Rozdział 4 „Reinkarnacja" (Część 1)

(Yumi)

    Marzyłam o spokojnym dniu. Co przez to rozumiałam? Zero Williama – to po pierwsze. Po drugie żywiłam cichą nadzieję, że spotkam się z przyjaciółmi, a po trzecie chciałam zjeść ciepły obiad. Burczało mi w brzuchu, kiszki straszliwie „grały marsza", skręcało mnie jak nigdy. Niestety jedzonko musiało poczekać, bo nie mogłam opuścić terenu szkoły, nawet jeśli wypadły mi 2 godziny wolnego. Jadalnia była nieczynna, ponieważ szkolna kucharka wzięła wolne, a przynajmniej tak nam przekazano. Tak jest dopiero od trzech dni, a mój żołądek już się buntuje. To nie fair!

* * *

(Aelita)

-Jeremie! Patrz, popatrz~ - zawołałam do „Einsteina". Kochany okularnik zauważył to samo co ja- nawet nie musiałam mówić na głos swoich myśli. Nadawaliśmy z Jeremiem na tych samych falach!

-A tobie co, Stones? Mysz zobaczyłaś? – odezwała się do mnie nieproszona Sissi. Ugh, jakby tu ją spławić?

-Uwaga, uwaga. Znaleziono portfel z voucherem do solarium El Trὁpico. Właściciela lub właścicielkę prosimy o odbiór.

Sissi wybiegła jak oparzona. Przynajmniej mam ją na trochę z głowy.

-Kto by pomyślał, że wycieczki są takie edukacyjne- stwierdził Ulrich, z czego we trójkę: ja, Jeremy i on, zaśmialiśmy się. Przyglądałam się właśnie fiołkowi afrykańskiemu*.

-Myślisz, że dałoby się przyozdobić tym Lyoko? – spytałam Jeremiego.

-Nie mam pojęcia, Lyoko... to cyfrowy świat. Możliwe też, że X.A.N.A...- usłyszałam w odpowiedzi.

- Jeremy~ Możemy chociaż spróbować? Proszę, dobrze? – starałam się przekonać chłopaka robiąc minę kotka czekającego na przygarnięcie, a przynajmniej tak mi to tłumaczył i pokazał wcześniej Odd.

-Postaram ci się pomóc najlepiej jak potrafię.

Tak, sukces. Aelito Hopper, jesteś wielka!

-Projektowanie idzie ci całkiem nieźle. – dołączył do rozmowy Ulrich.

-Nie, ja nie mówiłam nic o projektowaniu – poprawiłam go.- Wezmę doniczkę z kwiatem ze sobą do Lyoko.

-Szczerze? Wątpię, by ten pomysł wypalił. – Pamiętasz Jeremy, jak chciałeś zwirtualizować Kiwiego? Ryzykowałem, by przywlec 'obiekt badań', ale Odd wlazł do skanera, a Kiwi gdzieś się rozpłynął.**- przypomniał Ulrich.

-Ale że co? Sugerujesz, że zmieniłabym się w kwiatka?- roześmiałam się.

-Ty i tak jesteś już elfem.

-To nie taki głupi pomysł. –oznajmił Jeremy. – Spróbuję go zwirtualizować, znaczy tego kwiatka,- poprawił się. – A jeżeli to zadziała, to będziesz mogła go zasadzić w Lyoko.

-W suchej ziemi? Bez deszczu, wiadra, grabi, łopaty...- zaczął wyliczać Ulrich.

-Dobrze, panie racjonalisto. Czekam na inne sugestie. – dałam mu znać, że ostudził mój entuzjazm do całkowitego zera.

* * *

(Jeremie)

    Ulrich jest taki nietaktowny. Wydawało mi się, że w końcu dorósł, ale nic z tych rzeczy. On i Aelita mają trudne charaktery. Żadne nie odpuści, dopóki jedno z nich nie przeprosi tego drugiego pierwsze.

* * *

(Ulrich)

    Nie chciałem wszczynać kłótni, ale co ja poradzę? Do Aelity nie zawsze dociera, momentami zachowuje się zupełnie jak 7-latek, który zaczyna poznawać świat. Może to wina tego, że przez jakieś x lat , a przypuszczalnie to ok. 12 -14 lat, siedziała w Lyoko i poznaje ludzki świat na nowo. A przy okazji uczy się czegoś innego, czego za jej czasów nie było.

