7.
Pozostawiając za sobą ślady dużych stóp, Tanaka i Noya dumnie kroczyli w stronę jednej z knajpek z szybkim jedzeniem. Za nimi szli trzecioklasiści, którzy byli wykończeni sobotnim treningiem.
— Mogliby odśnieżyć ten chodnik — stwierdził Nishinoya.
— Oj tam, ciesz się chwilą, Noya!
— O jakiej ty chwili bredzisz, bro? Zimno mi... — Libero opatulił się dokładniej swoim szalem. Yū był zmarzluchem, o czym nie wszyscy wiedzieli.
Gdy tak szli, Tanace rzucił się w oczy mocny odcień turkusu. Przechodzili właśnie obok sklepu pełnego yukat. Ta, która przykuła jego uwagę, wyglądała dla niego bardzo znajomo. Od razu przypomniał sobie, że widział taką na Yūnie. Uśmiechnął się pod nosem na te wspomnienie i ruszył dalej.
Gdy dotarli do sklepu, zajęli jeden z większych stołów i chwycili karty z propozycjami dań.
— Nie wiem, czy to dobre miejsce. Często tutaj przychodzą po swoim treningu ci z Aoby. — Asahi rozejrzał się dookoła.
— No i co z tego? — wzruszył ramionami Sugawara. — Czemu miałoby nam to przeszkadzać? W ogóle skąd to wiesz.
— Byłem tu parę razy i natknąłem się na nich — wyznał as drużyny.
— Skupmy się na jedzeniu, a nie zbędnym gadaniu. — Daichi wcisnął Asahi'emu menu w ręce.
Po chwili namysłu złożyli zamówienia. Spokojnie czekali, a znudzony Noya zaczął rozglądać się po lokalu. Przy jednym stoliku siedziała jakaś para, przy kolejnym jakiś dwóch mężczyzn w garniturach. W głębi pomieszczenia natknął się wzrokiem na znajomą kolorystykę bluzy. Nie mógł się mylić. Podniósł się na chwilę z miejsca, aby móc zobaczyć dokładniej.
— Co jest Noya? — spytał szarowłosy wicekapitan, przypatrując się młodszemu.
— Bo wiesz co, Suga... Asahi, masz chyba rację — oznajmił libero.
— Ale o co chodzi? — Trzecioklasista z początku nie zrozumiał, o co chodzi Yū.
— Kindaichi jest chłopakiem Katayamy, nie?
Tanaka spojrzał podejrzliwie na przyjaciela i kiwnął potwierdzająco głową.
— To spójrz tam. — Nishinoya wskazał palcem na jeden ze stolików.
Ryūnosuke wykonał polecenie chłopaka i jego twarz wyrażała więcej niż zdziwienie.
— Biedna Yūna — zaskomlał, patrząc w stronę Kindaichi'ego, który z uśmiechem na ustach prowadził konwersację z jakąś dziewczyną, która, tak na marginesie, wydawała się nawet ładna. — Trzeba jej to natychmiast powiedzieć! Albo lepiej pogadać z Kindaichim! — Wstał ze swojego miejsca.
— Ani mi się waż! — Sugawara siłą usadził chłopaka na miejscu. — Nie rób szopki.
— Racja — powiedział Daichi. — To nie twoja sprawa. Może to jakieś nieporozumienie. Siedź i czekaj na jedzenie.
Tanaka jedynie mruknął coś pod nosem i naburmuszony dalej czekał na swój posiłek, starając się nie patrzeć w stronę zawodnika Aoby Jousai.
***
Siadając przy swoim biurku, włączył komputer. Swoją drogą nie używał go już jakiś czas. Siatkówka bardzo pochłonęła jego życie.
— A teraz spróbujmy cię znaleźć — powiedział pod nosem, włączając wyszukiwarkę i logując się na popularnym portalu komunikacyjnym.
Wybrał opcję wyszukiwania osób i wpisał pewne imię i nazwisko. Po naciśnięciu przycisku 'enter' wyskoczyło mu kilka propozycji osób. Nie spodziewał się, że znajdzie tyle Katayam. Odszukał jednak ten jeden żądany przez niego profil. Zdjęcie profilowe wyglądało na stare, ale łatwą rozpoznał osobę na nim. Szczerze, nie sądził, że Yūna ma konto, a nawet zdjęcie profilowe. Wydawało mu się, że ona raczej nie korzysta z takich rzeczy.
Od razu przeszedł do rzeczy. Wszedł na jej profil i miał dwie obce: nawiązanie kontaktu lub zaproszenie do grona znajomych. Postanowił nie ryzykować i wybrał jedynie drugą opcję. Uśmiechnął się zadowolony ze swojego czynu i przejrzał powierzchownie jej profil. Nie był w stanie zobaczyć za wiele, gdyż nie będąc w gronie jej znajomych, nie miał takiej opcji, ale mógł sprawdzić, kiedy ostatnio wykonywała jakąś aktywność. Trzy miesiące nieaktywności. Miał jednak nadzieję, że niebawem dziewczyna zobaczy jego prośbę. Aby nie przeoczyć tego momentu, pobrał jeszcze aplikację portalu na swój telefon, aby od razu otrzymywać wszelkie powiadomienia.
Gdy następnego ranka obudził go dźwięk jego telefonu, automatycznie chwycił go w ręce. Był prawie pewien, że to zwykła wiadomość, jednak okazało się, że to nie było to. Yuna odpowiedziała na jego zaproszenie do grona znajomych... Negatywnie.
