Rozdział 1
Siedzę właśnie w prywatnym samolocie. Mimo, że maszyna jest ogromna, w niej siedząc cztery osoby. Ja, Lea, ciocia, narzeczony Ley (chuj wie, jak on się nazywa i jak odmienia się to imię). ''Cierpliwie'' czekamy na odlot.. a tak właściwie, to Lea mizia się z swym mężczyzną, ciocia już zasnęła, a ja siedzę na swoim miejscu i robię coś na laptopie. Jeżeli chodzi o roztawienie miejsc, to jest ono proste: z tyłu parka, na środku ja, a z przodu Atsuko (tak ma na imię ciocia). A więc kolejne 12 godzin spędzę w tej puszcze... wspaniale.
Okryłam się szczelnie kocykiem, po czym uwolniłam kilka swoich zwierzęcych elementów. Wiedziała o nich tylko Atsuko, przez co mogę je ukazywać tylko, kiedy nikt nie widzi. Koci ogon przeplatał się z lisim, oczy zmieniły się na wężowe, oplotłam się kruczymi skrzydłami, a z pośród zębów wystawały kły.
Skupiłam się całkowicie na laptopie. Modyfikowałam model postaci, przez musiałam myśleć, jak osoba pospolita i znawca na raz, by zadowolić wszystkich graczy. Dodałam więcej opcji ręcznego modelowania, poprawiłam textury, lekko zmniejszyłam maksymalną odległość ekranu (co nieznacznie wpłynie na fps graczy). Kiedy zakończyłam zabawę z postaciami, przyszedł czas na nowe lokacje. Zaczęłam od ogólnego projektu wizualnego, potem dodałam nowego npc, od którego będzie można wziąć misje na te miejsce, następnie szczegóły misji i skrypt. Nawet nie zauważyłam, a do końca lotu zostało zaledwie dwie godziny. Kątem oka spojrzałam na tylne siedzenia, Lea i jej narzeczony byli po grze wstępnej, jednak do niczego nie doszło... na szczęście teraz spali. Atsuko nadal spała... przed wyjściem będzie musiała się trochę odświeżyć...
Powróciłam do ulepszania gry. Wiele mi nie zostało do zrobienia, więc czym prędzej zabrałam się do roboty. Zostało mi jeszcze wyznaczenie nagrody, wyznaczenie tras, którymi gracz będzie mógł dotrzeć do lokacji. Nagrody były takie, jak u innych instancji, czyli unikatowe i pasujące do panującej tam atmosfery, więc były to pieniążki, unikatowy element zbroi, kilka zwoi i przedmiot do uruchamiania artefaktów. Z trasami było jeszcze prościej, wystarczyło wyznaczyć, który teleporter trzeba wybrać i już. Na koniec wpisałam kilkadziesiąt, jeżeli nie kilkaset, komend i wcisnęłam ''enter''. Po czym weszłam na stronę swej gry i napisałam posta o tym, co zrobiłam przez 13 godzinny lot do Japonii, umieściłam też pytanie i sądę ''jak myślicie, gdzie rozpoczął się mój lot?''. Tym razem dostali dowolności i mogli sami wpisać propozycje, o ile nie były wulgarne. Każda sąda dzieliła się na dwa typy, pierwszy - gracze mogą wpisywać własne odpowiedzi, drugi - gracze głosują na podane im odpowiedzi. Zwycięzcy byli nagradzani kartami. Całą kolekcję kart można było wymienić na ekskluzywne przedmioty.
*Time skip* Dom
Auto, które nas wiozło od lotniska, zatrzymało się przed wielkim domem, pfu, willą. Ściany miała białe, drzwi akacjowe, ogromny taras, a po wejściu przez furtkę witał nas zadbany ogród... tylko, po co to wszystko? Mi wystarczyłaby piwnica z netem i prądem. Tragarz wyjął z bagażnika MOJE bagaże, a w tym czasie wszyscy wysiedli z auta.