    Nie powinienem być zły i teoretycznie gdyby czas nie zatrzymał się dla Aelity, , liczyłaby sobie ponad 20 lat, ale praktycznie wciąż miała te 13-14 wiosen***, więc mówienie o 'posadzeniu kwiatka w Lyoko' wydaje się absurdalne z pewnych przyczyn. Ja rozumiem, że Lyoko było domem Aelity przez te kilkanaście lat, ale...czasami to właśnie ona prowokuje mnie do takiego zachowania. Również jak Odd, Aelita okazuje swoim stylem bycia niewiarygodnie duży szczyt głupoty. Szanuję cię, Aelito, ale spójrz na siebie też krytycznie. Nie jesteś nieomylną „panią Einstein".

-Przedyskutujemy to w grupie.- zaproponowałem.

-Mm, ale ja swojego zdania nie zmienię. – zadeklarowała, po czym pomaszerowała w przeciwnym kierunku do miejsca, gdzie rosły chryzantemy i inne rośliny, których nazw nie starałem się zapamiętać ani odrobinę.

Szkoda, że nie miałem talentu do rozśmieszania ludzi jak Odd, Aelita nie chodziłaby z kąta w kąt naburmuszona jak „środa na piątek".

* * *

(William)

    Minęła godzina. Teraz to już nie bardzo opłacało mi się gdziekolwiek wychodzić. Czekałem jak idiota, choć w większym stopniu coś tak czułem, że z wypadu na karuzelę nici. Nagle mój telefon zadzwonił, a ja odruchowo odebrałem połączenie.

-Tak? Słucham? – spytałem potencjalnego rozmówcę, lecz urządzenie milczało; słychać było jedynie trzaski i świsty. Rozłączyłem się, pewnie zaszła pomyłka. Muszę w końcu sprywatyzować mój numer. Ledwo co wyszedłem na ganek, a rozbolała mnie głowa. Dziwne, przecież to nie przez zmianę pogody i ciśnienia w powietrzu, a nawet gdyby, to ja byłem odporny. Czy to deszcz, czy to słońce, byłem chodzącym okazem zdrowia. Skąd te nagłe zawroty i bóle głowy?

* * *

(Odd)

    Nie ma to jak zdrowy, długi sen. Wyspałem się chyba za wszystkie czasy~

-Ee.. Ulrich? – zawołałem zdziwiony, gdyż nie widziałem nigdzie krzątającego się po pokoju kumpla. Wiem! Zadzwonię do niego!^^

Wybrałem jego numer z mojej listy kontaktów, a za chwilę usłyszałem sygnał przekierowujący mnie na pocztę głosową.

O kurczę! Czyżbym zaspał na test? Czy to nie dziś pani Hertz miała pytać na ocenę przy tablicy?!

     Krótko mówiąc wpadłem w panikę. Nie wiedziałem, co robić, gdy nagle drzwi do pokoju otworzyły się. Przykryłem się kołdrą, gdyż miałem na sobie piżamę.

-Ee, William? Jak coś chcesz, to trzeba zapukać.

Człowiek dopiero wstał, a tu taki William-troglodyta bez manier.. Dlaczego pierwszą osobą, którą muszę oglądać z rana, to paskudna facjata Dunbara?

-William, no co jest? Mój blask cię zaćmiewa? – zażartowałem, gdyż on dalej stał i czekał na nie wiadomo co. Zorientowałem się, że William nie jest sobą, bo zaczął we mnie ciskać kulami prądu. Oho, kłopoty! X.A.N.A. ? Ale jakim cudem powrócił? Ile razy będzie się jeszcze „odradzał" ? Ech, a mówiłem Jeremiemu, by zostawił ulepszoną lub nie, ale atrapę - Williama. Z drugiej strony, co byśmy powiedzieli jego rodzicom: „Przykro nam, ale państwa syn został opętany przez złego wirusa, który chce się wydostać z wirtualnego świata i zapanować nad Ziemią? 

Pomimo tego, iż wiedziałem, że nie mam szans w starciu z X.A.N.Ą., musiałem w jakiś sposób bronić się. Osłoniłem się metalowym krzesłem, lecz William szykował na mnie kolejną kulę prądu. Chwilę potem opadłem na podłogę czując, jak siły mnie opuszczają.

* * *

(Ulrich)

    Szczerze współczułem Jeremiemu. Czego? A tego, że Aelita na nim polegała i liczyła, że zawsze będzie się z nią we wszystkim zgadzał. Dlaczego wszystkie dziewczyny są takie same? Aelita, Yumi, a nawet Emily****, gdy swego czasu  próbowałem się z nią dogadać.

