8

Pożegnałem się z chłopakami, zabrałem z wazonu bukiet białych róż i ruszyłem do pokoju, w którym mieszkała Alissa.

Poprzedniego wieczoru wróciliśmy do hotelu bardzo późno. Była może trzecia? Nawet nie patrzyłem na zegarek. Po prostu razem z Ali straciliśmy poczucie czasu, leżąc na plaży, rozmawiając i wpatrując się w gwiazdy. Kiedy wszedłem do mieszkania, Andreas spał jak zabity. Nawet nie usłyszał, kiedy potknąłem się o krzesło i przewróciłem je z wielkim hałasem. Wellinger trzymał w ręce telefon, a z jego wyświetlacza dobiegało światło. Podszedłem do przyjaciela, wziąłem komórkę i chcąc ją zablokować, a później odłożyć na nocną szafkę, zobaczyłem otwarte okienko z wiadomościami. Heidemarie wypytywała Andreasa, czy jemu oraz chłopakom udał się plan zeswatania mnie z Ali. Zmarszczyłem brwi, widząc, że Andreas na siłę starał się zmienić temat, a dziewczyna chciała dowiedzieć się jak najwięcej, o dziwo, nie o mnie, ale o Ali. Wydało mi się to dziwne, lecz pomyślałem, że nie powinienem się wtrącać w powoli powstający związek Welliego. Może Heide i Ali po prostu skądś się znały i nieznana mi jeszcze kobieta zamierzała dowiedzieć się, czy Alissa zaznała szczęścia? Chociaż Nell nigdy nie wspominała o żadnych znajomych z Niemiec.

Z samego rana obudził mnie Karl. Chłopacy zamierzali jak najszybciej usłyszeć, w jaki dokładnie sposób spędziłem wieczór z Ali, więc musiałem im o nim opowiedzieć. Zaradni koledzy mieli kupiony bukiet białych róż, ulubionych kwiatów Alissy. Od razu kazali mi do niej z nimi iść. Według nich musiałem pokazać, że zależy mi na niej. Nie akceptowali żadnej wymówki. Nawet tej, kiedy mówiłem, że jest dziewiąta rano i dziewczyna na pewno jeszcze śpi. Prawie wypchnęli mnie z pokoju, ale w końcu sam wziąłem kwiaty i w piżamie wybrałem się do dziewczyny, która poprzedniego dnia wyznała mi miłość.

Zapukałem do drzwi pokoju, ale nikt nie odpowiadał. Ponowiłem czyn, a wrota otwarły się. Przede mną stała kobieta. Rozpoznałem w niej Ewę, żonę Kamila. Zmierzyła mnie wzrokiem i uśmiechnęła się, widząc bukiet róż. Wpuściła mnie do środka, a sama wyszła na korytarz.

– Ali bierze prysznic. Zaraz powinna skończyć – oznajmiła. – Ja, Kamil, Maciek, Agnieszka, Dawid i Marta już jedliśmy śniadanie i wybieramy się na plażę. Niech Alissa spożyje posiłek z tobą i chłopakami. Później, jeśli będziecie chcieli, możecie dołączyć do nas.

– Dobrze, dziękuję – odpowiedziałem najgrzeczniej, jak tylko umiałem.

Ewa posłała mi uśmiech na pożegnanie i zamknęła za sobą drzwi. Rozejrzałem się po pokoju i szybko doszedłem do wniosku, że Alissa musiała mieszkać sama. To na pewno miało swoje plusy i minusy. Dobrze, że partnerki Stocha, Kota i Kubackiego ją odwiedzały. Inaczej czułaby się samotnie.

Już przymierzałem się do zajęcia miejsca na łóżku dziewczyny, kiedy drzwi od łazienki otworzyły się i stanęła w nich Alissa. Była owinięta samym ręcznikiem i rozczesywała palcami mokre włosy, proste po myciu, nie falowane. Dostrzegłszy mnie, zarumieniła się i skuliła, chcąc zasłonić jak najwięcej, mimo że widziałem tylko jej nagie łydki i ramiona. Stanąłem prosty jak struna, chrząknąłem i wbiłem wzrok w róże.

– Chciałem zrobić ci niespodziankę – powiedziałem cicho. – Przyniosłem dla ciebie kwiaty.

– Ostatnio spotykają mnie same niespodzianki – zaśmiała się i podeszła do mnie. Wręczyłem jej bukiet, a dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. – Nie dość, że z samego rana dostaję białe róże, moje ulubione, to daje mi je zaspany chłopak w piżamie.

Roześmiałem się. Alissa podziękowała mi za prezent, który tak właściwie kupili Richard, Markus, Karl i Andreas, oraz złożyła na moim policzku pocałunek. Wzięła wazon z komody i poszła z nim oraz kwiatami do łazienki. Po chwili wróciła, cały czas się uśmiechając. Podeszła do szafy i wyciągnęła z niej ubrania. Usiadłem na łóżku, widząc, że będę musiał trochę na nią poczekać.

