Rozdział 11
Białe włosy wyróżniały się spośród tłumu, który zebrany był wokół dwóch tablic informacyjnych. Wywieszone zostały dnia poprzedniego wyniki testów, jednak zostało to zrobione zbyt późno, by ktokolwiek na to spojrzał, więc teraz niemalże wszyscy próbowali wyłapać swe nazwiska spośród reszty.n
Mimo, że nie okazywała tego na zewnątrz, to w środku była podekscytowana. Celowo zrobiła jeden błąd, by nie mieć pełnego wyniku na teście z fizyki. Co jak co, ale szczerze nie potrafiła polubić tego przedmiotu. Tak samo było z chemią. Jednak biologia naturalnie była wchłaniana przez jej mózg.
Nawet posiadając absolutną pamięć, mogła czegoś nie rozumieć.
Z wielkim napięciem zaczęła czytać nazwiska oraz imiona, które zostały wywieszone. Zaczęła od dziesiątego miejsca, zjeżdżając wzrokiem coraz wyżej. I tak jej wzrok zatrzymał się na pierwszych danych. Widniał tam dumny napis "Kyoki Hiniku".
Podali również jej klasę oraz procenty. Szczerze chciała, by ktoś inny zajął to miejsce na podium; zawsze tak było, więc zdążyło jej się to znudzić. Z drugiej strony nie mogłaby znieść porażki, więc dwa sprzeczne ze sobą uczucia konkurowały w jej sercu.
Z niezauważalnym westchnieniem wycofała się z tłumu i powędrowała w stronę hali sportowej. Uczniowska udręką minęła końca, a za jakiś czas zaczynały się zajęcia klubowe, więc chciała przyjść szybciej i przygotować sale.
Z zaplecza wzięła wózek, który wypełniony był po brzegi piłkami, po czym odnalazła siatkę. Już po chwili zmagania się że ustawieniem słupów, przymocowała zagrodę i powędrowała na ławkę. Rozłożyła na niej papiery, które wyciągnęła z swego plecaka, a następnie przeleciała je wzrokiem. Westchnęła męczeńsko, gdy tylko jej myśli owinęły się wokół tego, co będzie musiała potem zrobić z tym papierem.
Rano natknęła się na trenera Nekome, który poprosił o zorganizowanie meczu towarzyskiego. Oczywiście nie mogła się nie zgodzić. A raczej nie umiał się nie zgodzić.
Kontakty z obcymi, bądź niemal obcymi, ludźmi sprawiały jej problemy, a jej maska utrzymywała się na twarzy tylko dzięki latą nauki. Możnaby powiedzieć, że powoli odcinała sznurki przyczepione do jej prawdziwego charakteru. Bowiem coraz częściej zdarzało jej się zrzucać z siebie fałszerstwo, co jeszcze miesiąc temu wydawało się wręcz niemożliwe. Mimo wszystko robiła to tylko przy drużynie siatkówki, jednak był to ogromny krok w stronę szczerego życia. Jednak czy ona chciała pokazać swą prawdziwą twarz?
Chłopacy zaczęli się gromadzić na hali, jednak białowłosa była zbyt pochłonięta w swoich myślach, by to zauważyć. Każdy, gdy tylko wchodził do środka, przypatrywał jej się z zaciekawieniem, jednak prędko zostali zagonieni przez Kuroo do ćwiczeń.
Coś kazało mu ochraniać dziewczę przed wzrokiem innych samców. Uczucie to od kilku dni rozpraszało go oraz sprawiało, że pilniej wykonywał swe obowiązki. Nawet swój pokój dokładniej posprzątał, bo przecież w każdej chwili może do niego przyjść Kyoki! Paranoja nasilała się z każdą chwilą, którą spędzał w jej towarzystwie. Raz prawie oskarżył ją o zdradę! Jednak w porę zdał sobie sprawę, że nie są razem. A szkoda.
Pod koniec treningu, Nekomata zebrał całą drużynę i zaczął ogłaszać, iż widocznie poprawiają swe umiejętności, choć jeszcze nie osiągnęli pełni swych zdolności. Krótko po tym poprosił białowłosą o dokończenie swej wypowiedzi. Z krótkim westchnieniem zrobiła krok do przodu i wykonała swe zadanie.
-W związku z waszymi postępami, zorganizowałam mecz towarzyski. Co prawda, dopiero dziś pójdę do drugiej szkoły, by ich o tym powiadomić, jednak obiecuję, że rozpatrzą to pozytywnie- zaczęła lekkim tonem, który powoli przemieniał się w bezduszny bełkot. Mimo wszystko musiała jeszcze powiedzieć o, prawdopodobnie najważniejszej, sprawie, która nie powinna czekać.- Jednak mam dla was pewien wybór; możecie wybrać, z kim chcielibyście zagrać. Tsukinokizawa lub Fukurōdani.
