Rozdział 21
Dzisiaj Jim zrobił nam biegi. William od rana źle się czuł, ale nie dawał tego po sobie poznać. Był taki jakiś zamyślony.
- William, dobrze się czujesz?- spytała Yumi.
Nie odpowiedział, ale po chwili rzekł:
- Tak, tak...- uśmiechnął się kącikiem ust.
Yumi nie była przekonana co do dobrego samopoczucia kolegi. Postanowiła obserwować jego zachowanie. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do chłopaka.
- Hej, pójdziesz dzisiaj ze mną i Ulrichem na trening?
- Wiesz co, nie mam co robić, więc z chęcią- odpowiedział.
Yumi była zaskoczona, gdyż nie udawało się jej umówić i to jeszcze z Ulrichem.
Dzień jak co dzień. Jak zwykle nie obyło się bez wycieczki do Lyoko.
- Misja wydaje się zbyt prosta...- powiedziała Aelita.
Rzeczywiście. Było za łatwo.
-Trzymajmy się blisko...- stwierdził Ulrich.
William był zbyt zamyślony, żeby słuchać. Szedł w swoją stronę. Coś go ciągnęło...
- Dlaczego William nas nie słucha? Potem są większe problemy- narzekał Odd.
- Nie marudź...
Tymczasem William spotkał coś nieprawdopodobnego. Otóż na jego drodze stała samotnie jego siostra. Bez żadnych znaków xanafikowania. Tak po prostu. Coś było nie tak...
-William?- zawołała. O dziwo bez mechanicznego głosu.
- Viki!- zmienił się w dym i przyleciał do niej.
Musnął ją po twarzy na dowód, że to ona, prawdziwa, nie żadne spektrum. I tu się mylił...
- Jeremy, sprawdzisz gdzie William?
- Tak... chwila... co?... to nie możliwe ...
- Powiedz to wreszcie...
- William rozmawia z Viki.
- Znowu?
- Tak, ale Viki nie ma czerwonego punktu na ekranie. Jak to powiedzieć, jest tak jak wy...
Stęskniony Dunbar przytula się mocno z Viki. I tu robi błąd...
Viki niepostrzeżenie wgrywa kody od xany, dzięki którym wirus będzie mógł zaoszczędzić na spektru(takie tam xd podatek od spektrum też jest. PIT za wysoki :D )
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top