Rozdział 5
(Będę zła i przeniosę Kuroo do drugiej klasy. Buahahahaha! Więc Kuroo jest w wieku Kenmy. Przepraszam za to, jednak nie mam serca, by po jednym roku szkolnym, kogucik miałby uciekać na studia)
-Dlaczego teraz jedziemy? Do pierwszego dzwonka jest jeszcze półgodziny. Na luzach bym doszła sama.- marudziła białowłosa. Siedziała właśnie w aucie, razem z Yuriko i Shujim. Dziś było rozpoczęcie roku szkolnego, na które dziewczyna nie chciała iść.
-Po drodze zajedziemy do piekarni. Musisz mieć coś na drugie śniadanie.- odparła jej kobieta, która siedziała naprzeciwko jej. Shuji kierował pojazdem, przez co nie wtrącał się do rozmowy. Nastolatka westchnęła przeciągle i zaczęła wpatrywać się w mijane obrazy.
-Dlaczego jedziemy limuzyną? Rówieśnicy będą się dziwnie na mnie patrzeć... A potem będą truć mi dupę, że niby chcą się zaprzyjaźnić, że nie chodzi im o pieniądze...- mruczała pod nosem. Jej strój składał się z bordowej spódniczki, która sięgała jej do mniej niż połowy ud, białej koszuli na krótki rękaw, czerwone koturny oraz czarne przed kolanówki, które z przodu miały wzór kota, natomiast z tyłu ogona, oczywiście miała też na sobie bieliznę. Z tyłu koszuli były dwa wycięcia, które umożliwiały jej wysunięcie swych skrzydeł.
-Może uda ci się z kimś zaprzyjaźnić.- czarnowłosa uśmiechnęła się do niej serdecznie, a ta posłała jej grymas. Z jej pleców wyrosły czarne skrzydła, które przedostały się przez dziury w jej szatach. Okryła się nimi, tworząc wokół siebie kokon. Wyglądała, jak pierzasta kulka, którą chciało się tulić i miziać. - Przecież w tej szkole będzie też Kenma. Nie będzie tak źle!- na imię swego znajomego lekko rozchyliła skrzydła i wyjrzała przez nie.- No już...- służąca nie potrafiła jednak rozchmurzyć jej nastroju, więc przystała na inną taktykę.- Dziś pójdę z tobą do tej budy, pogadam chwilkę z dyrektorem i nauczycielami.- jej uśmiech stal się jeszcze szerszy, o ile to możliwe. Schowała z powrotem swe pierze.- Shuji! Ja wysiadam!- krzyknęła do mężczyzny, który był w jej wieku.
-Okej...- odparł pod nosem i zaparkował na poboczu. Okazało się, że znajdowali się bardzo blisko szkoły, więc czarnowłosa podreptała do budynku.- A my w drogę do piekarni.- znów ruszył pojazd.
Droga nie zajęła im dużo czasu, więc po chwili byli na miejscu. Białowłosa wyszła z limuzyny i weszła do sklepiku. Czuła na sobie zaciekawione spojrzenia ludzi, jednak nie zwracała na to uwagi, ponieważ się przyzwyczaiła. Pomieszczenie było utrzymane w jasnych barwach, jednak górował pudrowy róż. Zza ladą stała stara kobieta, której włosy były siwe, a twarz zdobiły zmarszczki, jednak wyglądała na miłą staruszkę. Dziewczyna szybko wybrała kilka wypieków oraz ciast, ponieważ piekarnia połączona była z cukiernią. Zapłaciła za zakupy i szybko przedostała się do pojazdu, który ruszył, gdy tylko usiadła na swym miejscu.