***
Zamknęła za sobą drzwi, całkowicie pochłaniając się w mroku swego pokoju. Niemalże natychmiast zrzuciła swój plecak na podłogę i rzuciła się na łóżko. Głowę wcisnęła między poduszki i zaczęła z całych sił krzyczeć, machając przy tym nogami. Jej uczucia przepełnione były swego rodzaju radością, choć bardziej pasowałoby określenie ulgą. Wrzask miał w sobie jej całe serce; był przeraźliwie przygnębiony, a zarazem zaciekawiony i uradowany.
Wreszcie mogła to z siebie wyrzucić - to, co od wczorajszego dnia prześladowało jej myśli. Teraz szczególnie cieszyła się tym, że z pokoju nie wychodziły żadne dźwięki. Dnia poprzedniego, na ''ważnej rozmowie z menadżerem'', dowiedziała się, że przez najbliższy rok, może nawet dwa, zostaje ''wyrzucona'' z swojej dotychczasowej agencji. Była to niezwykle upojna rozkosz dla niej. W końcu nie musiała tracić czasu na chodzenie na sesje, wypełnianie jakiś papierków w domu.
Choć bardzo chciała, to wcześniej nie zrezygnowała z swojej posady modelki, gdyż miała szacunek do Atsuko, przez którą to nią dostała. A teraz nawet nie musiała robić tego sama! Nareszcie mogła oddać się w pełni swym pasjom, nie zważając na dodatkowe zajęcia.
Gdy tylko zatrzasnęła swe emocja zza pierwszą maską, wstała z łoża, otrzepała ubranie i powędrowała do Katakumb. Choć na pierwszy rzut oka nikt by ją o to nie podejrzewał, to miała w głowie pełno pomysłów, które niemalże rozsadzały jej głowę. Docierając do pomieszczenia z elektroniką, pozwoliła, by z jej głowy wyłoniły się lisie uszy, a z ostatniego odcinka kręgosłupa dziewięć puszystych ogonów. Ochoczo otwierając na oścież drzwi, weszła do pokoju i od razu, po zamknięciu wrót, udała się do komputerów.
Zaczęła swoją prawdziwą pracę od kodowania nowych zaklęć. Klasycznie potrzebowała schematu, według którego działał czar, jednak teraz postanowiła zaszaleć i ponownie stworzyć sekwencję liczb binarnych. Dzięki kilkuletniej wprawie, prędko się z tym uporała, więc po zaledwie pięciu godzinach większość postaci miała gotowe nowe umiejętności. Oczywiście wraz z tym musiała dodać kolejne levele, lecz postanowiła zrobić większą aktualizację, w której to wszystko będzie uwzględnione, dlatego miała jeszcze sporo czasu. Kolejno zajęła się projektem kolejnych map, realizacją wizualną, aż na koniec wszystko zamieniła na język maszyn.
Czas prędko mijał, kuszony przez zdradliwą istotę, zwaną przeszłością. Bądź co bądź każdy organizm potrzebuje snu, więc ani Yuriko, ani Shuji nie zdziwili się widokiem śpiącej białowłosej. Delikatnie niosąc ją na swych plecach, blondyn nucić pod nosem starą, pewnie zapomnianą pieśń. Choć to dyplomacja była jego talentem, to na brak siły nie mógł narzekać, lecz specjalnie umięśniony nie był. Kładąc nastolatkę na jej łóżku, ucałował czule jej czoło, po czym wyszedł z jej terenu.
Choć był jej służącym, to darzył ją szczerym uczuciem, jak i Chiba, która to uważała zmiennooką za najświętszą osobę. W swym, zasadniczo krótkim, życiu przydarzyło mu się pracować dla wielu ludzi, jednak zawsze czuł na swej szyi niewidzialną nić, która dusiła go za każdym razem, gdy tylko próbował powiedzieć swe prawdziwe myśli. Jednak teraz nic go nie krępowało - bez przeszkód mógł rozmawiać z swoją panienką. Cała służba darzyła dziewczynę zaufaniem oraz sympatią, choć niewątpliwie rzadko się nawet mijali na korytarzu. Główną przyczyną ich stosunków było to, że nie traktowała ich jak nic nie wartych ludzi; nie wydawała im rozkazów, a jedynie prosiła, nie podnosiła głosu, gdy nie spełnili jej woli. Czuli, jakby była częścią ich rodziny, ich przyjaciółką.
