Święta u Hiniku - świąteczny specjal

Nerwowo zerkała na stół, licząc co chwila, czy jest równo dwanaście potraw. Jej dłonie lekko drżały, co było najbardziej zauważalną cechą jej zestresowania. Ława zakryta była srebrzystym obrusem, pod którym potajemnie przemyciła trochę sianka, zaś na materiale spoczywały dania, które nie tak dawno wyszły spod rąk białowłosej. Zapomnieć nie mogła o symbolicznym opłatku, którego jeden liść znajdował się na każdym talerzu, ani o świecach, które symbolizować miały pierwszą gwiazdę. Zdołała nawet łańcuchy wplątać w krzesła, by było bardziej świątecznie.

Święta Bożego Narodzenia zawsze były wyjątkowo obchodzone w jej domu ze względu na to, że jej rodzice mieli głęboko zakorzenioną wiarę. I choć ona sama nie miała większego zdania o wszelkich religiach, to gwiazdkowe zwyczaje darzyła wyjątkową sympatią. Czasem pozwalano jej nawet pomóc w kuchni, co w szlacheckim domu było nie do pomyślenia! Zawsze, gdy za oknem tańczył szaleńczo śnieg, wszyscy z rodziny Kyoki łagodnieli, jakby częściowo zawładnęła nimi magia świąt.

Powiedziała jeszcze Yuriko rozkład miejsc, po czym poszła się przebrać, gdyż wskazówki zegara sunęły dziś najprędzej. Wychodząc z jadalni, która bezpośrednio połączona była z mini-salonem, skupiła się chwileczkę na ogromnej choince. Bombki w przeróżnych kształtach i wzrok wręcz lśniły od małych lampeczek, które mieniły się w odcieniach tęczy. Na czubku drzewa dumnie stała złocista gwiazda, w której odbijały się ludzkie wizerunki niczym w lustrze. Lecz to nie jego wystrój skupiał najbardziej uwagę, a ilość prezentów pod nim. Bowiem roślina z każdej strony obtoczona była ogromem podarunków, a przecież to nie były jeszcze wszystkie, ponieważ nie ma nadal gości. 


Spojrzała w lustro, podziwiając swoją dzisiejszą stylizację. Była to biała suknia, którą otrzymała od swojej agencji.  Ramiona były całe odkryte, a ramiączka swobodnie opadały na przedramiona. Dość spory dekolt był ciekawą odskocznią od normalnych ubrań dla dziewczyny, a szkarłatna kokardka, która zawiązana była na jego środku, idealnie oddawała świąteczny klimat. Na talię założony miała czerwony gorset, który niesamowicie podkreślał jej figurę oraz atuty. Spód sukienki był natomiast rozłożysty, a zarazem wąski, przez liczne fałdy materiały, które na celu miały optyczne powiększenie bioder. Na szyi zawiązała karmazynową wstążkę, dając wrażenie, że również ona jest jednym z prezentów spod choinki. Z włosami praktycznie nic nie robiła, jedynie ułożyła na nich poinsecje - najpopularniejszego świątecznego kwiatka, którego łacińska nazwa gatunkowa oznacza ''najpiękniejsza''. Uśmiechnęła się do siebie, gdy dzwonek do drzwi zawitał do jej uszu.

Prędko szła, a wręcz biegła, by przywitać gości, gdyż tak nakazywały wpojone jej w dzieciństwie zasady, którym mimo wszystko chciała przestrzegać. Jak się okazało, pierwszym przybyszem był Sankagetsu, który specjalnie szybciej wyjechał, by mieć pewność, że zdąży na czas. Odziany był w czarny płaszcz, a w jego rękach spoczywało kilkanaście mniejszych upominków.

-Nie za dużo tych prezentów?- zapytała podejrzliwie, opierając się o framugę drzwi. Usta wykrzywiła w szczerym, szerokim uśmiechu, który tak rzadko był u niej widoczny. Niebieskowłosy prędko ruszył przed siebie, chwiejąc się na boki. A gdy tylko przekroczył próg domu, z wielkim hukiem położył podarunki na ziemi, po czym przetarł zamglone szkiełka okularów.

