Rozdział 12

Westchnęła męczeńsko, gdy ujrzała, że znów zdobyła sto procent na testach, zajmując tym samym pierwsze miejsce. Nawet popełniła specjalnie błąd, a mimo to miała wszystkie punkty. Już słyszała te wszystkie szepty, które echem roznosiły plotki na jej temat. Ale cóż mogła poradzić? Jej usta samoistnie wykrzywiły się w sarkastycznym uśmieszku, który zakryty był maską. Miała wyjątkowo dużo możliwości, by zapobiec lub zniwelować wszelakie bzdury, które obciążyły jej niespołeczną duszę. Wchodząc do klasy czuła na sobie spojrzenia uczniów, które na wskroś przecinały jej ciało. Uśmiech spłynął wraz z 

Gdy tylko usiadła na swym miejscu, wokół niej wyrósł wianuszek dziewczyn, które to zasypywały ją pustymi komplementami. Przez kilka minut słuchała tej niedorzecznej paplaniny, aż w końcu skończyła się jej cierpliwość. Kątem oka przeskanowała nastolatki, doszukując się każdej niedogodności w ich wyglądzie. Tak dawno nie szukała u innych skaz, że aż się za tym stęskniła. Jedna z ławek cała była w napisach oraz głupich komentarzach, co wyjątkowo nie podobało się białowłosej. Nic nie mówiąc wstała, odpychając dziewczyny, które stały jej na drodze, po czym podeszła bliżej szkolnego biurka, które należało prawdopodobnie do sponiewieranego ucznia. 

-Kto to zrobił?- spytała przymykając swe oczy, gdyż zaczęły zmieniać swą barwę. Na ustach znalazł się krzywy uśmieszek, którym zakryła swe prawdziwe uczucia. W końcu te dziewki nie mają tego przywileju poznania jej prawdziwych odczuć. Przekrzywiła głowę lekko w bok, pośpieszając je z odpowiedzią.

-My- odparła usatysfakcjonowana dziewczyna, która wyłoniła się z rzędu pozostałych. Rock Shiyo, której to była poniszczona ławka, weszła spokojnie do klasy, a widząc lekkie zbiorowisko wokół lekko się zestresowała. Zmiennooka syknęła przeciągle pod nosem, a jej uśmiech poszerzył się nieznacznie, bo choć w pierwszych dniach nastolatka zdołała jej zajść za skórę, to nawet ona nie zasługiwała na takie traktowanie. Nie ze strony rówieśników.

-Ach tak?- Serdecznie wykrzywiła usta, otwierając nieco szkarłatne oczy. Dłonie złączyła ze sobą, przykładając je do szyi,  w geście zainspirowania.- Więc teraz bądźcie na tyle łaskawe i posprzątajcie ten bałagan- dodała, a jej słowa błądziły w powietrzu wraz z emocjami, których już znaleźć nie można było na jej twarzy.- Macie czas do jutra.- Bezceremonialnie otworzyła okno, przez które następnie wyskoczyła, lądując bezpiecznie na dole. Niemalże wszyscy natychmiast pomknęli zobaczyć, czy wszystko z nią w porządku. Jakie było ich zdziwienie, gdy białowłosa najnormalniej w świecie kroczyła w stronę autobusu.

Jako iż dzisiejszego dnia miał się odbyć mecz towarzyski, to klub siatkarski został zwolniony z zajęć dydaktycznych. Lecz białowłosa zaszła jeszcze przedtem do klasy, bez znaczącego powodu. A teraz wszyscy po kolei wsiadali do pojazdu, zajmując losowe miejsca. Przychodząc ostatnia doznała zaszczytu braku wyboru, więc usiąść musiała na samym tyle. A że mając honorowych przyjaciół nie można być samemu, to i Kenma, i Kuroo przysiadli się do niej.

Kociooki niemalże od razu wyciągnął swą konsolę, na której grać zwykł w wolnym czasie. Tak też było i tym razem, lecz czarnowłosy uprzykrzał jego życie, gdyż sam nie miał nic do roboty, a nie chciał zaczepiać dziewczyny, która pogrążona była w czytaniu tajemniczej książki. Gdy po raz dziesiąty nie udało mu się zabrać urządzenia swemu przyjacielowi, przestał próbować i w spokoju rozsiadł się na swym miejscu. Jako jedyny chyba nie pomyślał, że podróż trwać będzie kilka godzin, bo nie wziął nic, co mogłoby umilić mu ten czas.