Znów byli w pobliżu tego przeklętego miejsca, jakim jest szkoła. Jednak tym razem zatrzymali się wprost przed bramą szkoły. Gdy tylko wyszła na zewnątrz, ludzie zaczęli szeptać. Jako, iż była główną twarzą swej agencji, która mała nie była, ludzie ją znali. Do tego dochodzą unikalne cechy, jak białe włosy, zmienne oczy czy częste pozowanie w ciuchach z zwierzęcymi motywami. Na plecy narzuciła swój plecak, który nabyła jeszcze w Polsce. Był on czarny, a na nim widniały czerwone róże oraz czaszki, całość zrobiona była w stylu vintage. Ruszyła pewnie w kierunku wejścia, ignorując pozostałych uczniów. W środku czekała na nią Yuriko, która przyjaźnie uśmiechała się do dziewczyny.
-Uzgodniłam coś z dyrektorem. Nie będziesz musiała uważać na lekcjach, jednak masz nie przeszkadzać i odpowiadać poprawnie, gdy nauczyciel cię o coś zapyta.- Yuriko rozłożyła szeroko ręce, iż chce przytulić swą podopieczną, jednak ta tylko patrzyła się na nią, jak na idiotę.- No chodź!- rzuciła się na dziewczynę i zamknęła ją w swym niedźwiedzim uścisku. Po chwili odkleiła się od zmiennookiej i ruszyła ku wyjściu.- Trzymam kciuki...- wyszeptała, gdy wychodziła z budynku.
Białowłosa szła przed siebie, nie zwracając uwagi na otoczenie. Społeczność była dla niej zbyt przewidywalna, więc dawno temu odcięła się od niej. Jest kilka scenariuszy, które zawsze się sprawdzają, jednak układała plan, na wypadek, gdyby coś nie pykło. Znała to, aż za dobrze - dziwią się, że ''gwiazda'' chodzi z nimi do szkoły, zakochują się, starają się podlizać i zbliżyć, okazują się bezwartościowymi, dwulicowymi ludźmi. Ale cóż poradzić, że taki jest świat?
Dotarła przed tablice, na której widniało rozmieszczenie klas oraz lista osób, które do nich należały. Dostała się do klasy, w której był Kenma oraz jego przyjaciel. Znów zaczęła iść, jednak tym razem kierowała się do klasy 2-4, w której miała się uczyć przez kolejne miesiące. Była przed czasem, więc nie musiała się martwić tym, że nie zdąży na apel, który był rozpoczęciem pierwszego dnia szkolnego. Szybko znalazła się w pomieszczeniu. Klasa, jak klasa; nie było w niej niczego wyróżniającego się. Znajdowała się na pierwszym piętrze.
Skierowała swe spojrzenie na zegar. Jej oczy nagle zmieniły się na zielone, gdy zauważyła, że za kilka minut rozpoczyna się apel. Szybkim krokiem powędrowała do okna, które otwarte było na oścież. Wychyliła się przez nie i spojrzała w dół.
-'Nie tak wysoko...'- wyszeptała do siebie, w swym ojczystym języku. Nikogo nie było, w zasięgu jej wzroku, więc postanowiła skoczyć. Zwinnym ruchem wdrapała się na parapet, po czym nachyliła się do przodu i puściła ram okna, które trzymała. Wiatr pieścił jej twarz i włosy. Długo nie spadała, więc nie mogła nacieszyć się tym uczuciem. Wylądowała na swych stopach, z których wydobyło się ciche chrupnięcie kości.-' Gotowe...'- wyprostowała dłonią swe ciuchy, po czym zaczęła iść w kierunku sali, na której miało się odbyć zgromadzenie.-'Raczej nie są złamane. Chodzenie nie sprawia kłopotu.'- szeptała pod nosem, obserwując ruchy swych nóg.
Dotarła idealnie na czas. Zajęła jakieś losowe miejsce, wokół którego nie było zbyt wiele osób. Słuchała tej bezsensowej paplaniny, która głosiła, iż warto jest się uczyć, gdyż z przyda nam się to w życiu, że znajdziemy w nauczycielach wsparcie, że mamy do kogo przyjść, jeśli mamy problemy. Było to dla niej zabawne, gdyż w każdym zdaniu dyrektora wyczuwała sarkazm, który ukryty był niemal perfekcyjnie. Po skończonym apelu, wszyscy ruszyli do swych klas. Do uszu włożyła bezprzewodowe słuchawki i puściła sobie soundtrack z swej gry. Chciała stale ulepszać grę, na każdej płaszczyźnie, więc wyszukiwanie błędów w muzyce było dla niej naturalne.
