13

Siedziałem na fotelu pasażera z głową wciśniętą w zagłówek. Pędziliśmy autostradą do Wiednia. Andreas kierował i nie zwracał uwagi na ograniczenia prędkości. Po prostu jechał tak szybko, jak mogło jego auto, a trzeba wiedzieć, że potrafiło wycisnąć naprawdę dużo. Już nawet przestałem zwracać uwagę na to, że byliśmy na pograniczu życia i śmierci, jadąc z taką prędkością.

Całą drogę myślałem o Stephanie. Bałem się o niego. Dopiero co znów spotkali się z Alissą i, szczerze mówiąc, nie spędzili jeszcze dużo czasu razem. Nie zdążyli się sobą nacieszyć. A tu stało się coś okropnego. Jakby tego było naprawdę mało. Jakby wydarzenia z zeszłego sezonu nie wystarczały.

Stephan mógł zrobić coś głupiego. Nawet sobie nie wyobrażałem, co on musiał czuć w takim momencie. Najważniejsze, że zgłosił porwanie na policję. Kiedy rozmawiałem z nim przez telefon, wydawał się rozkojarzony, ale dowiedziałem się od niego, że podczas zeznań opisał furgonetkę, która zabrała Alissę. I siedział w hotelu. Bo co innego miał zrobić? Nie mógł skontaktować się z dziewczyną. Jakoś pozbierał się po tym, kiedy Ali go zostawiła w Oberstdorfie, ale teraz to zupełnie coś innego. Jej życiu zagrażało niebezpieczeństwo. Jednak wina leżała także trochę po mojej stronie. Gdy dostałem wiadomość od Krafta, na początku ją zlekceważyłem. Mimo poważnej rozmowy z Austriakiem, przez kilkanaście minut rozważałem wszystkie za i przeciw. Nie sądziłem, że to prawda. Byłem głupi. Gdybym od razu zadzwonił do Stephana, na pewno by do tego nie doszło. Moja głupota przekroczyła pewne granice.

Alissa. Cholera jasna. Przecież już tyle przeszła. Jej dom był piekłem, odkąd się urodziła. Nikt o nią nie dbał. Cierpiała. Dopiero Wolny pozwolił jej poznać, co to prawdziwe, normalne życie. Opiekował się nią razem ze swoimi rodzicami. Ratował ją w trudnych sytuacjach. Oboje dostawali groźby od bestii z Wolfratshausen. To mogło skończyć się śmiercią ich obojga. Skończyło się śmiercią Kuby. Może gdybym wcześniej dostrzegł, że coś jest nie tak, to i jego udałoby się uratować. Ale przybyliśmy za późno. Aschenwald był szybciej, ale nie wystarczająco szybko, aby ocalić dwa istnienia. Śmierć ukochanej osoby naprawdę boli. Alissę szczególnie bolała. I pewnie nadal przez to cierpi. Spędziła z nim większość swojego dotychczasowego życia. To nie jest łatwe. Nie dziwiłem się, że odeszła i zostawiła Stephana. Musiała wszystko przemyśleć. Gdy już każdy sądził, że będzie dobrze, stało się to. Alissa została porwana. Boryka się z własnym strachem zamknięta w jakiejś ciemnej komórce. Dlaczego ta dziewczyna ma tak przesrane?

Ukryłem twarz w dłoniach, starając się przestać myśleć. Zwalanie całej winy na siebie też nie było dla mnie dobre. Chociaż trzeba przyznać, że gdybym bardziej się postarał i przestał analizować wszystko, co popadnie, to nie doszłoby do wielu przykrych zdarzeń. Chyba nadchodził czas, aby nieco się zmienić.

I tak jechaliśmy. W kompletnej ciszy. Nikt nie miał odwagi się odezwać. Każdy trwał w swoich myślach, w swojej głowie. Dopiero na granicy Niemiec z Austrią milczenie zostało przerwane.

– Richard – odezwał się Karl siedzący za mną. Odwróciłem się w jego stronę i uniosłem brew pytająco. – Dzwoniłeś do Krafta?

– A po co? – zdziwiłem się.

– W końcu to on dał ci znać o tym, co może się stać. I miał rację. Poza tym wspominałeś, że oni też są w niebezpieczeństwie. My także. Polacy podobno również. Wypadałoby im powiedzieć, co się stało, żeby na siebie uważali – tłumaczył Geiger.

– Nie mówmy im. Jak ich porwą, będziemy mieli mniej rywali do pokonania podczas następnego sezonu – powiedział Markus, uśmiechając się niemrawo, ale nikt nie roześmiał się z jego żartu.

