Rozdział 12 Pogrzeb wśród kwiatów
☾ Rozdział 12 Pogrzeb wśród kwiatów ☽
Pogrzeby niosły za sobą aurę śmierci i straty. Nikt, nawet najbardziej zagorzali i pochłonięci ambicjami szlachcice nie potrafili wydusić z siebie tych samych szyderczych i kłamliwych zwrotów, co zwykle. Nie chodziło o ich sumienia, a wzrok władcy, który narzucał na wszystkich presję.
Keon Argenis był cichy i blady. Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że został złamany, ale po głębszym przyjrzeniu uwagę zyskiwały jego oczy. W tych za to wydawał się palić ogień gotowy pochłonąć wszystko. Stał się ucieleśnieniem śmierci, a aura jaką wokół siebie roztaczał, sprawiała, że zgromadzeni po krótkich pozdrowieniach, szybko od niego uciekali, zajmując miejsce wśród innych żałobników. Tych było wielu, chociaż znaczna ilość przybyła na uroczystość z taktu.
Rodzina trzymała się blisko króla. Krwawy Książę wydawał się jeszcze bardziej beznamiętny niż zwykle, najmłodszy brat nie krył smutku i z trudem powstrzymywał łzy. Twarz jej wysokości Thany okrywał natomiast czarny welon, a królowa Isra była spięta i blada. Usta, które zwykle wykrzywiał delikatny uśmiech, teraz były mocno zaciśnięte. Towarzyszyły jej posłane dla bezpieczeństwa Cieniste Smoki. Dalsi krewni trzymali się na uboczu, nierzadko towarzysząc szlachcicom bądź dyplomatom.
Keon powiódł spojrzeniem ku królewskiemu mauzoleum. Marmurowy, ozdobny budyneczek prezentował się tak samo ponuro, jak w dniu, gdy to prowadził korowód z trumną ojca i dwóch młodszych sióstr. Szedł, mając wrażenie, że nie idzie po trawie, a mule. Każdy krok wiele go kosztował.
Czuł ból i niechęć. Piękne, królewskie ogrody, które koiły nerwy, w tej chwili były niczym dzieło koszmaru, od którego chciało się uciec. Nawet delikatny zapach bardziej denerwował, niż koił.
Król zacisnął palce na guziku czarnej koszuli, stawiając kilka kroków do przodu. Możliwym jest zabijać i nie czuć, ale niemożliwym jest być obojętnym na stratę tych, których się kochało.
Ludzie ciągle napierali naprzód, a cisza była melodią, w której to każdy się pochłaniał. Demalis stała dalej w otoczeniu innych Yannijczyków. Nie mogła znaleźć się bliżej, chociaż obaj oblubieńcy siebie potrzebowali.
Władca Orinii przystanął, spoglądając w stronę zamkniętej trumny. Nie otwarto jej. Już nikt, nigdy nie miał zobaczyć czarnych loków zmarłej.
– Keonie?
Keon drgnął, słysząc szept Thany. Kwiecista Księżniczka dotknęła jego ramienia, ruchem głowy wskazując na oczekujące sługi. Smok skinął głową, dając im znak. Ci bez sprzeciwu unieśli trumnę, a gdy król wraz z rodziną znaleźli się na przodzie, procesja została uznana za rozpoczętą. Po prawdziwie trumnę mogło się przenieść za sprawą kontroli powietrza, ale tradycja wymagała, aby przetransportowano ją z pomocą siły mięśni. Zgodnie z wierzeniem Orińczyków, była to metoda okazania zmarłemu szacunku. Nieść ciało mógł każdy, kto chciał, bądź komu się to kazało, choć nie było mile widziane, aby była to bliska rodzina. Ta miała prowadzić zmarłą ku miejscu spoczynku. Laith nigdy nie mógł się z tym pogodzić. Najchętniej zaniosłby trumnę sam. Zarówno tę, jak i tę należącą przed laty do ich ojca.