-Załatwiłam wam ten dom. Co prawda, jest trochę mały, ale wiem, że wolisz mniejsze budynki, Hiniku.- zaczęła Lea. To kurwa małe?! Mogłabym wynajmować ludziom pokoje... opłaca się!- Ustaliliśmy to wcześniej, jednak nie było czasu by ci to powiedzieć, Atsuko będzie mieszkać z nami, ponieważ nie chce ci przeszkadzać.- Czasu nie miała?! Mogła się nie lizać z swoim chłopaczkiem, a mi to powiedzieć! Podała mi torbę i dodała- Wszystko, co będzie ci potrzebne znajdziesz tutaj.- wskazała na przedmiot, który przed chwilą otrzymałam.- Musimy już jechać. Bądź grzeczna i nie zapomnij, że musisz sobie wybrać szkołę! Pa pa!- I tym oto sposobem zostałam sama w willi.
Wzięłam swoje walizki, torbę przewiesiłam przez kark, i ruszyłam do drzwi. Z torby wygrzebałam klucze, którymi otworzyłam drzwi. Weszłam do środka. Widok, jaki ujrzałam, mnie zamurował. W holu zastałam szereg, który składał się z sześciu osób w strojach służących. Moje mina wyrażała tylko jedno - what the fuck?! Oczy zmieniły się na ametystowe i przypatrywały się przebierańcom. Był tylko jeden, malutki problem... nie nauczyłam się japońskiego.
-'Mówicie, po którymś z europejskich języków?'- zapytałam po angielsku, wprawiając tym ludzi w małe zakłopotanie. Widać po nich było, że coś umieją, jednak się wstydzili. Nie ułatwiała im moja pewna siebie postawa i wzrok, przed którym normalnie ludzie uciekali. Szarooki blondyn, który stał pierwszy po lewej, nieśmiało podniósł rękę w górę.-'tak?- zapytałam się grzecznie.
-'M-mówię po japońsku, angielsku i polsku...'- odparł w najpopularniejszym języku. Skupiłam swą uwagę na nim, a moje spojrzenie się ociepliło i nabrało miłego blasku, co dodało im trochę odwagi. -'Ze względu na to, że jest panienka niepełnoletnia, zostaliśmy pani służącymi. Zostaliśmy specjalnie wybrani dla panienki, ponieważ każdy z nas zna co najmniej dwa obce języki i posiada wiedzę w danej kategorii, która z przyda się na przyszłość.'- serdeczność w jego głosie nie znała granic. Wyszedł z szeregu i nisko się ukłonił. -'Nazywam się Mitsuya Shuji. Mam 20 lat, specjalizuję się w dyplomacji i od dziś jestem twym sługą, panienko.'- podniósł się i wstąpił do szeregu. Następnie wystąpiła dziewczyna, która stała obok Shujiego.
-'Nazywam się Chiba Yuriko. Moją specjalizacją jest psychologia. Jak każdy tu obecny, porozumiewam się w trzech językach, które wymienił Mitsuya-kun. Możesz śmiało na mnie polegać.'- posłała w moją stronę uśmiech, po czym się ukłoniła i powróciła na swe miejsce. Miała krótkie czarne włosy, które sięgały ramion, szare oczy przykryte szkłami od okularów.
Przyjrzałam się reszcie ekipy, która przedstawiła mi się zaraz po nich. Każdy był unikalny, a przynajmniej na to wskazywał ich wygląd. Jednak nie było osoby, która nie wyglądała jak z okładki magazynów. Dowiedziałam się, że połowa ostatniego, piątego, piętra jest przeznaczona dla służby, a jego reszta dla ewentualnych gości. Poprosiłam, by zrobili mi mapę budynku, którą otrzymam następnego dnia. Nie chciałam kontynuować rozmów, więc udałam się do swego nowe pokoju, do którego zaprowadziła mnie Yuriko. Przy okazji chciała mi zabrać moje walizki, jednak jej na to nie pozwalałam, przez co lekko posmutniała.
