Kiedyś
– Przepraszam... czy można autograf?
Mężczyzna zatrzymał się tuż przy drzwiach z dłonią na klamce i uśmiechnął pod nosem. Dawno nie słyszał tutaj tego nieśmiałego pytania, ale nowej wychowawczyni nie było dotychczas dane rozmawiać z nim sam na sam (głównie dlatego, że zwykle żona chodziła na wywiadówki). To miło, że o nim pamiętała.
– Oczywiście – odparł ostatecznie, na co nauczycielka zarumieniła się lekko. Musiała być dumna z tego, że ojciec jednej z jej uczennic to utytułowany były skoczek narciarski. Pewnie nadal oglądała co tydzień zawody, mimo że Polska nie osiągała obecnie znaczących sukcesów.
Podszedł do kobiety, po czym wyjął z jej wyciągniętej ręki kartkę w kratkę. Widocznie została pozyskana zupełnie spontanicznie, choć nauczycielka wyglądała raczej na kogoś, kto dokładnie planuje każdy swój ruch. Zwłaszcza że na biurku leżał wciąż otwarty planer, w którym najpewniej zapisane zostały dane dotyczące świeżo omówionej wycieczki do Wrocławia. Córka była już na nią zapisana, rzecz jasna.
– Mój chrześniak też chce być skoczkiem, gdy dorośnie – zagaiła wychowawczyni.
– U nas tylko Zuzia. – Odpowiedział ze śmiechem. – Druga córa najchętniej w kółko rysowałaby zwierzątka.
– Jeszcze jest mała. Kto wie, czy nie wyrosną nam dwie mistrzynie...?
– Na razie niech się uczą tej matematyki – uciął, chcąc się już pożegnać.
– Same czwórki poza tą jedynką, proszę pana, dziewczyna radzi sobie świetnie – zagwarantowała. – U was czwórki pewnie szczęśliwe...
– Do widzenia – rzucił nagle.
– Do widzenia, panie Kubacki!
Gdy ojciec uczennicy wyszedł, nauczycielka odetchnęła z rozmarzeniem. W jednym momencie zapragnęła napisać naiwnego fanfika, jak kiedyś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top