- Hitoshi i Kaneko nie mogli przyjechać, więc poprosili mnie, bym wziął i ich prezenty - odparł męczeńskim głosem, załamując się przy tym. Osoby, o których mówił, były jego młodszym rodzeństwem, które uwielbiało spędzać czas z dziewczyną. Zaśmiała się cicho pod nosem, po czym zawołała służącego, który zaniósł pakunki pod choinkę.

-Jak na razie, tylko ty przyszedłeś, więc rozgość się.- Ruszyli powolnym krokiem do jadalni, gdzie zastali pogrążoną w rozmyślaniach Yuriko. Szarooki usiadł na przypisanym mu miejscu i zaczął pisać do krewnych, że dotarł na miejsce, wysyłając im przy okazji zdjęcie białowłosej.

-Witaj, Sankagetsu-sama. Jesteśmy zaszczyceni twoim przybyciem, ponieważ wiele słyszeliśmy o tobie od panienki- Ukłoniła się, lecz mężczyzna nawet nie zwrócił na nią uwagi, co wzbudziło w niej szczyptę gniewu. Był on już zbyt przyzwyczajony do tych wszystkich oficjalnych przywitań czy podziękowań, by móc patrzeć na służących.- Hi-chan, gdzie mamy powiesić jemioły?- zapytała rozpaczliwie, rzucając się na dziewczynę i zamykając ją w uścisku. Jednocześnie spojrzała z dziwnym, złowieszczym błyskiem na gościa, jakby chciała mu uświadomić, że Kyoki jest tylko jej.

-Powieście, gdzie chcecie- Uśmiechnęła się do niej zaskoczona.- osobiście ich rozłożenie nie będzie mi zawadzać.- dodała, po czym odsunęła się od kobiety i z powrotem powędrowała do drzwi wejściowych, gdy tylko usłyszała charakterystyczny dzwonek.- Wchodźcie szybko.- zakomunikowała do swych przyjaciół, którzy marzli na dworze. Znów służący zabrał podarunki, a oni powędrowali do pierwszego gościa. 

-Wyglądasz dziś przepięknie, Hi-chan- zaczął Tetsuro.- zupełnie, jakby ktoś miał zaraz dostać cię w prezencie.- Uśmiechnął się zboczenie, by następnie zostać obdarzonym wrogim wzrokiem od Yuriko. Ku zaskoczeniu dziewczyny, czarnowłosy zbił piątkę z szarookim, który słyszał wszystko.

-Kuro, nie wypada tak mówić...- odezwał się niepewnie Kozume, który zapatrzony był w swoją konsolę.- Reszta drużyny nie da rady się zjawić...- dodał po chwili, zerkając kątem oka na białowłosą.

-Nic się nie stało.- Zaśmiała się sztucznie.- Wiedziałam, że większość będzie mieć inne rzeczy do roboty.- Przymrużyła lekko oczy, a uśmiech na jej ustach stał się jeszcze większy. Kruche dłonie zacisnęła na materiale sukni, choć był to niemalże niezauważalny gest.- W takim razie możemy już zasiadać do stołu.

Jak na komendę, zebrała się również cała służba, by następnie wszyscy zajęli swoje miejsca. Był to wyjątkowy dzień, w którym każdy powinien mieć powód do radości, dlatego też nawet pracownicy mieli jeść wraz z gośćmi. Może i było to naiwne działanie, lecz zmiennooka chciała dawać wszystkim wesoły czas, który wspominany będzie przez kolejne kilka lat. Gdy tylko zasiadli, Sankagetsu już sięgał po najbardziej smakowitą potrawę, lecz dziewczyna pacnęła tylko jego zachłanną rękę, a jej twarz wykrzywiona była w dziecięcym grymasie. 

