Lód
Postanowiłem skorzystać z McDrive'a. Byliśmy zmęczeni trasą i głodni, a w głowie krążyła mi stale myśl o spaniu. Część mnie uznała, że nie ma innego wyjścia. Zresztą nie widziało mi się poszukiwanie lepszego lokalu, w którym dało się szybko zjeść. Zaś porządna restauracja nie wchodziła w grę – to zajęłoby za dużo czasu.
Podjechałem do okienka, opuszczając szybę. Było ciemno, wokół ni żywego ducha, więc zwyczajnie uznałem, że mam szczęście. Miała mnie obsłużyć jakaś młoda blondynka z kolczykiem w nosie i z mocnym, niewprawnym makijażem. Wyglądała przez to prawie jak lalka.
Przygotowałem sobie treść zamówienia, gdy ta nagle wypaliła:
– Może Wieśmaca? Mamy dzisiaj promocję, specjalnie dla pana.
W mig rozpoznałem w jej głosie czystą ekscytację, która dopełniła się w kompletny obraz wraz ze świecącymi oczyma. Poznała mnie. O Matko...
– Nie, dziękuję – odmówiłem grzecznie. – Poproszę coś względnie zdrowego. Dla siebie wezmę sałatkę, a dla żony... Kochanie? – Zastanowiłem się dłużej, wpatrzony w siedzenie obok. Spała jak kamień. – W takim razie poproszę dwie sałatki i kawę z mlekiem.
– Jasne – odparła dziewczyna takim tonem, jakiego zdecydowanie nie miałem ochoty usłyszeć w tamtym momencie.
Potem zerkała w moim kierunku jeszcze kilka razy, kręcąc tyłkiem, i mruczała coś pod nosem. Gdy się nachyliła, żeby podać mi zamówienie, zarzuciła włosy za ucho, niby od niechcenia, po czym zaczęła znowu, tym razem bezczelnie:
– To co, może loda do tego?
Zatrzymałem się w połowie wykonywania czynności o nazwie Odkładanie Żarcia w Bezpieczne Miejsce. Już zamierzałem gówniarę opieprzyć i wskazać wymownym gestem śpiącą małżonkę, ale wpadłem na o wiele lepszy pomysł. Również nachyliłem się do niej, a na twarz przywołałem szarmancki uśmiech. Laska chyba się posikała z podniecenia lub była tego bardzo bliska.
I wtedy, na parę sekund przed tym, jak odjechałem:
– Niby jakiego loda? Ja przecież jestem skoczkiem narciarskim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top