2
Wróciłem właśnie do domu. Byłem wykończony dniem w pracy i marzyłem tylko o zjedzeniu czegoś ciepłego i położeniu się do łóżka. Mężczyzna z brązowymi lokami dalej nie mógł wyjść mi z głowy. Przyznam szczerze że to najprzystojniejszy klient jakiego miałem. Wszedłem do mojej kuchni i przywiesiłem karteczkę z jego numerem na lodówce. Mieszkam sam w małym mieszkaniu więc nikt i tak o to nie zapyta. Otworzyłem lodówkę i spojrzałem czy nie ma w niej nic ciekawego. Niestety była pusta... Dosłownie było w niej tylko powietrze, jak zawsze gdy jestem przed wypłatą... W kieszeni miałem trzysta dolarów które dostałem od starszego. Tak właściwie nie wiedziałem dlaczego mi je dał. Zazwyczaj klienci płacili w recepcji. No cóż, mogę mu tylko za to dziękować, bo dzięki niemu zjem dzisiaj kolacje. Dalej stojąc przed lodówką wyjąłem telefon i zamówiłem pizze. Wpatrywałem się w numer zapisany na karteczce. Nie miałem zamiaru się do niego odzywać. Nie po tym co dziś zrobiliśmy. Niestety wciąż w głowie widziałem jego piękne zielone oczy, chyba nigdy nie zapomnę tego z jakim pożądaniem się na mnie patrzyły. Położyłem się na łóżku w moim pokoju i włączyłem jakiś głupi serial. Mój umysł był rozdarty na dwie części. Jedna z nich chciała pobiec do kuchni i natychmiast napisać do tajemniczego mężczyzny. Druga natomiast była temu bardzo przeciwna. Nie powinien mieć prywatnych relacji z klientami, a zwłaszcza że był świadomy tego jak szybko potrafi się zakochać, co niestety bardzo często kończyło się złamanym sercem i wieloma przepłakanymi nocami. Szatyn leżał na łóżku wpatrzony w sufit i myślał... Serial lecący w tle w końcu zaczął go irytować, więc zamknął laptopa i wrócił do myślenia o zielonookim brunecie. Z tej całej bezradności zaczęły mu lecieć łzy. Nie wiedział co ze sobą zrobić, czuł się totalnie bezsilny. Płacząc w swojego ukochanego misia zasnął, lecz i to nie dało mu tak pożądanego spokoju. Nawet tam dręczyły go te piękne zielone oczy... Śnił mu się brunet, który siedział na jego łóżku i głaskał go po głowie. Chłopiec szybko się obudził. nie podobały mu się takie sny. Kojarzyły mu się z bardzo z pracą do której był zmuszony. Rok temu, zaraz po tym jak powiedział rodzicom że jest gejem, oni kazali mu się spakować i opuścić swój dom, ponieważ "Nie będą trzymać pod swoim dachem spedalonego czegoś". Gdy błąkał się po nocy, podszedł do niego pewien mężczyzna i zaproponował mu pracę. Nie była to jego wymarzona praca, jednak jedyna opcja jaką miał. Zarobki niestety były niskie, ledwo było go stać na czynsz mieszkania, które aktualnie wynajmuje, nie wspominając o tym, że w ostatnim tygodniu miesiąca praktycznie głodował. Cóż miał jednak zrobić, kiedy nie miał innej opcji. Miał tylko osiemnaście lat. Nie ukończył nawet liceum, nie mówiąc już o czymś dalej. Nie miał żadnych perspektyw na lepsze życie. Szatyn wstał i poszedł do łazienki, od razu rozbierając się i wchodząc pod obskurny prysznic. Stanął twarzą do ściany, włączył zimną wodę i oparł głowę o ścianę. Zaczął płakać, dosłownie ryczeć jak małe dziecko. Czuł się jak bezużyteczny śmieć który nie powinien w ogóle istnieć, który chciał zniknąć z tego świata... Niestety bał się, bał się tego co jest potem, bał się tego że nikt go nie zapamięta, że nikt się nawet nie zorientuje że on nagle zniknął... Czuł się jak zwykła pizda, jak dziecko które boi się własnego cienia. Wrócił do swojego łóżka i znowu zaczął myśleć o starszym mężczyźnie... Tak bardzo chciałby się do niego odezwać, jednak chyba dużo bardziej bał się konsekwencji. Jego szef by go zabił gdyby dowiedział się o prywatnej relacji z klientem... W najlepszym wypadku straciłby pracę, więc i tak umarłby z głodu więc w sumie żadna różnica. Coś w jego głowie jednak mówiło mu że napisanie do bruneta to może być jego szansa na lepsze życie. Pomału wstał i znowu podszedł do lodówki. Chwilę patrzył na karteczkę z numerem telefonu starszego. -Jebać to- Powiedział do siebie i wpisał numer do telefonu i napisał krótkiego sms'a, w sumie tylko jedno słowo, "Louis"...
***********************************************************************************************To naprawdę miał być tylko one shot... Jednakże zbytnio mi to nie wyszło więc chwytajcie rozdział. W wolnej chwili napisałam jeszcze jeden. 30 gwiazdek i jest wasz, zgoda? :)
Kocham was, Natt <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top