Rozdział 14
(taki czysto bekowy rozdział)
-Wreszcie!- zawołała do siebie, wbiegając do pokoju, w którym mieli spać. Tuż po niej weszli chłopacy. Zrzuciła z pleców swój bagaż, by następnie podejść do okna.- Z tego, co mi wiadomo, to będę zmuszona spać tu razem z wami- dodała z lekkim uśmiechem, splatając dłonie za plecami.
Chwila spokoju nie trwała jednak długo, gdyż zostali zwołani przez Nekomate, który był w wyjątkowo dobrym humorze. Choć było wiele możliwych powodów jego samopoczucia, to najprawdopodobniejszy był fakt, że udało mu się zarezerwować przyzwoity nocleg, w jeszcze bardziej przyzwoitej cenie. Budynek był w bardzo dobrym stanie, a do tego gdzieniegdzie znaleźć można było nowoczesne urządzenia.
-Tak więc, od dzisiejszego dnia, zaczynamy obóz treningowy- zaczął na spokojnie. Zmiennooka delikatnie zaczęła zanurzać się w jeziorze wściekłości, lecz w porę się opanowała, by tylko nie ujawnić żadnych elementów. Dlaczego nikt nie poinformował jej, że jest to ''obóz treningowy''?!- Jako, że ograniczają nas finanse, to sami będziemy musieli gotować sobie posiłki.
Aż zębami zazgrzytała, pojmując prawdziwy sens słów mężczyzny. Nawet największy idioty zrozumiałby tą aluzję. Jakby sam fakt, że będzie musiała zostać tu kilka dni dłużej nie wystarczał, to jeszcze ma gotować stadzie wygłodniałych mężczyzn. Po kilku głębszych wdechach zorientowała się, że wszyscy wpatrują się w nią, niczym w boginię.
-Co?- zapytała, na pozór spokojna. Nie będzie nawet przyznawać się, że przestała słuchać tego starucha. Trener odchrząknął lekko, po czym powtórzył:
-Czy mogłabyś o to zadbać, Hiniku?
-Ależ oczywiście, sensei- odparła z udawanym entuzjazmem, by następnie skinąć jedynie głową i ruszyć przed siebie. Usłyszała jeszcze, że pierwszy posiłek mają spożyć za godzinę. Gdy tylko zniknęła za zakrętem, oparła plecy o ścianę.
Westchnęła, kręcąc przy tym głową na boki. W co się wpakowała?! Dlaczego nie mogła, jak zawsze, wymyślić jakiejś wymówki, by w spokoju spędzić czas? Zaklęła szpetnie pod nosem po ojczystym języku, by następnie ruszyć dalej, w poszukiwaniu kuchni.
A gdy tylko ujrzała miejsce jej egzekucji, w myślach miała tylko jedną myśl - wolała już ćwiczyć razem z chłopakami niż dla nich gotować. Co, jak co, ale kuchcić potrafiła zacnie. Teraz przerażająca była jedynie ilość jedzenia, którą wyczarować miała w tak krótkim czasie. Jednak rozmyślania nie napełnią nikomu brzucha - i z tymi słowami wstąpiła prost w bój.
Do swej brody delikatnie przyłożyła dłoń, nie mogąc się zdecydować na to, jakie danie przygotować. Koniec końców skończyło się, jak zwykle, na naleśnikach. Było to prawdopodobnie jedyne danie, które znała, potrafiła zrobić prędko oraz mogło zaspokoić ich głód. Napędzona nieznaną jej motywację, przystąpiła do dzieła.
Rozbiła sprawnie kilka jajek, wrzucając je do miski, by następnie dodać resztę podstawowych składników. Jednak czuła na sobie czyjś uciążliwy wzrok, co przewiercał ją na wylot. A gdy minęło kilka minut bezowocnego rozglądania się, jej oczy napotkały na swej drodze cynamon. Było to przeczucie od pierwszego wejrzenia. Po prostu wiedziała, że dodanie tej, jakże zacnej, przyprawy do posiłku wyjdzie jej na dobrze. Długo walczyła, aż trzy sekundy, z swymi domysłami, lecz to właśnie one zwyciężyły tą zaciekłą walkę.
Tak też, po dodaniu nowego składnika, wzięła do ręki mikser, do którego podpięła widełki. Już po chwili w powietrzu rozległ się charakterystyczny dźwięk urządzenia, które to bezlitośnie przewiercało się przez brejowatą masę. Mogło się wręcz wydawać, że próbowała ubić bagnistego stwora, jakim było ciasto.