Wychylił trochę głowę, przypatrując się tępo literą w książce. Najwyraźniej zagubił czas w tej zacnej czynności, gdyż gdy podniósł lekko wzrok, ujrzał poirytowaną białowłosą. Rozumiała, że mógł nie rozumieć polskich słów, ale wpatrywanie się w nie raczej nie rozwiąże tego problemu. Westchnęła uciążliwie, gdy zwrócił na nią uwagę. Wyglądał niezwykle poważnie, co nie pasowało ani do tej sytuacji, ani do niego.

-Chcesz czegoś od tej książki?- zapytała lekkim tonem, które nie współgrał obecnie z jej mimiką. Tym razem zapatrzył się w jej oczy, które powolnie zmieniały swą barwę na turkusową. Kolejny raz westchnęła, na co przeniósł wzrok na jej usta, co zaczęło wyprowadzać ją z równowagi.- Dam ci coś do zabawy, jeśli się nudzisz, koguciku- dodała, by następnie wyciągnąć z swego plecaka tablet, na który pobrała gry edukacyjne dla przedszkolaków.- Miłej zabawy- Podała mu urządzenie i powróciła do książki, która wciągnęła ją do średniowiecznej europy.

Jednak tym razem nie mogła skupić się na swej lekturze, gdyż przed oczami ciągle odgrywała się jej ta sytuacja; niezwykle poważny, a nawet przystojny, mężczyzna patrzył się na jej usta. Sama nie wiedziała, czemu tkwiła w tym błędnym kole swej pamięci, lecz wzbudzało to w niej nowe, interesujące uczucie, które tworzyło lekkie rumieńce na jej policzkach. Pierdole to- pomyślała jedynie, po czym starała się nie zwracać uwagi na otoczenie. 

Teraz, gdy rozwiązywał jakieś zagadki dla niepełnosprytnych, analizował całą tą sytuację. Doszedł do wniosku, że może faktycznie coś czuje do Kyoki. Przecież nie każda kobieta potrafi tak otumanić mężczyznę! Lecz sam nadal nie rozumiał tego, co czuł. Z jednej strony nie chciał, by rozmawiała z innymi przedstawicielami płci brzydkiej, lecz nie miał nic przeciwko, by konwersowała z Kozume. Chciał ją przytulić, gdy tylko na nią spojrzał, ale nie miał na to wystarczająco odwagi, chciał ją dotykać, ale bał się, że się ni zgodzi, a nie zrobiłby nic bez jej zgody. Może była to miłość, lecz wolał pozostać przy zauroczeniu. Tęsknił w każdej chwili, gdy jej nie było, a przy niej czuł się spełniony. Zawsze pojawi się jakieś ''ale'' na drodze do szczęścia, lecz czy będzie w stanie przejść przez ten mur i stawić czoła przeciwnością losu?

---

Ustawieni w kółku słuchali uwag trenera Nekomy, a białowłosa raz na jakiś czas coś wtrąciła. Gdy starzec skończył swój monolog, kapitan drużyny rozpoczął swą przemowę, którą wygłaszał przed każdym meczem:

-Jesteśmy krwią organizmu. Przepływamy płynnie i cyrkulujemy tlen, więc ''mózg'' funkcjonuje normalnie.- I choć białowłosa zdziwiona była tymi słowami, to prędko pojęła ich znaczenie, przez co na jej ustach wymalował się barwny, serdeczny uśmiech, który wywołał lekkie rumieńce u członków drużyny.

-Postarajcie się wygrać. Chciałabym, by pierwszy mecz, na którym będziecie grać ze mną u swego boku, zakończył się waszą wygraną- dodała skromnie, odwracając wzrok od nich, gdyż wypowiedzenie tych słów kosztowało ją wiele odwagi, której przez to została pozbawiona.

Na boisku ustawiły się dwie drużyny, a gdy tylko powietrze przeszył gwizd, piłka poleciała ku górze. Fukunaga przyjmował, następnie kula leciała do Kenmy, który ją wystawiał członką drużyny. Raz to Kuroo zdobył punkt, innym razem Yamamoto bądź Kai. Lecz drużyna liceum Tsukinokizawa nie zostawała im dłużna, przez co większość pierwszego meczu owiana była równą punktacją. W pewnym momencie szala zwycięstwa przechyliła się do Nekomy, która wygrała różnicą czterech punktów.

