12

Po dwóch godzinach mile spędzonych w kawiarni, Harry wziął młodszego i oboje poszli do auta. Postanowili że dzisiejszy wieczór spędzą na jedzeniu i oglądaniu serialu.

***
Minęło pół godziny, a oni stali w supermarkecie na dziale ze słodyczami. Młodszy od dziesięciu minut stał w dziale ze słodyczami, nie mogąc zdecydować się na smak żelek. Harry w tym czasie wziął do koszyka mrożoną pizzę, frytki, zapiekanki i chipsy. Kierował się w stronę działu ze słodyczami i zauważył Louisa który szedł w jego stronę z jedną paczką żelek. Starszy spojrzał na niego, podniósł brwi widząc to, co młodszy trzymał w rękach. Zielonooki od razu podszedł do półki i wziął z niej dziesięć rodzajów żelek. Wiedział jak młodszy je uwielbia, jednakże wciąż się ograniczała go świadomość tego, że to starszy płacił. Harry po drodze zgarnął jeszcze Skitlesy, m&m'sy i wiele innych słodyczy.

Po dłuższym czasie spędzonym na chodzeniu po sklepie i kłóceniu się o ilość żelek, mężczyźni ruszyli w stronę kas. Louis pomagał harremu wylądować zakupy na taśmę. Młodszy nie był świadomy ile tego jest, miał wrażenie że zrobili zapasy na cały miesiąc.

Już po chwili siedzieli w aucie i kierowali się w kierunku domu starszego aż nagle zobaczyli na horyzoncie wielkie, żółte "M"

- Hazzzzzzaaaa - zagruchał młodszy, a Harry już wiedział że musi zakręcić do Mcdrive po nuggetsy.

***

Wjechaliśmy właśnie na podjazd willi Harrego. Młodszy od razu wysiadł z auta i już chciał iść pomóc Harremu z wypakowaniem zakupów, jednakże coś bardzo zwinnie powaliło go na ziemię i zaczęło lizać po twarzy. Młodszy był w szoku, a zza besti usłyszał głos Harrego

-Lucyfer! Złaź z Louisa !

Starszy krzyknął na psa i pociągnął go za obroże, dzięki czemu szatynek mógł na spokojnie wstać. Louis uwielbiał psy, ale ten pojawił się tak nagle. Młodszy chłopak podszedł do Harrego, jednakże zamiast zwrócić na niego uwagę, schylił się do psa i zaczął drapać go za uszami. Lucyfer merdał zadowolony ogonem, a ślina kapała mu z pyska robiąc kałuże na ziemi.

Po krótkiej zabawie z psem Louis w końcu pomógł starszemu nosić zakupy. Oczywiście Harry nie byłby sobą gdyby nie wziął wszystkiego, a młodszemu zostawił najlżejszą z toreb. Louis widząc to prychnął pod nosem, ale grzecznie wziął torbę i pobiegł za starszym.

Gdy wszedł do wielkiego domu, najpierw zdjął buty przy drzwiach, a potem poszedł do ogromnego salonu połączonego z równie dużą kuchnią. Młodszy był zachwycony pomieszczeniem. Ściany były beżowe, w rogu pomieszczenia był kominek, a przed nim puchaty dywanik. Na środku stała ogromna, brązowa kanapa i dwa fotele tego samego koloru, między nimi był mały stolik, a na przeciw na ścianie wisiał olbrzymi telewizor. W tym wielkim pokoju znajdował się również stół, przy którym mogło by usiąść z dwadzieścia osób. Kuchnie od salonu oddzielał jedynie marmurowy blat.

Harry był w połowie rozpakowywania zakupów kiedy szatynek wszedł do kuchni ze swoją małą siatką. Starszy od razu mu ją zabrał i podał młodszemu jego nuggetsy i miseczkę z sosem, po czym wysłał na kanapę wybrać serial.

Louis siedział pod mięciutkim kocem z nuggetsami na kolanach i czekał na starszego. Doszedł do wniosku że ma ochotę obejrzeć "Teen Wolf", więc włączył ten serial i czekał grzecznie na kanapie.

Harry w tym czasie wstawiał pierwszą pizzę do piekarnika i szykował talerz z żelkami. Między nogami plątał mu się Lucyfer, a raczej trzymał pysk na blacie prosząc o jedzenie. Harry już po chwili z talerzem pełnym ulubionych słodyczy szatyna, kierował się w stronę kanapy.