-' Embargo, kurwa!'- niemal krzyknęła, rozumiejąc swój niedoszły geniusz. Rzuciła się po jabłka, by sadystycznie odrzeć je ze skóry i pociąć na maleńkie kawałki. Do miski dorzuciła przygotowane owoce i powolnie wymieszała wszystko ze sobą, po czym wrzuciła porcje na rozgrzaną patelnię.
Raz po raz ściągała z teflonu gotowy posiłek na talerz. Uzbierawszy trzy ogromne stosy, którymi nawet wiedźmy by nie pogardziły, wyłączyła gaz i sama zabrała się za zjedzenie własnej części.
- Uważaj dzisiaj na Hiniku, Kuro.- zaczął Nekomata do czarnowłosego, którego poprosił o rozmowę po treningu.- Nie chciałbym, byście zrobili jej w nocy - dodał, by sprostować swą wypowiedź, po czym odszedł w swoją stronę, nie czekając nawet na rozmowę.
-Rozumiem...- odparł do siebie chłopak, uśmiechając się szyderczo. Że też ten staruch dopuścił się do tego, by specjalnie nie zamawiać pokoju dla białowłosej. Sam również wyruszył w stronę jadalni, nie mogąc się doczekać dzisiejszego posiłku.
W końcu będzie mógł pochwalić nastolatkę, jeśli dobrze wykonała swe zadanie. ''Będziesz dobrą żoną'' powtarzał w myślach, jak formułkę, którą miałby wyrecytować nauczycielce. Nadzieja narastała w jego sercu, choć by się do niej nie przyznał. Już oczami wyobraźni widział jej reakcję. Jak rumieni się nagle, po czym spuszcza głowę w dół, by kurtyna włosów przykryła szkarłatną scenę.
Jakie było jego zawiedzenie, gdy nie zastał przy posiłku zmiennookiej, która to obecnie przesiadywała w pokoju. Niedbale rzucił w powietrze ''itadakimasu'', by następnie zająć się konsumpcją. Dopiero teraz zaczął zastanawiać się nad słowami, które usłyszał podczas dzisiejszego treningu. Emabarago? Embroralgo? Choć nie wiedział nawet, jakie miały znaczenie, to niewątpliwie należały do dziewczyny.
Uparcie wpatrywała się w okno, jakby miało to cokolwiek dać. Nie miała zbyt wiele pomysłów na to, co mogłaby robić w nocy. Niemalże wszystko odpadało drogą eliminacji. W końcu chłopacy mieli jutro trening, więc raczej nie będą skorzy do rozmowy bądź zabaw, nie zabrała ze sobą żadnego urządzenia, prócz telefonu i konsoli, więc nie mogła pracować nad swą grą. Z drugiej strony świecący ekran mógłby przypadkiem wybudzić kogoś ze snu, więc i to odpadało.
Ale czemu nie chce spać w nocy? Oczywistym jest dla niej, że nie zaśnie dobrowolnie, gdyż miała mocno zaburzony zegar biologiczny. Choć gdyby się postarała, to mogłaby skoczyć jeszcze gdzieś po tabletki nasenne, ale komu by się chciało podrabiać recepty. Drugim powodem zarwania nocek jest to, że istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że podczas snu uwolni swe zwierzęce elementy, na co nie mogła sobie teraz pozwolić. Na ogół spała z swymi ogonami, uszami, a czasem nawet ze skrzydłami, więc z przyzwyczajenia by coś oswobodziła.
-Hiniku-chan, trener prosił, byś zjawiła się dzisiaj na treningu- zawołał wesoło Kuroo, gdyż mógł spotkać się z nastolatką. Już na usta cisnęło mu się to jedno zdanie, które planował powiedzieć przez ostatnią godzinę, ale powstrzymał się teraz, ponieważ przyszło mu coś wspaniałego do głowy. Po co miałby teraz ją tak chwalić? Nie przyniosłoby to oczekiwanego skutku! Lepiej zrobić to wieczorem, gdy wszyscy będą zebrani w pokoju i wtedy uderzyć. Dodatkowo będzie mógł wywnioskować, jakimi uczuciami darzy go dziewczyna. W końcu, jeśli zaśnie bez większych problemów, to będzie to świadczyć o tym, że postanowiła się przespać z tą sytuacją, by potem na spokojnie ją przeanalizować. A jeśli nie będzie mogła zasnąć, to oczywistym będzie, że nie mogła wyrzucić sobie go z głowy. Co prawda obie wersje sprowadzają się do jednego wyniku, jakim są romantyczne uczucia Kyoki, ale był to jakże genialny, jak sam czarnowłosy, plan!