Nie narzekam, ale chciałbym spotkać w końcu kogoś takiego, komu nie będą przeszkadzały moje inne niż jej poglądy. Czy spróbować znów z Emily? No ale nie, zapomniałem. Jak Yumi zakumplowała się z Dunbarem, to jest w porządku, ale jak ja chcę kogoś nowego poznać, to wielka z tego afera się tworzy. Czy Jeremie robi jakieś wkręty Aelicie, jeżeli któryś z chłopaków do niej zagada?! Jestem w takiej sytuacji, że to nie jest podobne do tego, w jakich znajdowali się Jeremie czy Odd.

-Ulrich, pofantazjujesz sobie później. Zdaje się, że robota w Lyoko czeka. – oznajmił Jeremie. No tak, niby mówił, że X.A.N.Y. już nie ma, a jednak nosi ze sobą swojego laptopa dzień w dzień.

-Dzwonię po Yumi, a ty zawiadom Odda. Spotkamy się w fabryce. – zarządziła Aelita.

* * *

(Yumi)

    Pomyślałam, że lepiej, gdy udam się do szkolnej pielęgniarki. Od czasu do czasu lądowałam u niej w gabinecie, nie powiem że nie. Może nie tak często jak inni, ale nie da się ominąć i wykiwać choroby. Każdy normalnie funkcjonujący uczeń gimnazjum odwiedza „pigułę" od 2-4 razy, nie licząc wizyt przeznaczonych na sprawdzanie higieny i czystości włosów!

-Um, halo? Proszę pani? Można? – zapukałam do drzwi, jednak nie było odpowiedzi. Mimo braku odzewu weszłam do gabinetu. Przez chwilę myślałam, że jej nie ma, ale jednak była, hura!

-Coś się stało?- moja obecność pewnie ją zaskoczyła.

-Mogłabym dostać tabletki przeciwbólowe?- poprosiłam, na co kobieta uśmiechnęła się i poinformowała, żebym poczekała na nią krótką chwilę. Czekanie jest męczące, a ja nie należę do tych cierpliwych, dlatego jej słowa nieco uraziły mnie.

Wyszłabym oczywiście, ale raz- że nie po to tu przychodziłam, by łatwo odpuścić i dwa – ja naprawdę potrzebowałam pomocy, bo czułam się po prostu wycieńczona.

Minęło 15 minut. Gdzie ona poszła?! No hello, ja tu cały czas jestem!

     Już miałam stąd wyjść, ale usłyszałam jakiś hałas. To już nie można przeżyć dnia w spokoju? Zawsze musi coś się dziać?! Podeszłam do drzwi, ale były zamknięte. No ej, co się dzieje? Awaria jakaś? No nie mówcie, że to sprawka X.A.N.Y. Reaktywował się? Jeżeli tak, to w jaki sposób?

    Odblokowałam telefon, a na wyświetlaczu pojawiła się informacja od Ulricha o prawdopodobieństwie ataku X.A.N.Y. Pięknie Yumi, szalony wirus się uaktywnił, a ciebie zamknięto. Czyżby X.A.N.A. zawładnął pielęgniarką, by to zrobiła? Więc dlaczego zostawiła mnie i nie chciała wykończyć?

Wyjrzałam przez okno i aż mnie „zatkało" z wrażenia. W sensie negatywnym. „Piguła" goniła jakąś małolatę. To dziwne, bo do tej pory zwykli ludzie nie interesowali go- tzn. X.A.N.Y. Znaczy, fakt, pomiatał nimi jak popadnie, traktował jak bezużyteczne marionetki służące do wyeliminowania nas, lecz nie zawracał sobie głowy jednostkami, a jeżeli już, to atakował ludzi. W grupach czy pojedynczo, przy nas czy gdy nie byliśmy obecni wśród innych. Bądź gdy przypadkowo ludzie mu się narazili. X.A.N.A już taki był. Biedna mała...

    Nie, chwila. A co, jeżeli ona też jest na usługach X.A.N.Y. i tylko pomaga owładniętej Yolandzie*****?

Rozejrzałam się po pomieszczeniu i uśmiechnęłam , gdy zauważyłam krzesło. Powinno się nadać, aby stłuc okno. Z otwarciem zamka od drzwi mogę sobie darować. I tak straciłam trochę cennego czasu. Błąd, Yumi, nie możesz myśleć tylko o sobie, telefon trzeba mieć włączony o każdej porze dnia i nocy.

***

(Jeremy)

    W fabryce spotkałem tylko Ulricha i Aelitę.