Tanaka westchnął zawiedziony i do głowy wpadł mu pewien pomysł, a dokładniej założenie konta pod innym imieniem i nazwiskiem. Miał nadzieję, że to pomoże. Zrobił to natychmiast, a następnie zajął się swoją poranną, szybką toaletą, by następnie kuszony zapachami z kuchni, udał się na śniadanie, które przygotowała jego starsza siostra.
— Cześć, Saeko — przywitał się chłopak, ziewając.
— Cześć... — mruknęła niemrawo kobieta.
— A tobie co? — spytał na widok przygnębionej siostry.
Ta westchnęła ciężko i opadła na jedno z krzeseł kuchennych. Spojrzała na licealistę błagalnym wzrokiem.
— Nie odzywaj się dzisiaj do mnie. Głowa mnie boli.
— Jesteś chora?
— Nie, daj spokój. Jedz, bo się narobiłam i zaraz ostygnie. — Wskazała chłopakowi na dwie miseczki: jedną z ryżem, drugą z tradycyjną zupą miso. Obok stał jeszcze talerzyk z tuńczykiem i kubek z herbatą.
Dał już sobie spokój z zadawaniem pytań. Dawno nie widział, żeby blondynka tak się zachowywała... Czy kiedykolwiek w ogóle tak się zachowywała? Wyglądała jak nie ona. Była nadal w piżamie, na którą narzuciła szlafrok. Jej włosy były rozczochrane, oczy przekrwione, a pod nimi jej twarz zdobiły sine worki. Saeko była zawsze pełna energii i w miarę zadbana. Naprawdę musiała być chora.
Po śniadaniu Ryūnosuke wrócił do pokoju, by zająć się swoją nieszczęsną pracą domową. Stwierdził, że dziesięć zadań z matematyki to przesada. Do tego wypracowanie z japońskiego miało zbyt trudny temat. On, gdyby był nauczycielem, by tak nie męczył uczniów. Uznał, że byłby świetnym, lubianym nauczycielem... Wyobrażał też sobie rzeszę nastolatek uganiających się za Tanaką-sensei'em. Oczywiście poziom jego wiedzy nie pozwoliłby na spełnienie tych wszystkich marzeń, ale kto zabroni pomarzyć?
***
W poniedziałek Tanaka dorwał Nishinoyę na korytarzu tuż przed pierwszą lekcją.
— Noya! Wiesz, co wymyśliłem?
— Hej. No mów.
— Zaprosiłem Yūnę z konta pod fałszywym imieniem i nazwiskiem — oznajmił z dumą Tanaka.
— A czemu tak? Nie mogłeś ze swojego prawdziwego konta?
Ryūnosuke pokręcił przecząco głową.
— Tamte odrzuciła.
— I co zrobisz, gdy cię przyjmie?
Nad tym się w sumie nie zastanowił. Nie napisałby do niej, bo chciał to zrobić jako prawdziwy on, a gdyby się przyznał, to wyszedłby na dziwaka.
— Wiesz, tego jeszcze nie wiem, ale się zobaczy. — Tanaka podrapał się po głowie i przygryzł dolną wargę.
— A masz zamiar coś powiedzieć Yūnie o sytuacji z soboty? — spytał Yū.
Chłopak spojrzał na niższego. Nad tym się nie zastanawiał.
— Coś na pewno — odparł. — Chyba powinna wiedzieć. A ja jako dobry kolega ją o tym poinformuję!
— Iść z Tobą?
Tanaka zastanowił się chwilę. W sumie przydałoby się mu wsparcie.
— Chyba to będzie dobre wyjście, bro. We dwóch łatwiej.
Katayamę dorwali w klasie na długiej przerwie. Powtarzała w spokoju materiał z historii.
— Yūna, mam ci coś ważnego do powiedzenia! — Głos Ryūnosuke rozniósł się po całej sali. Na szczęście znajdowała się tam tylko ona.
Katayama zwróciła wzrok na idących w jej stronę rówieśników. Westchnęła i spojrzała w bok, czekając na rozwój wydarzeń.
— To bardzo poważna sprawa — oznajmił Nishinoya, gdy w końcu stanęli przy ławce okularnicy.
Ta nadal milczała, tym razem błądząc wzrokiem po klasie z niecierpliwością.
— Kindaichi był w ten weekend w jednej z restauracji.
Czarnowłosa spojrzała na Tanakę z grymasem na twarzy, a w duchu naprawdę miała ochotę się roześmiać.
— Aha? I to ta wiadomość? Śledzicie go czy co?
— Ale to nie wszystko! — powiedział doniosłym głosem Noya.
Ryūnosuke wziął głęboki wdech i zaczął mówić resztę historii:
— Był z pewną dziewczyną w mundurku Aoby i bardzo dobrze się dogadywali. Ja bym tego nie bagatelizował.
Dziewczyna oparła łokcie o blat ławki, a o swoje dłonie czoło.
— Co za... — zaczęła, ale postanowiła nie kończyć. Podniosła gwałtownie głowę i odgarnęła grzywkę z oczu. — Dajcie mi spokój. Co z tego, że z kimś się dogadywał? W ogóle czemu mam wam wierzyć? — Wstała, chwytając swoją komórkę leżącą na ławce i skierowała się w stronę wyjścia z sali, przywracając swoją grzywkę do poprzedniego stanu.
— Mam nawet zdjęcie! — wydarł się za nią Tanaka.
Yūna zatrzymała się na kilka sekund, po czym wznowiła wędrówkę w stronę drzwi, wpadając w ich progu na jedną z dziewczyn z klasy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top