-Za ile mam się zjawić?- zapytała, przerywając rozmyślania siatkarza o tym, jak będzie wyglądało jej wyznanie miłosne. Bo on za nic w świecie nie przyzna się pierwszy do swoich uczuć.
-Tak właściwie, to powinnaś raczej pójść ze mną, jeśli nie chcesz się spóźnić- odparł zakłopotany. Wstała prędko, by następnie wraz z kapitanem ruszyć w stronę reszty drużyny.- Trochę zajęło mi szukanie ciebie...- dodał dla sprostowania.
-Tak ciężko było się domyślić, że jestem w pokoju, Koguciku?- Zaśmiał się jedynie nerwowo w odpowiedzi. Nie powie przecież, że przez kilka minut stał, jak kołek, pod drzwiami i myślał nad tym, co powie. Białowłosa zatrzymała się na chwilkę, a w jej ślady poszedł jej towarzysz. Odwróciła się powoli w jego stronę, stanęła na palcach i pochyliła w jego stronę, przez co była niemalże na tej samej wysokości. Złośliwy rumieniec wtargnął na twarz młodzieńca, ponieważ był szczerze przekonany, że dziewczyna zamierza go pocałować. Ostatecznie dostał jedynie z pstryczka w czoło i musiał ją doganiać.
Niewiele później byli już u celu. Zmiennooka skłoniła lekko głowę w geście szacunku, po czym wysłuchiwała monologu mężczyzny. Nie rozumiała nigdy ludzi, którzy rozwijali proste komunikaty na tyle, że nie sposób było się połapać w ich słowach. W końcu, z tego, co ogarnęła, miała sporządzić dokładną listę członków przeciwnej drużyny, ich specjalizacje, a najlepiej i statystyki. Przynajmniej będzie miała zajęcie na noc.
-A teraz dołącz do chłopaków, jeśli możesz- dowalił na koniec. Zdusiła w sobie męczeńskie westchnienie i ruszyła w ich stronę. Czuła się, jak w jakiejś słabej grze, gdzie miała chodzić od jednego npc'a do drugiego, by wypełnić bezsensowne misje, które na celu miały bustowanie postaci.
Ściągnęła swoją bluzę i rzuciła ją na ławkę, po czym ruszyła za płcią męską, która kilka minut wcześniej wyruszyła biegiem w miasto. Po chwili dotarła do reszty, by wdać się w pogaduszkę z Yamamoto, choć to głównie on opowiadał o przeróżnych rzeczach.
-Hiniku-san, czemu nigdy nie pokazujesz rąk?- zapytał w pewnym momencie, rumieniąc się przy tym siarczyście. Nawet teraz białowłosa miała na sobie obcisnął, czarną koszulkę, której rękawy zakrywały całe nadgarstki. Wbiła wzrok w drogę przed nią, w pozostałych siatkarzy, którzy w pewnym momencie przyśpieszyli. A może to oni zwolnili?- Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz- próbował usprawiedliwić brak jej odpowiedzi, ale na daremno.
-Nie jest to wielki sekret- zaczęła ściszonym głosem, w którym doszukać można się było nutki bólu czy też smutku. Kozume, który biegł wolniej niż większość, nieświadomie wsłuchiwał się w jej słowa.- Mam trochę blizn, choć na rękach i nogach najbardziej je widać. Wolę ich nie pokazywać ludziom, ponieważ myślą sobie różne rzeczy.- Przymknęła lekko oczy, oddając się częściowo w głąb nostalgii na wspomnienie tamtego ostrego bólu. Dopiero teraz zauważyła, że od dość dawna nie miała żadnego napadu, podczas którego w szale przejeżdżała ostrzem po swym ciele. Mimo wszystko nie powinna o tym myśleć, ponieważ znów mogła napaść ją ta niezrównoważona ochota.
-P-przykro mi...- odparł niepewnie, nie wiedząc, jak ma zareagować. Szczerze nie spodziewał się takiej odpowiedzi, ale zyskał do niej jeszcze więcej szacunku za wyjawioną prawdę. Powiedzenie czegoś takiego nie mogło być proste.