-W te święta chciałabym pokazać wam, jak świętujemy to w Polsce.- powiedziała dumnie, z tajemniczymi iskierkami w oczach. Było to dla niej coś ważnego, bowiem mogła przekazać im fragment jej ojczystej kultury.- Tradycyjnie zaczniemy od opłatka i życzeń.

Wytłumaczyła jeszcze na czym to ma polegać, po czym zaczęła dzielić się z innymi. Każdemu życzyła co innego, ale jakże pasującego do nich. Sama nasłuchała się niezliczonych słów, w których zamknięte były przyszłe dni. A jak wszyscy skończyli, zaczęła nagle śpiewać jedną z kolęd. Służący nie byli gorsi, bo również zaczęli nucić, a jedynie jej goście osłupieni słuchali tego melodyjnego języka, co w pewnym stopniu brzmiał podobnie do ich. Nawet niebieskowłosy próbował naśladować swą przyjaciółkę, co wywołało u niej cichy chichot. 

Następnie rozpoczęła się uczta niczym ze szlacheckich stołów. Było zaledwie dwanaście potraw, a miejsce na inne jedzenie było wręcz niewidoczne. Każdy miał spróbować każdego dania, w czym tkwił urok tej wieczerzy. W tle leciały popularne, świąteczne pieśni, które w akompaniamencie wesołych śmiechów przerzedzały powietrze. Służba wymieniała się plotkami na temat ich panienki, raz za razem walcząc słownie o to, do którego chłopaka bardziej pasuje białowłosa. Nastolatkowie gawędzili na najróżniejsze tematy, zahaczając często o siatkówkę i gry. Jedzenie prędko znikało z talerzy, aż w końcu nic nie zostało i przyszedł czas na prezenty.

Dzwonek do drzwi po raz kolejny przeszył powietrze, lądując w uszach zebranych osób. Tradycyjnie Kyoki udała się, by sprawdzić, kto jest tajemniczym przybyszem. Jakie było jej zdziwienie, gdy po otwarciu wrót, jej oczom ukazał się Yamamoto, przebrany za Mikołaja, i Yaku, który wiernie odgrywał rolę elfa. Oczywistym było, że jej drugą reakcją był niepochamowany śmiech, przez który musiała się wręcz oprzeć o framugę, by nie upaść.

-Ho, Ho, Ho! Wesołych Świąt!- zawołał nerwowo atakujący, rumieniąc się przy tym dosadnie. Dziewczyna opanowała salwę śmiechu, dostrzegając tym samym wór wypełniony prezentami. Nie czekając nawet na kwestię Morisuke, który był bardziej zdenerwowany od swojego kolegi, wpuściła ich do środka, a upominki ustawiła pod choinką. 

-Zdążyliście idealnie na rozdawanie prezentów.- Wskazała na szereg gości i służących, którzy tylko czekali na swoje dary. Jak na zawołanie, nowo przybysze popędzili do choinki i zaczęli odczytywać po kolei imiona na prezentach. Białowłosa westchnęła z niewyobrażalnego szczęścia, jakie zbierało się w niej na ten widok. Niemalże wszystkie osoby, na których jej zależy w jednym miejscu, z uśmiechami na ustach i podekscytowanymi iskierkami w oczach. Choć nie było to jej marzeniem, to czuła się, jakby owe spełniła.

Samo rozdawanie niespodzianek trwało godzinę, a gdy choinka została osamotniona, dopiero wzięto się za odpakowywanie upominków. Panowała tam zasada każdy-każdemu, a że żaden gość nie miał sposobności poznać kogoś z służby na tyle, by dać mu prezent, to pracownicy mieli obdarowywać tylko siebie nawzajem. Sama Hiniku dostała kilkanaście rzeczy, które były dla niej bezcenne. Na szczęście każdy podpisywał, od kogo coś jest, więc z tym nie było większych problemów. 