-'Przekaż to wszystkim; jutro z rana chcę zrobić krótkie ''spotkanie''. Będziecie mogli zadawać mi wtedy pytania, na które odpowiem, i wytłumaczymy sobie kilka, dość istotnych, spraw.'- Powiedziałam do dziewczyny, kiedy zaprowadziła mnie pod same drzwi pomieszczenia. Skinęła twierdząco głową, po czym oddaliła się.
Otworzyłam drzwi, przeszłam przez nie i je zamknęłam. Oparłam się o drewno i powoli osunęłam wzdłuż niego, wzdychając przy tym i zamykając oczy. Pomyśleć, że od teraz będę mieszkać w Japonii... przez to uśmiech sam zahacza o moje usta. Otworzyłam oczy, a wystrój pokoju mnie zachwycił.
Sam w sobie, był ogromny! Czarno-czerwone ściany, które nadawały pomieszczeniu idealnego dla mnie klimatu, panele podłogowe w bordowym odcieniu potęgowały moje odczucia. Na środku pokoju, pod ścianą, znajdowało się czarne, dwuosobowe łóżko z baldachimem. było ono ustawione pomiędzy dwoma szafkami nocnymi, na których spoczywały lampki. Wzdłuż prawej ściany umieszczona była szafa w krwistych odcieniach, która pokrywała całą ścianę. Naprzeciw znajdowały się drzwi, najpewniej do łazienki, i komoda, na której spoczywał ogromny telewizor i dwa monitory, jednak nie doszukałam się samego komputera czy klawiatury. Na ścianach wisiały moje zdjęcia z poprzednich lat; na żadnym się nie uśmiechałam, a na niektórych byłam z rodzicami. Ciekawe, skąd się tu wzięły... Weszłam w głąb pomieszczenia, by móc ujrzeć stronę drzwi wejściowych. Po obu stronach drewnianych wrót, na ścianach widniały dłuuugie tablice korkowe, które zajęły całą długość ściany. Nad drzwiami wisiał elektroniczny zegar. (mam nadzieję, że opis nie wyszedł aż tak źle. nigdy nie potrafiłam opisywać rzeczy i doznań ╥﹏╥ )
Powlekłam się na łóżko, po czym na nie padłam. Byłam okropnie zmęczona wszystkimi zmianami, które zaszły i zajdą w moim życiu. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam...
*perspektywa 3 os *
Shuji powoli otworzył drzwi od pokoju jego nowej (i pierwszej) pani. Kiedy ujrzał, że białowłosa usnęła na swym łożu, dał znak reszcie i wszedł do środka, a za nim pozostali. Na paluszkach stąpali ku walizce zmiennookiej. Może i nie pozwoliła, by ktoś ciągnął jej bagaż zamiast jej, jednak byli jej służącymi, więc musieli coś zrobić dla swej panienki. Starali się dyskretnie otworzyć walizkę, jednak nie mogli tego dokonać, ponieważ przeszkadzał im zamek na klucz. Zrezygnowani chcieli się poddać, jednak jeden, mały zamek nie mógł zniszczyć ich motywacji! Bo wiem, Fumi, jedna z służących (niska ruda z brązowymi oczami) podeszła do pani i zaczęła szperać w kieszeniach jej spodni. Wyglądało to, jakby chciała zgwałcić niczego nieświadomą dziewczynę, jednak reszta służby przyglądała się temu z zaciekłością. W przedniej kieszeni znaleźli klucz, którym otworzyli walizkę. Zaczęli wyciągać z niej ubrania i różne przedmioty, jednak ich cierpliwość się skończyła, więc po prostu wypierdzielili wszystko na podłogę, lub jak ktoś woli, panele podłogowe.
