08.Czułości.

Tymczasem Jay i Jake dotarli do baru. Student zarządzania poznał czarnego kota ze swoimi znajomymi, na których wywarł bardzo dobre wrażenie, ale głownie na chłopakach. Ci chcieli dowiedzieć się o nim jak najwięcej. W pewnym momencie osaczyli Sim'a . Dachołaz spiął się, przerażony. Na szczęście wkroczył młodszy Park, który wyrwał go, mówiąc.
- Hej, zostawcie go. Nie wolno tak męczyć innych... Chodź, Jake. Mam dość tej imprezy.
I pociągnął za sobą kuzyna Jung Won'a.

Stanąłem przed pokojem przyszłego prawnika. Długo zastanawiałem się, czy zapukać i wejść? Znów coś zrobiłem, choć nie wiedziałem, co takiego???

Sung Hoon siedział na łóżku, wgapiony w wejście. Wewnątrz chciał by Jungie wszedł, choć złościł się na niego. Jednak wiedział, że futrzak tego nie zrobi, gdyż Hee Seung znał prawdę o nim, a ten był nim oczarowany.

Zbliżyłem się do drzwi, zmieniłem się w kota, po czym ułożyłem się wygodnie na podłodze. Nie miałem ochoty na spanie z Lee, który chciał mnie zgarnąć do siebie.
Do domu wrócili Riki oraz z Sun Oo. Obaj byli tak zagadani, że nie zwrócili na mnie uwagi. Po nich przyszli Jong Seong z Jae Yun'em, Ci chociaż życzyli mi dobrej nocy.

Po wejściu do pokoju, kuzyn Park'ów i Japończyk kolejno wzięli prysznic. Potem obaj położyli się na łóżku, trzymając się za ręce. Student ekonomi czuł się dobrze przy swoim siwku, czuł się bezpiecznie przy nim. Nie chciał się z nim rozstawać.
- Ni-ki, zostaniesz ze mną? Lubię Cię i czuję się przy Tobie bardzo dobrze. – wyszeptał Sun.
- Jeżeli tego chcesz, to zostanę z Tobą. – zapewnił Nishi, opierając głowę o czoło chłopaka z uśmiechem na twarzy.

Do drugiej sypialni weszli Jong oraz Jae. Obaj klapnęli na łóżku. Zaraz ten pierwszy zaczął.
- Jake, wybacz, że Cię tam zabrałem.
- Nic się nie stało. Chciałeś dobrze. Po prostu nie jestem zwyczajny i nie myślałem, że oni tak na mnie zareagują. – rzekł II Książę Catland'u, zaś brat Sung Hoon'a objął go, mówiąc.
- Nigdy więcej nie zabiorę Cie na taką imprezę. Nie powinienem tak Cię stresować.
I musnął skroń Sim'a. Obaj popatrzyli sobie w oczy przez dłuższy moment, po czym pocałowali się.

W nocy, ze sypialni wyłonił się czarnowłosy. Na progu dostrzegł białego mruczka. Bez wahania wziął go na ręce, bardzo delikatnie. Zabrał go do swojego łóżka.

Obudziłem się wczesnym rankiem. Wyciągnąłem się z pomrukiem, ruszając łapkami. Wtedy dotarło do mnie, że jestem w pokoju Hoon'a. Zaraz zmieniłem się w człowieka, a on spał taki przystojny. Powoli przysunąłem się do niego, wyciągnąłem rękę, by przesunąć nieco jego włosy.
Przyszły prawnik uchylił powieki. Już chciałem odskoczyć, ale on chwycił mój nadgarstek oraz wyszeptał.
- Nie uciekaj. Jest jeszcze wcześnie. Odpocznij.
I zaprosił mnie pod kołdrę. Położyłem się oraz wtuliłem w jego bok. Objął mnie ramieniem, mocniej docisnął do siebie, natomiast moje serduszko bardziej zabiło. Mimo tego, było przyjemnie. Taki wtulony w starszego z braci udało mi się ponownie zasnąć...

Jae Yun obudził się w ramionach Jong Seong'a. Po wczorajszym pocałunku czuł się taki odmieniony, taki oczarowany nim. Jednak nie miał pewności, czy ta czułość nie wydarzyła się przypadkowo. Odsunął się, zmienił w kota oraz wrócił na swoje posłanie.