-Poza tym nie powinnam wystawiać skóry bezpośrednio na słońce. Wiesz, brak melaniny i te sprawy- Zaśmiała się serdecznie, rozładowując napięcie, jakie wyczuwalne było w powietrzu. Uśmiechnęła się jeszcze do niego szeroko, po czym dodała:- Choć, nie powinniśmy odstawać od reszty
Zrównali z kociookim, by wspólnie biec ku celu. Nikt nic nie mówił, ponieważ zarówno Kenma, jak i Taketora pogrążeni byli w rozmyślaniach, a Kyoki jedynie nuciła pod nosem piosenkę, którą usłyszała kiedyś od Sankagetsu. Można by rzec, że w takiej bezmyślnej chwili byli wolni od niemalże wszystkiego. Chłopacy byli obecnie ograniczani jedynie przez swe umysły, które łaknęły więcej informacji o białowłosej. Z kolei dziewczyna skrępowana była łańcuchami zdrowego rozsądku, które stale przygniatały ją do ziemi, gdy tylko chciała odlecieć świadomością do krainy marzeń, jakkolwiek bez pomyślunku by to brzmiało.
Zasiadła razem z resztą do kolacji, którą zaszczycił ich Nekomata. Choć był to miły gest, to Kyoki prześladowało nieznośnie uczucie, że ma on ukryty cel w tej błazenadzie. W końcu po co miałby im coś gotować, skoro ona od tego była. Niemalże prychnęła pod nosem, odrywając się od otaczającego ją świata.
Od kiedy była taka nieufna? Prawdopodobnie od szczenięcych lat. Czy powinna być zła za wszystko, co ją spotkało? Przecząca odpowiedź była dla niej oczywista. W końcu gdyby nie jej przeszłość, to nie znałaby teraz otaczających ją ludzi. Była to jedna z niewielu rzeczy, za które wdzięczna była temu cholerstwu, jakie zwykło nazywać losem.
Kilka mocniejszych pacnięć wybudziło ją z transu, w jaki popadała podczas zanurzania się w krainie jej umysłu. Gwałtownie podniosła wzrok znad jedzenia na kociookiego, który stał tuż obok niej, patrząc się zmartwionym wzrokiem. Chłopak zarumienił się gwałtownie i odszedł kilka kroków w tył, by choć trochę odrzucić od siebie zawstydzenie. Cóż mógł poradzić, że to akurat ta onieśmielająca dziewoja skradła jego głupie, nastoletnie serce?
-Cały czas ktoś do ciebie pisze- wydukał ledwo.- Trochę się zmartwiłem, że nie odpowiadałaś, gdy do ciebie mówiłem...
Dopiero teraz przeniosła swe wiercące spojrzenie na telefon, który leżał tuż obok talerza. Rzeczywiście miała kilkanaście wiadomości, a nawet i nieodebranych połączeń. Rozglądnęła się dookoła, ponieważ nie pasowała jej ta niezmącona cisza, przerywana jedynie przez oddechy dwojga nastolatków. Zmarszczyła lekko brwi i zmrużyła oczy. Ile czasu rozmyślała, że wszyscy skończyli jeść?
-Dziękuję, że na mnie poczekałeś, Kenma- odparła po chwili, uśmiechając się niewinnie. Prędko dokończyła jeść swą porcję, nie dbając przy tym o maniery, po czym do jednej ręki wzięła swój telefon, natomiast drugą chwyciła dłoń farbowanego blondyna, by następnie ruszyć truchtem do pokoju.
Była to dla niej niemalże idealna sytuacja, by pokazać coś chłopakowi. Od kilku dni to planowała, jednakże pomimo żelaznej bariery, którą była odwaga i otwartość, w swej duszy była nieśmiałą istotą. Docierając do swej celu, puściła go, co nie wywołało u niego wielkiego zachwytu, rzucając się na swą torbę. Wygrzebała z niej sporych rozmiarów konsolę, którą wręczyła chłopakowi.
-Pamiętaj, że masz mi ją oddać po meczu z karasumo- i z tymi słowami na ustach oddaliła się, zostawiając totalnie oszołomionego nastolatka samego. Sama natomiast udała się w stronę jadalni, by tam w spokoju odczytać wiadomości.
Oczywistym dla niej było, że raczej nikt nie zechce podkradać jedzenia, ale w razie, gdyby ktoś zadawał niewygodne pytania odnośnie jej pobytu w tym pomieszczeniu, to mogła się tłumaczyć tym, że strzegła zapasów, by mieć co do garnka im jutro włożyć. Wygodnie rozsiadła się na krześle, które znajdowało się naprzeciw drzwi od saloniku. Ledwo, co odblokowała urządzenie, a zaatakowały ją setki powiadomień. Odruchowo wyrzuciła głowę do tyłu, uderzając nią o oparcie siedzenia. Ciekawe, czy to bolało?