Procesja weszła w głąb królewskich ogrodów, które z powodu tej ponurej okazji zostały w części udostępnione. Strażnicy zamykali i rozpoczynali korowód, koordynując również to, co działo się w jego środki. Choć otoczenie było przepiękne, nikt się mu nie przyglądał. Niektórzy nie mieli ku temu sił, inni bali się ściągnąć na siebie królewski gniew, a jeszcze inni pogrążeni byli we własnych myślach. Pogrzeby nigdy nie były proste.
Gdy dotarli przed królewskie mauzoleum, ciemne chmury już w całości pokryły niebo. Keon prędko odszukał spojrzeniem ubranego na czarno kapłana, który stał obok wejścia. Kamienne drzwi były odsunięte, a na szczycie ozdobnego, okrągłego budynku wisiała czarna flaga z białą gwiazdą – znak królewskiej śmierci. Gdyby tło było czerwone, symbolizowałaby narodziny. Tak nakazywała tradycja.
Laith niespodziewanie wyszedł naprzód, spoglądając na kapłana i zabrał mu bez słowa laskę. Złamał ją w pół i wyrzucił w bok, co przyprawiło niektórych o zawał. Czyżby Krwawy Książę oszalał?!
– Laith... – zaczęła Thana, chcąc załagodzić sytuację.
– Bez obrzędów. Bez całego tego gówna, w którym powiesz, że teraz spocznie szczęśliwa w ogniu. Jedno słowo o tym, a połamię coś jeszcze – rzekł zimno Laith, nie patrząc w stronę siostry. Jego oczy jarzyły się czerwienią, przyprawiając kapłana o szybsze bicie serca.
Keon dotknął ramienia siostry, chcąc, aby się wycofała. Laith zareagował zbyt gwałtownie, ale go rozumiał. Laska, którą smok posiadał, symbolizowała zamiar spopielenia ich siostry. Miała zostać poprzez ogień odesłana do Przodków. Nie było to nic dziwnego, Argenisów głównie chowano w ten sposób, choć zdarzały się wyjątki. Rzecz w tym, że zmarła bała się ognia. Wręcz go nienawidziła, stroniła, choć był jej darem. Powinna spłonąć z powodu zwyczaju, ale gdyby wiedziała... Keon słabo się uśmiechnął, podchodząc do brata. Położył dłoń na jego ramieniu, nakazując się cofnąć, co zrobił. Po tym Keon odwrócił się w stronę tłumu.
– Nasza siostra spocznie obok królowej Ether. Towarzyszyć jej przy tym będzie deszcz kwiatów – skomentował, podejmując decyzję. Ta była niepodważalna, choć kapłan wyraźnie się skrzywił, nie mogąc w pełni zaakceptować tego pomysłu.
– Królu, księżniczka...
– Zasługuje na godny spoczynek. Ogień jej go nie zagwarantuje.
Laith cicho prychnął, choć jego oczy złagodniały.
– Jeśli umrę, oszczędź mi tego wszystkiego i pozwól mi zgnić na polu walki – nakazał.
Nikt i tak by go nie posłuchał. Na pewno nie Keon. Uśmiechnął się słabo do brata, co niestety przypominało bardziej grymas.
– Wybacz, ale moim życzeniem jest spocząć w tym grobowcu i chciałbym mieć cię tam za towarzysza.
Krwawy Książę prychnął, ale i rozluźnił się. Thana odetchnęła z ulgą, widząc, że wybuch jej brata został stłumiony. Kto inny niż Keon mógłby dokonać czegoś takiego? Nikt. Był jedną z nielicznych osób, która potrafiła dotrzeć do Laitha, a przy tym jedyną, którą ten w pełni szanował i potrafił słuchać.
Uroczystość była kontynuowana, pomimo cichych sprzeciwów kapłana, który wciąż nie potrafił zaakceptować tej nieprawidłowości. Tylko jego słowo nic nie znaczyło w konkurencji ze zdaniem króla. Słudzy położyli trumnę tuż przed wejściem do grobowca, a wtedy śpiewaczki otoczyły ją.
