zaproponowałem jej nawet zwiedzanie Austrii. Zgodziła się, uprzednio wpadłszy na pomysł, że przedtem dobre byłoby spotkanie z naszymi rodzicami.
– Państwo Wolni to teraz moi rodzice – mówiła. – Właściwie to oni mnie wychowali. Jestem im za to wdzięczna. Przez większość życia traktowali mnie jak rodzoną córkę. W dodatku tęsknię za twoją mamą. Jest przemiłą kobietą.
– Cieszę się, że tak o niej myślisz – odparłem.
– A co z twoim tatą? – spytała cicho dziewczyna.
– Wyszedł z więzienia, kiedy przebywałaś u mnie – zacząłem trudną dla mnie opowieść. – Pewnie pamiętasz, gdy pewnego dnia cholernie się wściekłem i byliśmy pokłóceni, a ty musiałaś później lecieć do Kuusamo.
– Wsiadłeś za mną do samolotu – uśmiechnęła się. – Bez niczego. Zostawiając wszystko.
– Tak – roześmiałem się. – To było szalone. Chyba już wtedy wiedziałem, że zakochałem się w tobie na zabój.
– A co dalej z twoim ojcem?
– Okazało się, że mama zaczęła odnawiać z nim kontakt – westchnąłem. – Nie chciałem tego. Bałem się, że znowu coś jej zrobi. Jednak tak nie było. Zawsze, gdy od niego wraca, sprawdzam, czy nie ma widocznych siniaków. Nie znajduję ich. Moja mama naprawdę uwierzyła, że się zmienił. To niedorzeczne.
– Dlaczego niedorzeczne? – zapytała. – Może to prawda. Może powinieneś dać mu drugą szansę. Co, jeśli przez te kilkanaście lat zrozumiał swój błąd i chce znów mieć cię przy sobie, bo cię kocha?
Wtedy wzdrygnąłem się, kiedy usłyszałem, że ojciec żywi do mnie takie uczucia. Jednak po głębszym przemyśleniu tej rozmowy i propozycji, stwierdziłem, iż mógłbym spróbować. Ale na to przyjdzie jeszcze czas.
Tym razem włożyłem dwie walizki do bagażnika i wsiadłem do auta. Zaraz z kamienicy wyszła moja matka, zajęła miejsce obok mnie i wyruszyliśmy w podróż do Zakopanego, gdzie zaplanowaliśmy pobyt na kilka dni. Oczywiście w hotelu. Alissa twierdziła, że bez problemu mogłaby przyjąć nas w swoim mieszkaniu albo na te kilka dni zamieszkalibyśmy w trójkę u państwa Wolnych, ale nie zamierzałem się narzucać. Dlatego zarezerwowaliśmy dwa pokoje w niedrogim pensjonacie. Podczas naszego pobytu w Polsce miałem zamiar pokazać mamie Zakopane. Skocznię, na której skaczę, gdy odbywają się konkursy Pucharu Świata. Nie mogło obejść się także bez odwiedzin u państwa Wolnych. Jak to powiedziała Alissa, teściowie mieli się poznać.
– Czyli jedziemy do tej uroczej dziewuszki? – spytała matka po kilkunastu minutach drogi, szydełkując.
– Tak, mamo – odpowiedziałem.
Kobieta wiedziała już, że spotkałem Alissę na Rodos. Streściłem jej całą historię, jak to się stało. Jednak nie wytłumaczyłem jej niczego więcej. Nie wyjaśniłem jej, dlaczego tak naprawdę jedziemy do Polski. To nie miały być zwykłe odwiedziny. Zamierzałem przedstawić matce swoją dziewczynę. Oficjalnie. Ali również miała zapoznać mnie z Wolnymi. Swymi niby przybranymi, ale jednak prawdziwymi rodzicami.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie stresowałem się tym spotkaniem. Cholera jasna, musiałem stanąć przed małżeństwem, które wychowywało Kubę, które było jego rodzicami od poczęcia. Co miałem im powiedzieć? Przecież widziałem na własne oczy tę sytuację, kiedy został ugodzony nożem, a potem Aschenwald trafił bestię z Wolfratshausen prosto w serce. Później przez okno na salę w szpitalu oglądałem, jak umiera. Odszedł na moich oczach. Przypomniało mi się, kiedy zawsze przed skokiem Wolny robił znak krzyża. Ciekawiło mnie, czy poszedł w butach do nieba. Zasługiwał na to. Cóż, po sylwestrze w Garmisch-Partenkirchen był gotów mnie zabić, ale musiałem przyznać, że na jego miejscu zareagowałbym tak samo.