Przeciskała się przez tłumy uczniów, klnąc na nich pod nosem. Kilka razy ktoś na nią wpadł lub podeptał jej stopy. Była zdenerwowana na tyle, że gdy dziesiąta osoba, która okazała się chłopakiem, ją potrąciła, kopnęła go w krocze. Na szczęście, nikt tego nie zauważył, oprócz tamtego chłopaka. Gdy tylko udało jej się dotrzeć do swego celu, westchnęła z ulgą. Wpakowała się do klasy, po czym zajęła ostatnie miejsce od okna. Sala powoli się zapełniała, jednak nie zwracała na to uwagi.
Po kilku minutach, podszedł do niej jakiś plastik. Dziewczyna ubrana była w mundurek Nekomy, ale przywiesiła do niego kilka ozdób, ryj miała zakryty tapetą, a w ręce telefon, który ponoć był najnowocześniejszym modelem, jej blond włosy wręcz kleiły się od lakieru, a na paznokietkach widniały tipsy. Pustak zaczął coś mówić, jednak białowłosa nie słyszała jej słów przez słuchawki. Kyoki przypatrywała jej się, jednak jej wzrok wyrażał jedynie znudzenie oraz pogardę. Blondynka zaczęła się irytować, tym, że nastolatka jej nie słucha, że aż trzasnęła, lekko bo bała się bólu, rękami o blat. Wtedy to zmiennooka wyciągnęła urządzenie z uszu, uświadamiając tym samym plastika, że jej nawet nie słuchała. Owej sytuacji przyglądali się uczniowie, którzy już dotarli do swej sali.
-Masz do mnie jakąś sprawę?- zapytała, jak najgrzeczniej, białowłosa. Jej oczy zmieniły swój koloryt na krwisty, co skutecznie przestraszyło dziewczynę. Jednakże prędko odbudowała swą pewność siebie.
-To moje miejsce, więc możesz łaskawie się ruszyć?!- odparła, niezbyt uprzejmie. W oczach Hiniku widać było rosnącą pogardę, a wokół niej można było wyczuć krwiożerczą aurę, wymieszaną z brakiem uczuć - czyli taka, jaką nauczyli ją rodzice. Była to jedna z rzeczy, których było bardzo mało, za które była im wdzięczna.
-Gratuluję za odwagę, jednakże nie mogę spełnić twej ''prośby''.- uśmiechnęła się sztucznie, po czym wzięła jej ręce w swe dłonie oraz je podniosła z biurka.- Ts!- syknęła cicho pod nosem, po czym dodała- Jak ja teraz skupię się na nauce?! ''Moja'' ławka została zanieczyszczona...- niektóre osoby z klasy chichotały pod nosem, jednak nikt nie odważył się głośno zaśmiać. Plastik posłał wszystkim rozbawionym mordercze spojrzenie, co ich uciszyło.
-Wiesz, kim ja jestem?!- zapytała oburzona, zgrzytając zębami. Kyoki oparła się wygodnie na krześle, po czym zaczęła przypatrywać się dziewczynie.
-Kim możesz być...? Brzydką osobą... Debilką... Pustakiem... Plastikiem... Amebą umysłową...- wyliczała na palcach, denerwując blondynkę jeszcze bardziej. Położyła palec wskazujący na kącik ust, udając, że się zastanawia nad czymś.-Nie znam jednak twego imienia... I nie chcę poznać.- Z kieszeni, którą dorobiła w spódniczce, wyjęła jeden z swych telefonów i włączyła pewną aplikację, przez którą mogła pisać ze swymi znajomymi. Napisała krótkie powitanie do swego najlepszego znajomego, który zdobył jej zaufanie. Niemal od razu otrzymała multum wiadomości od niego. Oczywiście, cały chat prowadzony był w języku polskim, by nikt nieproszony nie mógł tego zrozumieć. Plastik wyrwał telefon z jej dłoni, po czym chciał czytać na głos, jednak nic nie rozumiał.