Po kilku głębszych westchnięciach powróciła do poprzedniej pozycji, jednak stale pocierała dłońmi skronie, jakby miało to sprawić, że ominie ją to wszystko. Ogrom powiadomień zwiastował na ogół dwie rzeczy - stało się coś naprawdę dobrego lub złego. Odłożyła telefon na blat, po czym ruszyła zaparzyć sobie kawę, która będzie jej ratunkiem na dzisiejszy wieczór. Bo choć sama z siebie nie wiedziała, kiedy zaśnie, to czarny napój dawał jej pewność, że da radę pociągnąć jeszcze kilka godzinek.
Znów siadła na krześle i odblokowała urządzenie. Zaczęła od sprawdzenia wiadomości, które należały do jej agencji. Co prawda nie należała już do niej, jednak nadal pozostawała rozpoznawalną osobą, więc czasem dostawała propozycję wystąpienia w reklamie lub promowanie produktu. Jak się okazało, była to właśnie taka oferta. Kilkanaście sms'ów dotyczyło poszczególnych artykułów, kilka opisywało nowe kreacje, w jakie zaopatrzą niedługą białowłosą, a pozostałe były czystymi kondolencjami z okazji zbliżającej się rocznicy śmierci jej rodziców.
Jedną sprawę mogła odhaczyć, więc zajęła się kolejnymi. Na jednym z portali wykwitł trend, by wstawiać zdjęcia swych idoli, których widziało się na ulicy. Tak więc została zaspamowana fotkami samej siebie, ponieważ sporo osób zrobiło je podczas dzisiejszego biegania. Jakby ludzie nie mieli nic lepszego do roboty, tylko śledzenie jej poczynań. Następna była jednak mała afera, ponieważ jeden kadr przedstawiał ją wraz z całą drużyną.
Nie zawracając już sobie tym głowy, przeleciała wzrokiem po pozostałych nowościach i nie znalazłszy nic godnego jej uwagi, usunęła je. Nie rozważając nad niczym, powędrowała biegiem do pokoju, w którym wszyscy szykowali się już do snu. Zabrała swój notatnik z bagażu, by znów ruszyć do jadalni.
-Hiniku-chan, a gdzie ty idziesz?- zapytał Tetsuro z niezwykle podejrzanym, może ździebko zboczonym, uśmiechem. Zaśmiała się naturalnie, choć nie szczerze, jakby od zawsze leżało to w jej naturze, po czym przymrużyła oczy i odparła, lekko kpiącym tonem, który podłapała od czarnowłosego:
-Muszę przygotować coś na jutro, byście mieli co jeść- Była w tym poniekąd prawda, ponieważ tak czy siak będzie musiała im coś ugotować. Skłoniła się jeszcze teatralnie, w geście pożegnania.
Oglądała po kolei wszystkie mecze obecnych członków drużyny Karasumo. Oczywiście miała słuchawki, ponieważ nawet dźwięk serwowania był dla niej ważny. Choć ostatnim czasem wyjątkowo nie korzystała z tego daru, to jednak w obecnej sytuacji używanie go jest rozsądne. Osobiście określała to mianem Wzroku Iluzjonisty. Pomimo tego, że było to trafne określenie, to Sankagetsu, który znał prawdopodobnie wszystkie tajemnice dziewczyny, nie przepadał za tą nazwą. Ale jak inaczej można nazwać zdolność dostrzegania wszystkiego? W końcu magik musi stale wyczytywać odczucia obserwatorów, by móc dobrać techniki tak, by wywarły na nich, jak największą, fascynację. Tak i jej oczom nic nie uciekło. Samo mechaniczne spięcie mięśni mimicznych na ogół wystarczało, by odczytać uczucia, zamiary czy poszczególne myśli. Mimo wszystko nie było to jedyne, co musiała dostrzec, ponieważ w jej oczach nie mogło być jedynie twarzy człowieka, a on cały. Każdy ma jakieś tiki nerwowe, choć niektórzy o nich nie wiedzą, więc jednym z jej zadań było ujrzenie ich.