Następnie zaczął się drugi set, w którym ciężko znaleźć było równe szanse, gdyż koci zawodnicy nieułomnie kroczyli ku triumfu, co zbliżał się do nich nieubłaganie. Tak też przeciwnicy nie potrafili zablokować ataku kogucio włosego, którego opóźniony wyskok przyczynił się znacznie do sukcesu, a ich libero na nic się zdał. Ostatecznie drugi set zakończył się wynikiem 25 : 13.

---

Znów zwierzęca trójka* usiadła znowu na tyle autokaru, lecz tym razem w innej kolejności. Jak poprzednio to Kuroo siedział pośrodku, tak teraz jego miejsce zajęła białowłosa, której nie chciało się nic, a usiąść tam było najprościej. W całym pojeździe hucznie było od rozmów oraz pieśni, które wyśpiewywali radośni zawodnicy, w tym Tetsuroo. Podczas gdy wszyscy świętowali, to kociooki grał ponownie na swej konsoli, a zmiennooka przewiercała wzrokiem ostatnie rozdziały. Nie minęło dużo czasu, a na ramieniu farbowanego blondyna zawisła śpiąca nastolatka, której organizm błagał o chwilę odpoczynku.

Twarz chłopaka pokryła się głębokim szkarłatem, lecz starał się nie odwracać wzroku od gry. Przeklinał w duchu to uczucie, które starał się zakryć przez najbliższe dni. Zawsze podstawiłby jej swój tors, gdyby chciała się wypłakać, zawsze starałby się wciągnąć ją na ląd, gdyby zatopiła się w rozpaczy przeszłych dni.  Chciał być fundamentem jej życia - by bez niego nie mogła w spokoju trwać. Lecz wiedział, jak bardzo samolubne to było uczucie, więc zamykał je na dnie swego serca, a gdy tylko ich ciała się stykały bądź spojrzenia krzyżowały, to miłość samoistnie wypływała ku górze. Pogłębiało się to coraz bardziej, a rzec mógł, że każda chwila czy to z nią, czy bez niej sprawiała, że coraz bardziej zagłębiało się to w jego duszy, przeszywając ją na wskroś.

Duszone emocje z czasem się nagromadzą, aż w końcu będzie musiał to wyznać. Już teraz jego myśli ocierały się o temat metody spowiedzi ze swej pasji względem niej, lecz starał się odganiać je. Byleby tylko nie musiał informować jej o tym teraz, gdyż zdawał sobie sprawę, że gotowy jeszcze nie był. 


Ciepło, które dawał jej drugi człowiek, odganiało złe sny, które nieustannie nękały ją. Zazwyczaj widziała swych świętej pamięci rodziców, poryw ognistych języków bądź krwisty barwnik na swej skórze lub żyletce. Teraz jednak w swej krainie snów miała miło spędzone chwilę czy też sukcesy, które sprowadzała na swą drogę. Dla jej ciała było to również niezwykle przyjemne, gdyż umiarkowane, aczkolwiek stanowcze, odczucie przeszywało je wzdłuż i wszerz, zapewniając każdemu milimetrowi delikatną stymulacje. Mogłoby to trwać wiecznie, lecz wszystko z czasem się kończy. Z tego stanu wyrwały ją słowa trenera:

-Za dwa dni czekają nas Wojny Śmietnikowe.

***

Rozdział krótszy i długo po ostatnim... nie mogłam w ogóle się za niego zabrać, a jak już coś zaczęłam pisać, to albo o czymś zapominałam, albo napisałam coś, czego nie powinnam. Tak więc dzisiaj bez ładu i składu, ale kto by się tym przejmował

Wybaczcie mi te słabe opisy ich uczuć, ale jest to jedna z rzeczy, których najbardziej pisać nie potrafię. Ale myślę, że jakkolwiek oddałam ich emocje oraz tą ''miłość''. Tak dla wyjaśnienia: Kuroo jest dopiero na fazie wczesnego zakochania, dlatego dopiero zdaje sobie z tego sprawę, z kolei Kenma już rozumie swoje uczucia, ale nie chce ich przyjąć do wiadomości, gdyż mogłyby spowodować liczne kłopoty.

Pytanie na dziś: Myślicie, że postacie wyszły w miarę tak, jak powinny? Raczej nie jest to nic ważnego, ale wolałabym, gdybyście napisali o uwagach na temat charakterów, bym mogła to w przyszłości naprawić. 

Ciekawostka: Hi-chan nigdy nie odkrywała całych ramion i nóg na sesjach, gdyż całe uda i ramiona pokryte ma bliznami. I choć na reszcie koniczyn również ma blizny, to jest ich zdecydowanie mniej, więc zatuszowywano je.

Bye Bye-bi!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top