Sen to moment, w którym ludzie widzą swe prawdziwe pragnienia, lecz dla pewnej grupy osób, nocne marzenia pozostają koszmarami, których znaczeń nie potrafią, bądź nie chcą, odgadnąć. Tak i Hiniku należała do tego zbiorowiska. Zawsze śniły jej się przykre dla niej rzeczy, lecz nie mogła na to narzekać. Choć ten świat tyle bólu jej zadał, to nadal wierzyła, że któregoś dnia, ktoś da jej najwspanialszy uśmiech, który wybawi ją z tego piekła. Pokładała wiarę w to, że przyjdzie lepszy czas, w którym będzie mogła bez przeszkód ukazywać innym swoje prawdziwe uczucia. Tak też tej nocy przeżywała rzekomą zdradę jej ostatniej rodziny, Atsuko.
Widziała we śnie, jak wszystko pogrążało się w rozpaczy, która równa była śmierć. Nic nie potrafiło uciec z szponów ciemności, przez co po raz kolejny została sama. Zupełnie sama. Wtedy też dotarło do niej coś bardzo istotnego - nie chciała żyć dłużej w kłamstwie, którego brzemię nałożyli na nią rodzice.
-Nigdy o was nie zapomnę....- wyszeptała nieświadomie, dostrzegając w oddali płonący obraz, z pozoru szczęśliwej, rodziny. To była ona za czasów szczenięcych, wraz z rodzicami i najbliższą rodziną, której nie zdążyła naprawdę poznać.
***
Dzień egzaminów rozpoczął się dla niej, gdy tylko czarnowłosa służąca przyszła ją zbudzić ze snu. Mogłoby się wydawać, że po przespanej nocy była niezwykle wypoczęta, lecz kto uwierzyłby w te brednie? Zmęczenie wykiełkowało, gdy tylko otworzyła oczy i spróbowała się podnieś do siadu. Tak też przeleżała kilka minut. Jednak gdy ponowny alarm zadzwonił, jak opętana, zerwała się z łoża i pognała do łazienki, chwytając po drodze swój mundurek.
Doprawdy miała jeszcze sporo czasu, jednak postanowiła się jeszcze rano napić kawy oraz zjeść coś słodkiego. Może zwykłym osobą nie zajęłoby to sporo czasu, jednak ona delektowała się każdym kęsem czy łykiem, chcąc zapamiętać te ulotne chwile w towarzystwie służących. Po śniadaniu, które spożyła wraz z pracownikami, na spokojnie wyszła z domu i ruszyła do szkoły.
Choć już w poprzednich dniach uczniowie maniakalnie wpatrywali się w swoje fiszki i przesiadywali w bibliotece, to teraz nie dało się znaleźć żywej duszy na korytarzach. Szybko pojęła, że wszyscy siedzą w swoich klasach i powtarzają, póki mają na to szansę. Jedynie ona plątała się na dziedzińcu; kupując sok jabłkowy w automacie. Lecz gdy tylko wzięła pierwszego łyka, rozbrzmiał komunikat, który mówił, by uczniowie zebrali się w swoich klasach.
Spojrzała przeciągle na budynek szkoły i prędko odnalazła okno swojej klasy. Pójście naokoło zajęłoby jej za dużo czasu i nie miałaby gwarancji, że dotrze na czas, dlatego postanowiła zrobić to na swój, ździebko niebezpieczny, sposób. Tak też wylądowała na ścianie budynku, skacząc od okna do okna. Siłownia, na którą poświęcała trochę czasu, przydawała się. Zwłaszcza w takich, zupełnie normalnych, sytuacjach.
-'Jup...'- szepnęła do siebie, gdy znalazła się na górze. Co prawda, obecnie czekała, aż ktoś otworzy jej okienko, lecz najtrudniejsze było dopiero przed nią. W końcu, wejście do klasy przez okno, tak by nikt nie widział twojej bielizny, to sztuka! Można by rzecz, że nowoczesna.
Pierwszą osobą, jaka zorientowała się, że coś przyczepiło się do szyby, to pewien czarnowłosy Kogucik, który niemalże natychmiast poszedł otworzyć jej wejście. Gdy tylko wśliznęła się do środka, otrzepała swoją spódnicę i dostała reprymendę od kapitana drużyny siatkarskiej. Choć nie lubiła, jak ludzie ją pouczali, to teraz czuła przyjemne ciepło w swym środku, gdyż jego głos przepełniony był szczerą troską oraz pewnym, nieznanym jej, uczuciem, które narastało w jego oczach. Nie obyło się również bez żartu, na temat tego, że nie była taka, jak inne dziewczyny. Ach, te szczenięce zauroczenie...
Prędko przyszedł jakiś losowy nauczyciel, który miał ich przypilnować na czas pisania. Tak też musiała zasiąść w swojej ławce, która miała na sobie liczne wulgarne napisy. Prędko zostały im rozdane testy, po czym, na znak mężczyzny, zaczęli wypełniać kartkę odpowiedziami oraz obliczeniami, gdyż najpierw przypadła im matematyka. Westchnąwszy niemal nie słyszalnie pod nosem, zrobiła ostatnie zadanie, które nie sprawiało jej żadnych trudności.
