10.Pocałunek.

Kiedy kroczyliśmy korytarzem, wszyscy na nas patrzeli, lecz moje ślepka były utkwione w Sung Hoon'ie. Po tym, jak weszliśmy do pustej łazienki, burknął.
- Skoro Ci się nudziło, to trzeba było wkraść się do torby Seung-hyunga.
- Uczelnia wydaje się bardziej ciekawa. Jake-hyung i Ni-ki są tutaj z Twoim bratem oraz Twoim kuzynem, więc też chciałem zobaczyć to miejsce... Dlaczego powiedziałeś, że jestem Twoim chłopakiem? – powiedziałem, a on zbliżył się do mnie, pchnął na ścianę, do której mnie przyparł, szepcząc do ucha.
- Mój znajomy lubi takich słodziaków, jak Ty. Gdybym zaprzeczył, schrupałby Cię... połasiłby się na Twoje, zapewne jeszcze niewinne ciało.
Dostałem dreszczy z rozchylonymi wargami. Po chwili zerknąłem na wysokiego przystojniaka. Zaczęliśmy się w siebie wpatrywać.

Brat Jong Seong'a zapragnął pocałować białego kociaka, do tego cały czas czuł od niego Jaśmin, który tak lubił. Miał wrażenie, że jest uzależniony od tego, i nie tylko, bo od gapienia się na Yang'a również.

Wtem Hoony uderzył pięścią w ścianę. Podskoczyłem ze strachu, zwłaszcza, jak zobaczyłem, że jest zirytowany. Czułem, że to moja wina.
- Wracaj do domu, i więcej tutaj nie przychodź. Nie chcę, by ktoś Cię skrzywdził. Jasne? – odezwał się przyszły prawnik, zaś ja zgodziłem się, po czym udałem się do posiadłości.

Późnym popołudniem wszyscy wrócili do domu, ale ja wyczułem nieznany mi zapach. Zaciekawiony wyszedłem z salonu. Wśród domowników ujrzałem jakąś dziewczynę. Seungie wziął od niej płaszcz z uśmiechem, potem dostrzegł mnie.
- Ooo, mój Jungie przyszedł. Chodź do mnie maluchu.
Podszedłem, lecz nie pewnie. Zaraz podniósł mnie, mówiąc.
- Jung Won, to jest moja dziewczyna, Eun Ji. Ji, to mój ukochany kociak, Jung Won.

Czyli jednak Lee nie kocha mnie tak, jak myślałem, więc nie będę mógł być obok niego już na zawsze..
Zeskoczyłem na podłogę i udałem się na piętro. Tuż za mną pobiegli Nishi oraz Jae.

Czarnowłosy odprowadził wzrokiem Jung'a. To nie było do niego podobne, ponieważ ciągle tulił się do Hee Seung'a.

Zatrzymałem się na środku przedpokoju.
- Jungie, co się dzieje? – zaczął Japończyk.
- Odkąd tutaj jestem, to Seung-hyung ciągle się mną opiekuje, zawsze mnie przytula. Myślałem, że kocha mnie, że będę mógł z nim zostać, ale się pomyliłem. Może i mnie w jakiś sposób kocha, lecz nie tak jak ją. Czuję to. – wyznałem.
- A Ty go kochasz? – zapytał mój kuzyn.
Słysząc to pytanie, w mojej głowie od razu pojawił się Hoon, więc odpowiedziałem.
- Nie.. nie kocham go, ale przywiązałem się do niego. Gdy stąd odejdzie, nikt mnie już nie przytuli.
I zwiałem do sypialni państwa Park, mieszczącej się na parterze.

Tego wieczoru Seungie wyprowadził się. W ogóle się z nim nie pożegnałem, nie potrafiłem, bo byłem zbyt mocno smutny.
Kiedy nastała noc, udałem się do jego pokoju, wskoczyłem na łóżko, chcąc zasnąć, ale myśl o tym, że on już więcej mnie nie przytuli, nie pozwalała mi na to. Rozpłakałem się tak bardzo, że moje miauczenie było głośne.
Po chwili do sypialni przyjaciela rodziny zawitali bracia Park, Kim, Sim oraz Nishimura. Obaj byli w ludzkich postaciach.
- Jung Won, co się stało? – odezwał się Sunny.
Lecz ja dalej miauczałem ze łzami.
- On tęskni za Seung-hyungiem. – rzekł Jong Seong.
- Przestań! – warknął student prawa, a ja zmieniłem się w człowieka, jęcząc przez łzy.
- Zostawcie mnie! Ty też! Nie zrozumiecie tego! Nie mam już nikogo, kto mnie przytuli!
Nagle Sung Hoon podszedł do mnie, złapał moją rękę, po czym pociągnął za sobą.
Po wejściu do jego kwatery, zamknął drzwi, mówiąc.
- Uspokój się. Twoje miauczenie nic nie da. Seung-hyung chce założyć swoją rodzinę. Zrozum to.
- Zostaw mnie.. nie chcę Cię teraz oglądać. – oznajmiłem szczerze.
Wyraz twarzy czarnowłosego zmienił się na bardzo poważny. Zaraz chwycił mój podbródek, uniósł go i... pocałował mnie. Wziął sobie mój, pierwszy pocałunek, jakby zawsze należał tylko do niego.

W końcu oderwaliśmy się od siebie. Byłem zauroczony, ponieważ ta czułość była niezwykła.
- Mówiłem, że przestanę być grzeczny. No, ale teraz nie muszę się powstrzymywać. – powiedział wysoki przystojniak z czarującym uśmiechem. To co poczułem w tym momencie, potwierdzało to co się ze mną działo w ostatnim czasie. Dlaczego tak chętnie spałem tutaj, nie z Seung'iem, dlaczego patrzyłem na Hoon'a, nie na kociarza i najważniejsze, wiem dlaczego w mojej głowie pojawiła się jego twarz, gdy Jake zapytał, czy kocham Lee?
Tutaj nie chodzi o przyjaciela rodziny, tylko o brata Jong Seong'a, który od początku chronił moją tajemnicę, pozwalał mi spać w swoich ramionach.
Nagle mnie olśniło. Przypomniałem sobie, że starszy Park wyczuł ode mnie woń Jaśminu. Mama mówiła mi, że jeśli jakaś istota wyczuje od nas swój, ulubiony zapach, to znaczy, że jest nam pisana? Ale czy to prawda, tego nie wiem...

Ocknąłem się na dźwięk głosu Hoony'ego.
- Jung Won...
- Słucham.. – miauknąłem.
- Połóż się spać. – rzekł czarnowłosy.
Skinąłem czupryną i położyłem się. Zasnąłem w ramionach mojej miłości.

Nazajutrz obudził mnie buziak w czoło. Uchyliłem ślepka. Sung Hoon wisiał nade mną z uśmiechem na twarzy. Od razu zawstydziłem się z szybko bijącym sercem. Miałem ochotę ukryć się, ale on zbliżył się i wziął sobie czuły pocałunek, który odwzajemniłem. Moje ciało zapragnęło więcej, więc docisnąłem go do siebie, objąłem jego kark rękoma, chcąc się wtulić w niego. Gdy się od siebie oderwaliśmy, wyszeptał.
- Jung Won.. ja..
I zadzwonił budzik. To znaczyło, że musi wstać na zajęcia.
- Cholera.. Jung Won, musimy porozmawiać, jak wrócę. To ważne. – dodał, a ja uśmiechnąłem się zakłopotany. Czułem, że ta rozmowa będzie ważna, do tego to była dobra okazja, by wyznać mu, że go kocham, nawet jeśli mnie odrzuci...








Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top