– Spotkałem Ewę po drodze do ciebie – odezwałem się. – Powiedziała, że idą na plażę. Chciałabyś zjeść ze mną i chłopakami śniadanie?

– Głupio się pytasz – parsknęła Alissa. – Oczywiście! Ale może lepiej byłoby, gdybyś ty też się oporządził. Nie musisz mnie pilnować, już nigdy ci nie ucieknę – zaśmiała się.

– W takim razie przyjdę po ciebie za kwadrans – oznajmiłem. Wstałem, podszedłem do Ali i objąłem ją w pasie, składając pocałunek na czubku jej głowy. – Może być?

– Jasne.

Kiedy oboje byliśmy gotowi, zeszliśmy do restauracji, trzymając się za ręce. Gdy chłopacy nas zobaczyli, zagwizdali i roześmiali się. Skarciłem ich wzrokiem, ale oni wybuchli jeszcze większym śmiechem.

– Czyli już oficjalnie jesteście razem? – spytał Markus, kiedy usiedliśmy przy stole.

Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo Alissa zrobiła to za mnie.

– Tak – odparła, a ja popatrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami. Dziewczyna uśmiechnęła się i ścisnęła moją dłoń pod stołem, a chłopacy zaczęli wiwatować.

Czy już wspominałem, jak bardzo kocham moją Ali?

– Nareszcie, wręcz nie mogliśmy się tego doczekać – powiedział Karl. – Stephan był tak bardzo pogrążony w depresji po tym, jak wyjechałaś z Oberstdorfu i nie dawałaś żadnej oznaki życia, że zaczynał świrować.

– Nieprawda – zaprotestowałem.

– Prawda, prawda – wyseplenił Eisenbichler, przeżuwając kromkę chleba.

– Lepiej opowiadajcie, co u was – zmieniła temat Alissa, ratując mnie od dostatecznego pogrążenia się przed zebranymi. – A może wy też umieracie z tęsknoty za ukochanymi osobami, hm? – sprowokowała chłopaków.

– No w sumie – rozpoczął Richard, uśmiechając się pod nosem i patrząc na Wellingera. – Ostatnio Andi oszalał na punkcie jakiejś dziewczyny.

– Zamknij się – warknął Andreas, dźgając Freitaga w bok. Wąsacz roześmiał się.

– Tak? Kogo? – spytała Alissa.

– Heidemarie – podpowiedziałem, a koledzy razem z dziewczyną wydali z siebie odgłos zaciekawienia. – Andreas, pokaż nam swoją oblubienicę.

Wellinger zerknął na mnie spod byka, ale w końcu wyjął telefon z kieszeni spodni, wystukał na nim kilka rzeczy i podał go Richardowi, który siedział obok niego. Freitag zagwizdał z uznaniem i przekazał komórkę dalej. Zanim urządzenie do mnie dotarło, było jeszcze w rękach Markusa oraz Karla. Kiedy nareszcie zobaczyłem dziewczynę, w której się zauroczył, musiałem przyznać, że tylko głupi powiedziałby, iż jest ona brzydka.

Heidemarie okazała się blondynką o oczach zielonych jak szmaragdy. Miała równo obcięte, proste włosy, które prawie sięgały jej do ramion, zadarty nosek i lekko wystające kości policzkowe. Uśmiechała się szeroko, ukazując rządek prostych zębów. Okalały je usta pomalowane czerwoną szminką.

– Masz gust, stary – powiedziałem i podałem telefon Alissie.

– Jest śliczna – oznajmiła Ali, zwracając Wellingerowi komórkę. – Jak długo się znacie?

– Trochę ponad miesiąc – mruknął Andreas, nadal niezadowolony, że zaczęliśmy rozmawiać o Heide.

– I już zdążyłeś się w niej zakochać? – zapytał Geiger, nie dowierzając.

– To pewnie była miłość od pierwszego wejrzenia – zaśmiał się Markus.

– Dobra, zostawcie go w spokoju – odparłem, widząc, że Wellinger traci dobry humor. – Lepiej sami znaleźlibyście sobie dziewczyny.

– Richard znalazł! – krzyknął Karl, uśmiechając się szeroko, iż udało mu się wkopać kolegę.

– Pieprzysz! – zawołałem i spojrzałem na Freitaga, który zacisnął pięści, najwyraźniej mając ochotę udusić Geigera.

– Kogo? – spytała Alissa. – Czyżby jakąś Greczynkę?

– A gdzie tam – mruknął Eisenbichler. – Niemkę, czaicie? Ten świat jest w cholerę mały. Żeby wyjechać na grecką wyspę i spotkać dawną koleżankę z policji...