– Karl ma rację – odezwał się Wellinger. W jego głosie można było usłyszeć zdenerwowanie. – Trzeba ich powiadomić. Inaczej będzie źle.

Westchnąłem. Niechętnie wyjąłem telefon z kieszeni. Na wyświetlaczu po raz pierwszy od dłuższego czasu nie wyświetlały się żadne powiadomienia. Zbawienie. Dlatego kochałem czas, kiedy nie musieliśmy skakać. Można było odciąć się od wszystkich social mediów. Kliknąłem ikonkę kontaktów. Zatrzymałem się na Krafcie i znów zacząłem myśleć, czy na pewno to zrobić. Wyrzuciłem to z głowy i wybrałem jego numer. Przyłożyłem komórkę do ucha, nie zwracając uwagi na prośbę Karla o włączenie trybu głośnomówiącego. Kraft nie odebrał za pierwszym razem. Wtedy wystraszyłem się nie na żarty. Spojrzałem na Andreasa, który kompletnie na mnie nie zważał. Wpatrywał się w drogę ze zmarszczonymi brwiami. Odwróciłem się i napotkałem przerażony wzrok Markusa.

– Nie odebrał? – zapytał.

– Nie.

– Dzwoń do upadłego.

– A co, jeśli Austriakom też się coś stało? – dodał Karl.

– Nie panikujcie jak baby – odezwał się Andreas. – Dzwoń, Richard. I nie przestawaj, dopóki nie odbierze. Gdy nie będzie odzewu, wówczas zaczniemy się martwić.

Zdziwiło mnie to opanowanie Wellingera. Ostatnio naprawdę się zmienił. Już nie można było w nim dostrzec dawnego bawidamka, który w każdej miejscowości z kalendarza Pucharu Świata budził się z inną panną w łóżku. Pomyślałem, że sytuacja z Alissą, która miała miejsce w sylwestra, zdecydowanie go uczuliła na różne wydarzenia i priorytety. Na polecenie najmłodszego kolegi w aucie znów wybrałem numer Krafta.

– Halo? – niemal od razu usłyszałem w słuchawce głos Austriaka. Kamień spadł mi z serca. Poczułem niesamowitą ulgę.

– Stefan? – spytałem odruchowo.

– Tak, to ja – odpowiedział. – Widzę, że już jeden raz do mnie dzwoniłeś. Wybacz, nie zdążyłem odebrać. U Michaela jest rehabilitant i musiałem przez chwilę z nimi zostać, rozumiesz. Staramy się, aby wrócił na skocznię, chociaż Michi sam w to nie wierzy. Ja nie zamierzam się poddawać. Ale mów, w jakim celu dzwonisz. To pewnie coś ważnego.

– Bardzo ważnego – odrzekłem i przełknąłem gulę, która powstała w moim gardle. – Twoje prognozy się sprawdziły. Alissa została porwana.

Kilkuminutowa cisza. Dosłownie. Po drugiej stronie słuchawki słyszałem tylko ciężki oddech Krafta.

– Kiedy? – spytał.

– Wczoraj późnym popołudniem. Właściwie zbliżał się wieczór.

– Gdzie?

– W Wiedniu. Alissa odwiedzała Aschenwalda w więzieniu. Kiedy z niego wychodziła, podjechała srebrna furgonetka i ją zwinęli.

– Cholera jasna. Jest źle.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo.

– Gdzie teraz jesteś?

– W drodze do Wiednia razem z Andreasem, Markusem i Karlem. Stephan został tam sam. Jego stan nie należy do najlepszych. Musimy coś z tym zrobić jako jego przyjaciele.

– Rozumiem.

– Znasz przyczynę tego, co się stało? – spytałem. Nawet nie miałem pojęcia, co przyczyniło się do porwania Alissy, dlaczego poprzedniego dnia Kraft mnie ostrzegał i wiedział o zaplanowanym przestępstwie od Aschenwalda .

– Zaczęło się od Philippa. – Wziąłem głęboki wdech i popatrzyłem na kolegów. Karl nachylił się ku mnie, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej. – To trudna sytuacja. Sam zamierzał was ostrzec, ale nie udało mu się. Philipp ma problemy i to dlatego wszyscy jesteśmy w niebezpieczeństwie, a szczególnie Alissa. Pamiętasz, co się działo w Oberstdorfie i przed nim? Aschenwald był w zmowie ze swoim ojcem. Dostarczał różne prochy i te sprawy. Oczywiście stary nie zdążył spłacić swoich długów, więc przeszły na syna. To nieważne, że pod koniec nie działali już razem. Ci dilerzy go znają i wiedzą, co się z nim dzieje. Philipp nie jest w stanie spłacić tych długów, więc oni zagrozili, że zrobią coś Ali. Nie musi skończyć się tylko na niej, także my nie jesteśmy bezpieczni. Aschenwald mnie ostrzegł.