-Hiniku-san, czemu dostałem dezodorant?- zapytał w pewnym momencie rozpaczliwie Taketora, niemalże tuląc jej nogi z łzami w oczach. Czuł, jakby ta najlepsza na świecie menadżerka wbiła właśnie w jego serce igłę. Białowłosa zaśmiała się nerwowo, by następnie odpowiedzieć:

-Często po treningach zapominasz go używać, więc pomyślałam, że może przyda ci się...- W tym momencie druga igła przebiła jego serduszko, a on sam poszedł na drugi kraniec pokoju, by w samotności rozpaczać. Jednak nie trwało to długo, ponieważ przed nos dostał kolejny prezent, potem następny, aż w końcu uzbierał trzy, nieodpakowane. 

-Coś się stało Yuriko? Jesteś jakaś taka czerwona...- powiedziała w zamyśleniu jedna z pokojówek, przechodząc obok kobiety, która z każdą chwilą stawała się istnym burakiem. Ale przecież nie mogła powiedzieć, że dostała od kogoś prezerwatywy... Po krótkim rozmyślaniu, podczas którego nie odpowiedziała, doszła do wniosku, że był to po prostu dziecinny żart. 

Sam Kenma otrzymał łącznie dwie gry komputerowe, jedną na swoją konsolę oraz myszkę, ponieważ ostatnio na swoją narzekał. Lecz dostał coś jeszcze, co było dla niego niezwykle wstydliwe - najnowsze wydanie jednej z jego ulubionych gier, wraz z dedykacją. Sankagetsu aż uronił łzy, gdy zobaczył płytę, na której nagrany był voicebank Kyoki. Zawsze jej marudził, że chciałby wykorzystać jej głos, a teraz dostał go na własność. Kuroo natomiast otrzymał supermocny żel do włosów i ochraniacze na kolana, a Yaku kubek z napisem ''najlepszy libero na świecie'', piłkę do siatkówki i książkę ''Poradnik Młodej Mamy''. Sama Hiniku uzyskała podczas tego dnia naszyjnik z lisem, który na swym łepku miał agawę, kolczyki w kształcie fioletowego beza, kilka książek, łyżwy, kolejną biżuterię ukazującą kwiaty, nowe oprogramowanie, szkicownik i szereg różnych ozdób. 

Przygryzła nerwowo wargę, zastanawiając się nad tym, czy to odpowiedni moment. Widząc jednak wesołe twarze przyjaciół, jej serce zostało rozwiane z wszelakiej wątpliwości, która dotychczas oplatała je całe. Wzięła kilka głębszych wdechów i wstała, by następnie pokierować się na środek pokoju. Stojąc tam, każdy mógł usłyszeć jej głos, na czym jej najbardziej zależało. W końcu, co z tego, że wypowie słowa płynące wprost z jej duszy, skoro nikt ich nie usłyszy?

-Chciałabym wam wszystkim coś powiedzieć...- zaczęła drżącym głosem, lecz donośnie, przez co cała uwaga była skierowana na niej.- Jest to dla mnie niezwykle ważne, dlatego proszę was o wysłuchanie- dodała, by choć trochę naprowadzić ich na właściwą drogę.- Zawsze tak sobie myślałam, że mogłabym dziś umrzeć i nie przeszkadzałoby mi to... Ale kiedy was poznałam, w moim sercu coś zakiełkowało i zapragnęłam dalej żyć...- Drżące dłonie zacisnęła w pięści, oczy mocno zacisnęła, a na jej twarz wpełzł delikatny rumieniec.- Dziękuję wam za to, że jesteście przy mnie przez ten cały czas.- Jedna łza spłynęła po jej prawym policzku, dając upust tym wszystkim pozytywnym emocjom, jakie w niej napęczniały. 

Tetsuro podszedł do niej, ciągnąc za sobą Kozume, by następnie wytrzeć kciukiem tą jedną łzę. Czule na nią spojrzał, uśmiechając się lekko. Tak bardzo chciał ją dotykać, całować, a nawet mówić jej imię. Tak bardzo chciał, by wreszcie zrozumiała, co on do niej czuje, że było to aż bolące dla niego. Nagle Yuriko zaczęła piszczeć niczym fangirl, której ship się oficjalnie spełnił.