Tak teraz, siedząc w niezwykłym skupieniu, notowała w pamięci wszystko, co ujrzała. Był dla niej ważny każdy najmniejszy gest wykonany podczas meczu, każda wymiana zdań. Niewątpliwie ekran telefonu jej to utrudniał, więc będzie musiała poprosić jutro tego dziada o udostępnienie telewizora czy komputera. Przy okazji nieco rozjaśni mu sytuację, w której się znajdują, ponieważ nie da się ukryć, że jest to silna drużyna. Aż usta oblizała na samą myśl o przeciwniku godnym jej umysłowi. Nie objawi oczywiście wszystkiego Nekomacie, bo byłoby to pewnego rodzaju samobójstwo, rzucenie się na głęboką wodę. Pewnie musiałaby potem przygotowywać rozeznania każdej drużyny, ale gra, w której znasz każdy ruch przeciwnika, nie jest satysfakcjonująca. Na zwycięstwo trzeba zasłużyć.
W notesie notowała najważniejsze punkty, statystyki. Pod każdą osobą był jeszcze zarys poszczególnych mięśni. Co prawda nie mogła zrobić dokładniejszego ich rysunku, ponieważ mimo wszystko więcej wyczytać nie mogła z ekranu telefonu. Nie notowała jednak większości rzeczy, na jakie zwróciła uwagę. Przeglądnęła jeszcze na szybko kartotekę, którą jej błękitnowłosy przyjaciel załatwił wcześniej. Można rzec, że w przeciągu kilku godzin poznała większość życia siatkarskiej drużyny Karasumo, ale starała się unikać prywatnych rzeczy, o ile nic ciekawego nie wnosiły.
Jak się tak teraz zastanawiała, to skąd okularnik miał ich akta. Do tego musiał je przygotować wcześniej, więc wiedział od początku, gdy tylko mu powiedziała, gdzie jedzie, co będzie robić. Ciekawe, czy chłopak ma dokumenty, na których spisane jest i jej życie? Cóż, będzie miała kilka tematów do omówienia z nim.
Po skończonej robocie, ruszyła do kuchni, by przyszykować coś na jutro. Nie mogąc skusić się na nic innego, nalała do garnka wody i postawiła go na gaz, by następnie zacząć siekać różne warzywa. Ryż jutro zrobi, a na razie przyszykuje bazę całego dania. Tak dawno nie jadła risotto w wykonaniu pani Natalii, kucharki w jej ojczystym domu, że postanowiła pokazać reszcie ten smak.
Nie czerpała przyjemności z jedzenia w drogich restauracjach, lubowała się w domowych potrawach, które matki robiły na obiad. Lecz gdyby miała wybierać, to i tak jadłaby całymi dniami słodycze. Nie mogła jednak aż tak niszczyć swego organizmu. Same regularne zarywanie nocek niesamowicie podnosiło ryzyko cukrzycy. Zaciekawiło ją teraz jedno, niepozorne a zarazem intrygujące pytanie - ile przetrwa jeszcze wiosen z obecnym trybem życia?
***
Yahoo~! Zebrało mi się na jakieś przemyślenia podczas pisania tego rozdziału. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to niedługo na moim profilu pojawi się ff z fairytail! W końcu kto nie chciałby poznać Hiniku od jej okrutnej strony? Na razie napiszę wam jedynie, że w pierwszym akcie to łowca stanie się ofiarą.
Jeśli chodzi o te super paczałki, to jest to jedna z głównych ''umiejętności'' dziewczyny. Początkowo cała postać miała być ''złodziejem'', coś a'a Kise z KnB. Tylko bez limitów. W końcu kradła coś, zapamiętywała, po czym wykorzystywała w prawdziwym życiu. Ogółem sam rozdział (bez moich notatek) miał trochę ponad 3 tysiące słów, a na ogół piszę po 2 lub półtora. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was, bo mam świadomość, że jest tam ogrom zbędnych informacji.
Pytanie na dziś: Wolicie bardziej poważne czy żartobliwe rozdziały? Osobiście nie robi mi to większej różnicy, ale gdy zaczynam pisać tak bardziej ''dojrzale'', to więcej czasu spędzam na przemyśleniach niż na rzeczywistym pisaniu. Natomiast bardziej beztroskie tematy nie wymagają ode mnie myślenia i (w większości przypadków) piszę pierwsze, co mi przyjdzie do myśli.
Ciekawostka: Imię Sankagetsu oznacza trzy miesiące (o czym już pisałam). Jest to czas, w którym zdobył z wzajemnością zaufanie białowłosej. Postać ta początkowo miała być od brudnej roboty, ale nie ukrywam, że w przyszłości będzie z nim więcej wątków (co można wywnioskować po świątecznym specjalu)
Bye Bye-bi!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top