Rozdział 1 „Codzienność"

(Narrator)

-No i znowu nie zaliczyłeś, Della Robbia.

     Po dwóch tygodniach pani Hertz przyszło rozliczyć się z uczniami w sprawie ostatniego sprawdzianu z chemii. Odd należał do tej nielicznej grupy gimnazjalistów, dla których przedmioty ścisłe były „ piętą achillesową" . Pomimo wszelkich próśb i gróźb pani Hertz oceniła wiedzę, którą Odd przelał na papier. Niestety system oceniania był dość rygorystyczny, więc i tym razem Oddowi nie udało się uzyskać odpowiedniej liczby punktów, aby zaliczyć.

-No nie, znowu? Ale pani psor... To mój ostatni rok... -żalił się Odd.

-I co ja mam z tym zrobić? To już twoje czwarte podejście – pani Hertz zdawała się nie okazywać żadnych oznak współczucia czy zrozumienia. Odd wyszedł z jej gabinetu, a nauczycielka poprosiła kolejną osobę.

-No i jak? – spytał Ulrich, gdy Odd wrócił do ich pokoju, który dzielili od początku edukacji w zespole szkół Kadic. Odpowiedziała mu cisza, a to nie był dobry znak. Z doświadczenia jednak wiedział, że najlepiej odpuścić. Jak Odd będzie chciał, to się odezwie.

W tym momencie obudził się czworonóg o imieniu Kiwi – był on psem Odda, którego nastolatek przywiózł ze sobą do Kadic aż z rodzinnej Italii. Od pierwszego dnia w Kadic, Odd dokładał wszelkich starań, aby pobyt Kiwiego nie został odkryty bowiem trzymanie jakichkolwiek zwierząt na terenie Kadic, co dotyczyło również pokoi w akademiku, było wbrew szkolnemu regulaminowi.

    Kiwi cichym szczeknięciem dał znać, że ma potrzebę . Z racji tego, iż Odd nie był w stanie spełnić wymagań swojego pupila, do obowiązków Ulricha, jako że był bardzo dobrym przyjacielem należało m.in. wyprowadzenie psa na spacer. Operacja „Wyprowadzić Kiwiego i nie dać się złapać" przebiegła bez najmniejszego problemu. Kiwi biegał szczęśliwie po ścieżce leśnej, która akurat tak się zdarzyło, że prowadziła do miejsca, gdzie znajdowało się ukryte przejście do kanałów.

Ulrich spojrzał na zegarek, wciąż miał trochę czasu przed nocnym stróżowaniem, za które był odpowiedzialny nie kto inny jak Jim Morales – wuefista. Ulrich odciągnął Kiwiego od kopuły w odpowiednim czasie, bo została właśnie odsunięta ukazując na światło księżyca postaci Jeremy'ego oraz Aelita.

-Byliście może w fabryce? – zapytał ich Ulrich.

-Tak było. – przyznał Jeremie.

-W jakim celu? X.A.N.A. to przecież już przeszłość. – zdziwił się brunet(Ulrich).

-Być może, ale wybacz, zapomnieliśmy o jednym drobiazgu. – przypomniała Aelita. – Nie możemy udawać, że z Williamem jest w porządku.

-Szczerze to lubię go teraz bardziej. Jest mniej wkurzający i w ogóle...- zaczął wygłaszać swą antywilliamową mowę Ulrich, ale widząc karcące spojrzenie, jakie posłała mu różowowłosa, zrezygnował z dalszego wywodu.

-A co u Odda? Jak mu poszło? – zadał pytanie Jeremie.

-Zapomnij. Pani Hertz mocno uwzięła się na niego i nie chce odpuścić. – udzielił Jeremiemu odpowiedzi Ulrich.

-Ja już sama nie wiem...- zamyśliła się Aelita.

-Uczył się z twoich notatek. – przypomniał jej Ulrich.

-Tak, wiem. Na wypadek gdyby coś było nie jasne, to miał zapytać.- przytaknęła młoda Hopper.

-Yumi go pytała z materiału i odpowiedział na każde pytanie.

-Och, no to co? Może zapomniał przez zżerające go nerwy? – zasugerował młody Belpois.

-Pewnie tak było. – odparła Aelita.

-Albo pani Hertz przechodzi spóźniony kryzys wieku średniego. – dodał Ulrich. Jeremie i Aelita popatrzyli na niego, a chwilę później cała trójka śmiała się.

-Pora wrócić do szkoły. Wkrótce rozpocznie się nocny patrol pod nadzorem Jima. Wolałbym uniknąć jego nudnego kazania oraz odbycia kary w ramach niezastosowania się do szkolnego regulaminu. – oznajmił Jeremie, który nie wspominał dobrze swojego jedynego w życiu szlabanu, którzy otrzymał w pierwszej klasie gimnazjum.