Poczułem, jak w środku mnie zbierają się różne emocje. Najsilniejszym z nich był gniew. Od Oberstdorfu Aschenwald mnie nie obchodził, ale tym razem wiedziałem, że mu nie wybaczę. Czy on nie był tego świadomy przed pójściem do więzienia? Naprawdę znowu miesza nas w swoje chore akcje?

– Powiedz, że to żart – wydusiłem z siebie.

– Niestety nie, Richard. Przykro mi.

– Dzięki – powiedziałem i rozłączyłem się. Gdybym mógł, wyrzuciłbym telefon przez okno, ale wiedziałem, że ten cud technologii będzie mi jeszcze potrzebny.

– Czy ja dobrze usłyszałem? – odezwał się Karl. – Aschenwald ma długi i w ramach zemsty porwano Alissę, a może stać się też coś z nami? Przecież my nie mamy z nim nic wspólnego!

– Że co, do cholery? – zapytał rozzłoszczony Markus. – Czy to jakieś żarty?

Zamknąłem oczy, a gdy je otworzyłem, spojrzałem na Andreasa. Wellinger kierował i wpatrywał się w drogę. Jedyne, co mogłem wywnioskować z jego wyrazu twarzy, to to, że jeszcze bardziej się zdenerwował. Zaciskał zęby tak mocno, że można było zobaczyć wszystkie rysy jego szczęki. Postanowiłem nie pytać go o zdanie.

– Alissa jest związana ze Stephanem – zacząłem mówić. – Jeśli ktoś z nas jest w niebezpieczeństwie, to tylko on. Skoro Ali pojechała do Philippa i udało im się spotkać, wnioskuję, że zamierzają poznać się już jako rodzeństwo. Rodzeństwo jest ważne dla siebie nawzajem. Skoro Aschenwald chciałby, żeby jego siostra była szczęśliwa, na pewno nie dopuściłby, aby coś stało się Stephanowi. Chociaż nie rozumiem, dlaczego mieliby porywać i Ali, i Stephana. Chyba że specjalnie, żeby zmusić Aschenwalda do oddania kasy. Ale dlaczego w takim razie nie porwali ich razem?

– Wiesz co, Richard? – wtrącił się Markus. – W tym samochodzie siedzą sami policjanci czy wojskowi. Nie musisz się o nic martwić. Razem rozwikłamy tę zagadkę.

I miałem taką nadzieję. Nie mogliśmy pozwolić, aby stało się coś gorszego. Znowu.

***

Po telefonie Freitaga zacząłem panikować. Całe szczęście Michael skończył rehabilitację, więc mogłem z nim o tym porozmawiać. Zrobiłem kawę i zaniosłem ją do salonu. Michi siedział już na sofie. Zająłem miejsce obok niego. Podałem mu kubek, a sam upiłem trochę napoju, parząc się przy tym w język.

– Porwano Alissę Nell – powiedziałem cicho, bojąc się, jak zareaguje na to mój przyjaciel.

– Tę Alissę Nell? – dopytał Michael.

– Tak.

Postawiłem kubek na stoliku. Nie patrzyłem na blondyna, ale kątem oka zauważyłem, że zrobił to samo. Oparłem się na sofie i gapiłem w ścianę, czując na sobie wwiercający się we mnie wzrok Hayböcka.

– Czyli Philipp miał rację. Od samego początku – odezwał się, przerywając natrętną ciszę.

Przytaknąłem.

– Trzeba zadzwonić do Gregora – powiedział Michael. – Nie możemy zapominać, jak uratował Aschenwaldowi dupę w Sapporo. Schlieri ma naprawdę ogromną wiedzę, doświadczenie. Mógłby pracować jako negocjator w policji. On będzie wiedział, co robić.

– A co z samym Philippem? – spytałem. – Siedzi w tej puszce, nawet nie wiemy, czy jest świadomy tego, co się stało, a przecież to on nam o wszystkim powiedział.

– Dobra. Najpierw Philipp, zaraz potem Gregor. Dzwoń.

