Rozdział 8

Otworzyła z rozmachem drzwi. Jej oczom ukazała się sylwetka kolegi z klasy.
-Jednak przyszedłeś.- uśmiechnęła się sztucznie, choć faktycznie odczuwała radość. Odsunęła się trochę od drzwi, dając mu znak, by wszedł do środka.- Coś do picia, Kenma-kun?- zapytała uprzejmie, gdyż tak nakazywała jej kultura wpojona przez świętej pamięci rodziców. Kociooki zaprzeczył tylko skinięciem głowy.

Ruszyła w kierunku Katakumb, a zdezorientowany chłopak szedł za nią. Rzadko kiedy miewała gości, więc niezbyt wiedziała, jak ma się zachować. Elegancko czy luźnie? Gdy doszli do celu, przepuściła go w drzwiach, po czym sama weszła i zamknęła za nimi drzwi.

W pomieszczeniu panował mrok, przez co nie mógł ujrzeć sprzętu. Włączyła światło, jednak mało one dało, gdyż jedna żarówka nie da zbyt wiele widoczności w wielkim pomieszczeniu. Jednak pasowało im takie oświetlenie; nie raziło w oczy, a mimo to, było wyraźnie widać. Rozejrzał się po pokoju. Jego źrenice lekko się zmniejszyły, gdy ujrzał wszelkiej maści nowoczesne urządzenia. Szybko jednak otrząsnął się z szoku, gdy dziewczyna zaczęła kierować się w stronę jednego z komputerów.

Do monitora podłączyła kabel, który ciągnął się od końca pomieszczenia. Ekran nagle się rozjaśnił, ukazując pulpit, na którym było niewiele ikon. Usiadła na jednym krześle i poklepała miejsce obok niej. Bez większego namysłu usiadł obok niej. Stykali się ramionami, jednak Kyoki się tym nie przejęła. Natomiast Kozume lekko poczerwieniał, ale nie było tego widać w mroku. Co jakiś czas zerkał na miejsce, w którym ich ciała się spotykały. 

Odpaliła aplikację, która okazała się betą gry. Gdy gra się pachowała, włączyła skype, na którym zadzwoniła do twórcy programu. Po dwóch sekundach odebrał. W prawych górnym roku ukazała się wesoła twarz jej przyjaciela. Mimo, że nie spotkała go na żywo, miała do niego pełne zaufanie. Miał bladą skórę, którą Kenma z łatwością porównał do tekstury śniegu, szare oczy, w których tańczyły iskierki. Jego włosy miały barwę nieba, nie były za długie, jednak każde pasmo rozrzucone było w inną stronę. Na nosie miał okulary z czarną oprawką, którą przerywały błękitne linie. Wyglądał na starszego nastolatka. Kozume, mimo, że był mężczyzną, z łatwością mógłby powiedzieć, że ten mężczyzna był przystojny. 

Przyjaciel Kyoki zaczął coś do niej mówić, jednak farbowany blondyn nie rozumiał ani jednego słowa. Zdawało mu się, że facet poucza jego towarzyszkę, która po chwili podłączyła kamerkę i ustawiła po swej prawej stronie. Urządzenie rejestrowało głównie ją, jednak było widać mały kawałek kociookiego. Na jej ustach malował się cień uśmiechu, który z łatwością dało się odróżnić od pozostałych, ponieważ był szczery. Odpowiedziała coś, po czym popatrzała na Kozume. Wzdrygnął się, widząc jej przenikliwe oczy, które świeciły w ciemności, a przynajmniej dawały takie wrażenie. Znów skupiła się na ekranie, mówiąc kilka słów. Udostępniła ekran swemu przyjacielowi.

-Tak lepiej, Hi?- zapytał mężczyzna, jednak posłużył się językiem japońskim. Zazwyczaj posługiwali się kilkoma językami podczas rozmów; każda część mowy była wypowiadana inną gwarą. Była to skuteczna ochrona, ponieważ wystarczyło nie znać jednego żargonu, by spędzić kilkanaście minut przy tłumaczu. Zabezpieczali się w ten sposób przed hakerami bądź nieproszonymi gości.

-O wiele.- odparła rozciągając się.- To mój przyjaciel, wszyscy mówią na niego Sankagetsu (trzy miesiące). Jest ''twórcą'' tej gry.- wytłumaczyła swemu towarzyszowi.- Cóż... w rzeczywistości jest po prostu osobą, która ma najwięcej wkładu, jednak nie robi jej sam; ma swoją ekipę.- dodała, widząc niepewność w jego oczach. Gdy gra skończyła ładowanie, nacisnęła przycisk 'start' i w pełni skupiła się aplikacji. Gdy ta wyświetliła menu, od razu weszła w opcje i zaczęła konfigurować ustawienia, w celu dostosowania bety do jej komputera.