-Co to za język?!- warknęła, po czym zamachnęła się, by rzucić telefonem na ziemię, jednak białowłosa podcięła jej nogi, a gdy upadała, odebrała swą własność. Urządzenie schowała z powrotem do kieszeni i stanęła na dziewczynie. Skakała po jej plecach, jednak nauczyciel przerwał jej zabawę. W sali zebrała się cała klasa, więc tylko na niego czekali.
-Co tu się dzieję?!- zapytał, niemal krzycząc, gdy ujrzał nową uczennicę, która skakała po bogatej i rozpieszczonej dziewczynie. Widać było, że jej ''zabawa'' napawa ją rozbawieniem, ponieważ oczy zmieniły swą barwę na cheterochromiczne (nie umiem tego pisać). Jedno pozostało szkarłatne, natomiast drugie stało się czarne. Kyoki zeszła z swej nowej zabawki, po czym usiadła z powrotem na krzesło i odpowiedziała nauczycielowi.
-Tej szmacie zachciało się mnie dręczyć.- rozłożyła ręce, w geście bezradności.- Nie moja wina, że obrała se zły cel.- dodała oschłym tonem, a na jej ustach wyrósł szatański uśmiech. Blondyneczka szybko wstała i zajęła jakieś wolne miejsce, gdyż nie chciała robić sobie jeszcze większego obciachu.- Od dziś, mianuję cię moim plastikiem. Nikt nie będzie miał prawa się przed tobą płaszczyć i zostaną ci odebrane prawa człowieka.- podparła podbródek o złączone dłonie. Wyglądała uroczo, jednak sztuczny uśmiech niszczył wyobrażenie o małej, bezbronnej dziewczynce.
-Dość!- wrzasnął mężczyzna, który od dziś był jej wychowawcą. Słyszał, że miała problemy z dopasowaniem się do klasy w poprzednich szkołach, jednak to, co przed chwilą zobaczył, zszokowało go, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Każdy nauczyciel miał dość tamtej dziewczyny, jednak nie mogli nic zrobić, ponieważ była córką bogaczy, którzy mogliby zaszkodzić szkole. Musiał jednak zachować pozory nauczyciela, który jest w stanie przeciwstawić się znęcaniu.- Po lekcjach pójdziesz do dyrektora!- większość uczniów spojrzała na niego, jak na debila. Jedyna lekcja, jaką dziś mieli, to spotkanie z klasą.
-Okej, okej. Nie krzycz.- po zaledwie dwóch zdaniach się uciszył, ponieważ jej głos mroził krew w żyłach.-' Sama zaceła, więc dojdę do porozumienia z dyrciem.'- nikt nie, z jej klasy, nie znał nawet podstaw polskiego, więc nie musiała się o to martwić. Mężczyzna rozpoczął zajęcia. Najpierw omówił plan lekcji na najbliższe dni, potem opowiedział kilka słów o sobie.
-W tym roku doszła do nas nowa uczennica. Wstań i przedstaw się.- białowłosa posłusznie wykonała polecenie. Dopiero teraz, gdy się jej przyjrzało, można było dostrzec, że każdy jej ruch przepełniony był niezwykłą gracją.
-Nazywam się Kyoki Hiniku. Tak, wiem, dość dziwne imię. Kontynuując, pochodzę z polski. Coś jeszcze?- spytała się wychowawcy, któremu ewidentnie coś nie pasowało w jej wypowiedzi.
-Opowiedz więcej, na przykład o swych zainteresowaniach, o tym, co lubisz, a czego nie lubisz.- zachęcał ją z życzliwym uśmiechem, za którym kryła się ciekawość. Westchnęła cicho. Wiedziała, że tak będzie. Nie lubiła rozmawiać o sobie, więc robiła to jedynie w swej pracy, gdy sesję zdjęciową prowadziła nieznana, bądź słabo znana, firma/marka.