– Z policji? – zainteresował się Wellinger.

– No wiesz, jak nie ma skoków, to Richard odbywa sobie jakieś szkolenia, bo w końcu trzeba służyć ojczyźnie! – tłumaczył Markus, smarując kromkę chleba greckim twarogiem. – Wyrywa laseczki na zajęciach, a potem one rozpoznają go za granicą z odległości około kilometra. Wczoraj ja, Karl i Richard wybraliśmy się na wieczorny spacer, kiedy wy poszliście na randkę. – Wskazał na mnie i Ali. – Andreas został w hotelu, bo stwierdził, że musi porozmawiać z tą całą Heidemarie. Spacerowaliśmy w okolicach plaży, nie żebyśmy chcieli was podglądać. I nagle słyszymy krzyk. „Richi! Richi!" – naśladował kobiecy głos Eisenbichler, a wszyscy przy stole, oprócz Freitaga, zaczęli się śmiać. – W końcu wyszło tak, że przez resztę spaceru chodziliśmy z tą dziewczyną, a ona nie chciała się odczepić. Żebyście wy widzieli, jak się kleiła do Richarda, trzymając go pod ramię! Z Karlem prawie posikaliśmy się ze śmiechu. Dopiero gdy odprowadziliśmy ją do jej hotelu, a staliśmy tam jeszcze przez jakieś pół godziny, bo gadała jak najęta, nareszcie byliśmy wolni.

Roześmiałem się, nie wierząc w to, co właśnie usłyszałem. Freitag sam kiedyś przyznał, że nie jest gotowy na poważny związek i czuje się znakomicie, będąc singlem. Ktoś tu chyba nas oszukiwał.

– Jak się nazywa? – zapytała Alissa.

– Luisa – warknął Freitag, niepocieszony, że Markus powiedział nam o wszystkim i przez to Richi został, delikatnie mówiąc, pośmiewiskiem.

– Jak wygląda? – zacząłem wypytywać.

– Oj, stary, normalnie aż Richardowi zazdroszczę takiej dziewczyny! – westchnął Karl, robiąc rozmarzoną minę. – Tak ładne rysy twarzy, kręcone kasztanowe włosy, podobnej długości, co ma Alissa. A oczy takie brązowe, że aż czekoladowe.

– Bardzo piękna, mimo tego charakteru – przyznał Eisenbichler. – Wybacz, Ali, ty też jesteś piękna, żebyś nie czuła się urażona. Twoja Heidemarie, Andreas, również.

Alissa roześmiała się, a wszyscy jej zawtórowali.

Wtedy nikt z nas nie wiedział, jakie przygody czekają nas z tymi trzema dziewczynami.

***

– Aschenwald, telefon do ciebie – wybudził mnie ze snu szorstki głos policjanta.

Przetarłem oczy i zmierzyłem wzrokiem mężczyznę. Wstałem z łóżka, kątem oka patrząc na współwięźnia. Ten to miał dobrze. Mógł jeszcze pospać.

Spacer w kajdankach po budynku nie był wcale taki długi, jak myślałem, że się okaże. Stanęliśmy na jakimś korytarzu, a ja wziąłem do ręki słuchawkę. Rzuciłem policjantowi spojrzenie, które sugerowało, aby odsunął się o kilka kroków. Idiota prawie na mnie wchodził.

– Halo? – rzuciłem do słuchawki.

– Philipp – usłyszałem słodziutki głosik. – Odwiedziła cię już twoja siostrzyczka?

– Marie – warknąłem. – Czego chcesz?

– Czekam, aż w końcu jakimś sposobem oddasz nam kasę, którą jesteś nam winien – mówiła kobieta. – Raimund naprawdę się niepokoi. A raczej wścieka.

– Słuchaj... – zacząłem, ale moja rozmówczyni nie dała mi dokończyć.

– Masz jeszcze tydzień – ostrzegła. – Inaczej zwiniemy osobę, która chyba już za dużo przeszła. Wiesz, kogo mam na myśli?

Zamilkłem.

– Twoją ukochaną siostrzyczkę – wysyczała dziewczyna. – Aż przykre, że jeszcze cię nie odwiedziła w pierdlu. Przecież o rodzeństwo się dba, prawda?

– Marie! – zawołałem, ale kobieta rozłączyła się.

Odłożyłem słuchawkę i spojrzałem na policjanta, który badał mnie wzrokiem.

Musiałem coś wymyślić. 

__________
I co, zapomnieliście o Aschenwaldzie? Natomiast on na pewno nie zapomniał o Was, haha! Co sądzicie o dzisiejszym rozdziale? Philipp znów chce namieszać. A jakie role odegrają nasze trzy bohaterki - Alissa, Heidemarie oraz Luisa? 

Podzielcie się ze mną swoimi spostrzeżeniami! 

A.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top