Stresowałem się, jakbym miał rozmawiać z porywaczami na temat okupu. Wybrałem numer, na który zazwyczaj dzwoniłem, aby pogadać z Aschenwaldem. Nie wiedziałem, czy pozwolą mi z nim rozmawiać. Czasami kontaktowałem się z nim zbyt często i to było przyczyną, dlaczego nie dopuszczali go do telefonu. Po kilku sygnałach ktoś odebrał, ale po głosie poznałem, że to nie była żadna osoba, z którą wcześniej rozmawiałem. Przedstawiłem się i zaraz powiedziano mi, że będę mógł odbyć rozmowę z więźniem tylko przez kilka minut. Musiałem chwilę poczekać, dlatego wstałem z sofy i zacząłem chodzić po całym salonie. Michael śledził mnie wzrokiem. W końcu usłyszałem głos Philippa po drugiej stronie.

– Słucham – powiedział bezbarwnym tonem.

– Philipp – odparłem. – Mam dla ciebie przykrą informację, ale muszę się streszczać. Wczoraj po wizycie u ciebie Alissa została porwana.

– Wiedziałem – odpowiedział natychmiast Philipp. – Zadzwoń do Gregora. Musi o wszystkim wiedzieć. Połączcie siły z Niemcami chociaż na chwilę. O mnie się nie martwcie. Znajdę was – dodał szeptem dwa ostatnie słowa.

– Że co? – spytałem zdezorientowany. – Znajdziesz nas? Jak to?

– Planowałem to od dłuższego czasu. Teraz będzie idealnie. Pozostajemy w kontakcie – mówił cicho Philipp. – Do zobaczenia.

Koniec rozmowy. Spojrzałem na Michaela, który pytająco unosił jedną brew. Westchnąłem. O niczym mu nie powiedziałem, od razu zadzwoniłem do Gregora. Schlierenzauer i Hayböck usłyszą o tej wiadomości w tym samym momencie. Schlieri odebrał prawie od razu.

– Wiem, o czym chcesz mi powiedzieć – odezwał się, nawet nie przywitawszy się. – W telewizji mówią o tym non stop. Alissa Nell została porwana. Cudownie. Już cała Austria jest tego świadoma. Podobno na wszystkich granicach sąsiadujących z nami krajów obstawili kontrolę. Nie mam pojęcia, dlaczego trąbią o tej sytuacji na taką skalę, ale jestem pewien, że nasi kochani koledzy z Niemiec czy Polski postawiliby na nogi cały świat. Na razie udało im się zaalarmować tylko jakąś część Europy.

– Czyli niczego nie muszę ci tłumaczyć – odrzekłem, będąc pod wrażeniem bystrości Gregora. – Przed chwilą rozmawiałem z Philippem. Dostałem od niego jedną wskazówkę. Mamy skontaktować się z Niemcami i połączyć siły, cokolwiek to znaczy. Gdy porwano Alissę, w Wiedniu był z nią Stephan. Nie wiem, jak na to zareagował, ale jeśli ktoś miałby grozić policji i kazać jej szukać Alissy, to pewnie on. W dodatku Aschenwald mówi coś, że wkrótce się zobaczymy.

– Skubany, chce uciec – roześmiał się Gregor. – Philipp wcale nie jest taki głupi, jak wszyscy myślą. Rozumiem, o co chodzi. Masz kontakt z Niemcami?

– Tak. Jadą właśnie do Wiednia, żeby spotkać się ze Stephanem.

– Wyśmienicie. Pakujcie manatki. My też tam jedziemy.

– Co? – zapytałem, nie rozumiejąc.

– Mamy połączyć siły, tak? No to pakujcie walizki. Dajcie mi dwie godziny, a u was będę. Wsiadacie do auta i jedziemy na podbój stolicy.

– Ale przecież Michael nie może... – zacząłem, ale Gregor mi przerwał.

– Boże, Stefan, nie trząś się tak nad nim. Nic mu nie będzie, obiecuję. Do zobaczenia.

I rozłączył się. Rzuciłem telefon na stolik, po czym założyłem ręce na karku i stanąłem naprzeciwko Michaela.

– Jedziemy na wycieczkę do Wiednia – wyszeptałem.

– Mogłem się tego spodziewać – odpowiedział Michi.

Nie dość, że kilka tygodni skończyłem ze swoimi problemami, to teraz wciągnięto mnie w kolejne. I weź tu żyj jak cywilizowany człowiek. 

__________
No, na razie trochę spokoju. Ale tylko na razie. Co myślicie o tym, co się porobiło? Jak Stephan przeżywa porwanie Alissy? Czy Aschenwald naprawdę ucieknie z więzienia? 

O tym wszystkim dowiecie się już w niedzielę!

A.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top