Każdy brał po kolei każdą rzecz i składał ją, a następnie odkładał na kupkę z tej samej kategorii. Większość rzeczy została przywieziona kilka dni wcześniej, więc Mitsuo ( brunet z złotymi oczami) udał się po nie, a potem wrócił z sklepowym wózkiem, który po brzegi wypełniony był przedmiotami. Tak, jak poprzednio, wypierdzielił to na podłogę i przystąpili do sortowania. Zaskoczyła ich ilość bluz z zwierzęcymi elementami, luźnych ubrań i sweterków, które można było znaleźć w każdym kolorze. Na sam koniec została... bielizna. Z tym był mały problem, ponieważ dziewczyny chciały wygonić chłopaków, jednak ci uparli się, że zostaną i pomogą.
Rozpoczęła się bitwa... trzy kobiety, trzech mężczyzn... a pomiędzy nimi... bielizna! Pokój podzielił się na dwie części; biustonosze i figi. W strefie B znajdowała się płeć piękna, która nie pozwoliła zbeszcześcić cyckonoszy ich pani. W strefie F była płeć brzydka, która pochłonęła wszelakiej maści broń z zbrojowni. Wszyscy byli przygotowani do walki, która zaraz miała nadejść, jednak z boku stały dwie osoby: Mitsuya oraz Chiba. Jako jedyni wiedzieli, że ta wojna jest niepotrzebna, że mogliby dojść do porozumienia bez przemocy, jednak ich towarzysze nie dali im dojść do słowa. Główni winowajcy tej rzezi, mężczyźni, zaatakowali jako pierwsi, rzucając majtkami biednej białowłosej, która niczego nie świadoma spała. Dziewczęta nie pozostały im dłużne i rzuciły kilkoma stanikami. Niefortunnie, jedna z broni bab trafiła w cel, prosto w twarz chłopów. Był mały problem... oberwał Shuji... obie miseczki zasłoniły mu oczy, a na twarzy wyrósł wielki rumieniec. Jego twarz stawała się coraz bardziej czerwona, aż biustonosz upadł na ziemię, ukazując czerwonego, jak krew, chłopaka. Przez jego wyobraźnię przemykały fantazję z jego panią w roli głównej; w jednej była związana, w innej całował jej szyję. schodząc każdym pocałunkiem niżej... wolę się nie zagłębiać w pozostałe marzenia, ponieważ są bardziej ciekawe.
-Miseczka F...- wyszeptał po japońsku, na tyle głośno, by każdy w pomieszczeniu go usłyszał. Długo nie wytrzymał, ponieważ zemdlał, jednak został przytrzymany przez pozostałych.
Zapadła niema, jednogłośna decyzja. Chłopacy mieli zanieść blondyna do jego pokoju, a dziewczyny dokończyć układać rzeczy. Jednakże, my powędrujemy za mężczyznami, bo tam będzie ciekawiej. Dwójka śmiałków niosła swego poległego towarzysza na rękach, niczym helikopter. Przeszli przez schody i znaleźli się na swym piętrze, następnie doszli do pokoju poszkodowanego.Rzucili go na łóżko i poszli po wodę, by go obudzić. Długo czekać nie trzebało, by ujrzeć szarookiego całego mokrego i wybudzonego.
-A więc, opowiadaj!- powiedział Mitsuo z podekscytowaniem w oczach.
-Ale, co...?- zapytał zdezorientowany blondyn.
I tak rozpoczęło się przesłuchanie, gdzie Kasai Mitsuo i Arato Toshio przesłuchiwali swą biedną ofiarę... Coś czuję, że Hiniku będzie miała ciekawe życie wśród służących.
---
Przepraszam, że nie było ostatnio rozdziałów i za to, że w tym nie ma siatkarzy ('°̥̥̥̥̥̥̥̥ω°̥̥̥̥̥̥̥̥`) Postaram się to zmienić w kolejnych częściach.
Jak tam wasze świadectwo? Czerwony pasek jest, bo u mnie tak.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top