-Lubię kwiaty, muzykę i gry. Nie lubię ludzi, społeczeństwa i światła. W swym wolnym czasie zajmuję się rysowaniem, projektowaniem, komponowaniem oraz graniem.- odparła i wygodnie ułożyła się na swym krześle.
-Więc to prawie wszystko na dziś. Została jeszcze kwestia miejsc.- po klasie rozniosły się zawiedzione pomruki uczniów. Większość osób było zadowolonych swymi miejscami, które zajęli po przekroczeniu progu sali.- No dobra. Możecie tak zostać.- na ustach mężczyzny wykwitł szeroki uśmiech. - Jeśli jednak będziecie przeszkadzać w lekcji, to zrobimy losowanie, na to, kto gdzie będzie siedział.- Zamyślił się na chwilę, po czym dodał- To wszystko na dziś. Możecie już iść.
Prawie wszyscy ruszyli w stronę drzwi. W sali została białowłosa, Kenma oraz Kuroo, którego Kozume musiał zatrzymać. Nierozsądne było wyjście, gdy większość osób zbierała się do wyjścia. Na szczęście, Hiniku nie zmieniała butów, więc nie miała po co dłużej zostawać w tym przeklętym budynku. Czekała ją jeszcze rozmowa z dyrektorem. Kociooki zajmował miejsce przed nią, natomiast kogucik był po jego prawej stronie. Okrążyła swą ławkę, po czym usiadła na niej. Pochyliła się nad farbowanym blondynem, obserwując, jak gra. Pojedyncze kosmyki białych włosów lekko łaskotały jego twarz, jednak zdawać się mogło, że nawet tego nie zauważył. Natomiast czarnowłosy z zadziornym uśmiechem przypatrywał się dziewczynie, która nie zwracała na niego uwagi. Gdy Kenma po raz trzeci padł na tym samym momencie poziomu, zmiennooka chwyciła konsolę, która nadal była w jego dłoniach, przez wydawać się mogło, że przytula się do chłopaka. Rzeczywistość była jednak inna - chciała mu tylko pomóc. Zaczęła naciskać przyciski, coraz bardziej nacierając swym ciałem na jego plecy, przez co jego głowa otrzymała poduszkę, w postaci jej piersi. Rumienił się mocno, jednak dziewczyna nawet nie spojrzała na jego twarz. Skupiła się na tyle, że nie czuła, iż jej klatka piersiowa opatula chłopaka.
Z kolei Tetsuro czuł w sobie dziwne uczucie. Po spotkaniu w jej domu, wiedział, że mogą się zakolegować z Kozume, jednak nie chciał, by mieli się ku sobie. Lecz był on jego przyjacielem, więc powinien mu życzyć udanego związku. Zazdrościł mu. Tylko sam nie wiedział czego. Może tego, że dotyka teraz jej piersi? Lub tego, że ma łatwiejszą drogę do jej serca oraz zaufania? Nie znał odpowiedzi, lecz pragnął ją poznać. Zauroczył się od drugiego ujrzenia? Nie było to w jego stylu, więc odrzucił tą opcję. A może poczuł do niej jakiś sentyment? Przestał zadręczać się pytaniami, gdy zrozumiał, że nie dostanie na nie odpowiedzi.
Dość szybko przeszła poziom, który sprawiał mu problem. Nie był zbyt łatwy, jednak wystarczyło wykorzystać combo oraz mały bag. Zostawiła konsolę w jego dłoniach, po czym zeskoczyła z swego miejsca i skierowała swe kroki do wyjścia z sali.
-Po jego ulcie, wystarczyło przejść pod nim, a następnie wspiąć się po ogonie, by dotrzeć na jego plecy. Potem po prostu wbijasz miecz pomiędzy siódmy i ósmy kręg. Proste, prawda?- wytłumaczyła rozbawionym głosem, po czym odwróciła twarz w jego stronę. Usta wykrzywiła w małym uśmiechu, a głowę przekrzywiła w jedną stronę, przez co wyglądała wyjątkowo uroczo. Kenma, który prawie cały był czerwony, spuścił głowę, udając, iż gra. Samo to, że się zarumienił było dla niego zawstydzające, a co dopiero, gdyby to ujrzała. Kuroo przypatrywał się obecnej sytuacji z swego rodzaju zaskoczeniem. Nie widział nigdy, by jego przyjaciel miał wypieki na policzkach przez dziewczynę, która nie mówiła nic na jego temat.- No cóż, muszę lecieć. Rozmowa z dyrciem pierwszego dnia, pobiłam swój rekord! Bye bye-bi! - rzuciła na odchodne i wybiegła z klasy.