Młodszy, gdy tylko zobaczył że starszy idzie w jego stronę, włączył pierwszy odcinek serialu i zrobił mężczyźnie miejsce obok siebie. Harry usiadł i od razu przyciągnął go do siebie.

-Czy możesz mi wytłumaczyć gdzie zniknęło czterdzieści nuggetsów, które przed chwilą były w misce?

Powiedział Harry ze śmiechem. Doskonale miał świadomość słabości szatynka do tego jedzenia, więc nie miał mu tego za złe.

***

Leciał właśnie trzeci odcinek serialu, a Harry miał zamiar wprowadzić swój plan w życie. Wstał więc, oczywiście pod pretekstem pójścia do toalety, i skierował się w stronę wejścia do piwnicy. Zszedł na dół po drewnianych schodach i już po chwili znalazł się w ciemnym pomieszczeniu, otoczony przez półki na wino.

Brunet wziął z półki jedną ze starszych butelek i wrócił z nią do kuchni. Wyjął z szafki dwa kieliszki, otworzył butelkę i nalał alkohol do dwóch kieliszków.

Szatyn niecierpliwił się coraz dłuższą nieobecnością Harrego, ale nie chciał się ruszać z kanapy, ponieważ był świadomy ze prawdopodobnie zgubi się w tym olbrzymim budynku. Już po chwili jego obawy rozwiał brunet wchodzący do pokoju z dwoma kieliszkami wina.

Harry usiadł koło szatynka i podał mu jeden kieliszek, a następnie przyłożył do ust ten swój

- Stój !

Krzyknął młodszy, jednak było już za późno. Starszy pociągnął długi łyk wina z kieliszka.

- I kto mnie teraz odwiezie? - Louis zrobił naburmuszoną minę

- Cóż, chyba musisz zostać na noc

Harry tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się pod nosem

- Zrobiłeś to specjalnie ! - powiedział z wyrzutem młodszy, po czym wstał i udał się w głąb korytarza. Kompletnie nie wiedział gdzie idzie i próbował zapamiętywać swoje kroki. Jeden zakręt w lewo, drugi zakręt w prawo, trzeci w lewo i już po kilku następnych Louis kompletnie się zgubił. Dotarł do końca jakiegoś korytarza, gdzie nie było możliwości pójścia dalej. Były tylko duże drewniane drzwi. Louis niepewnie je otworzył i znalazł się... Chyba w siłowni?

Pokój był cały w lustrach, tylko podloga była wyłożona miękką pianką. Z sufitu wisiał worek treningowy, a pod ścianą leżały różnego rodzaju sprzęty, takie jak bieżnia. Louis powoli wycofał się z pomieszczenia, ale po dwóch krokach odbił się od czegoś plecami. Odwrócił się przodem do drzwi. Przed nim stał Harry, który wydawał się być wkurzony. Popchnął młodszego na lustro obok i przyszpilił go do niego swoim ciałem i nachylił się nad jego uchem.

- ładnie to tak uciekać ?

Warknął starszy i ugryzł młodszego w ucho. Jego dłonie powędrowały na pośladki młodszego, mocno się na nich zaciskając. Twarz Harrego przeniosła się na wysokość twarzy szatyna, a po chwili starszy agresywnie wpił się w jego usta.

Oderwali się od siebie, dopiero jak zabrakło im tchu. Oboje czuli erekcję w swoich spodniach. Szatynek jęknął niezadowolony, a Harry nachylił się nad nim i szepnął mu do ucha.

-Chcesz to możemy zrobić coś więcej, ale wtedy będę miał piękną seks taśmę

Zaśmiał się i kiwnął głową w stronę kamery umieszczonej w kącie pomieszczenia.

Szatyn zarumienił się i wtulił głowę w zagłębienie szyi starszego.

- Wracamy na kanapę?

Wyszeptał, i poczuł jak Harry spowrotem kładzie mu ręce na pośladki i go podnosi. Już po chwili Harry leżał spowrotem na kanapie, a Louis leżał na nim, przykryty puchatym kocem.
Nawet nie zauważyli, kiedy obydwoje zasnęli.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top