6

"Czemu miałbym ci wybaczać"

Napisałem wiadomość do bruneta. Nic nie rozumiałem z całej sytuacji, przecież byłem tylko dziwką, płacił za mnie i mógł zrobić ze mną co chciał. Moje łzy nie powinny go ruszyć. Był starym oblechem jak inni, zapewne chciał się tylko fajnie zabawić, gdy w domu czekało go nudne życie z żoną. Zawsze tak jest. Nie wiem dlaczego zrobiłem sobie nadzieję że tym razem będzie inaczej, że ten człowiek jest dla mnie szansą na nowe życie. Nie jest. Jest gnojem jak każdy inny.

Rzuciłem telefon na drugą stronę łóżka i poszedłem do kuchni odgrzać sobie pizzę z wczoraj. Nie była już zbyt dobra, ale nie było mnie stać na nowe jedzenie. Chciałbym przestać myśleć o swoim nudnym życiu. Lecz było to niemożliwe. Zbyt bardzo przypominały mi o nim świeże i bolące siniaki na udach. Wczoraj jeden z klientów się zagalopował, niestety nie miałem nic do powiedzenia. Chciałbym w życiu coś znaczyć.

Wróciłem do łóżka i zobaczyłem że na telefonie świeci się czerwona kropka, co oznaczało nową wiadomość. Wziąłem urządzenie do ręki i odblokowałem ekran. Od razu zobaczyłem od kogo jest ta wiadomość. Niestety lub stety nie był to Harry, tylko Niall, mój najlepszy przyjaciel. Chłopak proponował wyjście na kawę dzisiaj po południu. Odpisałem mu że okej i poszedłem się zbierać. Po czterdziestu minutach byłem gotowy do wyjścia, więc ubrałem Vansy, zamknąłem drzwi i wyszedłem. Skierowałem się do naszej ulubionej kawiarni znajdującej się dwie przecznice dalej. W środku było naprawdę przyjemnie, w powietrzu unosił się zapach kawy i ciasta, a w tle leciała delikatna muzyka. Po podłodze chodziły sobie malutkie koty, które były wzięte ze schroniska. Miało to zachęcić ludzi do adopcji, z tego co wiem, przez tą kawiarnie dwadzieścia kotków znalazło już nowy dom. Skierowałem się do mojego stolika pod wielkim oknem i czekałem na Nialla. Chłopak nie kazał na siebie długo czekać, już po piętnastu minutach siedział obok mnie. Po chwili podszedł do nas kelner

-co podać chłopaki? - zapytał patrząc na Nialla.

-Karmelowe latte i szarlotkę z lodami - blondyn uśmiechnął się, a wzrok kelnera skierował się w moją stronę

- to samo poproszę - odezwałem się i zacząłem rozmawiać z Irlandczykiem na temat szkoły.

Dwie godziny później kierowałem się już w stronę domu. Przechodząc obok śmietników usłyszałem ciche miałczenie. Na początku wydawało mi się że się przesłyszałem, jednak po chwili usłyszałam je ponownie. Podszedłem po chwili do śmietnika i go otworzyłem. Na samym wierzchu leżało pudełko ze zrobionymi dziurkami. Otworzyłem je i to co w środku zobaczyłem zatkało mi dech w piersiach. Mała, biało ruda kotka siedziała w pudełku. Była jeszcze kociakiem. Wziąłem ją pod bluzę i zabrałem do domu. Nie mogłem jej tu tak zostawić.

Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że znalazłem sobie nową przyjaciółkę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top