Biegiem ruszyła do gabinetu dyrektora, gdyż korytarze były już puste. Zapukała lekko do drzwi, po czym je otworzyła. W gabinecie, za biurkiem, siedział dorosły mężczyzna. Biurko miał całe zawalone dokumentami, a na jedynym wolnym miejscu znajdował się kubek z kawą. W pomieszczeniu znajdowała się jeszcze kobieta, która najprawdopodobniej była sekretarką. Przenieśli na nią swe spojrzenie, wyczekując wyjaśnień.
-Mój nowy wychowawca kazał mi tu przyjść.- rozłożyła ręce w geście bezradności, po czym cicho westchnęła. Mężczyzna już chciał zapytać, z jakiego powodu, jednak wtrąciła się z wyjaśnieniami- Bawiłam się z jakimś plastikiem. - rzekła niewinnie, po czym zaśmiała się, jak dziecko.- Była blondynką, brązowe oczy, około metr sześćdziesiąt-trzy. Na mundurku zawiesiła jakieś obrzydliwe zawieszki.- nie musiała więcej mówić, gdyż wiedzieli, o kogo chodzi.- Jak się nazywała?- zapytała z głupim uśmieszkiem, który wywoływał ciarki u ludzi.
-Rock Shiyo.- odparła kobieta. Nie chciała okłamywać dziewczyny, więc podała prawdziwe dane. Dobrze wiedziała, że białowłosa była osobą, która może przynieść chwałę szkole; doskonałe oceny, wielkie osiągnięcia. Nasunęła jej się na myśl pewna myśl, jednak była zbyt nierealistyczna. Chciała zaprzyjaźnić się z uczennicą, dyrektor był osobą trochę dziwną, więc pewnie spodobałby mu się ten pomysł, jednak obawiała się reakcji zmiennookiej.
Nastolatka lepiej przyjrzała się dwójce dorosłych. Pow wpływem jej spojrzenia, przeszły ich dreszcze. Sekretarka miała brązowe oczy, kasztanowe włosy oraz elegancki, kobiecy garnitur. Natomiast mężczyzna miał siwe włosy, a jego oczy przypominały guziki. Nie widziała jego ubrań, ponieważ był zasłonięty przez stosy papieru.
-Cóż... zgaduję, że ta landryna była, za przeproszeniem, wkurwiająca, więc nie dostanę żadnej uwagi.- powiedziała do siebie, przelatując znudzonym wzrokiem po całym pomieszczeniu. Zawiesiła oczy na zegarze, którego wskazówki doszły zdecydowanie za daleko.- Jestem trochę spóźniona, więc, jeśli pozwolicie, oddalę się od tego przeklętego budynku.- Nie pozwoliła dojść im do słowa i ruszyła do drzwi. Po kilku krokach zatrzymała się i dodała- Nie przejmujcie się tym Rockiem- parsknęła śmiechem, jednak kontynuowała swą wypowiedź- lekko mnie zirytowała, więc nie pozwolę, by jej rodzina mściła się na tej szkole. Oczywiście, będą mogli wtrącać się w moje dręczenie oraz drwiny, jednak i tak daleko w tym nie zajdą.- na jej ustach malował się szyderczy uśmiech, z którym wyszła z gabinetu.-' Ta szkoła jest chujowa. W ostatniej, dyrektor zawsze zaparzał mi taką pyszną herbatkę... może zadzwonię i zapytam się, jak się nazywała..?'- mruczała pod nosem, w swym ojczystym języku.