Tylko jak miałem spojrzeć w twarz jego rodzicom, kiedy znajdowałem się tak blisko niego w tamtym momencie? Gdybym biegł szybciej, zdołałbym jakoś zareagować. Sprawy potoczyłoby się zupełnie inaczej. Może Kuba by nie zginął.
Może to ja bym zginął.
Z rozmyślania wyrwał mnie głos matki.
– Stephan? – zapytała.
– Tak, mamo?
– Czy ty możesz powiedzieć mi prosto z mostu, że jesteście razem, czy dalej będziesz bawił się ze mną w kotka i myszkę?
No i patrzcie. Przejrzała mnie. Po raz kolejny w trakcie dwudziestu siedmiu lat mojego życia. Nigdy nie dowiedziałem się ani pewnie się nie dowiem, jak ona to robi.
– Mama jak zwykle ma rację – odburknąłem, udając obrażonego. – To miała być niespodzianka.
– Oj, synuś, przede mną niczego nie ukryjesz – roześmiała się kobieta. – Opowiedz mi, co tak naprawdę wydarzyło się na tym Rodos.
***
Żyło nam się dobrze. Michael wracał do zdrowia, mimo że nadal nie mógł trenować. Zero sportu. Na razie był uziemiony. Pod moją opieką. Kiedy ja wychodziłem na siłownię lub wyjeżdżałem na zgrupowania przygotowujące do nowego sezonu, on pozostawał w domu, czytał książki, oglądał seriale. Zawsze proponowałem, że zostanę razem z nim, aby nie czuł się samotny, ale odmawiał. Nie było dnia, abym nie przepraszał go za to, co mu zrobiłem.
Po tym, jak moja praca z psychologiem układała się coraz lepiej i na dobre odstawiłem wszelkiego rodzaju prochy, odbyłem poważną rozmowę z Felderem. W końcu zawieszenie na czas nieokreślony dobiegło końca. Zostało odwołane przez trenera. Dostałem kolejną szansę i mogłem wrócić do skoków, do drużyny, aby zdążyć ją odbudować przed nadchodzącym nowym sezonem. Dlatego Michael kategorycznie zabraniał mi zostawania razem z nim w domu. Miałem wrócić na szczyt.
– Musiałby stać się cud, abym znów oddawał skoki. Teraz to ty musisz skakać za nas obu – powtarzał ciągle blondyn.
Dni we wspólnym towarzystwie przebiegały szybko, ale miło. Na początku miałem problem, aby przystosować się do pewnego rodzaju niepełnosprawności Michaela, jaką sam wywołałem. Różne okłady i inne – musiałem o tym pamiętać i nie mogłem się pomylić. Jednak teraz weszło mi to w nawyk. Podczas wizyt kontrolnych lekarz mówił o postępach, które były coraz lepsze.
Jednak nasz spokój zaburzył jeden zwykły telefon.
Ja i Michael przygotowywaliśmy obiad, słuchając muzyki z radia. Z salonu dobiegał dźwięk telewizora, w którym pokazywano wiadomości sportowe. Nie pojawiły się żadne informacje o skokach, ale cóż – był maj, więc ta dyscyplina poszła na razie w odstawkę.
Zadzwonił telefon, konkretnie mój. Wytarłem ubrudzone od potartej marchewki ręce w ręcznik i spojrzałem na wyświetlacz komórki, która leżała na blacie stołu. Zastrzeżony numer. Popatrzyłem na Michaela. Blondyn wzruszył ramionami, ale kazał mi odebrać. Przesunąłem palcem po ekranie, wybierając zieloną słuchawkę, i przyłożyłem urządzenie do ucha.
– Słucham?
– Stefan? – odezwał się ktoś po drugiej stronie, a ja od razu rozpoznałem ten głos. Zacisnąłem mocniej dłoń na telefonie i zmarszczyłem brwi. Michael przestał kroić pomidora, uważnie się we mnie wpatrując.