-Myślicie, że X.A.N.A. potraktował ich łagodnie swoim przybyciem-niespodzianką? – zasugerował Ulrich.

-Zajmę się nimi, wy idźcie już do skanerów, a ja was zwirtualizuję do Lyoko. – przedstawiłem im podstawowy plan. Zasiadłem do Superkomputera i przygotowałem proces wirtualizacji Ulrichowi i Aelicie, od teraz pozostało 28 sekund, akurat tyle, by weszli spokojnie do skanerów.

-Ee...Jeremie. Chyba nie mamy jak dostać się do Lyoko.- poinformował mnie Ulrich.

-Powiedz, że żartujesz.

-Niestety, mówię całkiem serio „Einsteinie". Włączyłem kamerę i ujrzałem obraz z tej, która jest w pomieszczeniu ze skanerami.

-Hmm, może damy radę naprawić kable? – zaproponowała Aelita. Juhuu, oto moja dziewczyna! Nigdy nie daje się i .. i znajduje rozwiązanie z trudnej sytuacji. Moja mała Aelitka jest taka dzielna, ale to po prostu niemożliwe, że uda im się we dwoje naprawić tak skomplikowaną machinerię.

* * *

(Odd)

     Dobrze, że się ocknąłem. Brr, co za okropne uczucie. Zatrzymanie 'sksanafikowanego' Williama wcale nie było proste, zwłaszcza, że byłem nieco przymulony oraz, nie ukrywam, że ciut wyszedłem z wprawy, jeżeli chodzi o lyokowe sprawy. Tak jest! Ja, Odd Della Robbia otwarcie przyznaję, że po kilku miesiącach sielanki, powrót X.A.N.Y. to 'czarna magia'. Mam nadzieję, że reszta już jest w Lyoko, bo jak nie, to będzie średnio.******

* * *

(Ulrich)

   Już od paru minut męczyłem się z tymi kablami i nic. Nawet, gdybyśmy mieli jakieś specjalistyczne narzędzia to wątpię, by coś nam to dało. Można urobić się po pachy, a efekt byłby tak samo mizerny.

-Jeremie, jesteś?- zawołałem.

-Udało wam się? – usłyszałem w odpowiedzi.

-Nadal nie, a co z Oddem i Yumi?

-Próbowałem odczytać obraz z kamer przy windzie w fabryce, ale X.A.N.A porządnie namieszał.

-Czy jesteś w stanie przekazać nam jakąkolwiek dobrą informację? – odparłem załamany.

-Nie wiem, czy dobrą. Oceni się później, ale...

-Mów, Jeremie. Słuchamy cię. – przerwała mu Aelita.

-Chyba nie mamy wyjścia i trzeba zrobić Powrót do przeszłości.

Wow, to pierwszy raz, kiedy Jeremie sam proponuje, by poddać się walkowerem.

-Nie ma rady, Ulrich. Jesteśmy w ciemnym lesie. – usprawiedliwiała go Aelita, a ja przecież w ogóle nic nie narzekałem na „Einsteina".

-1:0 dla ciebie X.A.N.A. –westchnąłem, gdyż nie lubiłem tego uczucia. Przez to czułem się jak przegrany, od początku skazany na niefart.

    „Einstein" przeprowadziłbezproblemowo tzw. Powrót do przeszłości ;Po sprawdzeniu przez Superkomputer lokalizacji Williama, na którego 'powrót' nie działał, gdyż był on we władaniu X.A.N.Y.po powrocie do szkoły, udałem się do sali gimnastycznej na trening.    

^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^-^

*fiołek afrykański ( saintpaulia ) - odmiana fiołka, Sępolina

** w jednym z odcinków pilotażowych było omówione , w jaki sposób Odd  zyskał  moce kota w Lyoko , i dlaczego Kiwi sie rozpłynął, gdy Jeremie wirtualizował Odda pierwszy raz do Lyoko oraz idlaczego miał na ubranku logo swojego pieska Kiwiego

*** wiosna - w slangu oznacza to określenie wieku, lat Xd

**** Emily- jedna z dziewczyn z listy Odda oraz przez jakiś czas obiekt zainteresowań Ulricha;   jako nieliczna z postaci drugoplanowych , Emily pojawia się naprawdę  często w odcinkach kreskówki oraz w moich fanowskich opowiadaniach np. wymienionej kreskówki.

*****Yolanda- Imię szkolnej pielęgniarki 

****** powiedzenie zaczerpnięte od likierxd

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top