~0~

Zanim powstał świat, który znamy, wszystko pokryte było metalem. Cała Ziemia otoczona była twardym pancerzem, lecz ustępował on gdzieniegdzie jasnym i gorącym piaskom pustyni. Istoty, na których kształt zostaliśmy stworzeni, zbudowały ogromne cywilizacje, miasta, tylko za pomocą swoich dłoni i chęci. Metalowe ulice, równie metalowych metropolii rozbrzmiewały stukotem kopyt miedzianych rumaków. Miejsca te tętniły życiem.

Ale wszystko ma swój czas. Czas narodzin. Czas życia. Czas śmierci.

Ten ostatni etap nadszedł niespodziewanie. Zabrał ze sobą istoty o suchej skórze z powierzchni ich świata. Nieliczni ocaleli. Stworzyli Obozy w centrach dawnych miast. Desperacko szukali suchego lądu. Osuszali ulice, budynki, a stukot kopyt znów zagościł w wąskich alejkach i żelaznych zaułkach.

Były jednak miejsca, do których nikt nigdy nie zaglądał. Mokre, ciemne miejsca. Zielona, zabójcza woda ostała się w zagłębieniach ulic. Zaczęła wżerać się w stalowe elementy. czerwona choroba toczyła miasta. Rdza. Nie oszczędziła nikogo i niczego. Ciała rumaków leżały w wodzie, a ich martwe i nieobecne oczy zachodziły czerwienią. Wszystko co było piękne i potężne, stało się chore i słabe.

Wydarzenia te zmieniły istoty. Poznały cierpienie. Poznały ból. Poznały śmierć. Stały się bezwzględne i egoistyczne. Dbały tylko o siebie. Zabijały, okradały i niszczyły. Byle tylko przeżyć. Słabe ogniwa w stadach wyrzucano poza mury Obozów. Woda niszczyła ich tkanki oraz komórki. Co noc słychać było wrzaski cierpiących Suchoskórych.

Lecz najsłabsi staną się silniejsi. Stworzą nową cywilizację pośród wód. Wód, które przyniosły śmierć dawnemu światowi.

Od tego czasu minęło wiele lat. Pustynie zamieniły się w tropikalne gąszcze. Wielkie i piękne miasta porośnięte były zielonymi roślinami. Grube, suche liany oplatały burgundowe ściany upadłych gigantów. Było brudno i szorstko od rdzy. Każdy powiew wiatru niósł zapach śmierci. Ciała, niegdyś żywe tkanki, leżały pożerane przez chorobę. Czerwone oczy, usta, które nigdy nie opowiedzą żadnej historii. Nie zaśmieją się, lecz po prostu będą trwały w bezruchu.

Teraz z tego majestatu nie pozostało prawie nic, jedynie wspomnienia przekazywane z pokolenia na pokolenie oraz resztki metalowego pancerza, ukryte głęboko pod współczesnością.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top