Tyś która zmarła
Tyś która zmarła za młodu
Pożegnaj się z nami
I zawędruje do Otchłani
Spokojnej podróży, o pani
Tam przodkowie czekają, chętni cię zobaczyć
Tam przodkowie czekają, chętni cię zobaczyć
Gdy nastanie świt nocy
Gdy nastanie zmrok dnia
Powrócisz do nas w złotej karocy
Przytrzymamy twój warkocz
Ucałujemy stopy
Tam przodkowie czekają, chętni cię zobaczyć
Tam przodkowie czekają, chętni cię zobaczyć
Pieśni towarzyszyła spokojna melodia, którą grał na skrzypcach książę Esias. Ta wraz z tańcem rąk i śpiewem pozbawiała tchu. Goście z napięciem i coraz bardziej porażającym ich smutkiem obserwowali czarne, półprzezroczyste wstęgi, które wirowały w powietrzu, co jakiś czas opadając w stronę zasłoniętej trumny. Ta coraz bardziej zbliżała się do wejścia krypty. Niespodziewanie wszystko ucichło. Głos zabrał kapłan, który w końcu pogodził się ze swoją porażką.
– Każdy z tu zgromadzonych wie, co oznacza czarna flaga z białą gwiazdą. I jest to fakt. Od lat żadna inny flaga nie została zawieszona na szczycie tej krypty, co niezwykle bardzo smuci mnie i Orinię.
Keon zmrużył oczy, doskonale zdając sobie z drugiego dna tej wypowiedzi. Nieco go to wzburzyło. Chociaż w trakcie pogrzebu mogliby sobie darować.
– Niełatwo jest żegnać kogoś wspaniałego, a właśnie taka była jej wysokość Aloisia Diora Argenis, nazywana również Wojowniczą Księżniczką. Nie zdołało zabić jej ostrze i walki, w których zadziwiała swoich wrogów. Odebrała ją nam choroba – zauważył. – Żyła, dowodząc i sprowadzając na naszych wrogów miecz sprawiedliwości, naszą rolą jest odesłać ją na spotkanie z przodkami. Niech ogie- Niech deszcz kwiatów z dłoni Kwiecistej Księżniczki przyniesie zmarłej spokój ducha.
Thana wystąpiła, a materiał jej czarnej kreacji zabłyszczał w promieniach słońca. Keon przypatrywał się temu z pewną niechęcią, wręcz odczuł, że go mdli. Nigdy nie reagował tak na pogrzeb. Spojrzał blady w bok. Isra skryła twarz w piersi Esiasa. Oboje płakali. Chciał się do nich zbliżyć, objąć, ale zabrakło mu na to sił. Zamrugał, widząc, jak cały ogród pokrywają różnorodne płatki kwiatów. Niebo stało się przepiękne, a towarzyszyła temu wszystkiemu przecudowna pieśń. Tym razem Esias już nie grał. To wszystko sprawiło, że na moment goście zapomnieli, że są w trakcie pogrzebu.
Pamiętaj o nas
Tak jak my pamiętamy o tobie
Pamiętaj o nas na swojej nowej drodze
Kwiaty ci ślemy
Pamięć ci darujemy
Teksty ci dedykujemy
Pamiętaj o nas
Tak jak my pamiętamy o tobie
Pamiętaj o nas na swojej nowej drodze
Spokój, a jednak... Nagle ciszę przerwał przerażony krzyk i huk. Ktoś padł na ziemię, a z kącika jego oczu zaczęła sączyć się krew.
– Król... On...!
– Keonie! – krzyknęła Thana.
Zapanowała panika. Gorsza niż kiedykolwiek.
– BRACIE!
Ogień otoczył gości, gdy do leżącego króla podbiegł Laith. Jego oczy płonęły, gdy ułożył blond głowę na kolanach i sprawdził puls. Zacisnął szczękę, a płomienie się wzmogły. Patrząc mu w twarz, widziało się jedno – szaleństwo i gniew. Najgorsze w tym było, że osoba, która mogła nad tym chaosem zapanować, była nieprzytomna.
↝ CDN ↜
Nie jestem najlepsza w piosenkach, ale z tych jestem nawet zadowolona! I jak zapowiadałam. Zaczyna się sporo dziać. I niestety, na niektórych się to mocno odbije.
Miłego dnia kochani!
Twitter: @___Mefi___
Instagram: @qitria
Data pierwszej publikacji: 06.03.2024
Data opublikowania pierwszych poprawek: 21.09.2024
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top