Biegiem ruszyła do bramy szkoły, za którą czekała na nią limuzyna. Uczniowie, którzy nie mieli nic lepszego do roboty, stali i czekali, by zobaczyć, do kogo należy pojazd. Przyciemniona szyba poleciała w dół, ukazując przystojną twarz Shujiego. Może w Europie nie byłby ideałem, jednak w tym kraju dobrze wpasowywał się w gust mieszkańców.
-Panienko!- Pomachał do niej, szczerząc się głupio.- Yuri-chan miała coś do załatwienia, więc przyjechałem po ciebie.- dodał ciszej, gdy dziewczyna podeszła bliżej. Szybko weszła do tej puszki, zachowując przy tym swą grację.- Jak tam pierwszy dzień w szkole?- zagadał, wiedząc, że Kyoki nie rozpocznie konwersacji. Odpowiedziało mu głośne westchnięcie.- Aż tak źle?!- zszokował się, przez co prawie przejechał na czerwonym świetle.
-Wszędzie tłumy...!- mówiła głosem męczennika. Położyła się na siedzeniach i zapięła pasami, by nie spaść.
W jej głowie powstał obraz, na którym miała na sobie maskę kitsune. Przedmiot nagle pękł na dwie części, przez co lisi pysk zaczął spadać w nieskończoną przepaść. Jednak zatrzymał się i był na wyciągnięcie ręki. Widziała drobną osobę, która skulona obejmowała dłońmi nogi. Doskonale rozpoznawała te białe włosy i nienaturalnie bladą skórę. Na głowie owej dziewczyny spoczywały kocie uszy, na plecach krucze skrzydła, dziewięć lisich ogonów, szpony u rąk i stóp, a wszystko dopełniały łuski. Rozumiała, tak cholernie rozumiała, że jest żałosna i żałosną pozostanie, ale co może zrobić?! Od tak dawna nie miała na ustach wielkiego, szczerego uśmiechu, od tak dawna nie uroniła żadnej łzy, od tak dawna przestała pokazywać swe prawdziwe uczucia! Była to tylko jej wina, że dopuściła, by stała się takim potworem, czy rodziców, którzy byli powodem jej cierpienia?! A może społeczeństwa, które dokończyło to dzieło?! Mogła po prostu sięgnąć po resztę tej jebanej maski, ale co jej to da?! Mogłaby się jej pozbyć, usunąć z swego życia na zawsze! Jednak była na to zbyt słaba, choć to wiedziała, nie przyznałaby się do tego przed innymi. Tak bardzo nienawidziła swej psychiki.
Powróciła do rzeczywistości. Jej ciało, pod wpływem myśli, powoli zaczynało wysuwać jej zwierzęce elementy, więc postanowiła się opanować. Wystarczyło, że schowa swe emocja za połową maski, która skutecznie ją chroniła od najmłodszych lat. Usiadła i zaczęła rozkoszować się widokami. Jechali do jej agencji, ponieważ miała dzisiaj sesję oraz obiecali jej, iż dostanie od swego pracodawcy specjalny mundurek do szkoły. O stroje wiedziała jedynie tyle, iż miał on wpasowywać się do barw jej obecnej szkoły, więc nie miało być problemów z nim.
****
Dawno nic nie pisałam, przepraszam za to, jednak często albo zapominam, albo nie chce mi się zasiadać do komputera i wymyślać bieg wydarzeń. Smutno mi, bo udostępniam rozdział, w którym jest rozpoczęcie roku, a są jeszcze wakacje. Jak sobie teraz myślę, to nie uda mi się wstać o 7 rano ( ͒˃̩̩⌂˂̩̩ ͒)
No cóż... mam nadzieję, że się wam podobało, jeśli macie jakieś uwagi, to śmiało piszcie. Osobiście nie mam życia prywatnego, więc jak ktoś da gwiazdę, to od razu patrzę na profil tej osoby (ლ ۞ิ ჴ ۞ิ)ლ. A jak ktoś pisze komentarz, to staram się odpisać, ale nie umiem pisać nic kreatywnego ∑('゚ω゚`*)
Bye bye-bi! (=゚ω゚)ノ
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top