Sung Hoon spojrzał na śpiącego Jung Won'a. Kociak wyglądał przesłodko, wręcz rozkosznie. Pokusił się o przyłożenie dłoni do policzka Yang'a. Pogładził go z czułością, taki wpatrzony. W jego czuprynie pojawiły się wspomnienia z ich wspólnych chwil, śmiesznych sytuacji, a także wyobrażenie pocałunku. Momentalnie jego serce mocniej zabiło.

Młodszy Park obudził się na środku łóżka, ale obok nie było Jake'a, wiec poderwał się. Na szczęście czarny kociak spał na posłaniu. Zaraz go zawołał.
- Jake...
Lecz kuzyn Jung'a nie zareagował, najwidoczniej mocno spał.
Student zarządzania liczył, że Sim obudzi się w jego ramionach, skoro wczoraj się pocałowali.

II Książę Catland'u nie spał, udawał, ponieważ nie miał ochoty rozmawiać z Jay'em ze względu na to, że po buziaku czuł się odmieniony.. nie chciał pokazać, że zaczął coś czuć...

Sunny uchylił powieki. Do jego pleców tulił się Ni-ki. Od razu się uśmiechnął, pogłaskał jego dłoń, pełen radości. Bardzo się cieszył, że postanowił z nim zostać.
- Widzę, że też już nie śpisz, Sunny. – zaczął Nishi.
- Nie, właśnie się obudziłem.. Mam nadzieję, że będziesz mi towarzyszył codziennie na uczelni, Riki. – odezwał się Kim.
- Oczywiście. Z resztą w domu jest zbyt nudno. Podoba mi się, jak się uczysz. Gdy się skupiasz, to jesteś uroczy. – palnął przyjaciel Jung Won'a, na co kuzyn Park'ów zawstydził się.
- Yyy, wybacz mi. Nie miał to tak... - przerwał siwek, gdyż student ekonomii odwrócił się do niego i musnął jego wargi.
Nishimura nie ukrywał zaskoczenia, które zmieniło się w zachwyt.

Obudziłem się ponownie, ale tym razem leżałem na Hoony'm, który obejmował mnie. Podniosłem się delikatnie, usiadłem na nim, przecierając ślepka. Wysoki przystojniak skierował na mnie swoje patrzałki, wyciągnął rękę oraz przyłożył ją do mojej twarzy. Po chwili zaczął miziać dłonią moje policzki, usta, szyję. Potrzebowałem tego, potrzebowałem czułości, odprężenia, a on wiedział jak mi je podarować.
- Sung Hoon... - wyszeptałem.
- Cii.. Odpręż się.. poddaj się... - wymruczał czarująco i wylądowałem pod nim, nieco w szoku. Zaraz ułożył głowę na moim brzuchu, wciągając co jakiś czas mój zapach. Moje serce zaczęło bić szybciej, ale było mi tak dobrze.
(...)
Minęło kilka dni . Nishi cały czas był przy Sun Oo. Jae znikał na całe dnie, był milczący, przestał się dzielić ze mną swoimi uczuciami, do tego zaczął unikać Jong'a. Trochę mnie to martwiło.

Przed wieczorem do posiadłości wrócili Hee Seung oraz starszy Park. Wyłoniłem się z salonu w postaci i miauknąłem uroczo. Obaj zwrócili na mnie uwagę, ale moje oczy utkwiły w przyszłym prawniku.
- Witaj, Jungie. Państwo Park wróci późno. Są na kolacji. – przywitał się przyjaciel rodziny, po czym rozłożył ręce. Bez wahania wskoczyłem w jego ramiona.
- Mój słodki, Jungie. Tęskniłem za Tobą. – dodał Seung, gładząc moją głowę, choć ja zerkałem na przyglądającego się nam Hoon'a. Trochę go nie rozumiałem. Gdy jesteśmy sami, tuli mnie do siebie, lecz przy innych ani razu nie rozłożył ramion, nie wziął mnie, by mocno przytulić, tak jak to robi Lee. Ciągle się złości, a potem mu przechodzi. Dziwne to wszystko.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top