-Czemu zmieniasz ustawienia? Zalecane nie były dobre...?- zapytał cicho Kenma. Nie trzeba było być geniuszem, by zobaczyć, że niezbyt podoba mu się ''obecność'' jeszcze jakieś osoby. Polubił, wbrew sobie, spędzać czas z białowłosą, która często dawała mu porady do poszczególnych gier. 

-Ten komputer nie jest szczególnie dobry. Zwykły przeciętniak, a może nawet trochę gorszy... Specjalnie gram pierwszy raz na nim, by przetestować grę na najniższych ustawieniach.- westchnęła cicho i spojrzała w róg ekranu, na którym widniał jej przyjaciel. Miał zamknięte oczy i przyłożone palce prawej dłoni do spodu brody, udając zadumę.- Jeśli gra będzie miała dobrze opracowane tekstury, to nawet teraz będzie piękna.A jeśli teraz jest piękna, to na lepszym sprzęcie będzie perfekcyjna. Większość aplikacji jest albo dobrze zrobiona, albo wypromowana przez media za swój wygląd oraz rozgrywkę. Mało kiedy zdarzają się perełki, które wybijają się i za to, i za to. Będąc beta testerem w głównej mierze ludzie skupiają się na bagach, jednak i grafika powinna być krytycznie oceniona.

-Nee, nee, Hi, czemu tak zanudzasz? Coś się stało?- zapytał przejęty Sankagetsu. Znał doskonale jej charakter, więc zawsze wiedział, gdy coś jest nie tak. Nie odpowiedziała mu, a jej oczy stały się ponure i lekko zamglone.- Chodzi o Atsuko?- dopytywał poważnie, co w ogóle do niego nie pasowało. 

-Wyrzuciła pamiątki po moich rodzicach.- Odparła cicho. Samo usłyszenie lub wypowiedzenie jej imienia sprawiało, że czuła niesmak w ustach. Szybko ucięła temat, nie chcąc mówić więcej przy obecności kociookiego. Kozume z czystym zaciekawieniem wsłuchiwał się w konwersację, samemu nie ingerując w nią.- Pójdę zaparzyć herbatę. Zacznij grać beze mnie.- wstała z swego miejsca, sprawiając tym samym, że jego ramie poczuło zimne, spowodowane zniknięciem jej ciepłego ciała. Prędko udała się do kuchni, nie chcąc za dużo przegapić.

-Nic nie wiesz, o niej... prawda?- zapytał mężczyzna, choć doskonale znał odpowiedź. Kamerka była skierowana centralnie na niego, przez co czuł się nieswojo, jednak zaprzeczył głową.- Kilka lat temu jej rodzice zginęli w pożarze...- rozpoczął temat, który nawet dla niego był nieprzyjemny i ciężki.- Każdy, kto ich znał, powiedziałby, że byli okropni dla niej. Wymagali, by była najlepsza we wszystkim i nie przynosiła hańby ich nazwisku. Prowadzili firmę, która produkowała sprzęt elektroniczny.- przerwał na chwilę, uśmiechając się smutno. Doskonale pamiętał, jak ciężko musiał pracować na zaufanie zmiennookiej.- Nie mogła się sprzeciwić, bo była dzieckiem... Karali ją za ukazywanie emocji, jednocześnie będąc obojętni w stosunku do niej... Całe dnie się uczyła, by w przyszłości przejąć ich firmę...- westchnął głośno, z nieskrywaną ulgą, gdyż miał za sobą część opowieści, której najbardziej nienawidził.- Po ich śmierci, Atsuko wzięła ją do siebie. To ona zrobiła z niej modeleczke.- zaśmiał się gorzko, wyrażając tym samym pogardę względem tej kobiety.- Hi nigdy nie miała przyjaciół, więc traktowała swą rodzinę, jako najbardziej wyjątkowe osoby. Mimo wszystkich szkód, które wyrządzili jej rodzice... nadal ich szanuje i ma do nich sentyment. Wyrzucenie jakiejkolwiek pamiątki po nich równa się zdradzie, a ta jest niewybaczalna.- zakończył swój monolog i powrócił do swoich spraw.

Gdyby kociooki nie poznał jej historii, mógłby nieświadomie zranić ją jakimś słowem. Niebieskowłosy był bardzo przywiązany do Kyoki - traktowali siebie, jak rodzeństwo. Nie potrafił zliczyć, ile razy pomagali sobie nawzajem. Oczywistym więc było, że chciał dla niej, jak najlepiej, opowiadając jej znajomemu o jej życiu.

Z buta otworzyła drzwi. Jej wejście nie zrobiło zbyt dużego wrażenia na jej przyjacielu, gdyż często zdarzały jej się takie wejścia smoka, jednak Kenma aż podskoczył. Niemal natychmiast odwrócił się w jej kierunku. W jednej ręce trzymała tacę, na której spoczywały dwa kubki zielonej herbaty i talerzyk z szarlotką. Natomiast druga dłoń była zajęta telefon, na którym przeglądała media społecznościowe podczas swojej nieobecności. Schowała urządzenie do kieszeni bluzy, która wzorowana była na kocich stworzeniach, po czym weszła i zamknęła za sobą drzwi.