– Philipp – warknąłem. Hayböck wypuścił z ręki ceramiczny nóż, który spadł na podłogę i złamał się w połowie. – Czego chcesz?
– Słuchaj, mam mało czasu, ale sprawa jest poważna – zaczął mówić. Już chciałem zakończyć połączenie, kiedy on mówił dalej. – Proszę, błagam, nie rozłączaj się. To sprawa życia i śmierci, naprawdę. Stefan, wysłuchaj mnie.
Spojrzałem na Michaela, który patrzył mi prosto w oczy. Słyszał tę rozmowę. Mężczyzna powoli kiwnął głową i wyszeptał, abym go posłuchał.
– Ty dostałeś od trenera drugą szansę – powiedział cicho. – Pozwól mu doświadczyć tego samego z twojej strony.
W myślach zacząłem rozważać wszystkie argumenty za i przeciw. Aschenwald dalej błagał mnie o wysłuchanie przez telefon. Zacisnąłem zęby i przyłożyłem z powrotem komórkę do ucha. Najwyżej będę żałował.
– Mów – oznajmiłem.
– Przepraszam za to wszystko, co ci zrobiłem. Mam nadzieję, że jeszcze mi przebaczysz, ale teraz naprawdę potrzebuję twojej pomocy – kontynuował Philipp. – Jestem w Wiedniu w więzieniu. Kilka dni temu dostałem wiadomość. Alissa Nell nie jest bezpieczna.
– Co? – spytałem zdezorientowany. – Ta Alissa, która narobiła nam kłopotów w minionym Pucharze Świata?
– Tak, Stefan. Nie mam pojęcia, czy o tym wiesz, ale to moja przyrodnia siostra. Cholera jasna, zawsze byłem jedynakiem, a później dowiedziałem się, że mam siostrę! I to jeszcze w tym samym wieku, prawie jak bliźniaki. Zależy mi na niej. Lecz nie to jest teraz najważniejsze. Uważajcie na siebie, bo wam też może się coś stać. Muszę jeszcze skontaktować się z Niemcami, ale nie wiem, czy mi się uda.
– Gregor mówił, że jesteście rodzeństwem – powiedziałem, wracając do wcześniejszego tematu, ale zaraz powróciłem do aktualnego. – Jeśli chcesz, to my możemy zadzwonić do Niemców.
– Nie, nie, Stefan, ja to zrobię. – W głosie Aschenwalda słyszałem nutkę strachu. A może grozy? – Wy macie chronić tylko i wyłącznie siebie. Ty, Michael i Gregor. Uważajcie na siebie. Jeśli pójdzie źle, dopiero wtedy połączycie z Niemcami siły. Ja muszę coś jeszcze zaplanować. I spróbować dodzwonić się do Polaków, aby ostrzegli Alissę. Ale dajcie mi tydzień. Wtedy się skontaktujemy. Koniecznie powiadom Gregora. Musi być bezpieczny. Wiele mu zawdzięczam.
– Jasne, jasne – odparłem rozgorączkowany. – Co jest przyczyną tego niebezpieczeństwa?
– Opowiem wam później. Trzymajcie się. Nasza drużyna nie może was stracić.
Nie zdążyłem powiedzieć nic więcej, ponieważ Philipp rozłączył się. Jego słowa rozbrzmiewały mi echem w głowie. Szybko wybrałem numer Gregora, ignorując krzyki Michaela. Położyłem palec wskazujący na ustach, dając mu znak, żeby się zamknął. To naprawdę była sprawa życia i śmierci. Na szczęście Schlierenzauer odebrał niemal od razu.
– Gregor? Przyjedź do mnie – odezwałem się. – Muszę ci o czymś powiedzieć.
– Stary, cholera, czy to nie może poczekać? Zaraz mam trening z Schusterem...
– Jesteśmy w niebezpieczeństwie. Wolisz umrzeć teraz czy za kilkadziesiąt lat?
Cisza.
– Zaraz będę.
__________
Spotkanie teściów, Alissa i Stephan oficjalnie razem. Znów pojawia się Aschenwald, ale też Stefan i Michael. Co jeszcze może się stać? Czy to ta słynna cisza przed burzą?
Dajcie znać, co o tym myślicie!
A.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top