Bądź co bądź lubiła królową nauk. Wystarczyło zapamiętać proste schematy lub sposób rozwiązania, a nic nie było ci straszne! Niestety doskonale wiedziała, że większość nauczycieli nie rozumie, co to znaczy 'wytłumaczyć'. Lecz równie dobrze można się uczyć samemu, co czyniła całe życie ona. Choć z wszystkich przedmiotów miała wystarczającą wiedzę, która znacznie wykraczała poza normy, by zdać na sto procent, to musiała przyznać, że chemia oraz fizyka były dla niej najgorsze. Jeszcze kiedyś nie umiała wyobrazić sobie takiego atomu, a co dopiero jego wagi, a nawet proste obliczenie objętości sprawiało jej trudność. Z czasem jednak pojęła i te przedmioty, choć bez wątpienie przyczyniła się do tego jej pamięć absolutna.
Przejechała dłonią po swoich włosach. Wydały jej się teraz niezwykle ciekawe, a przynajmniej ciekawsze niż gapienie się bez celu w kartkę. Pogrążona w swoich myślach, nie zwracała na nic uwagi. Nie liczył się nauczyciel, który mówił, że zostało jeszcze dwadzieścia minut, nie liczył się tykający zegar na ścianie, nie liczył się ból w jej sercu, gdy myślała o rodzicach. Jedynie waniliowy zapach, który był wyjątkowo słodki, skupiał jej uwagę. Niezwykły balans pomiędzy klasyczną a słodkawą wonią sprawiał, że doceniało się to szczególnie po ciężkim dniu, gdy można było zmyć z siebie wszelkie zmartwienia pod prysznicem.
Wkrótce rozbrzmiał dzwonek, zwiastujący koniec pierwszego testu. Nauczyciel powoli pozbierał wszystkie prace, po czym udał się poza klasę. Dostali dziesięć minut przerwy, podczas której to białowłose z utęsknieniem wypiła na raz swój sok, który musiała ukryć w ławce. Nie była szczególnie wyczerpana, lecz słysząc liczne rozmowy w klasie miała dość tego gwaru, który otaczał temat odpowiedzi. Gdy tylko dopiła zawartość puszki, wyrzuciła ją i podeszła do tablicy. Zaczęła robić tabelę, a potem zaznaczała prawidłowe odpowiedzi, po czym odwróciła się do pozostałych i dodała:
-Zadowoleni?- Pretensje w jej głosie równe były jej poirytowaniu, które sięgało zenitu. Zanim jednak wróciła do ławki, dopytała:- Jakieś pytania?- Jak na zawołanie, w górę kilkanaście osób podniosło rękę. Szpetne słowa z jej tworzyły wiązankę w jej ojczystym języku.- Mów...- Wskazała dłonią na jakiegoś losowego typa.
-Jak rozwiązać zadanie dziesiąte?- Kilka osób opuściło koniczyny, a Kyoki przystąpiła do rozwiązywania zadania. Kolejno padały pytania, a zmiennooka cierpliwie na nie odpowiadała, aż w końcu zmazała tablicę, widząc nadchodzącą kobietę, która miała ich nadzorować.
Dzień minął wyjątkowo szybko, gdyż znalazła idealne rozwiązanie na nudę - wymyślanie kolejnych rzeczy do aktualizacji gry, które potem realizowała. Kolejne kilka dni nie wnosiło nic szczególnego do życia białowłosej. Aż nadszedł dzień, w którym to ukazywane były wyniki. Jednak w tamtym terminie miał się odbyć również mecz towarzyski.
***
Yaho~! Już jestem! Na starcie życzę wam wesołego halloween i mnóstwa cukierków, o ile po nie chodzicie. Ja osobiście całą noc spędzę przed laptopem
No i obiecane ciekawostki, które będą się pojawiać w każdym rozdziale: Hi-chan nie odczuwa bólu (co już wiecie), jednak wraz z tym idzie głód i ekstremalne temperatury. Więc bez obaw mogłaby w zimę chodzić po dworze w krótkim rękawku
Ciekawostki często mogą mieć formę wydarzeń bądź historyjek z życia bohaterów. A pierwsza informacja to taki smaczek, bo wiem, że łatwo się moża było tego domyślić.
Pytanko do was: Chcielibyście specjale na różne okazje? (np. święta, walentynki, halloween)
Ostatnia rzecz, o której chciałam was poinformować, to to, że ostatnio rozmyślałam i doszłam do wniosku, że powstaną trzy ''książki'' z tej serii. Pierwszą teraz czytacie, a jest nią ich (Kuroo, Kenmy i Hi-chan) życie szkolne, kolejną będą studia, a ostatnią życie dorosłe. Co o tym myślicie?
A na razie was żegnam, Bye Bye-bi!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top