Wybiła na zegarze godzina dwudziesta-trzecia. Białowłosa zatrzasnęła drzwi wejściowe, po czym dogoniła Kenme, który już zaczął kierować się do swego domu. Było zbyt późno, by pozwoliła wracać kociookiemu samemu. O siebie się nie martwiła - dałaby radę ewentualnym gwałcicielom czy też pijakom, jednak czuła dziwną troskę o chłopaka. 

Spoglądała na nocne niebo, skupiając się na setkach gwiazd, potocznie nazywanych drogą mleczną. Dumnie oświetlały mrok, dając niemą obietnicę o wzejściu słońca. Widok ten wyzwalał w niej pozytywne uczucia; zachwyt, podziw, zauroczenie. Jednak żadna emocja nie przedarła się przez jej maskę, a zauważyć je można było tylko w jedynych otworach kamuflażu - oczach.

Farbowany blondyn spoglądał ukradkiem na nią. Po części miał satysfakcję i się cieszył, widząc jej wzrok, który wyrażał więcej niż słowa czy fałszywy uśmiech. Nie mógł oderwać od niej oczu, jednak nie przyznałby się otwarcie, że ją obserwował. Po tym, jak usłyszał historię jej życia, wszystko zaczęło do niego docierać. Dopiero teraz nauczył się odróżniać prawdziwy uśmiech od jego atrapy. Może i wcześniej się zorientował, że nie wszystko, co pokazuje, jest szczere, jednak dopiero teraz miał całkowitą pewność, co do tego. 

-Co powiedział ci Sankagetsu? - skierowała na niego swe piękne, obecnie szmaragdowe oczy. Jak oparzony odwrócił wzrok, a na jego bladej twarzy wykwitły czerwone płatki, które zasłaniał mrok.

-N-nic...- odparł, jąkając się lekko. Dziewczyna westchnęła krótko.

-Od tamtego momentu, kiedy cię zostawiłam na chwilę, zachowujesz się podejrzanie; często na mnie patrzysz, chodzisz bliżej mnie niż zazwyczaj i mówisz trochę więcej.- wyliczała na palcach, zakładając kolejną maskę. Maskę, która przeobrażała ją w kogoś innego.- Poza tym... to oczywiste, znając go, że dodał swoje trzy grosze!- powiedziała głosem obrażonego dziecka, co wyglądało uroczo w połączeniu z jej ubiorem. Gdyby był dzień, przechodnie mogliby ich łatwo pomylić z rodzeństwem. Nie miał teraz wyjścia, musiał to wytłumaczyć.

-M-mówił o twoim dzieciństwie.- znów się jąkał, mimo, że jeszcze kilka godzin temu bez problemu mówił do niej. Zmrużyła lekko oczy.

-Tylko tyle...?- dopytywała się, wiercąc dziurę w jego głowie. Przytaknął delikatnym skinięciem głowy.- Nie przejmuj się. Gdyby nie to, że tak zostałam wychowana, nie odprowadzałabym teraz ciebie, nie chodziłabym do Nekomy, nie przyleciałabym do Japonii, nie poznałabym nigdy ciebie.- stanęli przed jego domem. Chłopak otworzył bramkę i przeszedł przez nią.- No to, pa!- rzuciła i zaczęła odchodzić.

-Pa...- odpowiedział, ni to do niej, ni do siebie. Nie usłyszała go, to było pewne.

Gdy tylko zniknęła z jego pola widzenia, ruszyła w kierunku całodobowego sklepiku. Kupiła w nim kilkanaście puszek napoju gazowanego oraz kilka paczek chipsów. Prawdopodobnie gdyby nie to, że musiała w pewnym stopniu dbać o swoją dietę, zajadałaby każdego dnia te produkty, gdyż bardzo jej smakowały. No, ale cóż mogła zrobić z tym, że musiała mieć szczupłą sylwetkę?


Gdy tylko weszła do domu, biegiem ruszyła do Katakumb, ściągając wcześniej buty. Czekało ją całonocne granie. Przysiadła się do komputera i włączyła betę gry. Gdy ta się ładowała, ponownie zadzwoniła do swego przyjaciela. Stworzyła nową postać, która była bardem, po czym zaczęłam rozgrywkę.

***

Kolejny rozdział! Ktoś się cieszy?

Ach, chciałam napisać coś z Nanbaki, ale nie mogę się za to zabrać. Choć mam już zarys fabuły i historii Hiniku...

O co się mogę zapytać...? Hm~~ jak będziecie ubrani na rozpoczęcie roku szkolnego? Czy w ogóle na niego idziecie? Czy ktoś, kto to czyta uczył się już o bitach i bajtach?

Więc do następnego, Bye bye-bi!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top