* * *

    Dla Vanillé dzień zaczął się tak samo jak zawsze: prysznic pod zimną wodą o 4:30 rano, dotarcie do pobliskiego sklepu sprzedającego nabiał i produkty mleczarskie, a następnie załadowanie koszyczka z opakowaniami mleka zwykłego oraz smakowego. Jej zadaniem było rozwożenie mleka do różnych domów. O 7:15 przyszła pora na stawienie się w knajpce „The Unicorns"; weszła wejściem dla personelu, a dotarłszy do przebieralni otworzyła szafkę, gdzie znajdowała się jej przepaska wraz z fartuszkiem. Założywszy roboczy uniform, zamknęła metalowe i skrzypiące drzwi, po czym udała się na salę główną, aby przyjąć zamówienia. Odkąd tylko pamiętała od pierwszego dnia w „The Unicorns",co trwało już 4 miesiące, nie było zmiany co do nawyków co niektórych odwiedzających. Dzień w dzień ona oraz pozostali z pracowników przeżywali ten sam koszmar, a to przez pijane osoby, a to przez rasowych zboczeńców itp. I tak na okrągło.

Właściciel doskonale wiedział, co się dzieje, jednak przymykał oko na wulgarne zachowanie gości. Za każdym razem raportowanie o próbach molestowania ze strony przybyłych kończyło się na tym, że to ci, którzy pracowali byli winni. Zbyt mocno zależało im na pracy, która wcale nie była tak dobrze płatna. Zbyt mocno bali się postawić szefowi, któremu najwyraźniej bardziej zależało na tym, że goście odczuwają swego rodzaju satysfakcję niż na zdrowiu i bezpieczeństwie ludzi, których zatrudnił.

-Rusz się, dziewczynko. Nie będę czekał cały dzień. No, rusz się, tak? – pewien bardzo niecierpliwy klient nie lubił czekać. Sądził, że 'na zachętę' musi zrobić to co zwykle czynił. W momencie, gdy jego ręka wylądowała na tzw. „czterech literach" Vanillé, dziewczyna pokazała mu, że nie da sobą dłużej pomiatać. Uchwyciła jego dłoń, wykręciła mu rękę do tyłu, na co mężczyzna zaklął. Mimo to udało mu się uwolnić, na jego twarzy malowała się złość i agresja. Niezbyt cywilizowany przedstawiciel męskiej części populacji mógł się przekonać, że zadarł ze złą osobą. Ktoś, kto potraktował go stylem muay-thai z pewnością udowodnił, że to nie jego poziom. Dręczyciel nie spodziewał się, że tak młoda nastolatka zna sztuki walki, nie mówiąc już o samym przeciwstawieniu się. Mimo to on nie zamierzał zrezygnować. Niczym byk na corridzie rzucił się do ataku, ale Vanillé udało się uniknąć ataku i zdenerwowany wpadł na stolik, przy którym jakaś para spożywała posiłek typu fast food.

-Ktoś jeszcze jest na tyle odważny?! – zawołała Vanillé, lecz nikt z obecnych dorosłych kobiet czy mężczyzn, którzy znęcali się nad personelem „The Unicorns" , nie odważyli się więcej, aby tak się narazić.

* * *

-Odd~ Nie łam się. Następnym razem na pewno ci się uda. – próbowała go pocieszyć Aelita.

-Taa, nie ma takiego semestru, którego bym nie musiał powtarzać. – oznajmił załamanym głosem Włoch.

-W końcu ci się uda.-dodała Yumi.

-No nie wiem, za długo to trwa. – odparł Odd i westchnął ze zrezygnowaniem.

-Chodźcie, pora na zajęcia. – oznajmił Jeremie, który od czasu do czasu spoglądał na zegarek.

-Tak tęsknisz za lekcjami matematyki? – zażartował Ulrich.

-Nie, ale będąc dokładnym, to mamy teraz historię kultury z panią Meyer. Poza tym chodzenie na zajęcia to nasz obowiązek. – wygłosił swą „einsteinowską" mowę Jeremie Belpois.

-Och, daruj sobie. Proszę, ten jeden raz mógłbyś odpuścić. – upomniał kolegę Odd.

-Czy to oznacza, że wstaniesz z wyrka i pokażesz nam, że jesteś gotowy do wyjścia? – spytała Aelita.- Pomożemy ci, jeżeli cię zapyta. Tak Jeremie? – dodała Hopper.

Jeremie czując na sobie spojrzenie przyjaciół, nie mając większego wyboru przytaknął twierdząco głową.

-No to postanowione. Mamy 10 minut, więc trzeba już się pośpieszyć. – zauważył Ulrich.

    Po opuszczeniu pokoju, Jeremie, Aelita, Odd i Ulrich poszli na swoje zajęcia, a Yumi, która miała 2 godziny wolne, poszła do biblioteki, aby znaleźć materiały do projektu, który miała przygotować wraz z Williamem.

    ❤       ❤         ❤      ❤       ❤        ❤        ❤ 

Mam zaszczyt przedstawić Spin off, który powstaje w tym roku. Jest to zupełnie osobna historia od napisanego 11 lat temu  fanfiction na podstawie francuskiej  kreskówki  "Kod Lyoko". Nie wiem nic na temat tego spin offu, więc jeżeli ktoś oczekuje rozdziałów, to już teraz mówię, że nie mam pojęcia, ile ich będzie, co się wydarzy. Proszę nie pytać o update, gdyż jest on nieplanowany. Dodaję pierwszy rozdział dla likierxd . Po rozmowie z nią nt. wspomnianej kreskówki pomyślałam "Dlaczego nie?" Mamy rok 2016, fanfiction o Kod Lyoko. Jacyś chętni? :D Miłego czytania ^+^

-SongJiji

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top