23

Jutro jest rocznica wypadku Louisa, Harry jak co dziennie zjawił się rano w szpitalu, żeby potowarzyszyć Louisowi. Tym razem, zanim doszedł do sali, zatrzymał o lekarz.

-Panie Styles? 

- Tak? - Zapytał Harry zniecierpliwiony, ponieważ już chciał być obok swojego słońca

- Jak pan pewnie wie, jutro mija rok odkąd pana narzeczony zapadł w śpiączkę - powiedział w prost - Po roku szansa na obudzenie są naprawdę malutkie, czy pana narzeczony nie chciałby się przyczynić do uratowania czyjegoś życia? 

Z oczu Harrego zaczęły lecieć łzy

- To tylko propozycja, niech pan ją przemyśli - Lekarz poszedł, a Harry cały zapłakany wszedł do pokoju swojego słońca.

-Ten głupi lekarz chce cię odłączyć, nigdy mu na to nie pozwolę kochanie. Bo przecież się obudzisz, wrócisz do mnie prawda?

Kolejny dzień minął mu tak, jak każdy poprzedni. Opowiedział Louisowi co u niego, zaśpiewał mu piosenkę, przeczytał bajkę, poleżał z nim. Jednak dalej po głowie chodziły mu słowa lekarza...

Po roku szanse na obudzenie są naprawdę malutkie...

A co jeśli on ma rację? A co jeśli jego maluch już się nie obudzi?

Po głowie Harrego od kilku miesięcy chodziły okropne myśli... Już kilka razy próbował popełnić samobójstwo, jednak uświadamiał sobie, że jego kruszynka wciąż może się obudzić. 

Dzisiaj ta nadzieja zniknęła wraz z odejściem lekarza... Harry miał dość i chciał zaznać spokoju razem ze swoim maleństwem.

Tak jak codziennie po powrocie do domu poszedł dać zwierzętom jedzenie, a potem wziął zimny prysznic i położył się do łóżka, lecz niestety zbyt dużo nie spał tej nocy.

*** 

To dzisiaj... Dzisiaj mija rok od Wypadku... Rok męczarni Harrego, Rok łez, Rok smutku...

Harry po raz kolejny uśmiechnął się do pielęgniarki i poszedł do pokoju Louisa. Dzisiaj nie minął Lekarza. Od razu podszedł do łóżka, na którym usiadł i złapał Louisa za rękę.

- Słońce możesz podjąć decyzję, masz godzinę - uśmiechnął się Harry i pocałował go w dłoń - Albo się obudzisz i będziemy szczęśliwi na ziemi, albo nie i będziemy na zawsze razem.

Położył się obok niego i przytulił go, minuty leciały bardzo szybko, coraz bliżej był czas, który Harry dał Louisowi, niestety nic się nie działo. Starszy wyciągnął telefon i napisał sms'a do Nialla 

"Niall, mógłbyś się zająć zwierzętami? Przepraszam, pamiętaj że byłeś moim najlepszym przyjacielem, kocham cię" 

I odłożył telefon. Podszedł do torby którą zostawił na krześle i wyjął z niej stare psychotropy swojej mamy, które znalazł rano w domu. Trzy paczki, tyle powinno wystarczyć...

USiadł na łóżku swojego słońca, po czym zaczął połykać tabletki, jedna po drugiej.

- Robię to dla ciebie słońce, kocham cię - wziął ostatnią tabletkę, po czym wstał i podszedł do respiratora - teraz już zawsze będziemy razem  - zaczął płakać i nacisnął przycisk wyłącz...

Maszyny przestały pracować, a Harry położył się obok miłości swojego życia i  zaczął śpiewać

Feels like you're standing on the edge 

looking at the stars

and wishing you where them 

what do you do when a chapters ends?

do you close the book and never read it again?

where do you go when your story's done?

Skończył śpiewać i zamknął z uśmiechem oczy...

***********************************************************************************************

Już został tylko epilog, pamiętajcie że was kocham <3


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top