-Stoją pod jemiołą! Stoją pod jemiołą!- powtarzała w kółko, wydając imponujące piski. Rumieńce trawiły jeszcze bardziej jej twarz niż kiedy otworzyła swój pierwszy prezent. Po sekundzie reszta służby również zaczęła wydawać z siebie odgłosy godowe krokodyli, a ich twarze pochłonięte były przez szkarłatny żar. 

-Chyba nie mamy wyboru...- wyszeptał uwodzicielskim głosem czarnowłosy, podczas gdy jego przyjaciel stawał z drugiej strony dziewczyny. Kociooki płonął żywym ogniem, co widać było po jego policzkach, natomiast koguciogłowy zdawał się nie wstydzić tym, co zaraz miało nadejść, choć w środku zjadało go to niesamowite, a zarazem tajemnicze, uczucie. Tetsuro delikatnie ujął jej twarz dłonią, a Kenma zrobił to samo z drugiej strony. Nachylili się lekko do niej, całując w kąciki ust w tym samym momencie. 

Obydwoje chcieli ukazać jej w tym geście wszystkie swoje uczucia skierowane do niej. Kojące ciepło rozchodziło się po ich ustach, które stykały się z odpowiednikiem ich ukochanej. Zdawali sobie sprawę, jak bardzo są samolubni, ale nie chcieli się dzielić tą niewiastą. Tak dobrze wiedzieli, że mogą zostać odrzuceni, ale jakie miało to znaczenie, skoro mogli ją teraz pocałować. Choć ich tok myślenia znacznie się od siebie różnił, to obydwoje mogli śmiało rzec, że pokochali ją całą. 

Zamarła doznając ich warg na sobie. To dziwne ciepło, które od nich biło, rozprzestrzeniało się w jej sercu, wypełniając je po same brzegi. Czuła się teraz wyjątkowa, jakby była najważniejszą osobą na całym świecie, jakby uwaga, jaka była jej teraz poświęcona, obnażała ją z tej całej fałszywości, co zagnieździła się głęboko w niej. Chciała więcej, chciała by dotykali ją częściej, chciała czuć żar, jaki wydzielały ich ciała. Rozważne myślenie poszło się kochać z umysłem, zostawiając jedynie duszę i serce, które pragnęły kolejnych miłosnych impulsów. Dopiero teraz sobie to uświadomiła - pokochała ich. I choć zawsze była przekonana, że to uczucie ominie ją szerokim łukiem, to teraz nagle zalało ją całą. 

-Jej pierwszy pocałunek...- wyszeptał niebieskowłosy z szeroko otwartymi oczami, w których widać było jedynie zawód i smutek.- Więc to ich wybrało twoje serce...- pomyślał, gdy przez jego umysł przelatywały wspólnie spędzone chwile. Zagryzł boleśnie wargę, by oderwać się od tego piekącego bólu, który rozrywał go na strzępy. Nawet kilka łez poplamiło jego koszulę, ale zganił to na radość, ponieważ nie mógł wytrzymać tej myśl, że wybrała kogoś innego. Jednak cieszył się... Tak, cholernie, się cieszył! Że wybrała ich, ponieważ tak będzie szczęśliwa. A tylko na tym mu zależało.

***

O luju, zdążyłam! Mam nadzieję, że nic nie zepsułam, ponieważ mam takie straaaaszne przeczucie....

Życzę wam szybko dodawanych rozdziałów do czytania, dobrych pomysłów do pisania, marzeń waszych spełnienie i dobrych ocen mienie(?)! 

Tak więc dotarliśmy do końca świątecznego specjala... podobał się? Osobiście jestem pod wrażeniem, że zdołałam go napisać w dwa dni. Nie zapominam jednak o tych wszystkich błędach, które zrobiłam przy pisaniu... eh!

Na dzisiaj to koniec, tak więc
Bye Bye-bi!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top