Rozdział 9 Kajusz
Kajusz
Stałem tam dalej jak ten ostatni głupek patrząc jak moja ukochana odchodzi z tym potworem w ramionach. Jeśli zrobi chodź jeden ruch w jej stronę oderwę mu głowę od ciała.
- Nadal się świeci!- odezwała się mała dziewczynka. Alaja się przepięknie uśmiechnęła. Od jej uśmiechu zmiękły mi kolana. Mógłbym się tym cieszyć gdyby ten usmiech był skierowany do mnie a nie do tego bachora.
- Tak kochanie. Świeci się dzięki mojej magii.- zagruchała do małej dziewczynki. Patrzyłem z zazdrością jak ją zabiera z powrotem do domu Callenów. Mój angelo odszedł. Westchnąłem.
- Angelo.- wyszeptałem ze smutkiem. Ale sam sobie byłem winien po części. W większej to wina tego bachora. Ruszyłem w stronę domu chcieć mieć pewność że moja ukochana jest bezpieczna. Otworzyłem drzwi tarasowe wchodząc do środka. Rozejrzałem się za ukochaną i zobaczyłem ją przypianinie. Złotowłosy anioł siedział prz instrumencie.
- Zagrasz dla mnie? - spytała dziewczynka. Na co Alaja się pięknie uśmiechnęła. Miałem nadzieję że powie nie. Nie chciałem żeby grała dla kogoś innego.
- Oczywiście!- krzyknęła i ku mojemu smutkowi i rozdrażnieniu zaczęła grać. Najpiękniejszą melodię jaką kiedykolwiek słyszałem. Moja ukochana jest ideałem. Zamierzam jej to powiedzieć kiedy nagle ona wstaje z dzieckiem w rękach.
- Obejrzysz ze mną film ciociu?- pyta ją mała. Mam nadzieję że anielica odmówi ale dobrze wiem jaka będzie jej odpowiedź.
- Tak kochanie!- odpowiada a mnie bierze złość. Ten bachor mi ją zabiera! Praktycznie nie zwraca na mnie uwagi! Coś co widzę w następnej chwili rozstraja mnie jeszcze bardziej! Ta mała suka pokazuje mi język! Prosto za plecami mojego aniołka! Muszę się jej pozbyć najszybciej jak to możliwe decyduję szybko kiedy znikają z mojego pola widzenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top